Megamiasta i slumsy
Technologia

Megamiasta i slumsy

Globalna dominacja europejskich i amerykańskich megamiast to już niemal całkowicie zapomniana przeszłość. Na przykład według szacunków populacji US Census Bureau w okresie dwunastu miesięcy poprzedzających lipiec 2018 r. tylko kilka południowych miast w USA odnotowało wzrost, podczas gdy w starszych obszarach metropolitalnych Nowego Jorku, Chicago i Los Angeles liczba ludności spadła.

Według Global Cities Institute w 2100 roku aglomeracje afrykańskie staną się największymi miastami. To już wielkie metropolie, znane nie tyle jako wspaniałe przestrzenie pełne świetnej architektury i oferujące wysoką jakość życia, ale jako niekończące się oceany slumsów, które już dawno wyprzedziły stare miasta slumsowe, takie jak Mexico City (1).

1. Fale wielkomiejskich slumsów w Meksyku

Stolica Nigerii, Lagos (2) jest jednym z najszybszych. Tak naprawdę nikt nie zna dokładnej wielkości populacji. ONZ oszacowała, że ​​w 2011 roku mieszkało tam 11,2 mln ludzi, ale rok później „The New York Times” podał, że było to ok. co najmniej 21 mln. Według Global Cities Institute liczba ludności miasta osiągnie koniec tego stulecia. 88,3 mlnco czyni ją największą metropolią na świecie.

Stolica Demokratycznej Republiki Konga, Kinszasa, kilka dekad temu stanowiło grupę wiosek rybackich. Obecnie już przekroczyło Paryżi GCI przewiduje, że do 2100 r. będzie na drugim miejscu na świecie po Lagos, z 83,5 mln mieszkańców. Inne szacunki sugerują, że do 2025 r. 60% z 17 milionów żyjących tam ludzi będzie miało mniej niż XNUMX lat, co ma działać jak drożdże na sterydach.

Według tych prognoz do końca stulecia trzecim miastem na świecie powinna być Tanzania. Dar es Salaam z 73,7 mln mieszkańców. Demografowie przewidują, że w ciągu osiemdziesięciu lat Afrykę Wschodnią zapełnią wielomilionowe megamiasta, a miasta zajmujące pierwszą dziesiątkę megamiast obecnej dekady, głównie azjatyckie, zostaną zastąpione przez mało znane dziś miejsca, takie jak Miasto Blantyre w Lilongwe i Lusaka.

GCI przewiduje, że do 2100 r. jedynie indyjskie miasta metropolitalne, takie jak Bomba (Bombaj) – 67,2 mlnи Delhi i obliczaćoba po ponad 50 milionów obywatele.

Rozwój tych miast-gigów wiąże się z wieloma niedopuszczalnymi konsekwencjami. Znajdują się tam dwadzieścia dwa z trzydziestu najbardziej zanieczyszczonych obszarów metropolitalnych na świecie. Według raportu Greenpeace i AirVisual z dziesięciu miast na świecie o najwyższym poziomie zanieczyszczenia powietrza siedem znajduje się w Indiach.

W tej cieszącej się złą sławą kategorii prym wiodą chińskie miasta, ale widać zauważalną poprawę. „Lider” w rankingu Gurugram, przedmieście stolicy Indii, Nowe Delhi, najbardziej zanieczyszczonego miasta na Ziemi. W 2018 r. średnia jakość powietrza była prawie trzykrotnie wyższa niż to, co amerykańska Agencja Ochrony Środowiska uważa za bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia.

Chińczycy marzą o wielkich hipopotamach

W 1950 r., kiedy zbierano dane, dwadzieścia z trzydziestu największych obszarów metropolitalnych znajdowało się, że tak powiem, w krajach pierwszego świata. Największym miastem na świecie w tamtym czasie był Nowy Jork, liczący 12,3 miliona mieszkańców. Drugi na liście Tokio, było ich 11,3 mln, nie było już miast liczących powyżej 10 milionów mieszkańców (a dokładniej aglomeracji miejskich, bo nie uwzględniamy w tym przypadku granic administracyjnych miast).

