Czynna obrona powietrzna Warszawy w 1939 roku
Sprzęt wojskowy

Czynna obrona powietrzna Warszawy w 1939 roku

Czynna obrona powietrzna Warszawy w 1939 roku

Czynna obrona powietrzna Warszawy w 1939 roku. Warszawa, okolice Dworca Wiedeńskiego (róg Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskiej). 7,92mm Browning wz. 30 na bazie przeciwlotniczej.

Podczas wojny obronnej Polski ważną jej częścią były walki o Warszawę, które toczono do 27 września 1939 roku. Szczegółowo opisano działania na lądzie. Znacznie mniej znane są walki przeciwlotnicze aktywnej stolicy, zwłaszcza artylerii przeciwlotniczej.

Przygotowania do obrony przeciwlotniczej stolicy podjęto w 1937 roku. Były one związane z powołaniem przez Prezydenta RP w czerwcu 1936 r. Państwowego Inspektoratu Obrony Powietrznej na czele z gen. dyw. V. Orlich-Drezerem, a po jego tragicznej śmierci 17 lipca 1936 r. bryg. dr Józef Zajonc. Ten ostatni rozpoczął w sierpniu 1936 r. prace nad organizacją obrony przeciwlotniczej państwa. W kwietniu 1937 r. przy pomocy szerokiego grona pracowników aparatu wojskowego, naukowców i przedstawicieli państwowej administracji cywilnej opracowano koncepcję obrony przeciwlotniczej państwa. Jej konsekwencją było powołanie w kraju m.in. 17 ośrodków o znaczeniu militarnym i gospodarczym, które należało chronić przed nalotami. W oddziałach okręgów korpusu powstał system monitorowania terytorium powietrznego. Każdy z ośrodków miał być otoczony dwoma łańcuchami słupów widokowych, z których jeden znajdował się 100 km od centrum, a drugi 60 km. Każdy posterunek powinien być zlokalizowany na terenach oddalonych od siebie o 10 km – tak aby wszystko razem tworzyło jeden system w kraju. Stanowiska miały skład mieszany: byli to policjanci, podoficerowie i szeregowi rezerwy, którzy nie zostali powołani do wojska, pracownicy poczty, uczestnicy przeszkolenia wojskowego, ochotnicy (harcerze, członkowie Zjednoczenia Obrony Powietrznej i Gazowej) , a także kobiety. Są one wyposażone w: telefon, lornetkę i kompas. W kraju zorganizowano 800 takich punktów, a ich telefony połączono z regionalnym punktem obserwacyjnym (ośrodkiem). Do września 1939 r. w budynku Poczty Polskiej przy ul. Poznańskiej w Warszawie. Największa sieć posterunków rozsianych po Warszawie – 17 plutonów i 12 posterunków.

W aparatach telefonicznych przy słupkach zainstalowano urządzenie, które umożliwiało automatyczną komunikację z ośrodkiem, wyłączając wszelkie rozmowy na linii między posterunkiem a zbiornikiem obserwacyjnym. Na każdym czołgu byli dowódcy z załogami podoficerów i zwykłych sygnalistów. Zbiornik miał przyjmować meldunki z posterunków obserwacyjnych, ostrzegania o miejscach zagrożonych zmatowieniem oraz głównego zbiornika obserwacyjnego. Ostatnie ogniwo było kluczowym elementem kierowania dowódcy obrony powietrznej kraju i integralną częścią jego sztabu. Cała struktura pod względem zagęszczenia była bardzo słaba w porównaniu z innymi krajami zachodnimi. Dodatkową wadą było to, że korzystała z central telefonicznych i krajowej sieci telefonicznej, które bardzo łatwo było złamać w czasie walk – i to szybko.

Prace nad wzmocnieniem systemu obrony przeciwlotniczej kraju nasiliły się w 1938 roku, a zwłaszcza w 1939 roku. Groźba niemieckiego ataku na Polskę stawała się realna. W roku wojny na rozbudowę sieci obserwacyjnej przeznaczono zaledwie 4 mln zł. Kluczowe państwowe przedsiębiorstwa przemysłowe otrzymały polecenie zakupu na własny koszt plutonu 40-mm wz. 38 Bofors (nakłady 350 XNUMX zł). Fabryki miały być obsadzone przez robotników, a ich szkolenie zapewniało wojsko. Pracownicy zakładu i przydzieleni im oficerowie rezerwy byli bardzo słabo przygotowani do obsługi nowoczesnych dział i walki z samolotami wroga na pospiesznych i skróconych kursach debugowania.

W marcu 1939 r. generał brygady dr Józef Zajonc. W tym samym miesiącu podjęto działania mające na celu dalszą poprawę stanu technicznego służby inwigilacyjnej. Dowództwo Obrony Powietrznej miasta M. Wojska. zażądał od dowódców okręgów korpusu wniosków o przygotowanie nowych automatycznych central telefonicznych i aparatów telefonicznych, zwiększenie liczby bezpośrednich linii telefonicznych itp. 1 samochód) z 13 plutonami obserwacyjnymi, 75 brygadami telefonicznymi i 353 grupami radiowymi (regularne pozycje: 14 radiostacji N9S i 19 radiostacji RKD).

W okresie od 22 marca do 25 marca 1939 r. piloci III/1 Eskadry Myśliwskiej uczestniczyli w ćwiczeniach obrony ogrodzenia stolicy. W związku z tym pojawiły się luki w systemie monitorowania obrony miasta. Co gorsza, okazało się, że myśliwiec PZL-11 był zbyt wolny, gdy chcieli przechwycić szybkie bombowce PZL-37 Łoś. Pod względem szybkości nadawał się do walki z Fokkerem F.VII, Lublinem R-XIII i PZL-23 Karaś. Ćwiczenia powtarzano w kolejnych miesiącach. Większość samolotów wroga latała z prędkością zbliżoną lub większą od PZL-37 Łoś.

Warszawa nie została uwzględniona w planach dowództwa działań bojowych na lądzie w 1939 roku. Ze względu na swoje kluczowe znaczenie dla kraju – jako główny ośrodek władzy państwowej, główny ośrodek przemysłowy i ważny ośrodek komunikacyjny – musiała przygotowywać się do walki z samolotami wroga. Strategicznego znaczenia nabrał warszawski węzeł kolejowy z dwoma mostami kolejowymi i dwoma drogowymi przez Wisłę. Dzięki stałej łączności możliwe było szybkie przerzucanie wojsk ze wschodniej Polski na zachód, dostarczanie zaopatrzenia czy przemieszczanie wojsk.

Stolica była największym pod względem liczby ludności i powierzchni miastem w kraju. Do 1 września 1939 r. mieszkało w nim 1,307 mln 380 mln osób, w tym ok. 22 tys. Żydzi. Miasto było rozległe: według stanu na 1938 września 14 r. rozciągało się na powierzchni 148 141 ha (9179 km²), z czego część lewobrzeżna wynosiła 17 063 ha (4293 8435 budynków), a prawobrzeżna – 676 63 ha (50 14 budynków) oraz Wisły – ok. 5 ha. Obwód granic miasta wynosił 1 km. Z ogólnej powierzchni, z wyłączeniem Wisły, około 30% powierzchni było zabudowane; na brukowanych ulicach i placach, w parkach, skwerach i na cmentarzach - XNUMX%; dla terenów kolejowych - XNUMX% i dla obszarów wodnych - XNUMX%. Pozostałą część, czyli około XNUMX%, zajmował teren niezabudowany z terenami nieutwardzonymi, ulicami i prywatnymi ogrodami.

