Volkswagen Tiguan – czym różni się od konkurencji?
Artykuły

Volkswagen Tiguan – czym różni się od konkurencji?

Porównaliśmy Tiguana, którego testowaliśmy przez ostatnie kilka miesięcy, z konkurencją. Porównaliśmy go do Subaru Forester XT pod względem mocy i przyjemności z jazdy, Nissana X-Trail pod względem osiągów w terenie oraz Mazdy CX-5 pod względem projektu i jakości wykonania. Jak Volkswagen spisał się w tym starciu?

Klasa SUV jest obecnie najszybciej rozwijającym się segmentem na świecie. Samochody tego typu cieszą się największą popularnością w Ameryce Północnej i Chinach – nie przeszkadza to jednak we wzroście sprzedaży na Starym Kontynencie. Dotychczas kierowcy, którzy kupili auta klasy średniej (zwłaszcza kombi) coraz chętniej przesiadają się na wyższe i bardziej wszechstronne SUV-y. Główne argumenty od lat są te same: wyższa pozycja siedząca, napęd na cztery koła, znacznie większy prześwit, bagażniki, często przekraczające pięćset litrów i… moda. Pewnie pamiętacie, jak kilka lat temu na ulicach pojawiło się nagle mnóstwo wysokich, w większości białych samochodów. Co ciekawe, złośliwe przypuszczenia, że ​​pomimo możliwości wygodnej jazdy po drogach utwardzonych, ponad 90% SUV-ów nigdy nie zjechało z chodnika, podważają tym samym sens kupowania takich aut.

Ale klienci wiedzą, czego chcą, a roczny wzrost sprzedaży w tym segmencie jasno pokazuje producentom, w jakim kierunku powinni podążać ich składy. Każdy, właściwie każdy, ma (lub będzie miał) co najmniej jednego SUV-a na sprzedaż – nawet marki, o których nikt nie wiedział. Dziesięć lat temu kto by uwierzył w nowo ogłoszone SUV-y i crossovery takich marek jak Lamborghini, Ferrari i Rolls Royce? Są marki, które planują nawet całkowite wyeliminowanie ze swojej oferty modeli „niepodwyższonych”, m.in. Citroën i Mitsubishi. Ten trend raczej nie zostanie zatrzymany, choć oczywiście nie wszyscy kierowcy są zadowoleni z takiego obrotu spraw.

Volkswagen bardzo ostrożnie rozpoczął ofensywę w segmencie SUV-ów i crossoverów. Pierwszy Tiguan został wypuszczony w 2007 roku – nie był to projekt przełomowy w porównaniu do konkurencji. Nie przekupywał wyszukanym designem (jak Volkswagen…), nie oferował więcej miejsca niż modele innych marek – wyróżniał się jakością wykonania i spasowaniem elementów wnętrza typową dla producenta z Wolfsburga, a przede wszystkim fani marki mieli SUV-a VW.

Po ponad 7 latach nieprzerwanej sprzedaży pierwszej generacji przyszedł czas na nową konstrukcję, która oferowana jest do dziś. Tiguan drugiej generacji wyraźnie pokazuje, że inżynierowie i projektanci zdali sobie sprawę z tego, jak ważne jest dopracowanie samochodu w tym segmencie, i że dobrze odrobili swoją pracę domową. Nadwozie drugiej generacji jest zauważalnie bardziej wyraziste niż poprzednik, a dzięki pakietowi R-Line zwraca uwagę sportowymi akcentami. W kabinie, szczególnie w topowej konfiguracji, czuć klasę Premium – materiały są naprawdę wysokiej jakości, plastik miękki i dobrze dobrany – z tego słynie Volkswagen.

W terenie Tiguan pokazuje, na co go stać – w trybie terenowym auto pokonuje głównie strome podjazdy i zjazdy, maksymalnie odciążając kierowcę. Pomimo braku regulacji wysokości zawieszenia, przyzwoite kąty natarcia i zejścia pozwalają na wykonanie dość odważnych manewrów nawet na kamienistych, górzystych szlakach. Gama silników jest dość bogata: podstawowy Tiguan jest wyposażony w silnik 1.4 TSI o mocy 125 KM. i napęd na jedną oś, a najmocniejsze wersje silników to dwulitrowe jednostki z automatem DSG: 240-konny diesel lub 220-konny benzynowy - oczywiście z napędem 4MOTION. Bagażnik według producenta mieści 615 litrów, co jest wynikiem godnym uwagi – to szczególnie ważny parametr w SUV-ach. Już wkrótce na drogach pojawi się rozszerzona wersja Allspace – z wydłużonym o 109 mm rozstawem osi i nadwoziem o 215 mm, aw bagażniku znajdzie się miejsce na dodatkowy rząd siedzeń.

