Wirtualni Sygnatariusze Traktatu INF-2 Cz. jeden
Sprzęt wojskowy

Wirtualni Sygnatariusze Traktatu INF-2 Cz. jeden

Wirtualni Sygnatariusze Traktatu INF-2 Cz. jeden

Seryjne irańskie pociski manewrujące Soumar w zakładzie produkcyjnym.

Wydaje się, że nie ma obecnie nadziei na rozpoczęcie negocjacji w sprawie nowego traktatu zakazującego użycia rakiet lądowych o zasięgu 500÷5500 km. Gdyby jednak taki traktat miał zostać zawarty, musiałoby go podpisać o wiele więcej krajów, niż zostało to ratyfikowane w 1988 r. przez „Porozumienie w sprawie całkowitej eliminacji sił nuklearnych średniego zasięgu”, powszechnie znane jako traktat INF/INF. W tym czasie były to Stany Zjednoczone i Związek Radziecki. Takie pociski są obecnie w posiadaniu: Chińskiej Republiki Ludowej, Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, Republiki Indii, Islamskiej Republiki Pakistanu, Islamskiej Republiki Iranu, Izraela, Republiki Korei, Królestwa Arabii Saudyjskiej. Arabia… która potencjalnie byłaby zakazana przez taki traktat.

Polityka zakupu broni dla irańskich sił zbrojnych jest dość nietypowa. Kraj ten, eksporter ogromnych ilości ropy naftowej (w 2018 r. jej siódmy co do wielkości producent na świecie), może teoretycznie pozwolić sobie na zakup najnowocześniejszej broni, podobnie jak inne kraje Zatoki Perskiej, a w niedalekiej przeszłości m.in. na przykład Libia i Wenezuela. Ponadto Iran potrzebuje silnego wojska, ponieważ od dziesięcioleci jest w konflikcie z Arabią Saudyjską, używa bardzo agresywnej retoryki przeciwko Izraelowi i sam jest celem równie agresywnych oświadczeń ze strony USA.

Tymczasem Iran kupuje stosunkowo niewiele broni z zagranicy. Po zamówieniu na początku lat 90. dużej ilości stosunkowo prostej broni z Rosji i Chin, najwyraźniej w celu zrekompensowania ogromnych strat sprzętu poniesionych w wojnie z Irakiem, Republika Islamska ograniczyła zakupy do minimum. Nieoczekiwanym zastrzykiem całkiem nowoczesnej technologii lotniczej był lot kilkudziesięciu irackich samolotów do Iranu podczas Pustynnej Burzy w 1991 roku. W przyszłości sprzęt kupowano głównie dla jednostek obrony przeciwlotniczej. Były to: radzieckie systemy S-200VE, rosyjski Tori-M1 i wreszcie S-300PMU-2 oraz kilka stacji radarowych. Zakupiono je jednak mniej niż to konieczne, np. w celu ochrony najważniejszych ośrodków przemysłowych i instalacji wojskowych. Zainwestowano także w chińskie pociski przeciwokrętowe i kilka typów małych łodzi rakietowych.

Zamiast importu Iran postawił na niepodległość, tj. w rozwoju i produkcji własnej broni. Pierwsze kroki w tym kierunku postawił w latach 70. szach Mohammad Reza Pahlavi, najbardziej dalekowzroczny władca współczesnego Iranu. Industrializacja kraju, postęp społeczny i sekularyzacja nie miały jednak społecznego poparcia, czego dowiodła rewolucja islamska z 1979 roku, po której większość osiągnięć szacha została zmarnowana. Utrudniło to również stworzenie przemysłu wojennego. Z drugiej strony, w wyniku rewolucji, oprócz sił zbrojnych, pojawił się nowy komisarz wewnętrzny do takiej pracy - Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej, pasdaranie. Formacja ta rozwinęła się jako rodzaj przeciwwagi dla politycznie niestabilnych sił zbrojnych, ale szybko ugruntowała się i urosła do rozmiarów równoległych sił z własnymi siłami powietrznymi, marynarką wojenną i rakietami.

Dla kraju, który nie miał tradycji w dziedzinie rozwoju zaawansowanej broni, a dodatkowo jego zaplecze naukowo-przemysłowe jest raczej słabe, właściwy dobór priorytetów i koncentracja na nich najlepszych sił ma ogromne znaczenie, tj. najlepiej wykwalifikowany personel i zasoby w postaci bazy laboratoryjnej i produkcyjnej.