Przygotowanie do obrony

Przed rozpoczęciem wojny opracowano zasady obrony powietrznej stolicy. Rozkazem dowódcy obrony powietrznej Centrum Warszawa kontroli poddano grupę obrony czynnej, biernej oraz czołg rozpoznawczy wraz z centrum sygnalizacyjnym. Pierwsza część obejmowała: samoloty myśliwskie, artylerię przeciwlotniczą, przeciwlotnicze karabiny maszynowe, balony zaporowe, reflektory przeciwlotnicze. Z drugiej strony obrona bierna była zorganizowana w przeliczeniu na jednego obywatela pod kierownictwem administracji państwowej i samorządowej, a także straży pożarnej, policji i szpitali.

Wracając do czynnej obrony zapory, w lotnictwie działała specjalnie sformowana do tego zadania Brygada Pościgowa. Jego kwatera główna została utworzona rozkazem mobilizacyjnym rankiem 24 sierpnia 1939 r. Wiosną 1937 roku zrodził się pomysł stworzenia specjalnej grupy myśliwskiej do obrony stolicy, którą później nazwano Brygadą Pościgową. Wtedy właśnie Główny Inspektor Sił Zbrojnych zarządził utworzenie Grupy PTS Lotnictwa Kontrolnego Naczelnego Dowództwa z zadaniem obrony stolicy. Wtedy zakładano, że nadejdzie ze wschodu. Do grupy przydzielono dwa warszawskie dywizjony myśliwskie 1 pułku lotniczego – III/1 i IV/1. Na wypadek wojny oba dywizjony (diony) miały operować z lotnisk polowych w pobliżu miasta. Wybrano dwie lokalizacje: w Zielonce, leżącej wówczas 10 km na wschód od stolicy, oraz w folwarku Obora, 15 km na południe od miasta. Ostatnią miejscowość zmieniono na Pomiechówek, a dziś jest to teren gminy Wieliszew.

Po ogłoszeniu 24 sierpnia 1939 r. nadzwyczajnej mobilizacji utworzono dowództwo brygady w składzie: dowódca – podpułkownik. Stefan Pawlikowski (dowódca 1 pułku lotniczego), zastępca podpułkownika. Leopold Pamula, Szef Sztabu - mjr dypl. pił. Eugeniusz Wyrwicki, oficer taktyczny - kpt. dyplom pił. Stefan Laszkiewicz, oficer do zadań specjalnych - kpt. pił. Stefan Kołodyński, oficer techniczny, ppor. technika. Franciszek Centar, oficer zaopatrzenia kpt. pił. Tadeusz Grzymilas, komendant sztabu – kpt. pił. Julian Płodowski, adiutant - porucznik. Zbigniewa Kustrzyńskiego. 1. kompania radiowywiadu przeciwlotniczego pod dowództwem kpt. gen. Tadeusza Legeżyńskiego (5 radiostacje N1/S i 3 N1L/L) oraz kompania obrony powietrznej lotniska (2 plutonów) – 8 ciężkich karabinów maszynowych typu Hotchkiss ( dowódca porucznik Antoni Jazwiecki). Po mobilizacji brygada liczyła około 650 żołnierzy, w tym 65 oficerów. W jego skład wchodziły 54 myśliwce, 3 samolotów RWD-8 (pluton łączności nr 1) i 83 pilotów. Obie eskadry wydały klucze dyżurne dla dwóch samolotów, które od 24 sierpnia pełnią służbę w hangarach w Okents. Żołnierzom zabrano przepustki i zabroniono opuszczania lotniska. Piloci byli w pełni wyposażeni: skórzane kombinezony, futrzane buty i rękawiczki, a także mapy okolic Warszawy w skali 1: 300 000. Cztery eskadry wyleciały z Okentse na lotniska polowe 29 sierpnia o godzinie 18.

Brygada posiadała dwa szwadrony 1 pułku lotniczego: III/1, który znajdował się w Zielonce pod Warszawą (dowódca kpt. Adam Kowalczyk: 111 i 112 EM). Jeśli chodzi o lotnisko w Poniatowie, to było ono w posiadaniu hrabiego Zdzisława Groholskiego, w miejscu określanym przez mieszkańców jako Pyzhovy Kesh.

Cztery dywizjony miały 44 sprawne myśliwce PZL-11a i C. Dywizjon III/1 miał 21, a Dyon IV/1 23. Niektóre miały radiostacje pokładowe. W niektórych, oprócz dwóch synchronicznych dział 7,92 mm wz. 33 PVU z 500 nabojami na karabin znajdowały się przez dwa dodatkowe kilometry w skrzydłach po 300 nabojów każde.

Do 1 września około godz. 6:10 123. EM z III/2 Dyon z 10 PZL P.7a wylądował w Poniatowie. Dla wzmocnienia brygady piloci 2 Pułku Lotniczego z Krakowa otrzymali rozkaz lotu do Okentse w Warszawie 31 sierpnia. Następnie wczesnym rankiem 1 września polecieli do Poniatowa.

W skład brygady nie wchodziły jednostki ważne dla jej pracy w czasie wojny: kompania lotniskowa, kolumna transportowa i mobilna flota lotnicza. To znacznie osłabiło utrzymanie jego zdolności bojowej, w tym naprawy sprzętu w terenie i zwrotności.

Zgodnie z planami brygadę prześladowczą oddano pod dowództwo pułkownika V. Art. Kazimierza Barana (1890-1974). Po negocjacjach płk Pawlikowski z dowódcą obrony przeciwlotniczej Centrum Warszawa i Dowództwem Naczelnego Dowódcy Sił Powietrznych uzgodniono, że brygada będzie działać samodzielnie w rejonie poza strefą ostrzału terenu Centrum Warszawa. .

W skład Obrony Powietrznej Warszawy wchodziło dowództwo Centrum Obrony Powietrznej Warszawy, na czele którego stanął płk Kazimierz Baran (dowódca grupy artylerii przeciwlotniczej w czasie pokoju, dowódca 1 pułku artylerii przeciwlotniczej marszałka Eduarda Rydza-Śmigłego w Warszawie w 1936-1939); Zastępca Dowódcy Wojsk Obrony Powietrznej ds. Czynnej Obrony Powietrznej – ppłk Franciszek Joras; szef sztabu dypl. Antoni Mordasiewicz; adiutant - kapitan. Jakub Chmielewski; oficer łącznikowy – kpt. Konstantin Adamski; oficer materiałowy - kpt. Jan Dzialak oraz pracownicy, zespół łączności, kierowcy, kurierzy - łącznie około 50 szeregowych.

