Czas zmienić opony. Nie czekaj na śnieg
Wielu kierowców nie zdecydowało się jeszcze na zmianę opon na zimowe. Nietrudno przewidzieć, kiedy miejsca te przeżyją prawdziwe oblężenie, jak to miało miejsce na tydzień przed Wszystkimi Świętymi, gdy nadeszły mrozy.
Eksperci motoryzacyjni zalecają przyjęcie 1 listopada jako terminu wymiany opon letnich na zimowe. Oczywiście data jest czysto dowolna, ale o tej porze roku pogoda potrafi zaskoczyć. Do tego wysokie temperatury i ostre, często nieoczekiwane mrozy, w tym opady śniegu.
To właśnie pierwsze przymrozki i perspektywa dalekich podróży zmusiły nas do spędzenia w niektórych miejscach w zeszłym tygodniu nawet dwóch godzin w kolejce. Właściciele dużych serwisów, aby uniknąć nieporozumień między listami oczekujących, rozdawali numery.
Wczoraj fachowcy może i nie nudzili się, ale mieli też znacznie mniej pracy. Doskonale jednak wiedzą, kiedy to się zmieni. – Wystarczy jeden mroźny dzień lub lekki opad śniegu i od razu ustawia się kolejka – przewiduje Justyna Zgubińska z Autoponu w Świeciu. „Wygląda na to, że kierowcy, którzy jeszcze nie zmienili opon, jak co roku, odłożą to do czasu, aż pogoda pozwoli.
Waldemar Pukovnik dokonuje tych samych obserwacji w fabryce w Jitzima. „Jestem prawie pewien, że większość z nich nadal jeździ na oponach letnich”, zauważa.
Nie każdy może sobie pozwolić na nowe.
Niektórzy kierowcy będą musieli kupić opony. To nie jest mały wydatek. Dlatego spora grupa mniej zamożnych szuka używanych. „Około 95 procent klientów bierze używane opony”, mówi Pukovnik. – Wraz z montażem zestaw kosztuje około 350 zł. Za nowe trzeba będzie zapłacić co najmniej 750 zł. Na wsi mało kto może sobie na to pozwolić.
Autopon ma nieco inne doświadczenie. Tam klienci rzadko wybierają najtańsze opony. Większość skierowana jest na średnią półkę. – To oznacza minimum 220 zł za sztukę – wyjaśnia Zgubińska. – Chociaż są tacy, którzy płacą 500 zł za dużą średnicę i znanego producenta, jak Dunlop czy Goodyear.