W projektowaniu i produkcji pocisków manewrujących (znanych również jako pociski manewrujące) kluczowe znaczenie mają dwa obszary - systemy napędowe i urządzenia sterujące. Szybowiec może bazować na klasycznych rozwiązaniach lotniczych, a głowicą może być nawet wielkokalibrowy pocisk artyleryjski lub bomba lotnicza. Z drugiej strony brak nowoczesnego silnika powoduje krótki zasięg i niską niezawodność pocisku, a niedostępność precyzyjnego sprzętu sterowego powoduje bardzo niską celność i niemożność wykorzystania złożonego toru lotu, co utrudnia jego wykrycie i przechwycić pocisk.

Jeśli chodzi o aparat sterowniczy, to w przypadku pocisków cruise można zastosować rozwiązania z innego sprzętu. Iran wiele lat temu skoncentrował się na bezzałogowych statkach powietrznych, począwszy od małych pojazdów taktycznych, a skończywszy na bezzałogowych statkach powietrznych dalekiego zasięgu. Początkowo były to budowle dość prymitywne, ale stopniowo i cierpliwie je ulepszały. W tym celu wykorzystano rozwiązania skopiowane z podobnych zagranicznych maszyn. Irańscy „kupcy” kupowali cywilne drony, gdzie tylko mogli, w tym w Izraelu. Zlecono też prawdziwe polowanie na wrak tego typu sprzętu znaleziony na terytorium kontrolowanym przez formacje proirańskie w Syrii, Libanie, Iraku, Jemenie… Część pojazdów trafiła bowiem prosto do Iranu, bo. przede wszystkim Stany Zjednoczone, ale prawdopodobnie także Izrael, stosunkowo często i głęboko nad terytorium Republiki Islamskiej wysyłały drony zwiadowcze. Niektóre rozbiły się, inne zostały zestrzelone przez systemy obrony powietrznej. Jednym z najbardziej spektakularnych „zrzutów” był dotychczas tajny amerykański Lockheed Martin RQ-170 Sentinel, który niemal bez szwanku wpadł w ręce Pasdarystów w grudniu 2011 roku. Poza całkowitym kopiowaniem bezzałogowych statków powietrznych i wykorzystywaniem skopiowanych rozwiązań we własnych opracowaniach, Irańczycy z pewnością mogliby wykorzystać szereg swoich komponentów w konstrukcji pocisków manewrujących. Chyba najważniejszy był aparat sterowniczy. Zarówno zdalne sterowanie, jak i sterowanie bezwładnościowe były możliwe przy wykorzystaniu sygnałów z odbiorników nawigacji satelitarnej. Nie bez znaczenia były również żyroskopowe systemy stabilizacji, wyposażenie autopilota itp.

Wirtualni Sygnatariusze Traktatu INF-2 Cz. jeden

Pociski „Nase” (w kamuflażu) i cele „Nasser”.

W dziedzinie silników rakietowych sytuacja jest bardziej skomplikowana. Podczas gdy lekkie rakiety mogą wykorzystywać komercyjne systemy napędowe, a nawet silniki tłokowe, nowoczesne rakiety wymagają określonych konstrukcji silników. Doświadczenie w projektowaniu silników rakietowych, które zazwyczaj zapewniają duży ciąg, ale są krótkotrwałe i doskonale nadają się do naprowadzania rakiety na trajektorię balistyczną o normalnej niskiej wydajności, jest mało pomocne. Z kolei pocisk manewrujący jest podobny do samolotu – porusza się po płaskiej trajektorii za pomocą uniesienia skrzydła, a jego prędkość musi być utrzymywana przez ciągłą pracę silnika. Taki silnik powinien być mały, lekki i ekonomiczny. Silniki turboodrzutowe są optymalne dla pocisków dalekiego zasięgu, a silniki turboodrzutowe lepiej nadają się do szybkich pocisków krótkiego zasięgu. Irańscy projektanci nie mieli w tym zakresie doświadczenia, co oznacza, że ​​pomocy musieli szukać za granicą.

Dla irańskiego programu pocisków manewrujących bardzo pożyteczne byłoby uzyskanie dostępu do zagranicznych struktur w takim czy innym celu. Wiadomo, że wywiad irański był bardzo aktywny w Iraku od zakończenia Pustynnej Burzy i prawie na pewno przechwycił pozostałości zestrzelonych pocisków Tomahawk. Podobno kilka z tych pocisków „zgubiło się” podczas pierwszego ataku i rozbiło się na terytorium Iranu. Ćwierć wieku później co najmniej jeden z pocisków Calibre-NK wystrzelonych z rosyjskich statków na Morzu Kaspijskim 7 października 2015 r. przeciwko celom w Syrii rozbił się i spadł na terytorium Iranu.

Dodaj komentarz