Mobilizację jednostek obrony przeciwlotniczej ogłoszono w nocy z 23 na 24 sierpnia 1939 roku. Strona internetowa dowództwa obrony powietrznej. W Warszawie był bunkier w banku Handlowym przy ul. Mazowieckiej 16 w Warszawie. Pracę rozpoczął pod koniec sierpnia 1939 r. i pracował tam do 25 września. Następnie aż do kapitulacji przebywał w bunkrze Dowództwa Obrony Warszawy przy ul. Marszałkowskiej w budynku OPM.

31 sierpnia 1939 r. wydano rozkaz awaryjny dla artylerii przeciwlotniczej. Dlatego jednostki artylerii przeciwlotniczej obrony powietrznej kraju zostały rozmieszczone na stanowiskach kluczowych obiektów przemysłowych, komunikacyjnych, wojskowych i administracyjnych. Najwięcej jednostek koncentrowało się w stolicy. Pozostałe siły zostały przydzielone do dużych przedsiębiorstw przemysłowych i baz lotniczych.

Do Warszawy wysłano cztery działa przeciwlotnicze kal. 75 mm (fabryka: 11, 101, 102, 103), pięć oddzielnych półstałych baterii artyleryjskich kal. 75 mm (fabrycznie: 101, 102, 103, 156., 157.), 1 bateria ciągnika artylerii przeciwlotniczej 75 mm. Do tego dodano 13 dwudziałowych plutonów artylerii przeciwlotniczej półstacjonarnej – plutony: 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110.), trzy plutony „fabryczne” (Zakłady PZL nr .1, PZL nr 2 i Polskie Zakłady Optyczne) oraz dodatkowy plan „lotniczy” nr 181. Ten ostatni nie posłuchał płk. Barana i osłaniał bazę lotniczą nr 1 lotniska Okentse. Jeśli chodzi o Bazę Lotniczą nr 1 na Okęciu, to oprócz dwóch Boforów broniona była przez 12 ciężkich karabinów maszynowych Hotchkiss i prawdopodobnie kilka dział 13,2 mm wz. 30 Hotchkissów (może pięć?).

Jeśli chodzi o baterie przeciwlotnicze, to największa część sił znajdowała się w Warszawie: 10 baterii półstałych wz. 97 i wz. 97/25 (40 dział 75 mm), 1 bateria ciągniona (2 działa 75 mm wz. 97/17), 1 dzień silnikowy (3 baterie silnikowe - 12 dział 75 mm wz. 36St), 5 baterii półstałych (20 75 mm wz.37St). W sumie 19 baterii dział 75 mm różnych konstrukcji, łącznie 74 działa. Stolicy broniła większość najnowszych 75mm wz. 36St i wz. 37St ze Starachowic - 32 z 44 wyprodukowanych. Nie wszystkie baterie z nowoczesnymi działami 75 mm otrzymały urządzenia centralne, co poważnie ograniczyło ich możliwości bojowe. Przed wojną dostarczono tylko osiem takich aparatów. W przypadku tego urządzenia był to A wz. 36 PZO-Lev, który składał się z trzech głównych części:

a) Dalmierz stereoskopowy o podstawie 3 m (później o podstawie 4 m i 24-krotnym powiększeniu), wysokościomierzu i prędkościomierzu. Dzięki nim mierzono zasięg do obserwowanego celu, a także wysokość, prędkość i kierunek lotu względem położenia baterii dział przeciwlotniczych.

b) Kalkulator przeliczający dane z jednostki dalmierzowej (uwzględniając poprawki dokonane przez dowódcę baterii) na parametry strzelania dla każdego działa baterii, tj. kąt poziomy (azymut), kąt uniesienia lufy działa oraz odległość, na jaką musi być zainstalowany zapalnik, aby wystrzeliwany pocisk – tzw. oderwanie.

c) Układ elektryczny pod napięciem stałym (4 V). Do trzech odbiorników zainstalowanych na każdym z dział przekazywał parametry strzelania opracowane przez jednostkę konwersji.

Cały aparat centralny na czas transportu schowany był w sześciu specjalnych pudłach. Dobrze wyszkolony zespół miał 30 minut na jego opracowanie, tj. przejście z pozycji podróżnej do pozycji bojowej.

Urządzeniem sterowało 15 żołnierzy, w tym pięciu w zespole dalmierzowym, kolejnych pięciu w zespole obliczeniowym, a ostatnich pięciu sterowało odbiornikami zamontowanymi na działach. Zadaniem osób obsługujących odbiorniki była weryfikacja wskaźników przechyłu bez dokonywania odczytów i pomiarów. Taktowanie wskaźników oznaczało, że działo było dobrze przygotowane do strzału. Urządzenie działało prawidłowo, gdy obserwowany cel znajdował się w odległości od 2000 m do 11000 m, na wysokości od 800 m do 8000 m i poruszał się z prędkością od 15 do 110 m/s, a czas lotu pocisku nie przekraczał ponad 35 sekund Jeszcze lepsze wyniki strzelania, w kalkulatorze można było wprowadzić siedem rodzajów poprawek. Pozwoliły one uwzględnić między innymi: wpływ wiatru na tor lotu pocisku, ruch celu podczas ładowania i lotu, odległość aparatu centralnego od położenia baterii artylerii, tzw. -zwany. paralaksa.

Pierwszy aparat z tej serii został w całości wyprodukowany przez francuską firmę Optique et Precision de Levallois. Następnie drugi, trzeci i czwarty egzemplarz wykonano częściowo w Optique et Precision de Levallois (dalmierz i wszystkie części kalkulatora) oraz częściowo w Polskich Zakładach Optycznych SA (montaż aparatu centralnego i produkcja wszystkich odbiorników broni). W pozostałych aparatach Optique et Precision de Levallois tylko dalmierze i aluminiowe odlewy obudów jednostek obliczeniowych pochodziły z Francji. Cały czas trwały prace nad udoskonaleniem aparatu centralnego. Pierwszy egzemplarz nowego modelu z dalmierzem o podstawie 5 m planowano dostarczyć Polskim Zakładom Optycznym SA do 1 marca 1940 roku.

Oprócz baterii 75 mm było 14 półstałych plutonów z 40 mm wz. 38 „Bofors”: 10 wojskowych, trzy „fabryczne” i jedno „powietrzne”, łącznie 28 dział 40 mm. Pułkownik Baran natychmiast wysłał pięć plutonów do ochrony obiektów poza stolicą:

a) na Palmyrze – magazyny amunicji, filia Głównego Składu Uzbrojenia nr 1 – 4 działa;

b) w Rembertowie – fabryka prochu

– 2 prace;

c) do Łowicza - okolice miasta i dworców

– 2 prace;

d) do Gura Kalwaria - okolice mostu na Wiśle - 2 roboty.

W stolicy pozostało dziewięć plutonów, w tym trzy „fabryczne” i jeden „powietrzny”.

W przypadku 10 plutonów zmobilizowanych w 1. Pułku formowano je w koszarach pod Bernerowem w dniach 27-29 sierpnia. Oddziały improwizowane powstały z pozostałości po mobilizacji, głównie z szeregowców i oficerów rezerwy. Młodych, zawodowych oficerów kierowano do baterii dywizji piechoty (typ A - 4 działa) lub brygad kawalerii (typ B - 2 działa). Poziom wyszkolenia rezerwistów był wyraźnie niższy niż kadry zawodowej, a oficerowie rezerwy nie znali Warszawy i okolic. Wszystkie plutony zostały wycofane na stanowiska strzeleckie.

do 30 sierpnia.