Tiguan wygląda jak kompletna oferta, ale jak wypada w porównaniu z konkurencją? Porównamy to w wielu wymiarach: moc i przyjemność z jazdy z Subaru Forester XT, osiągi terenowe z Nissanem X-Trail oraz design i jazda z Mazdą CX-5.

Szybciej, szybciej

Kiedy marzymy o dynamicznej jeździe i szukamy sportowych doznań w samochodzie, SUV nie jest dla nas pierwszym skojarzeniem. Oczywiście patrząc na takich graczy jak Audi SQ7, BMW X6 M czy Mercedes GLE 63 AMG nie ma złudzeń – te auta to prawdziwi prześladowcy. Wysokie osiągi wiążą się niestety z astronomicznymi kwotami, które trzeba zostawić u dealera, aby stać się właścicielem jednego z powyższych pojazdów. Są jednak tacy, którym rozsądne 150 koni mechanicznych to zdecydowanie za mało, a producenci SUV-ów już dawno zrozumieli tę potrzebę – dlatego w cennikach można znaleźć kilka ofert w rozsądnej cenie (w porównaniu do klasy Premium) z ponad zadowalający występ. .

Napęd na obie osie i ponad 200 koni mechanicznych pod maską, na papierze, gwarantują przyjemność z jazdy. Poza podziałem na zwolenników i przeciwników „sportowych” SUV-ów weźmy pod uwagę fakty: taka moc pozwala na sprawne poruszanie się nawet przy w pełni załadowanym aucie, holowanie przyczepy nie stanowi problemu, potrafi osiągnąć prędkość ponad 200 km/h, kiedy taka szybka jazda jest do zaakceptowania, a wyprzedzanie i przyspieszanie nawet przy dużych prędkościach jest bardzo skuteczne.

Volkswagen Tiguan z silnikiem TSI o mocy 220 KM lub diesla TDI o mocy 240 KM. czy Subaru Forester XT o mocy 241 KM. nie są samochodami wyścigowymi. Oba mają ze sobą wiele wspólnego, a jednocześnie prawie wszystko jest inne. Tiguan wygrywa pod względem nowinek technologicznych, multimediów i jakości materiałów wykończeniowych. W Subaru czuć ducha lat dziewięćdziesiątych – to takie piękne określenie na to, że siedząc w Foresterze, czujesz się jak w samochodzie, który prawie się nie zmienił od dwudziestu lat. Gdyby jednak postawić oba auta przed półmetrowym brodem, to trzeba było pokonać błotniste koleiny i w końcu sforsować wjazd na stromą górę o kamienistej nawierzchni – Forester dałby zastępstwo za udział w rajdzie, a Tiguan prowadził kierowcę „za rękę”: powoli, ostrożnie, ale skutecznie. W końcu krokowy DSG, zmodyfikowany przez Niemców, działa świetnie, szczególnie w trybie „S”, a uwielbiany przez Japończyków bezstopniowy wariator po prostu nie razi - bo dla wariatora działa naprawdę kulturowo. Obie maszyny szybko przyspieszają i dają wrażenie „optymalnej mocy”. Gdy zajdzie taka potrzeba, posłusznie reagują na zdecydowane wciśnięcie gazu, aw codziennej jeździe nie wywołują nieustającego szału, co nie może nie cieszyć z ekonomicznego punktu widzenia.

Tiguan jest tak nieskazitelny jak rysunek techniczny, podczas gdy Forester jest tak brutalny i skuteczny jak Steven Seagal. Siedząc w Volkswagenie, czujemy się jak w dobrym samochodzie. Siedząc za kierownicą Subaru, chcesz poczuć się jak Peter Solberg lub Colin Macri. To nie jest pojedynek dwóch samochodów z tego samego segmentu, ale dwa zupełnie różne światopoglądy - sam zdecyduj, który jest Ci bliższy.

