Test rozszerzony: Moto Guzzi V7 III Carbon – dym dla bohatera
Jazda próbna MOTO

Test rozszerzony: Moto Guzzi V7 III Carbon – dym dla bohatera

Tak się złożyło, że pod koniec czerwca w ramach trasy promocyjnej odwiedziła nas karawana światowych włóczęgów - kierowców, którzy jeżdżą na zakrętach i generalnie żartują z samochodami. Ale bądź ostrożny, to poważna dyscyplina, są nawet różne mistrzostwa na całym świecie. Ponieważ chłopaki żartują, zgodziliśmy się jeździć na Moto Guzzi V7 Carbon. Ale w swoim stylu. Jak? No proszę, firbka. 

Test rozszerzony: Moto Guzzi V7 III Carbon – dym dla bohatera




Monster Energy - Klemen Humar


Lokalizacja: Raceland Krsko. Czas: wtorek po południu. Główni gracze: Moto Guzzi V7 III Carbon (edycja limitowana) i Steve „Buggsy” Biagioni. Ikona twarda jak pieprz.

Oczywiście trzeba było się dostać do Racelandu, który znajduje się rzut beretem od elektrowni jądrowej Krsko. Cóż, z Guzzim skok na południowy kraniec Słowenii był bardzo przyjemny. Z jednej strony nadmierna ostrożność w nowoczesnych motocyklach podczas otwierania przepustnicy jest już irytująca. Moto Guzzi Carbon, model z legendarnej rodziny V7, z pewnością taki nie jest. Tradycja dyktuje konstrukcję V-twin dwucylindrowego silnika, a trochę więcej niż przyjemne 50 koni mechanicznych z czarnego węgla Guzzi wystarczy, aby móc całkowicie otworzyć przepustnicę. Jednocześnie nie boisz się, że maliny zabiorą Cię w drogę. Pozycja na rowerze jest naturalna, tradycyjna, a przejechanie około 150 kilometrów było powrotem do tradycji sportów motorowych, kiedy to jeździec miał jeszcze czas spojrzeć nie tylko na drogę, ale i na przyrodę, przez którą wiodła droga . jego.

Test rozszerzony: Moto Guzzi V7 III Carbon – dym dla bohatera

W Raceland stacjonowała już bogata kawaleria mechanicznych koni, zamknięta pod blachami samochodów wyścigowych i dryfujących. Tak, Baggsy miał ich 1.200! Żarty na bok. Jednak tych, których Moto Guzzi przyciągał swoim urokiem, wyglądem i czerwonymi osłonami cylindrów, było coraz więcej. Ci, którzy podeszli bliżej, byli zachwyceni pikowanym siedziskiem i klasycznymi wskaźnikami. Ponieważ Carbon to specjalny model, wyznaczyliśmy mu specjalną rolę: będzie stał na środku toru, a Baggsy będzie krążył wokół niego w stylu driftu. Nie prędzej powiedziane niż zrobione. Nasz dwukołowy bohater nie potrzebował wielu okrążeń, by zniknąć w chmurze dymu przy głośnym ryku tysięcy „koni” i pisku opon – i przeżyć.

Test rozszerzony: Moto Guzzi V7 III Carbon – dym dla bohatera

I pęknięcie. Niewiele wiadomo o tym, że Izraelczycy używają do dronów silnika Moto Guzzi, takiego samego jak ten ryczący w karbonowej ramie. Próba zakończyła się niepowodzeniem i wkrótce program został porzucony. Lepsza. Moto Guzzi to samochód dla spokoju i przyjemności.

Primoж Manrman

Zdjęcie: Monster Energy - Klemen Humar

Dodaj komentarz