W Zarządzie Obrony Powietrznej Centrum Warszawa było 6 oficerów, 50 szeregowych, w bateriach OPL 103 oficerów i 2950 szeregowych, w sumie 109 oficerów i 3000 szeregowych. Do czynnej obrony nieba nad Warszawą 1 września 1939 roku 74 działa kalibru 75 mm i 18 dział kalibru 40 mm wz. 38 Boforsów, łącznie 92 działa.Jednocześnie do walki mogły być użyte dwie z planowanych pięciu kompanii karabinów przeciwlotniczych typu „B” (4 plutony po 4 karabiny maszynowe, łącznie 32 ciężkie karabiny maszynowe, 10 oficerów i 380 szeregowych, bez pojazdów); pozostałe trzy kompanie typu A (z zaprzęgami konnymi) zostały wysłane przez dowódcę lotnictwa i obrony powietrznej na pokrycie innych ośrodków. Ponadto istniały trzy kompanie reflektorów przeciwlotniczych: kompania 11, 14, 17, składające się z 21 oficerów i 850 szeregowych. W sumie 10 plutonów z 36 światłami Maison Bréguet i Sautter-Harlé, a także pięć kompanii balonów zaporowych składających się z około 10 oficerów, 400 żołnierzy i 50 balonów.

Do 31 sierpnia artyleria przeciwlotnicza kal. 75 mm została rozmieszczona w czterech grupach:

1. „Wostok” - 103 dywizjon artylerii półstałej sekcji (dowódca major Mieczysław Zilber; 4 działa wz. 97 i 12 dział kal. 75 mm wz. 97/25) oraz 103. bateria artylerii półstałej Dywizjonu typ I (patrz Kędzierski – 4 działa 37 mm wz.75St.

2. „Północ”: 101. półstały dywizjon artylerii Plot (dowódca mjr Michał Khrol-Frolowicz, baterie eskadry i dowódca: 104. - porucznik Leon Svyatopelk-Mirsky, 105 - kpt. Cheslav Maria Geraltovsky, 106. - kpt. Anthony Czołowski) — 12 wz. 97/25 kaliber 75 mm); 101. Półstała bateria artyleryjska Sekcja typu I (dowódca por. Wincenty Dombrowski; 4 działa wz. 37St, kaliber 75 mm).

3. „Południe” - 102. półstały dywizjon artylerii Plot (dowódca mjr Roman Niemczyński, dowódcy baterii: 107. - porucznik rezerwy Edmund Scholz, 108. - porucznik Wacław Kamiński, 109. - porucznik Jerzy Mazurkiewicz; 12 dział wz .97/25 kaliber 75 mm), 102. Bateria artylerii półstałej Okręg typu I (dowódca por. Władysław Szpiganowicz; 4 działa wz. 37St, kaliber 75 mm).

4. "Średni" - 11. dywizjon zmotoryzowanej artylerii przeciwlotniczej, wzmocniony 156. i 157. bateriami artylerii półstałej typu I (każda z 4 działami 37 mm wz. 75St).

Ponadto do Sekerek wysłano 1 Okręgową Baterię Artylerii i Traktorów (dowódca - por. Zygmunt Adessman; 2 armaty 75 mm wz. 97/17), a półstały pluton "powietrzny" bronił lotniska Okentse Okentse - kapitan obserwatorium Miroslav Prodan, dowódca plutonu bazy lotniczej nr 1, pilot-porucznik Alfred Belina-Grodski - 2 działa 40 mm

wz. 38 Boforsa).

Większość artylerii średniego kalibru 75 mm (10 baterii) miała wyposażenie z okresu I wojny światowej. Ani zasięg, ani sprzęt pomiarowy nie były w stanie osiągnąć ani zarejestrować prędkości niemieckich samolotów, które leciały znacznie wyżej i szybciej. Urządzenia pomiarowe w bateriach ze starymi francuskimi działami mogły z powodzeniem strzelać do samolotów lecących z prędkością do 200 km/h.

Półstałe plutony artylerii przeciwlotniczej, każdy uzbrojony w 2 armaty 40 mm wz. 38 "Boforsów" ulokowano w ważnych punktach miasta: mostach, fabrykach i na lotnisku. Liczba plutonów: 105. (porucznik / porucznik / Stanislav Dmukhovsky), 106. (rezydent porucznik Witold M. Piasiecki), 107. (kapitan Zygmunt Jezersky), 108. (dowódca kadetów Nikołaj Dunin-Marcinkiewicz), 109. (rez. młodszy porucznik Wiktor S. Pyasecki) i „fabryczne” Polskie Zakłady Hipoteczne Optyki (dowódca NN), dwa plutony „fabryczne”: PZL „Motniki” (zmobilizowane przez Polskie Zakłady Lotnicze Konkluzji Motnikov Nr 1 w Warszawie, dowódca – kpt. emerytowany Jakub Jan Hruby) i PZL „Płatowce” (zmobilizowane Polskie Zakłady Lotnicze Wytwórnia Płatowców nr 1 w Warszawie, dowódca - N.N.).

W przypadku Boforsa wz. 36, a półstałe plutony bojowe, "fabryczne" i "lotnicze" otrzymały wz. 38. Główna różnica polegała na tym, że pierwsza z nich miała oś podwójną, a druga oś pojedynczą. Koła tego ostatniego po przeniesieniu działa z jazdy do walki zostały odłączone i stało na trzykilowej podstawie. Półstałe plutony nie miały własnej trakcji silnikowej, ale ich działa można było przyczepić do holownika i przenieść w inne miejsce.

Co więcej, nie wszystkie działa Boforsa miały dalmierze K.3 o podstawie 1,5 m (mierzyły one odległość do celu). Przed wojną we Francji zakupiono około 140 dalmierzy, które wyprodukowano na licencji dla PZO po 9000 zł za sztukę za około 500 dział przeciwlotniczych. Żaden z nich nie otrzymał prędkościomierza, którego „nie zdążyli” kupić przed wojną za 5000 zł, między innymi z powodu długiej selekcji, która trwała od wiosny 1937 do kwietnia 1939 roku. Z kolei prędkościomierz, który mierzył prędkość i kurs samolotu, pozwalał Boforsom prowadzić celny ogień.

Brak specjalistycznego sprzętu znacznie zmniejszał skuteczność dział. Strzelanie do tzw. eye huntingu, które w czasie pokoju promowało „decydujące czynniki” w artylerii przeciwlotniczej, świetnie nadawało się do strzelania kaczym śrutem, a nie do wrogiego samolotu poruszającego się z prędkością około 100 m/s w odległości do 4 km - pole skutecznej klęski Boforsa. Nie wszystkie nowoczesne działa przeciwlotnicze mają przynajmniej jakiś prawdziwy sprzęt pomiarowy.

