Hybryda nie dla mnie. Jesteś pewien?
Artykuły

Hybryda nie dla mnie. Jesteś pewien?

Jako miłośnik klasycznych samochodów i posiadacz dwóch żarłocznych klasyków generalnie niechętnie przyjmuję wiadomości. Do niedawna jeździłem Subaru Foresterem, ponieważ nie był to SUV, ale terenowe kombi. Teraz chwilowo, jak codzienny samochód, mam starą Astrę… z HBO.

Kilka dni temu miałem okazję po raz pierwszy zapoznać się z samochodem hybrydowym. Ze względu na reklamę z jednym z moich idoli sprzed wielu lat, od jakiegoś czasu słowo „hybryda” kojarzy mi się tylko z jednym producentem – pionierem masowego wprowadzania tej technologii do samochodów – marką Toyota. Samochód, którym miałem przejechać ponad 150 km to najnowsze wcielenie Priusa w wersji Plug-in. Czyli oprócz napędu hybrydowego mam jeszcze możliwość ładowania samochodu z gniazdka 230V i przejechania ponad 50 km na pełnej baterii.

Na pierwszy rzut oka nowy Prius wygląda bardzo imponująco i w żaden sposób nie przypomina swoich poprzedników. Pierwsza generacja tego modelu wizualnie nie tyle gubiła się w tłumie, ile nie istniała! Drugim wcieleniem była zwykła płyta CD. Najnowszy Prius jest stylistycznie inspirowany Hydrogen Mirai i uwielbiam go! Przód samochodu wygląda jak statek kosmiczny, podczas gdy tył jest tak oryginalny, jak tył Hondy Civic z XNUMX roku w momencie startu.

Drobne felgi psują upojną linię ciała. Z punktu widzenia Toyoty wygląda to tak, jakby ktoś zmienił jej koła z dobrego „Baby”. Nie są one jednak małe, a jedynie boczna linia, która rozciąga się ku tyłowi, przez co optycznie jest bardzo ciężka. Felgi mają 15 cali, więc nie są tak małe, jak się wydaje. Są one tworzone specjalnie dla tego modelu i większych producentów nie są przewidziane. Osobiście nosiłbym 17 cali, co zdecydowanie nadałoby jej wygląd.

Jak sobie radzi Prius?

Po otrzymaniu kluczyków i krótkiej odprawie uruchamiam silnik przyciskiem na desce rozdzielczej. „Odpalam”… i nic… cisza… Na tarczy pojawiła się informacja o gotowości do ruchu, ale silnik nie pracuje. Przestawiam małą dźwignię zmiany biegów na „D” i powoli ruszam. Mimo prawie rozładowanego akumulatora, silnik odpala dopiero, gdy po kilkuset metrach wyjeżdżam na autostradę i zaczynam szybciej przyspieszać. Po dodaniu gazu obroty silnika rosną, a samochód zaczyna przyspieszać. Prius ma bezstopniowy wariator. W początkowej fazie jest mi to obojętne, ale gdy muszę kilka razy przyspieszyć, okazuje się, że przy dużych prędkościach silnik spalinowy jest dość głośny i wydaje nieprzyjemny dźwięk. Nie stanowi to jednak problemu, bo może zagłuszyć seryjny, w tej wersji Priusa, system audio JBL.

Teoretycznie napęd hybrydowy Toyoty wytwarza łącznie 122 KM. To niewiele, biorąc pod uwagę „otyłość” tego modelu (masa własna to ponad 1.5 tony). Baterie muszą się same ważyć. Jednak pojemność fabryki jest wystarczająca. Wracając ze Śląska do Krakowa autostradą A4 Prius z łatwością rozpędzał się do 140 km/h i bez problemu utrzymywał tę prędkość przez cały odcinek podróży. Mimo dość dynamicznej jazdy komputer pokazywał zużycie paliwa na poziomie 6,4 l/100 km. To bardzo mało. Biorąc pod uwagę masę auta i prędkość, z jaką pokonywał te kilometry, można śmiało powiedzieć, że podobny wynik można było osiągnąć maksymalnie na dobrym silniku Diesla, a silnik benzynowy konwencjonalnego auta zużyłby do dwóch litrów jeszcze. Wynika to z doskonałej aerodynamiki Priusa.

