Renault Twingo - Spa Shuttle
Artykuły

Renault Twingo - Spa Shuttle

Moje życie jest pełne po brzegi. Przyjemność. Snyadanko, sprawdzanie poczty (zasady pracy zdalnej), kilka telefonów do znajomych, ulubiony program telewizyjny przy ulubionej kawie i najbliższy klub sportowy. Wieczorem, wiesz, napisz do przyjaciela i idź z nim do miasta. O wychodzeniu można jednak wiele powiedzieć, ponieważ mieszkam w centrum i tak blisko wszystkiego, że z mojego salonu do kuchni przechodzę więcej mil niż w mojej okolicy.

I wszystko było dobrze, aż do tego pamiętnego dnia, kiedy ta ruda laska, sapiąc na pobliskiej bieżni, poleciła mi najlepsze spa w mieście. Tyle, że moje miasto nie jest małe, a SPA mimo złości jest zaledwie kilka przecznic dalej. Poza tym, pomimo złości, to była naprawdę najlepsza rzecz. Musiałem więc zdobyć drugiego przyjaciela - czterokołowca. I zaczęło się...

Czy ktoś mnie słucha?

Niektórzy ludzie lubią komplikować sprawy. Zamiast skupiać się na moich rzeczywistych potrzebach, sprzedawcy z salonów zaczynają uzupełniać proste rzeczy ideologiami, które przyprawiają mnie o zawrót głowy. Może dlatego, że widzą dziewczynę? Cholerny stereotyp. Chcą wepchnąć wszystko, co mają do swoich cenników, pod warunkiem, że na koniec dostaną jakąś sześciocyfrową sumę.

A jednak tłumaczę. Musi być mały. Musi odejść. Powinno to wyglądać. Moi przyjaciele powinni powiedzieć coś miłego, gdy to zobaczą, ale nie mogą być o mnie zazdrośni, bo mi się to nie podoba. Wystarcza mi zazdrość o moje naturalne blond włosy. Terenówka? To nie dla mnie. Duże problemy z parkowaniem, cegła. Lub samochód sportowy? Jest naprawdę mały. I stylowy. Ale kiedy zobaczyłem cennik, byłem pod wrażeniem, że lakier nie odpada.

Kolejny salon i przystojny facet chwalący poziom techniczny swojego samochodu. Taki system, taki system… po co mam to wszystko kupować, potrzebuję samochodu, a ten chce mi sprzedać prom kosmiczny. I potrzebuję transferu do spa.

panna sześćdziesiąt

Kolejny salon i wreszcie coś mam. Auto jest małe, zadbane i ma rzadko spotykany chłodny różowy kolor. Podchodzę i widzę, że to będzie coś naprawdę ciekawego. W życiu bym nie wsiadła do auta pomalowanego w kwiatki, nie jestem jakąś Barbie - a na tej małej dziewczynce jest to zrobione z wyczuciem. Tylko w kilku miejscach pojawiają się ledwo zauważalne subtelne kwiatowe wzory. Z kolei różowe oprawki to przesada, ale ogólnie akceptowalna.

Zaglądam do środka i widzę, że ktoś był tutaj konsekwentny. Guziki, gałki, wszelkie przeszycia, a nawet skórzane wstawki w welurowych siedzeniach wykonane są w kolorze nadwozia, co oznacza… bądźmy szczerzy – róż. Skórzana jest również kierownica, a pięknie zaokrąglony daszek nad ekranami komputerów pokładowych jest osłonięty. Samochód wygląda pięknie i stylowo, choć pewnie znowu kosztuje fortunę...