Brygady Pościgowej w walkach o Warszawę

Niemcy zaatakowały Polskę 1 września 1939 r., wczesnym rankiem o godzinie 4:45. Głównym celem Luftwaffe były loty wsparcia Wehrmachtu i zniszczenie polskiego lotnictwa wojskowego oraz związane z tym zdobycie przewagi powietrznej. Jednym z priorytetów lotnictwa na początku były lotniska i bazy lotnicze.

Informacja o rozpoczęciu wojny dotarła do komendy brygady prześladowczej o godzinie 5 rano dzięki meldunkowi Komendy Państwowej Policji w Suwałkach. Ogłoszono alarm bojowy. Wkrótce warszawskie radio ogłosiło początek wojny. Obserwatorzy sieci nadzoru zgłosili obecność obcych samolotów lecących w różnych kierunkach na dużych wysokościach. Komisariat policji z Mławy przesłał informację o samolotach lecących do Warszawy. Dowódca wydał rozkaz natychmiastowego wystrzelenia dwóch dionów. Rano około godziny 00:7 wystartowało 50 PZL-21 z III/11 z 1 PZL-22 i 11 PZL-3 z IV/7 Dyon.

Samoloty wroga przeleciały nad stolicą od północy. Polacy oszacowali ich liczbę na około 80 bombowców Heinkel He 111 i Dornier Do 17 oraz 20 myśliwców Messerschmitt Me 110. W rejonie między Warszawą, Jabłoną, Zegrzem i Radzyminem stoczono około 8 bitew powietrznych na wysokości 00-2000 m: 3000 rano, znacznie mniej formowania trzech dywizjonów bombowych - 35 He 111 z II (K) / LG 1 w osłonie 24 Me 110 z I (Z) / LG 1. Dywizjony bombowe wystartowały o godz. interwały 7 minutowe. W różnych miejscach doszło do kilku bitew powietrznych. Polakom udało się przechwycić kilka formacji, które wróciły z ataku. Polscy piloci zgłosili 25 zestrzelonych samolotów, ale ich zwycięstwa były przesadzone. W rzeczywistości udało im się wybić i najprawdopodobniej zniszczyć He 5 z 6. (K) / LG 111, który bombardował Okentse. Jego załoga wykonała awaryjny „brzuch” w pobliżu wsi Meszki-Kuligi. Podczas lądowania samolot się zepsuł (trzech członków załogi przeżyło, jeden ranny zmarł). Było to pierwsze zwycięstwo w obronie stolicy. Piloci z IV/5 Dyon walczą o niego drużynowo. Ponadto drugi He 1 z tej samej eskadry wylądował na brzuchu z zgaśniętym silnikiem na własnym lotnisku w Pounden. Z powodu ciężkich uszkodzeń wycofany ze służby ze stanu. Ponadto He 1 z 111.(K)/LG 111, który zaatakował Skierniewice i most kolejowy pod Piasecznem, zderzył się z polskimi myśliwcami. Jeden z bombowców (kod L6 + CP) został poważnie uszkodzony. Mógł paść ofiarą 1. porucznika. Witolda Łokuczewskiego. Lądował awaryjnie w Shippenbeil ze 1% uszkodzeniami i członkiem załogi, który zmarł z powodu odniesionych ran. Oprócz tych strat, jeszcze dwa bombowce doznały niewielkich uszkodzeń. Załogom bombowców i eskorcie udało się zestrzelić 50. porucznika. Stanisław Szmeila ze 114 EM, który rozbił się pod Wyszkowem i rozbił swój samochód. Drugą ofiarą był st. porucznik Bolesław Olewiński z 114. EM, który zeskoczył ze spadochronem pod Zegrzem (zestrzelony przez Me 110 ze 1. (Z)/LG 1) i 111. porucznik. Jerzego Palusińskiego z 11 EM, którego PZL-110a został zmuszony do lądowania w pobliżu wsi Nadymna. Palusiński zaatakował i uszkodził mnie 1 maja wcześniej. Grabmann z I(Z)/LG 25 (miał XNUMX% obrażeń).

Pomimo lojalności Polaków wobec niemieckich załóg obsługujących eskadry i klucze, udało im się bez problemów przejść przez miasto między 7:25 a 10:40. Według polskich raportów bomby spadły na: Plac Kertselego, Grochów, Sadybę Ofitserską (9 bomb), Powązki - batalion sanitarny, Golendzinov. Byli zabici i ranni. Ponadto samoloty niemieckie zrzuciły 5-6 bomb na Grodzisk Mazowiecki, a na Błonia 30 bomb. Kilka domów zostało zniszczonych.

Około południa patrol czterech PZL-11 z 112.EM dogonił nad Wilanowem rozpoznawczy Dornier Do 17P 4.(F)/121. Pilot Stefan Oksheja strzelił do niego z bliskiej odległości, nastąpiła eksplozja i cała załoga wroga zginęła.

Po południu nad stolicą pojawiła się duża grupa samolotów. Niemcy wysłali formację ponad 230 pojazdów do ataku na cele wojskowe. He 111H i Ps zostały wysłane z KG 27 i II (K) / LG 1 z nurkującymi Junkersami Ju 87B z I / StG 1 w osłonie około 30 Messerschmittów Me 109D z I / JG 21 (trzy eskadry) i Me 110 z I (Z)/LG 1 i I/ZG 1 (22 Me 110B i C). Armada liczyła 123 He 111, 30 Ju 87 i 80-90 myśliwców.

W wyniku uszkodzeń w porannej bitwie 30 polskich myśliwców zostało podniesionych w powietrze, a 152. niszczyciel poleciał do walki. Do walki weszły również jej 6 PZL-11a i C. Polscy piloci podobnie jak rano nie mogli powstrzymać Niemców, którzy zrzucili bomby na swoje cele. Doszło do serii bitew, a polscy piloci ponieśli ciężkie straty w wyniku ataków eskortujących bomby.

Pierwszego dnia wojny piloci brygady pościgowej wykonali co najmniej 80 lotów bojowych i odnieśli 14 pewnych zwycięstw. W rzeczywistości udało im się zniszczyć od czterech do siedmiu samolotów wroga i uszkodzić jeszcze kilka. Ponieśli ciężkie straty - stracili 13 myśliwców, a kilkanaście zostało uszkodzonych. Jeden pilot zginął, ośmiu zostało rannych, jeden z nich później zmarł. Ponadto kolejny PZL-11c stracił 152 sztuki. EM i młodszy porucznik. Anatolij Piotrowski zmarł pod Choszczówką. Wieczorem 1 września tylko 24 myśliwce były gotowe do bitwy, dopiero wieczorem następnego dnia liczba sprawnych myśliwców wzrosła do 40; nie było walki przez cały dzień. Pierwszego dnia warszawska artyleria przeciwlotnicza nie odniosła sukcesu.

Według podsumowania operacyjnego Departamentu Bezpieczeństwa Naczelnego Dowództwa Ministerstwa Spraw Wojskowych. 1 września o godz. 17 bomby spadły na Babice, Wawrzyszew, Sekerki (bomby zapalające), Grochów i Okęcie w pobliżu Centrum Warszawy oraz na fabrykę kadłubów - jeden zabity i kilku rannych.