Podczas jazdy po autostradzie Toyota zachowywała się bardzo stabilnie. Mimo opon o wysokim profilu przyczepność była wzorowa. Ostatnie dziesięć kilometrów przejechałem po wiejskich drogach z dużą ilością zakrętów i wzniesień. W takich warunkach nie brakowało też mocy i trakcji, a zużycie paliwa spadło o 0,1l/100km!

Podłączyłem Priusa do gniazdka elektrycznego w garażu. Kabel łączący Toyotę z gniazdkiem to w zasadzie zwykły przedłużacz, ale z boku auta kończy się specjalną wtyczką, która zamyka się razem z centralnym zamkiem - żeby jakiś dowcipniś nie odłączył auta od ładowania. Tutaj jednak spotkałem się z lekkim rozczarowaniem. Wiem, że akumulatory zajmują dużo miejsca w hybrydzie, ale mimo to bagażnik tego auta jest bardzo mały. Na pierwszy rzut oka wydaje się mniejszy niż miejski dzieciak, taki jak Toyota Yaris. Ponadto podłoga w nim jest dość wysoka. Zakupy zmieszczą się bez problemów, ale na wakacjach nie obejdzie się bez bagażnika dachowego…

Następnego dnia po „wybudzeniu” napędu hybrydowego komputer pokazał rezerwę mocy elektrycznej na poziomie 56 km. Poszedłem do pracy „za prąd” i tak skończyłem. W odległości 13 km, za pagórkami, z zasięgu zniknęło tylko 12 km. To miłe zaskoczenie, biorąc pod uwagę konieczność pokonania kilku znaczących podjazdów. Kolejne kilometry przejechałem też na prądzie w drodze do centrum Krakowa. Tym razem zasięg nieco szybciej się zmniejszał niż zwiększały się kilometry. Wynikało to prawdopodobnie z konieczności intensywniejszej klimatyzacji. Ten ostatni był też jedynym źródłem jakiegokolwiek dźwięku. Kiedy nie korzystamy z systemu audio, napęd hybrydowy, aw tym przypadku elektryczny, nie wydaje żadnego dźwięku i to jest… dziwne. Kiedy oddałem Toyotę do dalszych testów, przejechałem 26 km od naładowania, a zasięg od początkowego resetu zmniejszył się do 28 km. Klimatyzator "zjadł" 2 km od zasięgu akumulatora.

Hybryda jednak dla mnie?

Od dawna wierzyłem, że nikt nie wymyślił inteligentniejszej automatycznej skrzyni biegów. Niezależnie od tego, czy jest to klasyczna hydrauliczna automatyczna skrzynia biegów, CVT czy zautomatyzowana dwusprzęgłowa skrzynia biegów. Ważne, żebym nie musiał mieszać biegów. Ruch uliczny to nie wyścig ani rajd - szybka zmiana biegów nie ma znaczenia. Więc kocham to.

Przejechane 26 km tylko na prądzie wynikało z tego, że komputer pokazywał średnie zużycie paliwa na poziomie 0,0l/100km. Też to lubię! Pytanie brzmi, ile kosztuje naładowanie akumulatora z gniazdka, aby pokonać ten dystans? Moja Astra spali na tym dystansie niecałe 3 litry benzyny, czyli około 7 zł.

W środku jest wystarczająco dużo miejsca dla czterech osób, bo tyle jest zarejestrowany Prius, a nawet wysocy pasażerowie nie powinni zbytnio narzekać na brak miejsca z tyłu. Kolejny plus za hybrydową Toyotę.

Есть простор, есть экономичность, есть ездовой комфорт. Так что же мешает всем нам начать ездить на гибридах? К сожалению цена. Базовый Приус уже стоит 120 154. злотых, и это не версия плагина, для которой зарезервирован этот космический дизайн. Самая дешевая Тойота, подключенная к электричеству, стоит уже 12 тысячи. PLN, а та, которую я проехал, это версия Executive – дороже еще на 170 тысяч. злотый. Почти PLN для компактного автомобиля, безусловно, слишком много. Пока западные страны субсидируют покупку таких автомобилей, производители не будут снижать их цены и делать их более доступными. Поэтому после этой первой встречи, несмотря на очень положительный прием, я должен сказать гибриду «нет» — пока нет.

Dodaj komentarz