Szarża Hussaryi to supersamochód wyprodukowany w Polsce
Technologia

Szarża Hussaryi to supersamochód wyprodukowany w Polsce

Parafrazując renesansowego poetę, można powiedzieć, że Polacy nie mają gęsi i mają swój własny supersamochód. No, może jeszcze nie do końca, bo Arrinera Hussarya to wciąż prototyp, ale prace nad nią powoli dobiegają końca.

Większość ludzi, słysząc, że nad Wisłą powstaje prawdziwy sportowy supersamochód, uśmiecha się pobłażliwie, a w ich głowach automatycznie otwiera się pudełko z napisem „Żart primaaprilisowy”. I nie ma w tym nic dziwnego, skoro Polska przez ostatnie dwie dekady marnowała i marnowała swój potencjał motoryzacyjny i jest jedynym dużym krajem z grupy byłych demoludów, który nie może pochwalić się ani jedną rodzimą marką (nawet w rękach dużej korporacji) ) . Większość fabryk światowych potentatów działających w naszym kraju to zwykłe zakłady montażowe, a prywatne inicjatywy mające na celu stworzenie polskiej marki samochodowej okazały się efemerydami.

A jednak Arrinera jest projektem realistycznym i jest rozwijana z dużą konsekwencją, co mogli przekonać się goście ostatnich salonów motoryzacyjnych w Poznaniu, Warszawie czy Birmingham, gdzie zaprezentowano zmodyfikowane prototypy różnych wersji polskiego supersamochodu. Grała grupa pasjonatów z Arrinery – nie tylko stworzyli od podstaw nowy samochód (co już jest dużym osiągnięciem), ale także zaprojektowali super sportowy samochód. Co więcej, powstaje równolegle w dwóch wersjach: drogowej i wyścigowej.

Arrinerę Hussaryę GT został pokazany na początku tego roku na Autosport International w Birmingham, jednym z najważniejszych wydarzeń branży sportów motorowych w Europie (2, 3). Samochód spotkał się z wieloma pozytywnymi opiniami, zarówno od ekspertów, jak i zwykłych fanów czterech kółek. Jest to bardzo ważne dla jego twórców. Wersja GT będzie używana jako samochód podstawowy dla zapowiadanego samochodu drogowego. Piotr Gniadek, wiceprezes Arrinera Automotive: „Będzie miał wyścigowe DNA z elementami luksusowych supersamochodów”.

Polski zawodnik

Szalony pomysł stworzenia pierwszego polskiego supersamochodu zrodził się w głowie Łukasza Tomkiewicza, który w 2008 roku wraz z Piotrem Gniadkiem założył firmę Arrinera Automotive. Jak podkreśla, takie projekty rodzą się z pasji i dojrzewają latami.

„W naszym przypadku jest to realizacja dziecięcego marzenia” – mówi Tomkiewicz. Razem z Gniadkiem – i zgromadzoną wokół nich grupą pasjonatów motoryzacji – w małym biurze projektowym na warszawskiej Pradze rozpoczęli pracę nad prototypem, który trzy lata później zmaterializował się jako Koncepcja pierwsza, samochód sportowy z silnikiem Audi. Projekt ten był jednak jedynie rozgrzewką przed czymś znacznie bardziej oryginalnym, co ostatecznie przybrało formę Arrinery Hussaryi.

Nazwa „Arrinera” pochodzi od połączenia dwóch słów: (w języku baskijskim – usprawniony) i włoskim (prawdziwy). Z kolei nazwa modelu nawiązuje do staropolskiej transkrypcji słowa „husaria” – najpotężniejsza kawaleria czasów I Rzeczypospolitej. Hussars wyróżniała się niezwykłą zwinnością, szybkością oraz niepowtarzalnym, rozpoznawalnym stylem – tymi samymi cechami, które wyróżniają polski supersamochód.

Obecnie w prace nad Arrinera Hussaryia zaangażowanych jest około 40 osób. Szefem całego zespołu jest Grzegorza Penkały, doradca i ekspert największych firm motoryzacyjnych specjalizujących się w wyścigach samochodowych. Pracował m.in. w Mosler Europe, a następnie w Lotus Motorsport. Obecnie skupia się wyłącznie na Arrinerze. Ważną rolę odgrywają także: Paweł Burkacki - stylista, który zaprojektował kształt kadłuba Arrinery i jego poszczególne detale, a także Piotr Bilogan, wynalazca układu zawieszenia Arrinery, twórca układów zawieszenia i układu napędowego większości zespołów F1, był także współtwórcą zawieszenia Bugatti Veyron. Konsultant techniczny projektu m.in Lee Noble’a to brytyjski przedsiębiorca, projektant i inżynier motoryzacyjny, wiodący na świecie projektant i niezależny producent supersamochodów. 

Firma ściśle współpracuje również z naukowcy z Politechniki Warszawskiejkto bierze I.A. udział w pracach nad aerodynamiką samochodu. W zeszłym roku Arrinera i PW oficjalnie rozpoczęły trzyletni wspólny program badawczy, którego celem jest opracowanie systemu aktywnego tłumienia zakłóceń w pojeździe, przy jednoczesnej poprawie stabilności jazdy.