Jednak według „Informacji Dowódcy Wojsk Obrony Powietrznej o skutkach bombardowań niemieckich w dniach 1 i 2 września 1939 r.” z dnia 3 września Warszawa została zaatakowana trzykrotnie w pierwszym dniu wojny: o godzinie 7:00, 9:20 i 17:30. Na miasto zrzucono bomby burzące (500, 250 i 50 kg). Zrzucono około 30% niewybuchów, zrzucono 5 kg bomb termitowo-zapalających. Zaatakowali z wysokości ponad 3000 m, w nieładzie. W centrum miasta od strony Pragi wysadzono w powietrze most Kerbedsky. Trzykrotnie bombardowano ważne obiekty - 500- i 250-kilogramowymi bombami - PZL Okęcie (1 zabity, 5 rannych) oraz przedmieścia: Babice, Wawszyszew, Sekerki, Czerniaków i Grochów - bombami zapalającymi, które powodowały niewielkie pożary. W wyniku ostrzału straty materialne i ludzkie były znikome: 19 zabitych, 68 rannych, w tym 75% ludności cywilnej. Ponadto zaatakowane zostały miasta: Wilanów, Włochy, Pruszków, Wulka, Brwinów, Grodzisk-Mazowiecki, Błonie, Jaktorów, Radzymin, Otwock, Rembertów i inne.W większości byli zabici i ranni, a straty materialne były znikome.

W następnych dniach ponownie pojawiły się wrogie bombowce. Były nowe walki. Bojownicy brygady pościgowej niewiele mogli zdziałać. Straty rosły po obu stronach, ale po stronie polskiej były większe i cięższe. W terenie uszkodzonego sprzętu nie można było naprawić, a samolot, który w sytuacji awaryjnej lądował awaryjnie, nie mógł zostać wycofany i przywrócony do służby.

6 września zanotowano wiele sukcesów i porażek. Rano po godzinie 5:00 bombowce nurkujące 29 Ju 87 z IV(St)/LG 1, eskortowane przez Me 110 z I/ZG 1, zaatakowały stację rozrządową w Warszawie i od zachodu nadleciały do ​​stolicy. Nad Włochami (miasto pod Warszawą) samoloty te zostały przechwycone przez myśliwce brygady pościgowej. Lotnicy z IV/1 Dyon walczyli z Me 110. Udało im się zniszczyć samolot Maj. Hammes, który zginął, i jego strzelec Ofw. Steffena schwytano. Lekko ranny strzelec został przewieziony na lotnisko Dion III/1 w Zaborowie. Niemiecki samochód wylądował na brzuchu w pobliżu wsi Voytseshyn. Polacy nie ponieśli w bitwie żadnych strat.

Około południa nad Warszawą pojawiło się 25 Ju 87 z IV(St)/LG 1 (nalot bojowy 11:40-13:50) i 20 Ju 87 z I/StG 1 (nalot bojowy 11:45-13:06). . . . Pierwsza formacja zaatakowała most w północnej części stolicy, a druga - most kolejowy w południowej części miasta (prawdopodobnie Most Średninikowy (?). Kilkanaście PZL-11 i kilka PZL-7 dowodzonych przez Kapitan Kowalczyk poleciał do walki, Polakom nie udało się zdobyć ani jednego w jednym szyku, Niemcy z I/StG 1 meldowali o zauważeniu pojedynczych myśliwców, ale walki nie było.

Podczas lotu IV/1 Dyon na lotnisko polowe w Radzikowie 6 września lub około południa tego samego dnia dowództwo brygady pościgowej otrzymało rozkaz przeprowadzenia obławy w trójkącie Koło-Konin-Łowicz. Stało się to w wyniku porannego porozumienia między dowództwem Sił Powietrznych „Poznań” a dowództwem lotnictwa. Pułkownik Pawlikowski wysłał w ten rejon żołnierzy 18. brygady (czas przelotu 14:30-16:00). Czystki te miały dać „tchnienie” wycofującym się w kierunku Kutna oddziałom armii „Poznań”. W sumie jest 11 PZL-1 z IV/15 Dyonu z lotniska w Radzikowie pod dowództwem kpt. W. Kowalczyka i 3 PZL-11 z III/1 Dyonu z lotniska w Zaborowie, które znajdowało się kilka kilometrów od Radzikow. Siły te miały składać się z dwóch lecących blisko siebie formacji (12 i 11 PZL-200). Dzięki temu możliwe stało się wzywanie kolegów na pomoc drogą radiową. Ich odległość lotu wynosiła około 8 km w jedną stronę. Wojska niemieckie znajdowały się już w strefie rozliczeń. W przypadku przymusowego lądowania pilot mógł zostać schwytany. W przypadku braku paliwa lub uszkodzenia piloci mogli wykonać awaryjne lądowanie na lotnisku polowym w Osek Małym (15 km na północ od Koła), gdzie miała na nich czekać kwatera główna Poznań III/00 Dön Myslivsky z pomocą do 3:160. Piloci przeprowadzili obławę w rejonie Kutno-Koło-Konin. Po przepłynięciu 170-15 km, około 10:9 na południowy zachód. z Koła udało im się wykryć wrogie bombowce. Piloci wyszli prawie na wprost. Zaskoczyło ich 111 He 4H z 26./KG 13 operujących w trójkącie Lenchica-Lovich-Zelko (nalot bojowy 58:16-28:15). Atak pilotów skupił się na ostatnim kluczu. Od 10:15 do 30:4 trwała bitwa powietrzna. Polacy całą formacją zaatakowali Niemców, atakując całą drużynę z bliskiej odległości. Ogień obronny Niemców okazał się bardzo skuteczny. Deck Gunners XNUMX. Staffel zgłosił co najmniej cztery morderstwa, z których tylko jedno zostało później potwierdzone.

Według raportu o Kowalczyka, jego piloci zgłosili upadek 6 samolotów w ciągu 7-10 minut, 4 zostały uszkodzone. Trzy ich strzały trafiły w rejon walk Koło Uniejów, a kolejne cztery w drodze powrotnej między Lenchicą a Błoniami z powodu braku paliwa. Wtedy jeden z nich wrócił do jednostki. W sumie podczas sprzątania zginęły 4 PZL-6 i dwóch zabitych pilotów: 11 ppor. V. Roman Stog - poległ (rozbił się o ziemię w pobliżu wsi Straszków) i pluton. Mieczysław Kazimierczak (zabity po skoku ze spadochronem z pożaru z ziemi; prawdopodobnie własny ogień).

Polakom naprawdę udało się zestrzelić i zniszczyć trzy bombowce. Jeden wylądował na brzuchu w pobliżu wsi Rushkow. Kolejny był na polach wsi Labendy, a trzeci eksplodował w powietrzu i spadł w pobliżu Uniejuwa. Czwarty został uszkodzony, ale zdołał oderwać się od prześladowców i został zmuszony do lądowania na brzuchu na lotnisku we Wrocławiu (obecnie Wrocław). W drodze powrotnej piloci bezskutecznie zaatakowali przypadkową formację trzech He 111H z Stab/KG 1 pod Łowiczem. Brakowało paliwa i amunicji. Jeden pilot musiał awaryjnie lądować bezpośrednio przed atakiem z powodu braku paliwa, a Niemcy uznali go za „zestrzelonego”.

