Żegnaj, Hello Kitty, czyli Yamaha MT-03 z doświadczenia Tiny
Jazda próbna MOTO

Żegnaj, Hello Kitty, czyli Yamaha MT-03 z doświadczenia Tiny

Lubię japońską kulturę, w Kraju Kwitnącej Wiśni byłem już dwa razy, więc podejrzewam, że hasło jest na swoim miejscu. Ale nie dlatego, że byłaby to jakaś chora kultura ciemnych ludzi, którzy rzadko się uśmiechają. Z kolei w Japonii uśmiech jest normą, a dziewczęta po czterdziestce i starsze wciąż chichoczą z każdej małej rzeczy. Ale Japończycy mają ciemną stronę, która objawia się w „dniu” wraz z nadejściem nocy. W tym sensie rozumiem też ostrość stalowej bestii, którą ścigałem się od zmierzchu do świtu – jako manifest ciemności na dwóch kołach, których ergonomia pozwala mocno przytulić się do niej nogami (muskularny przód, minimalistyczny tył) i stopić się z nim, jak z ciemnością. Żegnaj, Hello Kitty, nadeszła noc, a ja czekam. Tak jak. Chcę wymienić moją różową kurtkę motocyklową na czarną skórzaną. Pragnienie jest instynktowne, ale tak działa dla mnie Yamaha, jak nazywa to mój kataloński przyjaciel.

Dla wojownika szosy, który może jeździć również z prawem jazdy kategorii A2 i bazuje na modelu YZF-R3, projektanci podnieśli lekko kierownicę, usunęli dużo ciężaru, przywrócili pedały, tworząc w ten sposób pozycję siedzącą, która jest nic poza gotowością do skoku w ciemność. . Jazda Yamahą nigdy nie jest senna, choć nie wymaga od kierowcy wiele, czy to wiedzy motocyklowej, czy bohaterstwa. Jest lekki, zwrotny, ma miękkie sprzęgło, szybką skrzynię biegów, wiodący w swojej klasie moment obrotowy i zwinny silnik. Na pierwszym biegu przejeżdża zaledwie kilka metrów, jest zwycięzcą na ulicach miast między trzecią a czwartą, mistrzynią na ciasnych zakrętach wąskich uliczek i wygląda pewnie na autostradzie. Zgadza się, winietowałem moją Yamahę i pomimo wielu osądów innych dziennikarzy kwestionujących jazdę MT-03, natknąłem się na kilka punktów poboru opłat. Może to pomaga, że ​​ważę 55 funtów, ale na koniec dnia to jest mój test. Yamahata jest wszechstronna, oryginalna, wystarczająco fenomenalna, a ja za tym stoję.

Tekst: Tina Torelli

Zdjęcie: Petr Kavchich

Dodaj komentarz