Bardziej „terenowy” niż się wydaje

SUV-y są wykorzystywane przez ich właścicieli głównie do poruszania się po mieście, rzadko muszą zjeżdżać z asfaltu, a napęd na wszystkie koła jest wybierany przez kupujących głównie ze względu na coroczne krótsze i łagodniejsze zimy w Polsce. SUV-y takie jak Jeep Wrangler czy Mitsubishi Pajero to obecnie naprawdę egzotyczny widok na naszych drogach. Producenci kolejnych marek masowo odchodzą od produkcji aut montowanych na ramie, a zamki mechaniczne i hydrauliczne oraz skrzynie biegów zastępowane są elektronicznymi, które mają bezpiecznie przewozić kierowcę na trudniejszych trasach. Są jednak tacy, którzy chcą mieć modnego i stosunkowo kompaktowego SUV-a, a jednocześnie wymagają niezawodnej jazdy po asfalcie i odwagi na lekkim terenie. Wyścig zbrojeń w tej dziedzinie trwa w najlepsze, a połączenie funkcjonalności w mieście, na autostradzie i w terenie staje się coraz doskonalsze.

Volkswagen nie ma zbyt bogatej off-roadowej tradycji, w przypadku Nissana sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Legendarne modele Patrol czy Terrano wielokrotnie udowodniły, że są nie do zatrzymania, zarówno w codziennym użytkowaniu, jak i podczas szczególnie trudnych wyścigów terenowych. Tak więc niedawno zaktualizowany Nissan X-Trail ma misję - nie zawstydzać przodków. Tiguan wygląda jak nowicjusz w off-roadowej tradycji marki.

Jednak po jeździe obydwoma samochodami w trudniejszych warunkach okazało się, że to nie tradycja i dziedzictwo decydują o ostatecznym sukcesie na drodze. Volkswagen oferuje napęd 4MOTION bez możliwości podziału napędu na osie lub zablokowania opcji 4X4. Do dyspozycji mamy pokrętło, którym wybieramy tryb jazdy (jazda po śniegu, tryb drogowy, terenowy - z dodatkową możliwością personalizacji). Asystenci podjazdu i zjazdu pozwalają na jazdę po górach „bez kierownicy” – niemal całkowicie automatycznie. Komputer sterujący napędem potrafi świadomie odczytać, które koło wymaga większej mocy, szczególnie w ekstremalnych sytuacjach. Na przeszkodzie stoi „grzeczny” i lekko terenowy wygląd Tiguana – strach się zabrudzić czy zarysować, co właściwie zniechęca do szukania obejść w terenie.

Całkiem inna sytuacja z X-Trail. Ten samochód każe ci skręcić w pole, spróbować wspiąć się na naprawdę strome wzgórze, posmarować błotem dach karoserii. Właściciele tego Nissana nie muszą obawiać się szybkiej jazdy po kamienistej drodze – karoseria od zderzaków przez nadkola po dolne krawędzie drzwi pokryta jest plastikowymi nakładkami, które w razie potrzeby łapią strzelające kamienie. spod kół. X-Trail ma trzy tryby jazdy: tylko napęd na przednie koła, tryb automatyczny 4×4 i blokadę napędu na cztery koła do 40 km/h. Chociaż nie mamy autopilota terenowego, takiego jak Tiguan, jazda terenowa wydaje się dziecinnie prosta, w bardziej klasycznym stylu i naturalna dla tego samochodu. W tym porównaniu trzeba przyznać, że jeśli chodzi o jazdę terenową, X-Trail jest bardziej autentyczny niż Tiguan, a Nissan lepiej wygląda w masce błotnej.

Kuty styl i szyk na cztery koła

W modzie są SUV-y – muskularna sylwetka, która optycznie powiększa nadwozie, wyrafinowana i dynamiczna linia – to wytyczne stawiane przez projektantów projektujących te samochody. To właśnie wygląd i wygląd są bardzo często jednym z decydujących czynników przy zakupie samochodu. Każdy koncern, każda marka ma zupełnie inne podejście do tego tematu: z jednej strony musi być modnie i zgodnie z obowiązującymi trendami, z drugiej jednak ważne jest, aby zachować spójność w podobieństwie dla całego modelu. linia marki.

