Jazda próbna Mini Cooper, Seat Ibiza i Suzuki Swift: mali sportowcy
Jazda próbna

Jazda próbna Mini Cooper, Seat Ibiza i Suzuki Swift: mali sportowcy

Jazda próbna Mini Cooper, Seat Ibiza i Suzuki Swift: mali sportowcy

Trójka zabawnych dzieciaków, które dają poczucie lata. Kto jest najlepszy?

Czy - tak jak my - nie masz już dość deszczu, skrzeczącego lodu, podgrzewanych siedzeń i syberyjskich zimnych frontów? Jeśli tak, to czytaj dalej – chodzi o lato, słońce i trzy ultrakompaktowe samochody do zabawy na drodze.

Jak wiadomo lato to nie tylko kwestia temperatury i określonego okresu w kalendarzu, ale także wewnętrznych ustawień. Lato to czas, kiedy możesz cieszyć się małymi rzeczami w życiu. Na przykład na trzech samochodach, w których przyjemność z jazdy mierzy się nie mocą czy ceną, ale samą przyjemnością. Zacznijmy w porządku alfabetycznym od Mini, które ma tyle samo radości z małego samochodu, co w każdym innym w swojej kategorii. W teście angielskie dziecko pojawiło się w wersji Cooper z trzycylindrowym silnikiem o mocy 136 KM, czyli bez S, iz ceną w Niemczech co najmniej 21 300 euro. W pojeździe testowym dwusprzęgłowa skrzynia Steptronic podnosi wymaganą kwotę do 23 100 euro, co czyni ją najdroższą w tym teście.

Tym razem większą ofertą jest Seat Ibiza FR z czterocylindrowym silnikiem o pojemności 1,5 litra z oferty VW. Uzbrojony w 150 koni mechanicznych i sześciobiegową manualną skrzynię biegów. Ten wariant nie jest obecnie w sprzedaży, ale według najnowszego cennika kosztuje co najmniej 21 365 €, w tym bogaty sprzęt FR.

Tanie Suzuki

Trzecie miejsce w grupie zajmuje Suzuki Swift Sport 1.4 Boosterjet, który dysponuje silnikiem o mocy 140 KM. kompatybilny również z manualną skrzynią biegów. Topowa wersja czterodrzwiowego modelu dostępna jest tylko w tej konfiguracji, kosztuje dokładnie 21 400 euro i można ją zamówić tylko z jedną dopłatą fabryczną - lakierem metalicznym za 500 euro. Pokazany na zdjęciach Champion Yellow jest dostępny w standardzie, podobnie jak 17-calowe felgi aluminiowe, tylny zderzak z włókna węglowego, dwukierunkowy układ wydechowy, światła LED, adaptacyjny tempomat i sportowe fotele ze zintegrowanymi zagłówkami.

Przestrzeń wewnętrzna jest skromna, co jest normalne w tej klasie. Z tyłu najlepiej jeżdżą tylko dzieci, a przy normalnej konfiguracji siedzeń bagażnik mieści prawie nie więcej niż dwie duże sportowe torby (265 litrów). Z drugiej strony jesteś w świetnej pozycji z przodu – siedzenia są wystarczająco duże, oferują przyzwoite podparcie boczne i jednocześnie dobrze wyglądają. Na centralnym wyświetlaczu znajdują się stymulujące przyjemność wskaźniki - siła przyspieszenia, moc i moment obrotowy.

To może być bezużyteczny flirt, ale w jakiś sposób pasuje do Swift Sport. Jak również spontaniczne ujawnienie mocy nowego turbodoładowanego silnika benzynowego - 140 KM. i 230 Nm nie stanowią problemu dla samochodu testowego ważącego 972 kg. To prawda, że ​​​​sprint do 100 km / h (8,1 s) jest o dwie dziesiąte gorszy od danych fabrycznych, ale ma to tylko znaczenie akademickie. Co ważniejsze, jak Swift czuje się za kierownicą - i wtedy naprawdę wykonuje świetną robotę. Turbodoładowany silnik jest nie tylko dość ekonomiczny, ale również bardzo dobrze pochłania gaz, spontanicznie rozpędza się, a nawet stara się brzmieć adekwatnie.

Dobrą rzeczą jest to, że silnik jest połączony z odpowiednim zawieszeniem – sztywne zawieszenie, lekkie pochylenie boczne, minimalna tendencja do podsterowności i niezbyt ostra interwencja ESP. Wspierający aktywną jazdę, działający ze zdrowym rozsądkiem i precyzyjną reakcją układ kierowniczy sprawia wrażenie małego, ale całkiem udanego „hot hatchbacka” za niemałe pieniądze.

