Sprawa polska w czasie Wielkiej Wojny cz. 2: po stronie Ententy
Sprzęt wojskowy

Sprawa polska w czasie Wielkiej Wojny cz. 2: po stronie Ententy

Dowództwo XNUMX. Korpusu Polskiego w Rosji (dokładniej „na Wschodzie”). W centrum siedzi generał Józef Dowbor-Muśnicki.

Próby odzyskania przez Polskę niepodległości na podstawie jednego z dzielących się mocarstw przyniosły bardzo ograniczone rezultaty. Austriacy byli za słabi, a Niemcy za zaborczy. Początkowo wielkie nadzieje wiązano z Rosjanami, ale współpraca z nimi była bardzo trudna, złożona i wymagała od Polaków wielkiej pokory. Współpraca z Francją przyniosła znacznie więcej.

Przez cały XVIII wiek – i większą część XIX wieku – Rosja była uważana za najważniejszego sojusznika i najmilszego sąsiada Polski. Stosunków nie zepsuł pierwszy rozbiór Polski, a jedynie wojna 1792 r. i brutalne stłumienie powstania kościuszkowskiego w 1794 r. Ale nawet te wydarzenia uznano za bardziej przypadkowe niż prawdziwe oblicze związku. Polacy chcieli zjednoczyć się z Rosją w epoce napoleońskiej, mimo istnienia profrancuskiego Księstwa Warszawskiego. Tak czy inaczej armia rosyjska, która w latach 1813-1815 zajęła księstwo, zachowywała się całkiem poprawnie. To jeden z powodów, dla których społeczeństwo polskie z entuzjazmem przyjęło odbudowę Królestwa Polskiego pod panowaniem cara Aleksandra. Początkowo cieszył się ogromnym szacunkiem wśród Polaków: to na jego cześć powstała pieśń „Boże, coś Polska…”.

Mieli nadzieję na odrodzenie Rzeczypospolitej pod jego berłem. Że Ziem Zajętych (czyli dawną Litwę i Podole) zwróci Królestwu, a potem zwróci Małopolskę i Wielkopolskę. Całkiem prawdopodobne, o czym wiedział każdy, kto znał fińską historię. W 1809 roku Rosja prowadziła wojny ze Szwecją, za każdym razem zdobywając części Finlandii. XNUMX wybuchła kolejna wojna, po której reszta Finlandii spadła do Petersburga. Car Aleksander utworzył tu Wielkie Księstwo Finlandii, któremu zwrócił ziemie podbite w wojnach XVIII wieku. Dlatego Polacy w Królestwie Polskim liczyli na przyłączenie się do Ziem Zajętych – z Wilnem, Grodnem i Nowogródkiem.

Niestety, polski król Aleksander był jednocześnie cesarzem Rosji i nie do końca rozumiał różnice między dwoma krajami. Tym mniej jego brat i następca Mikołaj, który zignorował konstytucję i próbował rządzić Polską tak, jak rządził Rosją. Doprowadziło to do rewolucji, która wybuchła w listopadzie 1830 r., a następnie do wojny polsko-rosyjskiej. Oba te wydarzenia znane są dziś pod nieco mylącą nazwą Powstania Listopadowego. Dopiero wtedy zaczęła się manifestować wrogość Polaków wobec Rosjan.

Powstanie listopadowe zostało przegrane, a rosyjskie wojska okupacyjne wkroczyły do ​​Królestwa. Jednak Królestwo Polskie nie przestało istnieć. Funkcjonował rząd, choć z ograniczonymi uprawnieniami, funkcjonowało polskie sądownictwo, a językiem urzędowym był język polski. Sytuację można porównać do niedawnej okupacji Afganistanu czy Iraku przez Stany Zjednoczone. Jednak choć Amerykanie ostatecznie zakończyli okupację obu tych krajów, Rosjanie byli do tego niechętni. W latach 60. Polacy uznali, że zmiany są zbyt wolne i wtedy wybuchło Powstanie Styczniowe.