Volkswagen, to nie tajemnica, od lat słynie z najprostszych projektów karoserii swoich samochodów, wykorzystujących geometryczne wzory i poddając prezentowane dotychczas modele stylistycznej ewolucji, a nie rewolucji. W przypadku Tiguana wszystko jest inne. Wygląd wszystkich elementów zewnętrznych składa się z wariacji prostokątów, kwadratów i innych wielokątów, tworząc wrażenie geometrycznego porządku i solidności. W porównaniu z mieszanymi uczuciami poprzedniej generacji, obecny model naprawdę może się podobać, a możliwość personalizacji wyglądu do bardziej miejskiego, terenowego lub sportowego (pakiet R-Line) trafia w gusta znacznie większej liczby odbiorców niż zaledwie kilka lat temu. Są jednak samochody, w których Tiguan wygląda po prostu nudno.

Mazda CX-5 to przykład koncertowego show designu, który podbił serca milionów kierowców na całym świecie. Obecna druga generacja tego modelu wskazuje kierunek, w jakim będą podążać kolejne samochody tego japońskiego producenta w najbliższych latach – tak jak to miało miejsce w 2011 roku, kiedy światło dzienne ujrzała pierwsza generacja CX-5. dzień. Język projektowania Mazdy został nazwany na cześć japońskiego KODO, co oznacza „duszę ruchu”. Karoserie, zdaniem przedstawicieli marki, inspirowane są sylwetkami dzikich zwierząt, które są szczególnie dobrze widoczne z przodu. Menacing Look, kompozycja diodowych świateł do jazdy dziennej płynnie komponujących się z kształtem przedniego grilla, przypomina drapieżnika, którego wzrok mówi, że żarty się skończyły. W przeciwieństwie do Tiguana, CX-5, pomimo ostrych rysów, ma bardzo gładkie linie, sylwetka wydaje się zastygać w ruchu. Nie zapomniano również o walorach praktycznych – w dolnej części nadwozia widzimy plastikowe lakiery, prześwit ponad 190 mm, a bagażnik mieści dokładnie 506 litrów bagażu. Mazda udowodniła, że ​​atrakcyjny wizualnie samochód o dynamicznej i sportowej sylwetce nie musi oznaczać małego bagażnika czy małej przestrzeni dla podróżujących. Podczas gdy stylistyka Mazdy CX-5 przemawia do wielu kierowców, ci, którzy szukają klasycznych i eleganckich form, z pewnością uznają sylwetkę japońskiego SUV-a za zbyt jaskrawą i kanciastą. O tym, czy coś jest piękne, czy nie, zawsze decyduje gust respondenta, o którego guście, jak wiadomo, nieprzyjemnie się mówi. Jednak biorąc pod uwagę elegancję i oryginalność projektu, Mazda CX-5 wyprzedza Tiguana, a to nie jest zwycięstwo o włos.

dostosować samochód

Chcąc kupić SUV-a będziesz miał do czynienia z naprawdę dużą liczbą modeli dostępnych na rynku, co z pewnością wymaga sporo czasu i wysiłku, aby znaleźć szczegóły, które zdecydują o najkorzystniejszej dla Ciebie ofercie. Z drugiej strony duża liczba pojazdów oferowanych w tym segmencie znacznie ułatwia znalezienie modelu, który praktycznie odpowiada Twoim potrzebom. Niezależnie od tego, czy szukasz niskiej ceny, bogatego wyposażenia bezpieczeństwa, klasycznego lub odważnego i nowoczesnego stylu nadwozia lub sportowych osiągów, każdy znajdzie coś dla siebie.

Tiguan – dzięki szerokiej gamie silników i imponująco długiej liście wyposażenia opcjonalnego – jest w stanie zadowolić całkiem spore grono potencjalnych klientów. To dobre, przemyślane i solidnie wykonane auto. Kupno SUV-a Volkswagena to małżeństwo z rozsądku, a nie namiętna miłość. Jedno jest pewne: Tiguan nie ma się czego obawiać ze strony konkurencji. Chociaż pod wieloma względami przewyższa inne marki, istnieją obszary, w których należy uznać je za lepsze. Ale to dość oczywiste – w końcu idealny samochód nie istnieje, a każdy samochód na świecie to swego rodzaju kompromisowa siła.

Dodaj komentarz