Skoda Kodiaq - mądry miś
Artykuły

Skoda Kodiaq - mądry miś

Na początku września w Berlinie odbyła się długo oczekiwana premiera pierwszego dużego SUV-a Skody, modelu Kodiaq. Kilka dni temu na słonecznej Majorce mieliśmy okazję lepiej poznać tego misia.

Na pierwszy rzut oka Kodiaq może rzeczywiście wyglądać jak wielki niedźwiadek. Jako ciekawostkę możemy powiedzieć, że nazwa modelu pochodzi od gatunku niedźwiedzia żyjącego na Alasce, na wyspie Kodiak. Żeby było trochę dziwniej, czeska marka zmieniła tylko jedną literę. Choć podobieństwo może być efektem placebo, samochód jest rzeczywiście duży i optycznie ciężki. Trzeba jednak przyznać, że ciało zostało narysowane bardzo pięknie. Nie ukrywa swoich gabarytów, znajdziemy wiele ostrych krawędzi, przetłoczeń i kanciastych detali takich jak reflektory czy kratownicowe wykończenia. Jedyne, co budzi zastrzeżenia, to nadkola. Dlaczego są kwadratowe? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi… Marka określa go jako „znak rozpoznawczy designu Skody SUV”. Jednak wygląda to po prostu dziwnie i nienaturalnie, jakby projektanci chcieli zrobić wszystko „do rogu” na siłę. Poza tym nie ma co narzekać – mamy do czynienia z fajnym, masywnym SUV-em. Tylne światła nawiązują do kształtu modelu Superb. Przednie reflektory ze światłami do jazdy dziennej LED dobrze komponują się z osłoną chłodnicy, dzięki czemu przód mimo dość szorstkiego kształtu jest trwały i przyjemny dla oka.

Wymiary Kodiaka widziane przede wszystkim z boku. Stosunkowo krótkie zwisy i duży rozstaw osi (2 mm) obiecują obserwatorowi przestronne wnętrze. Obiecują i dotrzymują słowa. Auto ma wymiary prawie 791 m przy wysokości 4.70 mi szerokości 1.68 m. Dodatkowo pod brzuchem czeskiego misia znajduje się prawie 1.88 centymetra prześwitu. Takie wymiary mogłyby zapewnić aerodynamikę na poziomie dwudrzwiowej lodówki. Jednak Kodiaq może pochwalić się współczynnikiem oporu wynoszącym zaledwie 19. W profilu nie ma nudy: jedno mocne przetłoczenie biegnie prawie przez całą długość samochodu, a nieco cieńsze u dołu drzwi.

Kodiaq został zbudowany na słynnej platformie MQB Volkswagena. Dostępna jest w 14 kolorach nadwozia - czterech gładkich i aż 10 metalicznych. Wygląd zależy również od wybranej wersji wyposażenia (Active, Ambition i Style).

Wnętrze zaskakuje

Wystarczy udać się do Kodiaq, aby w pełni zrozumieć jego wymiary zewnętrzne. Przestrzeń wewnętrzna jest naprawdę niesamowita. W pierwszym rzędzie siedzeń jest mniej więcej miejsca, jak w Tiguanie, a może trochę więcej. Fotele elektryczne są bardzo wygodne. Tylne siedzenie oferuje taką samą ilość miejsca jak rodzeństwo Volkswagena, ale Kodiaq ma również trzeci rząd siedzeń. Nawet z dwoma dodatkowymi siedzeniami z tyłu w bagażniku jest wystarczająco dużo miejsca, aby wygodnie pomieścić dwie walizki kabinowe i kilka innych rzeczy. Za trzecim rzędem siedzeń znajdziemy dokładnie 270 litrów przestrzeni. Zmniejszając po drodze siedem osób, będziemy mieli aż 765 litrów do wysokości kurtyny. Objętość bagażnika zależy od umiejscowienia drugiego rzędu siedzeń, który dzięki prowadnicom można przesunąć do przodu lub do tyłu w zakresie 18 centymetrów. Zamieniając Kodiaqa w samochód dostawczy i umieszczając oparcia wszystkich siedzeń z tyłu, uzyskujemy przestrzeń dachową do 2065 litrów. Chyba nikt nie będzie narzekał na ilość miejsca.

