Brytyjskie lotnictwo strategiczne do 1945 r. część 1
Sprzęt wojskowy

Brytyjskie lotnictwo strategiczne do 1945 r. część 1

Pierwsza wersja produkcyjna Wellingtona - Mk IA. Bombowce te pozbawione były powietrznych stanowisk strzeleckich, z których bezwzględnie korzystali niemieccy piloci myśliwscy podczas walk powietrznych pod koniec 1939 roku.

Przy tworzeniu brytyjskiego lotnictwa strategicznego przyświecały ambitne idee samodzielnego rozwiązania konfliktu i przełamania impasu działań wojennych w okopach. I wojna światowa nie pozwoliła przetestować tych śmiałych pomysłów, dlatego w latach międzywojennych i kolejnym konflikcie światowym wizjonerzy i „baronowie” lotnictwa strategicznego nieustannie próbowali udowodnić, że są wiodącą bronią o rewolucyjnych zdolnościach. Artykuł przedstawia historię tych ambitnych przedsięwzięć.

Podczas I wojny światowej operacje lotnicze stały się nową formą działań wojennych. Od pierwszego udanego lotu braci Wright do wybuchu wojny minęło nieco ponad dziesięć lat, a od momentu pierwszego bombardowania przez lotnictwo włoskie podczas wojny włosko-tureckiej w 1911 roku – trzy lata. Było oczywiste, że lotnictwo, przy tak wielkiej wszechstronności i uniwersalności, powinno zainteresować teoretyków i wizjonerów, którzy niemal od samego początku snuli niezwykle śmiałe plany – oraz samą armię, która nieco mniej oczekiwała od samolotów i pionierów aeronautyki. Ale zacznijmy od samego początku.

I wojna światowa: źródła i początki doktryny

Pierwsze bombardowanie przez RAF, a mianowicie Royal Naval Air Service, miało miejsce 8 października 1914 r., Kiedy pojazdy startujące z Antwerpii z powodzeniem zbombardowały niemieckie hangary sterowców w Düsseldorfie 20-funtowymi bombami Halesa. Można przypuszczać, że były to pierwsze strategiczne operacje lotnicze, ponieważ ich celem nie było wojsk na polu bitwy, ale sposób przeniesienia wojny w samo serce terytorium wroga. W tamtym czasie nie było stricte bombowców - o charakterze samolotu decydował sposób zastosowania, a nie wyposażenie; bomby zrzucano ręcznie i „na oko”, ponieważ nie było celowników. Niemniej jednak już na tym początkowym etapie rozwoju lotnictwa wojskowego ludność cywilna zasmakowała w nalotach i choć niemieckie sterowce i samoloty, które sporadycznie pojawiały się nad Anglią od stycznia 1915 r. była wielka i niewspółmierna do szkód. Trudno się jednak dziwić takim reakcjom. Upadek z powietrza, mogący zaskoczyć człowieka nawet we własnym, na pozór bezpiecznym łóżku, był zjawiskiem zupełnie nowym w społeczeństwie wychowanym w duchu dżentelmeńskiej wojny; efekt potęgowała zupełna przypadkowość takich zdarzeń – ofiarą najazdu mógł paść każdy, nawet król, a także początkowa nieskuteczność środków obronnych. Późną wiosną 1917 roku niemieckie dywizjony bombowe zaczęły pojawiać się w ciągu dnia nawet nad samym Londynem, a wysiłki obrońców początkowo szły na marne – np. 13 czerwca 1917 roku odparcie nalotu 21 bombowców Gotha, 14 z nich skierowało się do stolicy, wystartowało 92 samoloty, które uległy awarii 1. Społeczeństwo było poważnie zaniepokojone i władze brytyjskie musiały zareagować. Siły obronne zostały zreorganizowane i wzmocnione, co zmusiło Niemców do przeprowadzania nocnych nalotów, a także otrzymało zadanie stworzenia własnego lotnictwa o podobnym charakterze do uderzenia na niemiecką bazę przemysłową; Niebagatelną rolę odegrała tu także wola zemsty.

Wszystko to musiało poruszyć wyobraźnię; Brytyjczycy przekonali się na własne oczy, że ten nowy środek walki ma ogromny potencjał – nawet niewielkie wyprawy bombowców czy samotne loty sterowców prowadziły do ​​zapowiedzi nalotu, wstrzymania pracy w fabrykach, poważnego niepokoju ludności, a czasem materialnego straty. Do tego doszła chęć przełamania impasu w wojnie okopowej, która była nowa i szokująca; wzmocniła ich bezradność dowódców wojsk lądowych, którzy przez prawie trzy lata nie mogli zmienić charakteru tej walki. Siły Powietrzne niejako zaoferowały rewolucyjną alternatywę w tej sytuacji - pokonanie wroga nie poprzez wyeliminowanie jego „siły roboczej”, ale za pomocą bazy przemysłowej, która produkuje i zaopatruje go w środki walki. Analiza tej koncepcji ujawniła jeszcze jeden nieunikniony czynnik związany ze strategicznymi operacjami lotniczymi – kwestię terroru powietrznego i jego wpływu na morale ludności cywilnej, która z pełnym poświęceniem i rosnącym nakładem pracy pracowała w ojczyźnie, aby żołnierze mogli kontynuować walkę w linie frontu. Choć oficjalnie obie strony konfliktu nieustannie deklarowały, że celem ich działań powietrznych nad wrogim krajem są wyłącznie cele wojskowe, w praktyce wszyscy wiedzieli o wpływie bombardowań na morale społeczeństwa.

Dodaj komentarz