Toyota Yaris I - japoński bank
Artykuły

Toyota Yaris I - japoński bank

Chcę samochód do miasta! A jaka jest pierwsza rzecz, która przychodzi każdemu do głowy? Dekret! Przynajmniej tak jest zwykle. Po chwili namysłu najbardziej kreatywni poszukają też innych aut – Volkswagen Polo, Skoda Fabia, Ford Fiesta, Opel Corsa… ale są też auta japońskie.

Dlaczego nie wszyscy lubią samochody z krainy kwitnącej wiśni? Może dlatego, że wydają się trochę ostrzejsze niż niemieckie? A może dlatego, że w niemieckich autach kawałek plastiku, który często pęka kosztuje 5 zł, a w japońskich 105 i to nie złotych, tylko euro? Co najważniejsze, można je pokochać za niezawodność – no, może to już nie jest reguła, ale poprzednie generacje japońskich samochodów były pod tym względem naprawdę świetne. A prawdziwą historią azjatyckiej nieśmiertelności jest Toyota Starlet.

Czy możesz zrobić coś lepszego niż to, co już jest naprawdę dobre? Zależy jak podejdziesz do tematu. Starlet urzekał i urzekał wytrzymałością, ale to piękny przykład japońskiego samochodu swoich czasów, z głównymi wadami na pierwszym planie - stylistycznie fascynuje jak worek mokrego żyta, a jego wyrafinowanie można porównać do faceta ubrany w damski strój. Żeby było ciekawiej – Avensis z końca lat 90. też był mdły, a Corolla dziwna. Nic więc dziwnego, że Yaris, następca Starlet, poczynił ogromne postępy. Było po prostu inaczej i ciekawie.

I w ogóle wszyscy powinni się zdziwić, bo mała Toyota była nie tylko słabo wyposażona w podstawowej wersji, ale też kosztowała kupę kasy. Ale ponieważ było w niej coś, co sprawiało, że większość kobiet wymiotowała i pragnęła jej, sprzedawała się jak ciepłe bułeczki. Ale czy Yaris dorównuje długowieczności Starlet? Na początek powiem, że ten samochód miał dwa okresy w swoim życiu. Wszedł na rynek w 1999 roku i przywędrował do nas z Japonii, ale od 2001 roku jest produkowany w kraju, który kocha płazy i skorupiaki, tak jak my kochamy kotlety schabowe – we Francji. I pamiętaj o tym, ponieważ niektóre części nie są zamienne między modelami sprzed 2001 i po XNUMX roku. Pierwsze egzemplarze małej Toyoty musiały borykać się z niedoskonałościami, co zapewne wynikało ze zdolności człowieka do popełniania błędów produkcyjnych, gdy ktoś na niego krzyczy i każe się pośpieszyć – były więc problemy ze skrzynią biegów, zamkiem bagażnika, uszczelki karoserii, korozja lub sonda lambda. Były nawet działania naprawcze, bo z korektorem hamulca działy się dziwne rzeczy. Jednak w porównaniu z konkurencją nie można nic zarzucić samochodowi ogólnej wytrzymałości. Nawet zawieszenie jakoś sobie radzi ze stanem naszych dróg, a z reguły jego głównym problemem są łączniki stabilizatora. Co ciekawe, generator nie będzie poruszał się po naszych drogach. Eksperci z Azji nie przewidzieli, że po ulewnym deszczu będą mogły być napędzane tylko przez płazy lub samochody, w których nie zainstalowano generatora, przez co w większych kałużach, które są pełne, będzie brał każdorazowo kąpiele błotne. I to za darmo - tyle że owo dobroczynne działanie rzekomo dotyka tylko ludzi. Jak właściwie prowadzi się ten samochód?

