Naprawa sprzętu. pieniądze i wizerunek
Technologia

Naprawa sprzętu. pieniądze i wizerunek

Hasło „Nigdy więcej napraw” jest chyba najbardziej znane właścicielom nowych samochodów. W ciągu ostatnich dwóch dekad ich zdolność do stosunkowo łatwej naprawy i wymiany, na przykład żarówek w sygnalizacji świetlnej, konsekwentnie i nieubłaganie spadała. Możliwości naprawy poza autoryzowanymi warsztatami są również coraz bardziej ograniczone.

Naprawa sprzętu, takiego jak komputery, a ostatnio smartfony i tablety, zawsze była zabawą dla zaawansowanych. Jednak w ostatnich latach nawet stosunkowo proste czynności, jak np wymiana baterii w aparacieDekadę temu producenci zapobiegli całkowicie rutynowej i oczywistej rzeczy. Wielu nowych urządzeń nie da się łatwo i bez ryzyka otworzyć, a baterie są na stałe połączone z urządzeniem.

Producenci nie mogą zaprzeczyć, że sprzęt znajdujący się w środku jest skomplikowany i delikatny, a przekonanie właściciela, że ​​sobie z nim poradzi i nie spowoduje dodatkowych, poważniejszych uszkodzeń to już za dużo. odkładanie kwestie związane z gwarancją i zwolnieniem producenta z odpowiedzialności za naprawy wykonane we własnym zakresie przez użytkowników, współczesna elektronika czasami wykorzystuje taką technologię kosmiczną, jak na przykład w telewizorach z płaskim ekranem, trudno sobie wyobrazić, aby rzemieślnik ze śrubokrętem i szczypcami mógł zrobić coś innego niż przypadkowe złamanie.

Kiedyś sklepy RTV, w których sprzedawano telewizory i radia, były również punktami naprawy tego sprzętu (1). Możliwość zidentyfikowania uszkodzonej lampy próżniowej lub rezystora i skutecznej wymiany tych elementów była ceniona i od czasu do czasu przynosiła pewne zyski.

1. Stary warsztat elektroniczny

Prawo do naprawy jest niezbywalnym prawem człowieka!

Z wszelkimi zastrzeżeniami co do komplikacji nowoczesny sprzęt, nie brakuje osób, które w przeciwieństwie do producentów uważają, że jego naprawa (a dokładniej próba naprawy) jest niezbywalnym prawem człowieka. W Stanach Zjednoczonych, takich jak Kalifornia, od kilku lat trwa kampania mająca na celu wprowadzenie ustawodawstwa „Prawo do naprawy”, którego znaczna część będzie wymagać od producentów smartfonów dostarczania konsumentom informacji o opcjach naprawy i częściach zamiennych. Stan Kalifornia nie jest sam w tych inicjatywach. Inne stany USA też chcą lub już uchwaliły takie prawo.

„Ustawa o prawie do naprawy da konsumentom swobodę bezpłatnej naprawy sprzętu elektronicznego i urządzeń przez warsztat lub innego usługodawcę według wyboru i uznania właściciela. Jest to praktyka, która była oczywista pokolenie temu, ale teraz staje się coraz rzadsza w świecie planowanego starzenia się” – powiedziała w marcu 2018 r. podczas swojej pierwszej prezentacji projektu ustawy. Susan Talamantes Eggman, członek Zgromadzenia Stanu Kalifornia. Mark Murray z Californians Against Waste powtórzył jej słowa, dodając, że producenci smartfonów i urządzeń czerpią zyski „z naszego środowiska i naszych portfeli”.

Niektóre stany USA zaczęły wprowadzać prawa do napraw już w 2017 roku. Powstał nawet Ruch społeczny „Prawo do naprawy” (2), którego siła rosła wprost proporcjonalnie do intensywności walki z tym prawem przez firmy technologiczne, przede wszystkim Apple.

Prawo do naprawy jest aktywnie wspierane przez główne sieci naprawcze, takie jak iFixit, wiele niezależnych warsztatów naprawczych oraz grupy rzeczników konsumentów, w tym renomowaną Electronic Frontier Foundation.

2. Symbol potoku Prawo do naprawy

Producenci nie chcą ponosić odpowiedzialności za rodzimych rzemieślników

Pierwszym argumentem lobbystów Apple'a przeciwko naprawie było odwołanie się do bezpieczeństwa użytkowników. Zdaniem tej firmy wprowadzenie „Prawa do naprawy” stwarza m.in. cyberprzestępcy oraz wszyscy ci, którzy mają złe intencje w sieci i systemach informatycznych.

