Greyback i Growler
Sprzęt wojskowy

Greyback i Growler

Jedyny wystrzelenie pocisku Regulus II z lotniskowca Greyback, 18 sierpnia 1958 r. Archiwa Narodowe

W czerwcu 1953 roku Departament Obrony Stanów Zjednoczonych podpisał umowę z Chance Vought na opracowanie pocisku manewrującego, który mógłby przenosić głowicę termojądrową na odległość ponad 1600 km z prędkością ponaddźwiękową. Wraz z rozpoczęciem projektowania przyszłej rakiety Regulus II Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych zaczęła prowadzić badania koncepcyjne swoich podwodnych lotniskowców.

Początek prac nad pociskami manewrującymi dla US Navy datuje się na pierwszą połowę lat 40. Krwawe bitwy o nowe wyspy na Pacyfiku skłoniły Marynarkę Wojenną Stanów Zjednoczonych do rozpoczęcia badań nad bezzałogowymi samolotami sterowanymi radiowo, przeznaczonymi do niszczenia silnie bronionych celów na lądzie. Prace te nabrały rozpędu w drugiej połowie 1944 roku, kiedy szczątki niemieckich bomb latających Fieseler Fi 103 (powszechniej znanych jako V-1) zostały przekazane Amerykanom. Do końca roku niemiecki wynalazek został skopiowany i wprowadzony do masowej produkcji pod oznaczeniem JB-2. Początkowo planowano budować 1000 egzemplarzy miesięcznie, które docelowo miały zostać użyte przeciwko wyspom japońskim. Ze względu na zakończenie wojny na Dalekim Wschodzie tak się nigdy nie stało, a dostarczone pociski były wykorzystywane w licznych testach i próbach. Badania te, o kryptonimie Loon, polegały między innymi na testowaniu różnych systemów naprowadzania, czy możliwości wykorzystania pocisków z pokładów okrętów podwodnych.

Wraz z pojawieniem się broni jądrowej Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych dostrzegła potencjał połączenia bomby atomowej ze sprawdzonymi środkami uderzeniowymi. Zastosowanie nowego typu głowicy umożliwiło rezygnację z ciągłego naprowadzania pocisku z towarzyszącego statku powietrznego lub okrętu, co jest niezbędne do osiągnięcia zadowalającej celności. Do naprowadzania pocisku na cel można było zastosować prostszy system naprowadzania oparty na żyroskopowym autopilocie, a problem celności trafienia rozwiązano za pomocą głowicy jądrowej. Problemem były rozmiary i waga tego ostatniego, co zmusiło program do stworzenia bardziej zaawansowanego pocisku manewrującego o większym zasięgu i odpowiedniej ładowności. W sierpniu 1947 roku projekt otrzymał oznaczenie SSM-N-8 i nazwę Regulus, a jego realizację powierzono firmie Chance Vought, która z własnej inicjatywy działała w tym kierunku od października 1943 roku. cały projekt.

Program Regulus

W wyniku przeprowadzonych prac powstała konstrukcja przypominająca samolot o okrągłym kadłubie z centralnym wlotem powietrza do silnika i rozpiętością skrzydeł 40°. Zastosowano upierzenie płytowe i mały ster. Wewnątrz kadłuba jest miejsce na głowicę o maksymalnej masie 1400 kg (jądrowa Mk5 lub termojądrowa W27), za którą znajduje się układ sterowania oraz sprawdzony silnik odrzutowy Allison J33-A-18 o ciągu 20,45 kN. Start zapewniały 2 silniki rakietowe Aerojet General o łącznej sile ciągu 293 kN. Rakiety szkolno-treningowe były wyposażone w chowane podwozie, co umożliwiało umieszczenie ich na lotnisku i ponowne użycie.

Zastosowano system sterowania radiowego w połączeniu z żyroskopowym autopilotem. Cechą systemu była możliwość przejęcia kontroli nad rakietą przez inny statek wyposażony w odpowiedni sprzęt. Umożliwiło to sterowanie rakietą podczas całego lotu. Potwierdzało się to wielokrotnie w kolejnych latach.

w praktyce m.in. podczas testów 19 listopada 1957 r. Pocisk, wystrzelony z pokładu ciężkiego krążownika Helena (CA 75), po pokonaniu dystansu 112 mil morskich, został przyjęty przez okręt podwodny Tusk (SS 426), będący pod kontrolą kolejnych 70 mil morskich, kiedy Twin Carbonero (AGSS) przejął kontrolę nad modelem 337) – dzięki tej jeździe Regulus pokonał ostatnie 90 mil morskich, aby osiągnąć swój cel. Pocisk pokonał łącznie 272 mile morskie i trafił w cel z odległości 137 metrów.

Dodaj komentarz