Toksyczna Honda CBR 1000 RR już w naszych rękach
Jazda próbna MOTO

Toksyczna Honda CBR 1000 RR już w naszych rękach

Najnowsza wersja Hondy Fireblade to trucizna. Trucizna, która wypełnia twoje ciało i uzależnia od adrenaliny. Mimo niskich temperatur bawiliśmy się w Grobniku. Profesjonalista taki jak Marco German, który taką Hondą pojedzie w mistrzostwach Superstock w 2008 roku, zanotował już czas 1.35. Kochani, na zewnątrz było tylko 9-10 stopni! !! !!

Toksyczna Honda CBR 1000 RR już w naszych rękach

Trzeba przyznać, że na pokład nowego Fireblade'a weszliśmy z pewnym uprzedzeniem, ale przede wszystkim z wielką ostrożnością. To nie tak, że nie można było zaufać oponom Conti, które nosiły czarującą czerwień, tylko jasne bora i temperaturę około 10°C – niezupełnie taką, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni, gdy odwiedzamy naszych sąsiadów. Jednak mnóstwo koni i oblodzony asfalt nigdy nie były zwycięską kombinacją do bicia rekordów prędkości.

No ale to wystarczyło na pierwsze wrażenie. Z nieco większą powściągliwością niż zwykle ścigaliśmy go po torze wyścigowym i po raz kolejny stwierdziliśmy, że jest to rasowy samochód wyścigowy, który nie ma już wiele wspólnego z użytkowaniem drogowym. Silnik przełącza się na trzeci bieg i przy około 3.000-4.000 obr./min około 100 km / h! To jest dla bardzo cichej jazdy z prawie pełnym gazem! !! !! Jednak każdy bystry motocyklista doskonale wie, że przy dzisiejszym zatłoczeniu na wiejskiej drodze prędkości przekraczają 160 km/h (ale zostawmy ograniczenia prawne itp.).

Fireblade od razu powiedział nam, że jest mniejszy od swojego poprzednika, siedzi najbardziej bezkompromisowo jak dotąd, a gdybyśmy mieli zawiązane oczy, musielibyśmy się nieźle natrudzić, żeby określić różnice między CBR 600 a CBR 1000. Tak, zabawka jest mały, kompaktowy i bardzo lekki.

Rower świetnie sprawdza się na torze. Precyzyjny i łatwy w prowadzeniu, z doskonałymi hamulcami. Nie bawili się zawieszeniem, jest za miękkie za torem, ale zaraz na drodze.

O władzy, och. . Ale to nie koniec! Poza ergonomią i większą kompaktowością (a dokładniej downsizingiem) to największy krok naprzód. Jeśli ktoś narzekał w zeszłym roku, że Fireblade jest dla niego zbyt dopracowany, spróbuj teraz. Utrzymali dobrą krzywą wzrostową, ale w górnej jednej trzeciej obrotów ten nowicjusz jest prawdziwą dziką bestią.

178 KM a 171 kg musi być gdzieś znane.

Spodziewaj się testu w następnym magazynie motoryzacyjnym i oczywiście zabawnego filmu na www.motomagazin.si!

PK

Dodaj komentarz