Obecnie jest ich dwadzieścia osiem! Szacuje się, że do 2030 roku na liście trzydziestu największych obszarów metropolitalnych świata pozostaną jedynie cztery megamiasta z krajów uznawanych dziś za rozwinięte. Powinni być Tokio i Osaka Oraz Nowy Jork i Los Angeles. Oczekuje się jednak, że w pierwszej dziesiątce pozostanie tylko Tokio (3). Co więcej, prawdopodobne jest, że do końca następnej dekady stolica Japonii również zachowa tytuł największej metropolii świata, choć liczba ludności tam już nie rośnie (według różnych źródeł waha się od 38 do XNUMX osób). nawet 40 mln).

Chińczycy mieszają się w rankingach największych miast. Ogarnięci swoistym złudzeniem wielkości, snują plany i faktycznie tworzą gigantyczne organizmy administracyjne, które formalnie stają się lub mogą stać się największymi metropoliami świata.

Kilka lat temu czytaliśmy o koncepcji stworzenia w Państwie Środka gigantycznego miasta o powierzchni większej niż Urugwaj i ludniejszego niż Niemcy, w którym obecnie mieszka około 80 milionów ludzi. Taka kreacja powstanie, jeśli władze chińskie zrealizują swój plan powiększenia stolicy Pekinu o duże terytoria prowincji Hebei i przyłączenia do tej struktury miasta Tianjin. Według oficjalnych planów powstanie tak ogromnej miejskiej bestii powinno zapewnić ulgę duszącemu i nękanemu smogiem Pekinowi oraz zapewnić mieszkania dla wciąż przybywającej ludności z prowincji.

Jing-Jin-Ji, bo tak nazywa się ten projekt mający na celu zmniejszenie typowych problemów dużego miasta poprzez utworzenie jeszcze większego miasta, powinno mieć 216 tys. km². Szacunkowa liczba mieszkańców powinna wynosić 100 mln, co czyni go nie tylko największym obszarem metropolitalnym, ale także organizmem gęściej zaludnionym niż większość krajów świata – więcej niż hipotetyczne Lagos w 2100 roku.

Być może sprawdzianem tej koncepcji jest „miasto”. Chongqing , znana również jako Chongqing, która w ostatnim czasie znalazła się na czołowych miejscach wielu list największych metropolii świata, wyprzedzając Szanghaj, Pekin, Lagos, Bombaj, a także Tokio. Dla Chongqing liczba mieszkańców „prawdziwego miasta” wskazana w statystykach jest prawie bliska 31 mln mieszkańców i prawie czterokrotnie wyższy niż w „aglomeracji”.

Duża powierzchnia (4) wskazuje, że jest to gmina gęsto zaludniona, sztucznie przekształcona w miasto. Administracyjnie jest to jedna z czterech chińskich gmin znajdujących się pod bezpośrednią kontrolą centralną (pozostałe trzy to Pekin, Szanghaj i Tianjin) i jedyna taka gmina w Państwie Środka położona daleko od wybrzeża. Hipoteza, że ​​władze chińskie testują funkcjonowanie tych organizmów, zanim same stworzą miejskiego kolosa na północy, prawdopodobnie nie jest bezpodstawna.

4. Mapa Chongqing na tle całych Chin.

Warto pamiętać, że w rankingach i danych dotyczących wielkości miast panuje pewne zamieszanie. Ich autorzy czasami biorą pod uwagę jedynie wielkość samych miast, co – ze względu na często sztuczne wyznaczanie miast administracyjnych – jest najczęściej uważane za słaby wskaźnik. Generalnie częściej wykorzystuje się dane aglomeracyjne, jednak w tych przypadkach granice często pozostają płynne i istnieją różne definicje tzw. megamiasta.

Do tego dochodzi problem kumulacji dużych ośrodków miejskich, tzw. megamiastaz wieloma ośrodkami bez dominacji jednego „miasta”. Myślę, że to coś takiego Guangzhou (Kanton), które według niemieckiego serwisu citypopulation.de powinno mieć co najmniej 48,6 mln mieszkańców – po dodaniu wszystkich większych miast w okolicy, m.in. Hongkong, Makau i Shenzhen.