Sprzedawca chyba widzi błysk w moim oku, bo przestaje zachowywać się jak najemnik, ale w końcu spokojnie oznajmia, że ​​mam przed sobą limitowaną edycję Miss Sixty Renault Twingo (ale numer – mam nawet coś z szafy) i w Bohemian Pink. Po nudnych detalach 75-konnego silnika, 5-biegowej skrzyni i klimatyzacji w standardzie przeszliśmy do ciekawostek. Okazało się, że samochód ma uchwyt na szminkę i eyeliner, a także kwiatki pojawiają się na tapicerce drzwi, a nawet na wycieraczce pod stopami pasażera. Dobra, dywan też jest zbyt sprytny, ale reszta trzyma się kupy. I naprawdę to lubię. Ups, jeszcze nie pytałem o cenę...

Nie martwię się zbytnio ilością miejsca z tyłu i mimo namów sprzedawcy nie poszedłem przymierzać tylnej kanapy (nie w tej spódnicy), ale facet się zwarł - spakowany tyłem do przodu i pokazał, że nie jest zbyt ciasny. Zgadza się - kolana pod brodą pokazały coś jeszcze, chociaż po przesunięciu tylnej kanapy do bagażnika nie było tak źle.

Moja reakcja na bagażnik zdezorientowała faceta. Zamiast narzekać, że jest za mały, cieszyłem się, że moje torby z zakupami nie latają wokół buta wielkości boiska piłkarskiego podczas pokonywania zakrętów. Lepiej dla mnie, ale przejdźmy do rzeczy. Jak?

Teraz to ja czuję się zdezorientowany. Cena jest trzykrotnie niższa niż w poprzednim salonie. I wszystko mi odpowiada. Taki dobry samochód za niecałe 39 tys? Gdzie jest haczyk?

gachik

Jeździłem tym samochodem przez kilka miesięcy i nie znalazłem haczyka. Tak naprawdę nie szukałam, bo dziecko jest dokładnie tym, czego pragnęłam. Poza tym nie palę dużo i nikt na bieżni nie będzie mnie wystawiał z zazdrości. Jest jak dobry przyjaciel na czterech kołach i nie powinieneś czepiać się swoich przyjaciół, prawda?

Myślę, że tak, ale niekoniecznie mój dwunożny przyjaciel. Kilka dni temu obliczył, że w tym roku będzie najciemniejsze zaćmienie Księżyca, upewnił się, że żaden z jego kumpli nie zbliży się na moją ulicę na odległość rzutu iPhonem, naciągnął nisko na oczy czapkę z daszkiem i poszedł, jak mówił , do „testowego smoka” .

Wrócił po godzinie i powiedział, że tylko kobieta może pokochać tego ładowacza, bo róż to nie jedyna jego wada. Silnik nie nadąża za pojazdem przy wyższych prędkościach. Niewielka waga samochodu maskuje niską moc w mieście, ale na podjeździe samochód zaczyna zwalniać na pełnych obrotach, a po przyspieszeniu ze wzniesienia zaczyna płynnie płynąć po drodze. Reflektory mogłyby świecić trochę mocniej. Według niego kierownica jest przywiązana do kół zębatką, ponieważ układ kierowniczy wcale nie jest dokładny. Głuchota też jest przeciętna, więc obrotomierz przed oczami jest zbędny. I wreszcie - że obraz w lusterku wstecznym drży od wibracji.

Jakie są te wady? - Odpowiedziałam. Jeżdżę tym autem od wczoraj i żadnej z nich nie zauważyłem. Ja na przykład nie zauważam wibracji w lusterku, bo makijaż poprawiam nie podczas jazdy, ale kiedy stoję na światłach. Jak dla mnie w tym aucie brakuje co najwyżej automatycznej skrzyni biegów, bo nie jest trudno włączyć pierwszą zamiast tylną - poza tym wszystko mi w niej pasuje. Może nie potrzebuję aż tak dużo? A może wymyślił te wady, żeby zmusić mnie do zakupu czegoś droższego?

Nie będę się tym martwić. Co najważniejsze, jeżdżę moim autobusem spa do najlepszego spa w mieście. Mam na to dużo pieniędzy, bo nie wydałem dużo na samochód. Mały. Tani. Dyski. Wydaje się. Poza tym jest mój. I niech tak zostanie!

Dodaj komentarz