No nie wygodne. Krótki rozstaw osi sprawia, że ​​jest trochę „telefoniczny” na wybojach, a szczególnie źle na poprzecznym. Jednak coś za coś - nie bójcie się, że przy skręcaniu samochód wybiegnie z drogi i wszystkim zaszkodzi. I to pomimo dość wysokiego i kwadratowego korpusu. Silniki też nie dają zwariować - są skierowane do "normalnych" ludzi, którzy chcą jeździć zamiast pokazywać gest Kozakiewicza wszystkim w mieście i na wyścigach. Chociaż największy, 1.5-litrowy silnik benzynowy o mocy 106 KM. jest inny. Chętnie przyspiesza przy niemal wszystkich prędkościach, więc nie ma co tu oszukiwać – Yaris to waga piórkowa, a nie jeden „sportowy garnitur” w czymś w rodzaju tuningowanego Opla Calibra z gigantycznym spojlerem, na który wypróżniają się wszystkie gołębie w okolicy , możesz być bardzo zaskoczony - mała Toyota dochodzi do „setki” w zaledwie 9 sekund. Jednak nie każdy potrzebuje takich osiągów w aucie miejskim – jeśli lubisz od czasu do czasu wyskoczyć za miasto, „przetrząśnij” dla odmiany benzynę 1.3 l 86 KM. doskonały. W mieście - w sam raz, bo mało pali. Na torze - jak go włączysz to jakoś wyprzedza nawet w mocno obciążonym aucie. Najmniejsza jednostka benzynowa ma zaledwie 1.0 l i moc 68 KM. Gdyby mogła mówić, to przy rozpędzaniu powyżej 100 km/h krzyknęłaby: „Nie boli! Oszczędźcie wstydu!”, aby po drodze jeden z was się rozgniewał. Ale w mieście to jak ryba w wodzie, więc jeśli zamierzasz kupić Yarisa do takich celów, nie przepłacaj - weź silnik 1.0 l. Uwaga - jest też minidiesel. Z 1.4 litra wyciska 75 km i co ciekawe jest dość wytrzymały. A z tym nowoczesne silniki wysokoprężne mają kłopoty. Tak - trzeba zatankować jego zbiornik dobrym paliwem, obserwować turbosprężarkę, a czasem nawet wymienić łańcuszek rozrządu, bo. jest wadliwy – ale ta jednostka potrafi spalić średnio mniej niż 5l/100km, a to wystarczy, by wielu ludzi ją pokochało. Faktem jest, że jego standardowe wyposażenie to potężny turbolag, ale powyżej 2000 obr./min. teraz można poruszać się dość dokładnie, choć trudno w tym przypadku mówić o jakiejś niesamowitej dynamice.

Jak wygląda wnętrze samochodu? Dość pojemny i oryginalny. Producent porzucił tradycyjne zegarki i zastosował cyfrowe. Ponadto umieścił je na środku deski rozdzielczej, przykrył czymś, co wyglądało jak szkło powiększające, aby je obejrzeć, i miał nadzieję, że ludziom się to spodoba. Faktem jest, że są wybredne, więc można się do nich przyzwyczaić. Toyota tylko przesadziła z obrotomierzem, bo wąski, „latający” pasek jest w tym przypadku równie czytelny i widoczny jak koryto ukryte w krzakach. Jeśli jednak przyjrzeć się temu wszystkiemu bliżej, okazuje się, że producent miał w biurze dobrych księgowych. Plastik jest beznadziejny, podobnie jak dźwiękoszczelność kabiny, a prawie wszystkie przełączniki są zamontowane dokładnie na środku deski rozdzielczej – znacznie zmniejszając koszt przestawienia kabiny z ruchu lewostronnego na ruch prawostronny. Wystarczy obrócić kierownicę i włożyć konsolę odwróconą w drugą stronę. Najbardziej cieszy jednak to, że osoba odpowiedzialna za wnętrze miała mózg, a nawet wiedziała, jak go użyć dla dobra ludzkości. Schowków jest sporo i choć te w drzwiach są trochę małe, to wszystko, co się do nich nie mieści, można wcisnąć do podwójnego schowka przed pasażerem, pod kierownicą, w konsoli środkowej, a nawet schować pod siedzeniem pasażera. Ciekawie wygląda też tył - kanapę można przesuwać, więc do wyboru: zmiażdżyć bagaż lub nogi pasażerów. Z reguły lepiej wybrać nogi podróżnika, bo bagażnik powiększy się do ponad 300 litrów, a z tyłu i tak będzie tłoczno, bo auto jest do miasta, a nie do tranzytu między stolicami. Miejsca z przodu wystarczy dla wszystkich, bo jest go po prostu dużo. Płytkie krzesła, na których siedzisz na parapecie w liceum, są trochę irytujące, ale na krótkich dystansach nadal nie powinny ci przeszkadzać. Nie każdemu też spodoba się manewrowanie, bo tylne słupki są grube, maska ​​niewidoczna i niestety nie wszystkie modele mają wspomaganie kierownicy. Ale nie martw się - samochód jest lekki, więc możesz bez niego żyć. A dzięki swoim niewielkim rozmiarom podbój miasta jest bajecznie łatwy.

Więc czy Yaris jest tego wart? Generalnie nie muszę nawet odpowiadać na to pytanie, wystarczy spojrzeć na ceny na rynku wtórnym. Yaris ma dużą wartość i różni się od aut niemieckich, to fakt, ale dowodzi też, że Japończycy potrafią też robić ciekawe auta miejskie. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wciąż nie jest zbyt męski i prawdopodobnie dlatego kobiety bardziej go lubią.

Artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która udostępniła samochód z aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej.

http://topcarwroclaw.otomoto.pl

św. Korolevetska 70

54-117 Wrocław

E-mail adres: [email chroniony]

tel: 71 799 85 00

Dodaj komentarz