Wiosną 2019 roku Apple wykorzystał kolejną partię argumentów kalifornijskich prawodawców przeciwko „prawu do naprawy”. Mianowicie, konsumenci mogą sobie zaszkodzić, próbując naprawić swoje urządzenia. Kalifornia to gęsto zaludniony, duży i dobrze prosperujący stan z ogromną sprzedażą Apple. Nic dziwnego, że Apple lobbował tam i lobbował tak mocno.

Wydaje się, że firmy walczące o prawo do naprawy porzuciły już argument, że narzędzia do naprawy i informacje o podstawowym sprzęcie są własnością intelektualną firmy na rzecz zgłaszania obaw o bezpieczeństwo produktów naprawianych przez niezależne warsztaty lub osoby nieprzeszkolone.

Trzeba przyznać, że obawy te nie są bezpodstawne. Niektóre urządzenia mogą być niebezpieczne, jeśli spróbujesz je nieudolnie naprawić bez odpowiedniego przeszkolenia i wiedzy. Od firm motoryzacyjnych, przez producentów elektroniki, po producentów sprzętu rolniczego (John Deere jest jednym z najgłośniejszych lobbystów przeciw naprawom), firmy obawiają się ewentualnych przyszłych procesów sądowych, jeśli ktoś nieupoważniony przez producenta majstruje przy sprzęcie, który może na przykład eksplodować i zranić . ktoś.

Inna sprawa, że ​​w przypadku najbardziej zaawansowanej elektroniki, tj. Urządzenia Apple'anaprawa jest bardzo trudna. Zawierają wiele miniaturowych elementów, podzespołów niespotykanych w innych sprzętach, plątaninę rekordowo cienkich drucików oraz sporą ilość kleju (3). Wspomniana usługa naprawy iFixit od lat daje produktom Apple jedną z najniższych ocen „naprawialności”. Nie powstrzymuje to jednak tysięcy małych, niezależnych i oczywiście nieautoryzowanych przez Apple warsztatów naprawczych. Jest to opłacalny biznes, ponieważ sprzęt jest drogi, więc zwykle opłaca się go naprawiać.

Walka jest wciąż przed nami

Historia walki o „prawo do naprawy” w Stanach Zjednoczonych jeszcze się nie skończyła. W maju tego roku serwis Bloomberg opublikował obszerny materiał, w którym relacjonowano nie tylko działania lobbingowe Apple, ale także Microsoftu, AmazonaGoogleaby uniemożliwić „Prawo do naprawy” w wersji, która wymagałaby od firm technologicznych dostarczania oryginalnych części i dostarczania schematów sprzętu niezależnym warsztatom.

Bitwa o przepisy dotyczące napraw toczy się obecnie w ponad połowie stanów USA. Inaczej mogą potoczyć się losy propozycji legislacyjnych. Prawo jest uchwalane w jednym miejscu, a nie w innym. Inicjatywy tego rodzaju są wszędzie, a czasami bardzo okrutny lobbing.

Najbardziej aktywną firmą jest Apple, które czasami ma nawet konstruktywne sugestie, jeśli chodzi prawo do naprawy. Na przykład uruchomiła globalny, niezależny program napraw, mający na celu zapewnienie nieautoryzowanym dostawcom usług Apple oryginalnych części, narzędzi, instrukcji naprawy i diagnostyki do napraw pogwarancyjnych urządzeń Apple. Program jest darmowy, ale jest jeden haczyk – naprawy muszą być wykonywane przez certyfikowanych techników Apple, co dla wielu warsztatów jest barierą nie do pokonania.

oczywiście potentaci technologiczni to wszystko o pieniądzach. Znacznie bardziej niż naprawa starego sprzętu, interesuje ich jak najczęstsza wymiana na nowy sprzęt. Niektóre niezależne warsztaty miałyby za mały potencjał w tej wojnie, ale od jakiegoś czasu mają potężnego sojusznika – ludzi i organizacje dążące do ograniczenia odpadów, a tym samym podniesienia poziomu ochrony środowiska.

Front producentów walczy przede wszystkim o to, by nie ponosić odpowiedzialności za skutki domowej „naprawy”. Ale to nie tylko to. Dla firm o silnej marce i niezmiennie wysokim poziomie wizerunku ważne jest, aby „odnowiony” w nieudany sposób nie reprezentował i nie psuł wizerunku marki, wypracowanego wielkim kosztem przez wiele lat pracy. Stąd tak zacięta walka, zwłaszcza Apple, o którym nie raz tu było mowa.

Dodaj komentarz