Przez długi czas Arrinera skupiała się na budowie czysto drogowej wersji Hussaryi, jednak przez jakiś czas w tajemnicy trwały prace nad wyścigową wersją samochodu. Jego twórcy bardzo słusznie przyjęli założenie, że model wyścigowy będzie doskonałą platformą testową dla rozwiązań, które później zostaną przeniesione do wersji cywilnej. Obecność wersji GT znacząco podnosi także prestiż marki.

Specyfikacje modeli GT — pierwszy polski zawodnik - wygląda obiecująco. Podstawą całego samochodu jest wykonana z przestrzennej ramy Stal BS4T45. To materiał, z którego korzystają najlepsze zespoły w sportach motorowych. Ciało z włókno węgiel. Z kolei podłoga i niektóre elementy wnętrza wykonane są z bardzo wytrzymałych materiałów kevlar. Umożliwiło to zmniejszenie masy samochodu do 1250 kg. Jak przystało na model GT, Hussaryia posiada także dolny przedni splitter, dyfuzor i duży tylny spojler (5, 9). Kolejnym charakterystycznym elementem sylwetki samochodu są wloty powietrza (7), który jest częścią układu dolotowego silnika.

Skoro mowa o napędzie, oto on. widelec ósmy od GM o pojemności 6,2 litra, rozwijający w zależności od specyfikacji moc od 450 do 650 KM i maksymalny moment obrotowy od 580 do 810 Nm. Wnętrze przypomina samochód wyścigowy, surowe, ale wyrafinowane. Przy kierownicy znajdują się łopatki zmiany biegów dla 6-biegowej sekwencyjnej skrzyni biegów Skrzynia biegów Hewland LLSktóry przenosi całą moc generowaną przez napęd na tylną oś. Odpowiedzialny za odczyt i zapis parametrów pojazdu. Komputer Cosworth ICD Pro - opracowany przez polską firmę Exumaster. Jak podkreślają twórcy auta, od samego początku przyświecała im idea, aby Hussarya była w miarę możliwości produktem rodzimej myśli technicznej, wyposażonym w podzespoły produkowane przez polskie firmy. Zagraniczni producenci zamawiają tylko te elementy, których u nas nie ma lub ich jakość jest niewystarczająca do tej klasy aut.

Dobrym przykładem tej filozofii jest zawieszenie wielowahaczowe - Opatentowana konstrukcja Arrinery zapewniająca pewność jazdy i doskonałą przyczepność. Składa się z dwóch podwójnych wahaczy oraz regulowanych amortyzatorów i sprężyn Öhlins, które szwedzki producent wykonał specjalnie dla tego samochodu. Obręcze 380 mm pochodzą od Alcon, a sportowy ABS od Bosch. Bogatą listę innowacyjnych rozwiązań i markowych komponentów zamykamy specyfikacją opon i kół: pierwszy to model Michelin S8H (8), a 18-calowe lekkie koła dostarczyła firma Braid.

Prototyp Arrinery GT jest obecnie w fazie rozwoju. dokładnie przetestowane. Przeszedł już m.in. testy w tunelu aerodynamicznym MIRA w Wielkiej Brytanii. Jak zapewniają projektanci samochodu, spisali się bardzo dobrze i potwierdzili, że rozwiązania opracowane przez naukowców z PW i inżynierów Arrinery sprawdzają się „w walce”.

„Szczególnie jesteśmy zadowoleni z wydajności przednich i tylnych dyfuzorów oraz tzw. trójkątnych wypustek na przednim zderzaku” – mówi Piotr Gniadek. Te ostatnie znacznie zwiększają siłę docisku przedniej osi kierowcy. Silnik został przetestowany na hamowni, a szwedzcy inżynierowie za chwilę sfinalizują zawieszenie samochodu w siedzibie Öhlins. Po dostrojeniu mechaniki super-

samochód trafi na tor testowy także w tym roku, as pierwszy polski samochód, weźmie udział w jednym z wyścigów GT4 (Open Class) w Europie. Wiele wskazuje na to, że za kierownicę zasiądzie któryś z polskich kierowców.

A jego imię to trzydzieści trzy

Choć Arrinera Automotive skupia się obecnie przede wszystkim na testowaniu i promowaniu wersji GT, nie oznacza to, że porzuciła prace nad cywilną wersją Hussaryi, która została dodatkowo oznaczona jako 33. Dokładnie tyle egzemplarzy tego samochodu planuje się wyprodukować . wyprodukowany przez polską firmę, na której podobnie jak szwedzki Koenigsegg czy włoski Pagani stawia ekskluzywność i oryginalność.

„Nie mamy możliwości, ale też nie chcemy być polskim odpowiednikiem Ferrari czy Porsche, nie stawiamy na masową produkcję. (…) To nie będzie „samochód sportowy dla ludu”, ale samochód dla bardzo zamożnych ludzi, którzy mają już w garażu dziesięć modeli Ferrari czy McLarena, trochę nie wiedząc, co jeszcze dodać do swojej kolekcji, więc kupują Pagani, kup Koenigsegga, aw przyszłości może też Arrinera” – powiedział Łukasz Tomkiewicz, prezes spółki, w rozmowie z blogiem TechnoTrendy.