Po południu 6 września Brygada Pościgowa otrzymała rozkaz wysłania Dionem na lotniska Lubelszczyzny. Oddział poniósł bardzo ciężkie straty w ciągu sześciu dni, trzeba go było uzupełnić i zreorganizować. Następnego dnia myśliwce poleciały na lotniska w głębi lądu. Dowódcy 4 Dywizji Pancernej zbliżali się do Warszawy. W dniach 8-9 września toczono z nią zaciekłe bitwy na zaimprowizowanych wałach obronnych Ochoty i Woli. Niemcy nie zdążyli zająć miasta w ruchu i zostali zmuszeni do wycofania się na pierwszy plan. Rozpoczęło się oblężenie.

Obrony Powietrznej Warszawy

Oddziały obrony powietrznej z Centrum Warszawa brały udział w walkach z Luftwaffe nad Warszawą do 6 września. Na początku ogrodzenie było kilkakrotnie otwierane. Ich wysiłki były bezskuteczne. Strzelcom nie udało się zniszczyć ani jednego samolotu, chociaż odnotowano kilka zabójstw, na przykład nad Okentse 3 września. Generał brygady M. Trojanowski, dowódca Okręgu Korpusu I, został mianowany generałem bryg. Dżuma Waleriana, 4 września. Dostał rozkaz obrony stolicy od zachodu i zorganizowania bezpośredniej obrony mostów po obu stronach Wisły w Warszawie.

Zbliżanie się Niemców do Warszawy spowodowało masową i paniczną ewakuację Kwatery Głównej Naczelnego Dowództwa i najwyższych organów władzy państwowej (6-8 września), m.in. Komisariat Stanu m.st. Warszawy. Naczelny Wódz wyruszył 7 września z Warszawy do Brześcia nad Bugiem. Tego samego dnia Prezydent RP wraz z rządem odleciał do Łucka. Ta szybka ucieczka kierownictwa kraju mocno uderzyła w morale obrońców i mieszkańców Warszawy. Wielu świat zawalił się na głowę. Najwyższa władza zabrała ze sobą „wszystko”, m.in. szereg oddziałów policji i wiele jednostek straży pożarnej dla własnej ochrony. Inni mówili o ich „ewakuacji”, w tym o tym, że „zabrali ze sobą żony i bagaże samochodami i wyjechali”.

Po ucieczce ze stolicy władz państwowych komisarz miejski Stefan Starzyński objął 8 września stanowisko komisarza cywilnego w Dowództwie Obrony Warszawy. Samorząd lokalny na czele z prezydentem odmówił „ewakuacji” rządu na wschód i został szefem cywilnej władzy do spraw obrony miasta. W dniach 8-16 września rozkazem Naczelnego Wodza w Warszawie sformowano Warszawską Grupę Armii, a następnie Armię Warszawską. Jej dowódcą był generał dywizji V. Julius Rommel. 20 września dowódca armii powołał organ doradczy – Komitet Obywatelski – mający reprezentować interesy polityczne, społeczne i gospodarcze. Skupiała przedstawicieli głównych grup politycznych i społecznych miasta. Dowodzić nimi miał osobiście gen. J. Rommel lub zamiast niego komisarz cywilny pod dowództwem armii.

Jednym ze skutków ewakuacji Komendy Głównej Naczelnego Dowództwa ze stolicy było bardzo poważne osłabienie Wojsk Obrony Powietrznej Warszawy do 6 września. 4 września przerzucono do Skierniewic dwa plutony (4 działa 40 mm). 5 września dwa plutony (4 działa 40 mm), 101. daplot i jedna nowoczesna bateria 75 mm zostały przeniesione do Łukowa. Jeden pluton (2 działa 40 mm) skierowano do Chełma, a drugi (2 działa 40 mm) do Krasnegostawu. Do Lwowa przewieziono jedną nowoczesną baterię kalibru 75 mm i jedną ciągnioną baterię kalibru 75 mm. 11. daplot wysłano do Lublina, a 102. daplot i jedną nowoczesną baterię 75 mm wysłano do Bżestu. Ze stolicy wycofano wszystkie 75-milimetrowe baterie przeciwlotnicze, które broniły głównego lewego brzegu miasta. Dowództwo tłumaczyło te zmiany tym, że jednostki kolejowe trzech walczących armii z zachodu mimo to zbliżyły się do stolicy i uzupełniły luki. Jak się okazało, było to tylko marzenie Naczelnego Dowództwa.

Do 16 września tylko 10. i 19. specjalna bateria artylerii zmotoryzowanej 40 mm typu A, a także 81. i 89. specjalna bateria artylerii 40 mm typu B miała 10 Boforsów wz. 36 kaliber 40 mm. W wyniku walk i odwrotów część baterii miała stany niedokończone. W 10. i 19. wieku były cztery i trzy działa (standard: 4 działa), aw 81. i 89. jedno- i dwudziałowe (standard: 2 działa). Ponadto do stolicy wrócił odcinek 19 km i plutony z Łowicza i Rembertowa (4 działa Boforsa). Dla bezdomnych dzieci przybywających z frontu zorganizowano punkt zbiórki w barakach 1. Lotu PAP na Mokotowie przy ul. Rakowieckiej 2b.

5 września grupa środków obrony przeciwlotniczej Centrum Warszawa weszła w skład grupy dowódcy obrony Warszawy gen. V. Chumy. W związku z dużą redukcją wyposażenia płk Baran wieczorem 6 września wprowadził nową organizację grup ośrodka i wyznaczył nowe zadania.

Rankiem 6 września Siły Obrony Powietrznej Warszawy obejmowały: 5 baterii przeciwlotniczych 75 mm (20 dział 75 mm), 12 plutonów przeciwlotniczych 40 mm (24 działa 40 mm), 1 kompanię 150 -cm reflektory przeciwlotnicze, 5 kompanii dział przeciwlotniczych (w tym 2 B bez koni) i 3 kompanie balonów zaporowych. Razem: 76 oficerów, 396 podoficerów i 2112 szeregowych. 6 września płk Baran dysponował 44 działami przeciwlotniczymi (20 kal. 75 mm, w tym tylko cztery nowoczesne wz. 37St i 24 wz. 38 Bofors kal. 40 mm) oraz pięć kompanii dział przeciwlotniczych. Baterie 75 mm miały średnio 3½ ognia, plutony wojskowe 40 mm 4½ ognia, 1½ ognia w plutonach „fabrycznych”, a kompanie przeciwlotniczych karabinów maszynowych miały 4 pożary.

Wieczorem tego samego dnia płk Baran ustanowił nowy podział grup i zadań dla obrony odcinka warszawskiego oraz powiązania taktyczne:

1. Grupa "Wostok" - dowódca mjr Mechislav Zilber, dowódca 103. daplotu (75-mm baterie półstałe wz. 97 i wz. 97/25; baterie: 110, 115, 116 i 117 oraz 103. Przeciwlotnicze bateria 75-mm sh. 37 St.). Zadanie: wysoka dzienna i nocna obrona ogrodzenia Warszawy.