Jakość wnętrza nie pozostawia nic do życzenia. Oczywiście w Kodiaqu nie znajdziesz wkładek węglowych ani mahoniowych, ale wnętrze jest bardzo schludne i uporządkowane. Konsola środkowa jest intuicyjna, a obsługa ekranu dotykowego nie stanowi problemu. Czasami jednak system trochę się zawiesza i odmawia współpracy.

Pięć silników do wyboru

Obecna gama Skody Kodiaq obejmuje trzy silniki benzynowe i dwa wysokoprężne. Opcje TSI to silniki o pojemności 1.4 litra w dwóch mocach (125 i 150 KM) oraz najmocniejszy silnik w gamie, 2.0 TSI o mocy 180 KM. i maksymalny moment obrotowy 320 Nm. Dostępne od 1400 obr./min. Podstawowa wersja, 1.4 TSI o mocy 125 KM i maksymalnym momencie obrotowym 250 Nm, będzie oferowana tylko z sześciobiegową manualną skrzynią biegów i napędem na przednią oś.

Pod maską Kodiaqa można również znaleźć jedną z dwóch opcji mocy dla silnika wysokoprężnego 2.0 TDI - 150 lub 190 KM. Według marki to właśnie te pierwsze będą najbardziej popularne wśród przyszłych nabywców.

Podczas pierwszych wypraw mieliśmy okazję zobaczyć najmocniejszy wariant benzynowy 2.0 TSI o mocy 180 koni mechanicznych. Auto jest zaskakująco dynamiczne, mimo sporej wagi 1738 kilogramów (w wersji 7-osobowej). Jednak dane techniczne mówią same za siebie: Kodiaq potrzebuje tylko 100 sekund, aby przyspieszyć do 8.2 km na godzinę. To fantastyczny wynik, biorąc pod uwagę wagę i wymiary tego auta. Rezygnując z dwóch miejsc w ostatnim rzędzie, Kodiaq zrzuci dokładnie 43 kilogramy wagi i zyska pewne przyspieszenie, osiągając wynik 8 sekund. Ta opcja silnika działa tylko z 7-biegową skrzynią DSG i napędem na wszystkie koła.

Robić zamieszanie...

A jak wszystkie te dane przekładają się na prawdziwe wrażenia z jazdy? 2-litrowy Kodiaq to naprawdę dynamiczny samochód. Wyprzedzanie nawet przy dużych prędkościach nie stanowi dla niego problemu. Jednak na krętych, niemal górskich drogach, po przejściu w tryb sportowy zachowuje się znacznie lepiej. Wtedy skrzynia chętniej przełącza się na niższy bieg, a auto po prostu lepiej jeździ. Pod względem zawieszenia Kodiaq jest dość miękki i unosi się nieco bardziej na drodze niż bliźniaki Tiguan. Na pochwałę zasługują jednak adaptacyjne amortyzatory, które radzą sobie z tłumieniem nierówności na drodze. Dzięki temu jazda nawet po wybojach jest naprawdę komfortowa. Wnętrze jest również bardzo dobrze wyciszone. Hałas powietrzny staje się znany dopiero powyżej 120-130 kilometrów na godzinę, a o nieprzyjemnych dźwiękach wydobywających się spod auta można po prostu zapomnieć podczas jazdy po wybojach.

Skoda Kodiaq to długo wyczekiwany samochód w segmencie SUV-ów. Choć teoretycznie kompaktowy, oferuje znacznie więcej miejsca niż konkurenci. Według marki najczęściej kupowanym będzie 2-litrowy silnik wysokoprężny o mocy 150 koni mechanicznych.

A co z ceną? Opisany 150-konny 2-litrowy diesel z napędem na cztery koła kosztuje od 4 zł – tyle zapłacimy za podstawowy pakiet Active, a już 118 400 zł za wersję Style. Z kolei bazowy model 135 TSI o mocy 200 KM ze 1.4-biegową manualną skrzynią biegów i napędem na przednią oś kosztuje tylko 125 zł. 

SUV-y można kochać lub nienawidzić, ale jedno jest pewne – czeski niedźwiedź zrobi furorę w swoim segmencie.

Dodaj komentarz