Hussarya GT ma promować Arrinerę na świecie i utorować drogę wersji cywilnej, nad którą polscy inżynierowie pracują równolegle z wersją wyścigową.

„Stworzenie nowej, globalnej marki nie jest łatwym zadaniem, dlatego do projektu podchodzimy z dbałością o każdy szczegół. Premierę samochodu można mieć tylko raz, dlatego uważamy, że lepiej jest ulepszyć i zmienić projekt, niż pokazywać światu niedokończony samochód – wyjaśnia Piotr Gniadek. Zewnętrznie samochód będzie bardzo podobny do Hussaryi GT (bez elementów typowych dla samochodów wyścigowych), ale otrzyma luksusowe wyposażenie z wnętrzem stworzonym przez polską firmę Luc & Andre. Rozszerzy się także gama silników dostarczanych przez GM. Najmocniejszy silnik, 8-litrowy silnik V8, był dotychczas w stanie wytworzyć na hamowni prawie 900 KM. Być może w przyszłości Hussarya otrzyma także silniki V12 i napęd elektryczny.

Samochód będzie o około 100 kg cięższy od wersji wyścigowej, ale niektóre elementy nadwozia zostaną wykonane z niego grafen - supermateriał o niesamowitych właściwościach, które zwiększą odporność auta na uszkodzenia. Polscy inżynierowie opracowali dla Hussaryi specjalną 33 aktywny spoiler pomocniczy układ hamulcowy i pozwalający na skrócenie drogi hamowania przy prędkości 300 km/h. przez kilkadziesiąt metrów. Samochód będzie miał także oryginalne, półmatowe kolory nadwozia opracowane specjalnie dla Arrinery przez firmę PPG Industries.

Ostateczna cena wersji drogowej nie została jeszcze ustalona, ​​choć prawdopodobnie będzie wyższa. 1,5 milion złotych. Jeśli jednak ktoś ma gust do modelu GT, powinien mieć przynajmniej 840. złoty

Pierwsze próby

Opisując ten niezwykły projekt, nie sposób nie wspomnieć przynajmniej kilku słów o pierwszych historycznych próbach zbudowania samochodu sportowego.

Bez wątpienia najciekawszym prototypem był ten słynny syrena sportowa. Samochód, który zachodni dziennikarze motoryzacyjni nazwali „najpiękniejszym samochodem za żelazną kurtyną”, został opracowany w 1958 roku. inżynier Caesarius Navrot z warszawskiej FSO. W zespole pracującym nad tym modelem byli Zbigniew Lebecki, Ryszard Brenek, Władysław Kolasa, Henryk Siemieński i Władysław Skociński, którzy przebudowali czterosuwowy silnik motocyklowy Junak do Syreny, dodając elementy napędu Panhard Dyna. Moc silnika (25 KM) była dość słaba jak na tamte czasy, ale rozpędzała samochód do ponad 110 km/h. Było to w dużej mierze zasługą innowacyjnej konstrukcji nadwozia, z którego w całości wykonano łącznie z szybami z materiałów syntetycznychco było wówczas pomysłem rewolucyjnym. Syrena Sport była dwumiejscowa i można było łatwo zdjąć dach, aby przekształcić ją w roadstera. Dostęp do silnika rozwiązano w oryginalny sposób – cała przednia część nadwozia podniesiona jest na zawiasach umieszczonych u stóp przedniej szyby. Tylne zawieszenie było wielowahaczowe.

Niestety projekt nie spodobał się ówczesnym władzom, które uznały je za burżuazyjne i zbyt ekstrawaganckie dla przedstawicieli klasy robotniczej. Prototyp kazano umieścić w magazynie Ośrodka Badawczo-Rozwojowego w warszawskiej Falenicy, gdzie został zniszczony przez komisję w 1975 roku.

Mniej więcej w tym samym czasie, gdy zatarto ostatnie ślady pięknej Sireny, powstał drugi prototyp samochodu ze sportowymi genami – Polski Fiat 1100 Coupe. Podobnie jak Sirena, samochód miał jedynie sportowy wygląd, silnik i skrzynia biegów z Fiata 128 z tyłu nie pozwalały na dynamiczną jazdę. Z drugiej strony sylwetka samochodu, choć wzorowana na Fiacie 125p, była bardzo ekstrawagancka i aerodynamiczna. Biorąc pod uwagę ówczesne realia polityczno-gospodarcze, model ten również nie miał szans wejść do masowej produkcji.

Szkoda tych zmarnowanych pomysłów sprzed wielu lat. Ponadto musimy trzymać kciuki za powodzenie projektu Arrinery. Całkowicie polski supersamochód, zmodyfikowany i wykończony, dostępny w dwóch wersjach – drogowej i wyścigowej, byłby czymś zupełnie nowym na rynku i być może dałby impuls do przełamania błędnego koła motoryzacyjnej niemocy w naszym kraju.

Dodaj komentarz