Nie wielkość, nie ilość, ale jakość

Chińska idea rozwiązywania problemów megamiast poprzez budowę jeszcze większych megamiast jest uznawana jedynie w samych Chinach. W rozwiniętych krajach Zachodu zmierza to obecnie w zupełnie innym kierunku. Zamiast np. przeznaczać więcej gruntów pod zabudowę miast i zmniejszać powierzchnię gruntów ornych czy lasów, coraz częściej chodzi o inteligentne rozwiązania miejskie, jakość życia i ekologię.dążenie do zerowej uciążliwości dla środowiska i ludzi w nim żyjących.

Są nawet tacy, którzy chcą cofnąć się w czasie, przywrócić miastom ludzki wymiar i... Władze Hamburga planują w ciągu najbliższych dwudziestu lat oczyścić 40% miasta z ruchu samochodowego.

Fundacja Księcia Karola z kolei upodabnia całe miasta do średniowiecznych – z placami, wąskimi uliczkami i wszystkimi usługami pięć minut drogi od domu. Działania również wracają do źródeł Jana Gela, duński architekt, który nie tworzy nowych, dużych projektów, ale przywraca miastom „ludzką skalę”. Architekt podkreśla, że ​​sześć z dziesięciu najwyżej ocenianych miast świata pod względem jakości życia przeszło już opracowaną przez jego zespół procedurę „humanizacji”. Kopenhaga, rodzinne miasto Gehla, plasuje się w tym gronie na pierwszym miejscu – to tu w latach 60. zaczął badać zachowania ludzi w mieście.

Zatem przyszłość urbanistyki na świecie wygląda mniej więcej tak: z jednej strony coraz czystsze, bardziej humanitarne i przyjazne środowisku miasta na północy oraz gigantyczne slumsy, zagęszczone do niewyobrażalnych granic, zanieczyszczone wszystkim, co człowiek może wyprodukować. przepaść na południu.

W celu poprawy jakości życia i funkcjonowania mieszkańców każda dzielnica tworzy Inteligentne miasta, wykorzystując zaawansowane technologie, takie jak inteligentne budownictwo. Zgodnie z tym założeniem mieszkańcom powinno się żyć lepiej i wygodniej, a jednocześnie koszty funkcjonowania całego organizmu miejskiego powinny być jak najniższe.

W rankingu „The 2018 Smart Cities Index”, opublikowanym w 2017 r., tj. W rankingu najinteligentniejszych miast świata EasyPark Group dominują europejskie „adresy”, z Kopenhagą Sztokholm i Zurych na czele.

Jednak w siłę zyskują także inteligentne miasta Azji, które rozwijają się najszybciej. W podziale na kontynenty lista stu najinteligentniejszych miast obejmuje: 57 obszarów metropolitalnych z Europy, 18 z Azji, 14 z Ameryki Północnej, 5 z Ameryki Południowej, 5 z Australii i jedno z Afryki.

Ważnym pojęciem w nowej urbanizacji jest jakość życia, która oznacza wiele różnych aspektów i chyba każdy rozumie to trochę inaczej. Dla niektórych są to niskie koszty utrzymania, przystępne cenowo mieszkania i opieka zdrowotna, dla innych niski poziom zanieczyszczenia, ruchu ulicznego i przestępczości. Numbeo, globalna baza danych kierowana na użytkowników, dostarcza danych na temat wskaźników jakości życia w miastach na całym świecie. Na ich podstawie stworzono globalny ranking.

Australia jest tam szczególnie dobra. Miasta są na pierwszym miejscu - Canberra (5), czwarty (Adelaide) i siódmy (Brisbane). USA ma czterech przedstawicieli w pierwszej dziesiątce i wcale nie jest największą metropolią. Z Europy drugie miejsce zajęli Holendrzy. Eindhoveni Zurych na piątym miejscu. Na naszym kontynencie jakość życia jest zdecydowanie powiązana z zamożnością, choćby ze względu na ceny nieruchomości.

Oczywiście zarówno jakość życia, jak i środowisko mogą się radykalnie zmienić w bogatych miastach północy, jeśli południowe filary slumsów zechcą do nich dotrzeć, gdzie życie stanie się nie do zniesienia.

Ale to temat na inną historię.

Dodaj komentarz