Twardy mini

Mini nie zawsze udaje się utrzymać to samo tempo i pozostaje nieco w tyle za modelem Suzuki. Jednocześnie Brytyjczyk to przysłowiowe auto dla przyjemności szosy – ale stosunkowo niedostępne, bo w wersji Cooper z trzycylindrowym silnikiem i 136 KM. za 23 100 euro (łącznie ze skrzynią Steptronic) jest najdroższym z trzech rywali i to z dużym marginesem. I nie jest zbyt bogato wyposażony.

Na przykład Cooper opuszcza fabrykę z brzydkimi 15-calowymi kołami, a pasujące 17-calowe koła kosztują dodatkowe 1300 euro. Robi się jeszcze drożej, jeśli potrzebujesz sportowych foteli, które są dostępne od 960 € i więcej. Wszystko to jest standardem w Ibizie FR, nie wspominając o Swift Sport.

Mini kandydaci prawdopodobnie nie są tak zainteresowani ceną ani przestrzenią wewnętrzną. Mają raczej inne priorytety - na przykład dobrze znane właściwości dynamiczne. Podczas gdy często cytowane porównanie do wózka gokartowego nie powinno być lekceważone, Cooper jest niezwykle zwinnym pojazdem, który pokonuje zakręty. Wiele z tego to doskonały układ kierowniczy charakteryzujący się bardzo dobrym wyczuciem drogi i niezbyt lekką jazdą. Dzięki niemu pokonasz wszelkie zakręty w neutralny, bezpieczny, szybki i przewidywalny sposób. Pochylenie boczne pozostaje minimalne. Nie ma prawie żadnych problemów z trakcją.

Wynika to prawdopodobnie po części z umiarkowanej mocy trzycylindrowego silnika. Nie dość, że jest nieco słabszy od silników konkurencji, to w tym porównaniu musi współpracować z czasami raczej zaspaną dwusprzęgłową skrzynią biegów.

Ponadto Mini jest nieco cięższy, nieco (36 kg) cięższy niż Ibiza i ponad 250 kg cięższy niż lekki Swift. Tak więc, oprócz znacznie bardziej masywnych właściwości dynamicznych, nieco wyższe koszty paliwa w różnych warunkach pracy są również powodem do pozostania w tyle za konkurencją. W końcu jakie są argumenty przemawiające za Mini? Wykonanie, design, wizerunek i wartość przy sprzedaży starych - tutaj przewyższa wiele innych.

Ibiza może wszystko

Pod tym względem Mini wyprzedza nawet Ibizę 1.5 TSI. Do pewnego stopnia cierpi na syndrom wybitnej uczennicy – ​​w tym teście porównawczym wszystko robi dobrze, w większości przypadków lepiej niż jej konkurenci. Hiszpański model oferuje więcej miejsca dla pasażerów i ma największy bagażnik. Ergonomia jest prosta i logiczna, wykonanie dobre, układ przyjemny.

Ponadto model może imponować nie tylko takimi drugorzędnymi zaletami. Przewyższa zarówno Mini, jak i Suzuki pod względem komfortu zawieszenia, a podwozie reaguje znacznie mniej uderzeń, nie powodując żadnych podejrzeń o chybotanie. I bez rezygnacji z dynamiki drogi.

Mały Seat pokonuje zakręty jak podczas zabawy, z precyzyjnym układem kierowniczym i dobrym sprzężeniem zwrotnym. To budzi zaufanie do podwozia i gdyby ESP nie interweniował czasami zbyt ostrożnie, Ibiza uciekłaby przed dwoma bardziej spójnymi i przede wszystkim bardziej dynamicznymi rywalami.

Tutaj bardzo pomaga 1,5-litrowy silnik TSI ze zwykłej rodziny EA 211 evo. Benzynowa turbosprężarka pracuje płynnie i cicho, silnie ciągnie niezbyt lekką Ibizę i demonstruje powściągliwość w zużyciu paliwa (w teście zużycie 7,1 l / 100 km).

Czego brakuje na Ibizie? Może mała dawka „Auto Emocion”, jak brzmiał prawie zapomniany slogan reklamowy Seata. Ale wynik wcale się nie zmienia – w efekcie hiszpański model okazał się w ogóle najbardziej udany i najbardziej przekonujący z całej trójki aut – nie tylko pod względem punktów w ocenie, ale także podczas jazdy z góry do domu. Chociaż to jeszcze nie lato.

Tekst: Heinrich Lingner

Zdjęcie: Hans-Dieter Zeifert

Dom " Artykuły " Puste » Mini Cooper, Seat Ibiza i Suzuki Swift: mali sportowcy

Dodaj komentarz