Poszedł: BMW G 310 GS
Jazda próbna MOTO

Poszedł: BMW G 310 GS

Półszosowy motocykl polenduro w końcu rozpoczął marsz podboju. jeździć - brzmi jak tag BMW G310GS i jest najnowszym nabytkiem coraz mocniejszego motocykla klasy 300. Pachnie Spartą, przynajmniej na arenie motocyklowej, iz pewnością pasuje do mnie jako typowego członka klasy 300. Najmłodszy i najmłodszy członek dynastii GS, który można znaleźć praktycznie na Nie bez powodu w październiku ubiegłego roku mieli okazję kierować dziennikarze z całego świata - tak, to najmniejszy GS, oczywiście na wszystkich światowych rynkach.

W przeciwieństwie do niestabilnej sytuacji politycznej (znowu nie tak), mini GS stał się niezawodnym pasażerem, który tylko trochę się trzęsie w zakresie od 5.000 do 7.000 obrotów na minutę, w przeciwnym razie można go łatwo popchnąć. na autostradzie, w granicach i płynnym przejściu. Dziennikarze przejechali znaczną część dróg między Barceloną a Tarragoną i doświadczyli mnóstwa adrenaliny na serpentynach Parku Przyrody El Garraf. Wąskie górskie drogi wznosiły się i opadały stromo, co nie przeszkadzało motocyklowi, a co chwilę był widok na morze. Czekaliśmy na postój w restauracji Cal Joan w Olesa de Bonesvalls, w miejscu zwanym też Curva Magica.

Reszta małego crossovera jest przeznaczona lżejsza jazda terenowa - Nie, Rumunom się to nie uda, ale to prawda, że ​​lżejsi jeźdźcy, którzy nie wyrośli na więcej niż 180 centymetrów wzrostu, wycisną z motocykla znacznie więcej. Na przykład starsi i ciężsi koledzy skarżyli się, że kierownica jest ustawiona zbyt nisko, aby stać prosto, co oczywiście nie stanowi problemu, chyba że jesteś supermodelką lub najcięższą kategorią bokserską. Można by wręcz powiedzieć, że rower został wykonany do wymiarów 170 cm, o jakich marzy każdy entuzjasta przygód. Siedzisko może nie najniższe – standardowa wysokość to 835 milimetrów, z możliwością podniesienia lub obniżenia o 25 milimetrów lub minus 20, ale szybko można się przyzwyczaić, że to nie jest pływak i że wysokość przyjdzie poręczny. w miejskim tłumie. Gdy wróciliśmy do Barcelony „z dziczy”, trafiliśmy na godziny szczytu i tu właśnie pokazały się geny entuzjazmu małego GS. Skręt między samochodami, co za skrót chodnikiem, pssh… to wszystko przekąska dla małego GS. W końcu uważam, że dwugodzinna bitwa w godzinach szczytu w Barcelonie jest najciekawszym doświadczeniem jazdy w Katalonii. Po tym dość ekstremalnym doświadczeniu, pobożnie obiecuję, że już nigdy więcej nie będę narzekał na korki w Lublanie, a przede wszystkim, że w sezonie motocyklowym wypowiem wojnę na dwa koła.

BMW G 310 GS jest przygotowane do dynamicznej jazdy po mieście dzięki niskiej masie (169,5 przy wszystkich 11 litrach paliwa), dobrej widoczności dzięki wyprostowanemu i zrelaksowanemu siedzeniu, krótkiemu promieniowi skrętu i dynamicznemu, bardzo responsywnemu jednocylindrowemu silnikowi. Silnik i te same osiągi w połączeniu z doskonałym tylnym zawieszeniem 180 mm i większym 19-calowym przednim kołem są idealne do łatwiejszej pracy w terenie. Motocykl spala tylko 3,33 litra na 100 kilometrów, co oznacza, że ​​na jednym zbiorniku można przejechać ponad 300 kilometrów. Wspaniały!

Słowo „przebaczenie” najlepiej opisuje ten rower, ale wiem, że poważnym motocyklistom nie spodoba się ta nazwa. 34 KM w jednocylindrowym silniku wystarczą, by wjechać na szczyty górskich zboczy i leśnych dróg – wystarczy nacisnąć przycisk, by wyłączyć ABS! Jeśli GS jest synonimem motocykla turystycznego, to najmniejszy GS jest synonimem szybkich wypadów po mieście i poza nim.

Tina Torelli

tekst: Tina Torelli · zdjęcie: BMW Motorrad

Dodaj komentarz