Jednak nawet po powstaniu styczniowym Królestwo Polskie nie przestało istnieć, choć jego niepodległość została jeszcze bardziej ograniczona. Królestwo nie mogło zostać zlikwidowane - powstało na podstawie decyzji wielkich mocarstw podjętej na kongresie wiedeńskim, dlatego likwidując je, król pozostawiłby innych europejskich monarchów bez uwagi i nie było go na to stać. Nazwa „Królestwo Polskie” była coraz rzadziej używana w dokumentach rosyjskich; coraz częściej używano określenia „ziemie wiklanskie” lub „ziemie nad Wisłą”. Polacy, którzy nie chcieli dać się zniewolić przez Rosję, nadal nazywali swój kraj „Królestwem”. Tylko ci, którzy próbowali zadowolić Rosjan i akceptowali ich podporządkowanie Petersburgowi, używali nazwy „kraj wisławski”. Możesz go dziś spotkać, ale jest wynikiem frywolności i ignorancji.

I wielu zgadzało się z uzależnieniem Polski od Petersburga. Nazywano ich wtedy „realistami”. Większość z nich wyznawała bardzo konserwatywne poglądy, co z jednej strony ułatwiało współpracę z bardzo reakcyjnym reżimem carskim, az drugiej zniechęcało polskich robotników i chłopów. Tymczasem na początku XX wieku to chłopi i robotnicy, a nie szlachta i ziemianie stanowili najliczniejszą i najważniejszą część społeczeństwa. Ostatecznie ich poparcie otrzymała Narodowa Demokracja na czele z Romanem Dmowskim. W swoim programie politycznym zgodę na czasową dominację Petersburga nad Polską połączono z jednoczesną walką o polskie interesy.

Nadchodząca wojna, której zbliżanie dało się odczuć w całej Europie, miała przynieść Rosji triumf nad Niemcami i Austrią, a tym samym zjednoczenie ziem polskich pod panowaniem cara. Zdaniem Dmowskiego wojna powinna była zostać wykorzystana do zwiększenia wpływów Polski na administrację rosyjską i zapewnienia autonomii zjednoczonym Polakom. A być może w przyszłości będzie też szansa na całkowitą niezależność.

Konkurencyjny Legion

Ale Rosji nie zależało na Polakach. Co prawda wojnie z Niemcami nadano formę walki pansłowiańskiej – niedługo po jej rozpoczęciu stolica Rosji zmieniła niemiecko brzmiącą nazwę Petersburga na słowiański Piotrogród – ale była to akcja mająca na celu zjednoczenie wszystkich poddanych wokół car. Politycy i generałowie w Piotrogrodzie wierzyli, że szybko wygrają wojnę i sami ją wygrają. Każda próba poparcia sprawy polskiej, podejmowana przez Polaków zasiadających w rosyjskiej Dumie i Radzie Państwa lub przez arystokrację ziemiańską i przemysłową, napotykała mur niechęci. Dopiero w trzecim tygodniu wojny – 14 sierpnia 1914 r. – wielki książę Mikołaj Mikołajewicz wystosował apel do Polaków, ogłaszając zjednoczenie ziem polskich. Apel nie miał znaczenia politycznego: nie został wydany przez cara, nie przez parlament, nie przez rząd, ale tylko przez naczelnego wodza armii rosyjskiej. Apel nie miał praktycznego znaczenia: nie nastąpiły żadne ustępstwa ani decyzje. Apel miał pewien - dość nieznaczny - walor propagandowy. Jednak wszelkie nadzieje prysły nawet po pobieżnej lekturze jej tekstu. Był niejasny, dotyczył niepewnej przyszłości i komunikował to, co wszyscy naprawdę wiedzieli: Rosja zamierza zaanektować zamieszkane przez Polaków ziemie swoich zachodnich sąsiadów.

Dodaj komentarz