Izofony, czyli ukryte znaczenie korekty
Technologia

Izofony, czyli ukryte znaczenie korekty

Krzywe izofoniczne to charakterystyka wrażliwości ludzkiego słuchu, pokazująca, jaki poziom ciśnienia (w decybelach) jest nam niezbędny, abyśmy subiektywnie odbierali tę samą głośność (wyrażoną w fonach) w całym zakresie (przy każdej częstotliwości).

Wielokrotnie już tłumaczyliśmy (oczywiście nie za każdym razem), że pojedyncza krzywa izofoniczna to wciąż dość słaba podstawa do określenia kształtu charakterystyki przetwarzania głośnika, dowolnego innego urządzenia audio lub całego systemu. W naturze też słyszymy dźwięki przez „pryzmat” krzywych izofonicznych i nikt nie wprowadza żadnej korekty pomiędzy grającym „na żywo” muzykiem czy instrumentem a naszym słuchem. Robimy to ze wszystkimi dźwiękami słyszanymi w przyrodzie i jest to naturalne (podobnie, że zasięg naszego słuchu pozostaje ograniczony).

Trzeba jednak wziąć pod uwagę jeszcze jedną komplikację – krzywych izofonicznych jest więcej niż jedna i nie mówimy tu o różnicach między ludźmi. Dla każdego z nas krzywa izofoniczna nie jest stała, zmienia się wraz z poziomem głośności: im ciszej słuchamy, tym bardziej nagie krawędzie pasma (zwłaszcza niskie częstotliwości) są widoczne na krzywej, dlatego często słuchamy muzyki na w domu ciszej niż muzyka na żywo (zwłaszcza wieczorem).

Krzywe równej głośności zgodnie z aktualną normą ISO 226-2003. Każdy pokazuje, jak duże ciśnienie akustyczne jest potrzebne przy danej częstotliwości, aby wywołać wrażenie określonej głośności; przyjęto, że ciśnienie X dB przy częstotliwości 1 kHz oznacza głośność X telefonów. Na przykład dla głośności 60 fonów potrzebujesz ciśnienia 1 dB przy 60 kHz i 100 Hz

- już 79 dB, a przy 10 kHz - 74 dB. Uzasadniona jest możliwa korekta charakterystyk przenoszenia urządzeń elektroakustycznych.

ze względu na różnice między tymi krzywymi, zwłaszcza w obszarze niskich częstotliwości.

Jednak wielkości tej korekty nie da się dokładnie określić, bo różnej muzyki słuchamy albo ciszej, albo głośniej, różne są też nasze indywidualne krzywe izofoniczne… Kształtowanie się charakterystyki, nawet w tym kierunku, ma już pewne oparcie w teoria. Jednak z takim samym powodzeniem można założyć, że w idealnej sytuacji, w domu, również słuchamy głośno, jakby „na żywo” (nawet orkiestry – nie chodzi o to, jak potężnie gra orkiestra, ale jak głośno to odbieramy siadając do sali koncertowej) na miejscu, a jednak nie byliśmy wtedy oszołomieni). Oznacza to, że charakterystyki liniowe są uważane za optymalne (nie ma różnicy między krzywymi izofonicznymi dla odsłuchu „na żywo” iw domu, więc korekta nie jest odpowiednia). Ponieważ słuchamy raz głośno, a raz cicho, przełączając się w ten sposób pomiędzy różnymi krzywymi izofonicznymi, a charakterystyka przetwarzania głośnika – liniowa, korygowana czy jakakolwiek – jest ustalana „raz na zawsze”, dlatego w kółko słyszymy te same głośniki ponownie w różny sposób, w zależności od poziomu głośności.

Zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy z właściwości naszego słuchu, więc zmiany te przypisujemy… kaprysom głośników i systemu. Słyszę recenzje nawet doświadczonych audiofilów, którzy narzekają, że ich kolumny grają dobrze, gdy grają wystarczająco głośno, ale gdy słucha się ich cicho, szczególnie bardzo cicho, tony niskie i wysokie tłumią się nieproporcjonalnie bardziej… Więc uważają, że to brak wadliwego działania samych głośników w tych zakresach. Jednocześnie w ogóle nie zmieniły swoich właściwości – nasz słuch „wyblakł”. Jeśli dostroimy głośniki do naturalnego dźwięku przy cichym słuchaniu, to przy głośnym słuchaniu usłyszymy za dużo tonów niskich i wysokich. Dlatego projektanci wybierają różne „pośrednie” formy charakterystyki, zwykle tylko delikatnie podkreślając krawędzie listwy.

Teoretycznie bardziej słusznym rozwiązaniem jest przeprowadzenie korekcji na poziomie elektronicznym, gdzie można nawet dopasować głębokość korekcji do poziomu (tak działa klasyczna głośność), ale audiofile odrzucali wszelkie takie poprawki, domagając się absolutnej neutralności i naturalności. . W międzyczasie mogły służyć tej naturalności, więc teraz muszą się martwić, dlaczego system raz gra dobrze, a raz nie...

Dodaj komentarz