Devilet GOLDEN PHANTOM
Fenomenem ostatnich lat są głośniki bezprzewodowe, których popularność gwałtownie rośnie. Wykorzystują najnowsze rozwiązania, w szczególności streaming audio. Zmienia sposób korzystania ze sprzętu i słuchania muzyki bardziej niż winyl, kaseta czy CD. Być może za jakiś czas takie urządzenia „wywęszą” rynek audio, zdominując go na równi ze słuchawkami.
Ale w dzisiejszych czasach zdecydowana większość głośników bezprzewodowych nie zapewnia dźwięku najwyższej jakości. Modele za kilkaset, a nawet kilka tysięcy złotych, mimo że nafaszerowane cyfrowymi technologiami, nie konkurują z „poważnymi”, klasycznymi systemami hi-fi, a jedynie z „miniwieżami”. Są jednak próby przekroczenia tej granicy. Jednym z najbardziej ambitnych producentów w tej dziedzinie jest francuski Devialet, który zajmuje się głównie ultranowoczesnym sprzętem high-tech.
Tańsze urządzenia bluetooth najczęściej działają samodzielnie, co najwyżej starają się „mikrostereo”, lub nawet ograniczają się do mono, ale nie ma nic szczególnego w możliwości sparowania dwóch, a w przypadku tak drogich modeli dobre stereo wydaje się być właściwością obowiązkową.
Złoty upiór istnieje już od jakiegoś czasu, ale nie stracił swojej świeżości i atrakcyjności. Zasoby zaangażowane tutaj są imponujące, a ponieważ Upiory nie miały zbyt dużej konkurencji, aby wymusić poważne zmiany, Devialet trzyma się formuły.
Konstruktorzy nowoczesnych głośników bezprzewodowych potrafią puścić wodze fantazji, co widać nawet w niedrogich modelach, nie mówiąc już o tak wysokiej półce.
Przód urządzenia zajmuje dwudrożny przetwornik współosiowy z metalowymi membranami: pośrodku za kratką ochronną umieszczono tytanową kopułkę głośnika wysokotonowego, otoczoną aluminiowym pierścieniem stożka średniotonowego. Głośniki niskotonowe umieszczono na powierzchniach bocznych. Cała konfiguracja sprawia wrażenie punktowego źródła dźwięku, a opływowy kształt zapewnia doskonałe warunki do rozproszenia średnich i wysokich częstotliwości. Sytuacja, której pozazdrościć mogą „normalni” mówcy.
Z tyłu mamy panel z radiatorem na końcówki mocy i złączami.
Na zewnętrznej krawędzi głośników niskotonowych widoczna jest tylko niewielka szczelina, a w jej głębi znajduje się spore zawieszenie, które pozwala na pracę z imponującymi amplitudami. Do tego zadania musi być również przygotowany „napęd” głośnika – układ magnetyczny i cewka drgająca.
Łączna moc szczytowa wszystkich zainstalowanych końcówek mocy (niezależna dla wszystkich trzech sekcji układu trójdrożnego) to aż 4500 watów. Nie służy do wzmacniania sal koncertowych, bo „Golden Phantom” sobie z tym nie radzi, a do korekcji „mocy” w zakresie niskich częstotliwości; Stosowane w takich układach przetwornice są również zazwyczaj mało sprawne.
Pasmo przenoszenia powinno zaczynać się od fantastycznie niskich 14Hz (z odcięciem -6dB), co jest bardzo energochłonne jak na tak małą konstrukcję.
Struktury pasywne o podobnej wielkości nie mają szans na tak niskie częstotliwości odcięcia. Na czym polega ta „sztuczka” z basem? Po pierwsze fakt, że aktywny system, np. akustyka bezprzewodowa, pozwala na korektę charakterystyki - „pompowanie” niskich częstotliwości w zakresie, w którym „naturalna” charakterystyka już się zmniejsza, być może wyrównanie w górnym zakresie basów, gdzie podbicie mógłby się pojawić i rozciągnąć go poniżej.
Teoretycznie w klasycznych systemach moglibyśmy to zrobić korektorem, ale nie byłoby to wystarczająco dokładne narzędzie, nadal bylibyśmy „na baczności”; projektant zintegrowanego systemu aktywnego dopasowuje korekcję dokładnie do charakterystyki głośnika (w obudowie, przed korektą) i zamierzonego celu (który jednak nie musi być liniowy). Dotyczy to wszystkich aktywnych konstrukcji, nie tylko bezprzewodowych.
Po drugie, głośnik niskotonowy, który otrzymuje taką korektę, poddawany jest dużym „naprężeniom” – indukowane są bardzo duże amplitudy cewki drgającej i membrany, do czego musi być przygotowany własną konstrukcją. Jeśli nie, nadal może grać bardzo niski bas, ale tylko miękko. Aby połączyć mały spadek z wysokim ciśnieniem akustycznym, niezbędne jest duże „odchylenie objętości”, czyli duża objętość powietrza, którą można „pompować” w jednym cyklu, obliczona jako iloczyn powierzchni przepony (lub przepony, jeśli jest więcej głośników niskotonowych) i jego (ich) maksymalna amplituda.
Po trzecie, nawet po przygotowaniu solidnej charakterystyki głośnika i korektora, potrzeba jeszcze większej mocy w skorygowanym zakresie, wydajność głośnika jest zmniejszona.
Zasilanie pochodzi ze wzmacniaczy impulsowych, z których korzysta Devialet od samego początku. Firmowy układ ADH łączy technologię klasy A i D, moduły znajdują się pod żebrami chłodnicy, z tyłu obudowy. Tutaj Gold Phantom nagrzewa się najbardziej, a jak na konstrukcję pulsacyjną - w wyjątkowych przypadkach, ale nawet przy wysokowydajnym wzmacniaczu o mocy wyjściowej 4500 W setki watów też zamienią się w ciepło...
W przypadku pary stereo sytuacja jest stosunkowo częsta: kupujemy drugiego Golda i już w zakresie programowania (aplikacji sterującej) ustalamy między nimi relacje, definiując lewy i prawy kanał. Kiedy podłączymy głośniki do naszej sieci domowej, wszystko inne zrobimy szybko i łatwo. W każdej chwili możemy też „podzielić” urządzenia.
Z siecią Gold Phantom połączymy się za pomocą przewodowego interfejsu LAN lub bezprzewodowego Wi-Fi (dwa pasma: 2,4 GHz i 5 GHz), jest też Bluetooth (z całkiem przyzwoitym kodowaniem AAC), AirPlay (choć pierwsza generacja), uniwersalny standard DLNA i Spotify Connect. Urządzenie odtwarza pliki 24bit/192kHz (podobnie jak Linn Series 3). W wielu przypadkach to więcej niż wystarcza, ponieważ protokoły AirPlay i DLNA są klawiaturą do uruchamiania innych usług i usług; pod warunkiem, że transmisja nie jest bezpośrednia, lecz pośrednia i wymaga udziału urządzenia mobilnego (lub komputera).
Gold Phantom nie obsługuje radia internetowego ani popularnego serwisu Tidal (chyba, że odtwarzaczem jest np. smartfon, który będzie streamował muzykę przez AirPlay, Bluetooth czy DLNA).