2. Grupa „Mosty” - czapka dowódcy. Zygmunta Jezerskiego; skład: plutony 104., 105., 106., 107., 108., 109. i pluton zakładu Borisev. Zadanie: obrona płotu mostowego i centrum na średnich i małych wysokościach, w szczególności obrona mostów na Wiśle. 104 pluton (dowódca straży, podchorąży rezerwy Zdzisław Simonowicz), stanowiska przy moście kolejowym w Pradze. Pluton został zniszczony przez bombowiec. 105 pluton (dowódca ognia/młodszy porucznik/Stanisław Dmuchowski), pozycje między mostem Poniatowskiego a mostem kolejowym. 106 pluton (dowódca rezydenta por. Witold Piasecki), stanowisko strzeleckie w Łazienkach. 107. pluton (dowódca kapitan Zygmunt Jezersky). 108 pluton (dowódca podchorążych / młodszy porucznik / Nikołaj Dunin-Marcinkiewicz), stanowisko strzeleckie w pobliżu ZOO; pluton zniszczony przez Luftwaffe. 109. pluton (dowódca porucznik rezerwy Wiktor Piasiecki), stanowiska strzeleckie w Forcie Traugutta.

3. Grupa "Świdry" - dowódca kpt. Jakub Hrubi; Skład: pluton roślinny 40 mm PZL i 110 pluton przeciwlotniczy 40 mm. Oba plutony zostały przydzielone do obrony przeprawy w rejonie Świder Małe.

4. Zgrupowanie „Powązki” – 5 kompania AA km Zadanie: objąć teren Dworca Gdańskiego i Cytadeli.

5. Grupa „Dvorzhets” - firma 4 sekcja km. Cel: objąć obszar Filtrów i Dworca Głównego.

6. Grupa "Praga" - zakładowy odcinek 19 km. Cel: ochrona mostu Kerbed, dworca wileńskiego i dworca wschodniego.

7. Grupa "Łazenki" - odcinek 18 km. Zadanie: ochrona obszaru mostu Srednikovy i Poniatovsky, gazowni i przepompowni.

8. Grupa „Średnia” - 3. kompania AA km. Zadanie: osłanianie centralnej części obiektu (2 plutony), osłanianie radiostacji Warszawa 2.

Przeniesiony 6 września do dyspozycji płk. V. Barana, wysłał 103. pluton 40 mm do Czerska w celu ochrony przeprawy. 9 września doszło do dwóch przypadków nieuprawnionego wyjazdu z posterunku bojowego bez uzasadnionego powodu, tj. dezercja. Taki przypadek miał miejsce w 117. baterii, która opuściła jednostki straży pożarnej w rejonie Gotsławia, niszcząc działa i pozostawiając aparaturę pomiarową. Drugi znajdował się w rejonie Świdera Małego, gdzie pluton "Łowicza" opuścił stanowisko strzeleckie i bez zezwolenia przemieścił się do Otwocka, pozostawiając część sprzętu na stanowiskach. Dowódca 110. plutonu stanął przed trybunałem wojskowym. Podobna sprawa została wszczęta w sądzie polowym przeciwko kpt. Iskra, której nie można było znaleźć. Podobna sytuacja miała miejsce w 18. kompanii Wojskowej Obrony Powietrznej, kiedy jej dowódca por. Czesław Nowakowski wyjechał do Otwocka (15 września o godz. 7) do rodziny i nie wrócił. Pułkownik Baran skierował również sprawę do sądu polowego. Pod koniec pierwszej dekady września plutonom Boforsa zabrakło zapasowych luf do dział, więc nie mogli skutecznie strzelać. Udało nam się znaleźć kilkaset zapasowych beczek ukrytych w magazynach i rozesłanych do plutonów.

Podczas oblężenia miasta oddziały konspiracyjne odniosły wiele sukcesów. Na przykład 9 września płk. Barana o zestrzeleniu 5 samolotów, a 10 września tylko 15 samolotów, z czego 5 znajdowało się w obrębie miasta.

12 września nastąpiła kolejna zmiana stanowisk strzeleckich i środków łączności jednostek artylerii przeciwlotniczej centrum Warszawy. Już wtedy płk Baran meldował o potrzebie wzmocnienia obrony granicy warszawskiej działkami 75 mm wz. 37. łódź ze względu na brak wyposażenia wysokospadowego i wyznaczenie dionu myśliwskiego do osłaniania miasta. Bezskutecznie. Tego dnia w meldunku sytuacyjnym nr 3 płk Baran napisał: Nalot kluczem z 3 samolotów Heinkel-111F o godz. 13.50 stoczyły plutony 40 mm i ciężkie karabiny maszynowe. 2 samoloty zostały zestrzelone podczas nurkowania na mostach. Padły w rejonie ul. Tamki i ul. Miedow.

W dniu 13 września do godziny 16:30 wpłynęło zgłoszenie o upadku 3 samolotów. Niemcy zaatakowali okolice Dworca Gdańskiego, Cytadelę i okolice 50 samolotami. W tym czasie pozycje wydzielonej 103. baterii przeciwlotniczej wz. 37 Św. porucznik Kendzerski. W pobliżu powstało 50 kraterów po bombach. Niemcy nie zdążyli zniszczyć ani jednego działa. Jeszcze podczas ewakuacji z miasta jego dowódca otrzymał kapitana V. Zestaw pojazdów morskich. Następnie wyrwał pozostawione na drodze pod Bielanami działo kalibru 40 mm i przyczepił je do swojej baterii. Drugie działo 40 mm zostało odebrane przez baterię na polu Mokotowskim ze stacjonującej tam 10. 40-milimetrowej baterii przeciwlotniczej. Na rozkaz porucznika Kendzierskiego podporządkowany został również pluton fabryczny z Boryszewa z Boforsem (dowódcą rezerwy porucznika Erwina Labusa), który zajął pozycje strzeleckie w Forcie Traugut. Następnie 109. pluton przeciwlotniczy 40 mm, 103. porucznik. Wiktor Piasecki. Ten dowódca ustawił swoje działa na zboczu Fortu Traugutta, skąd miał doskonałą widoczność i bardzo blisko współpracował z 75. baterią. Działa kal. 40 mm ściągnęły niemieckie samoloty z wyższego sufitu, a następnie otworzyły do ​​nich ogień z dział kalibru 103 mm. W wyniku tej interakcji 9. bateria zgłosiła 1 celne trafienie i pewną liczbę prawdopodobnych od 27 do 109 września, a 11. pluton miał na swoim koncie 9 celnych trafień. Dzięki przezorności porucznika Kendziersky'ego po 75 września jego bateria zabrała całą amunicję przeciwlotniczą kal. 36 mm do wz. XNUMXSt i do końca oblężenia nie odczuwał jego braków.

14 września o godz. 15 samoloty zaatakowały Żoliborz, Wolę i częściowo centrum miasta. Głównym celem były linie obronne na odcinku Żoliborza. W wyniku nalotu wybuchło 55 pożarów na terenie obiektów wojskowych i rządowych, w tym na dworcu kolejowym w Gdańsku oraz na całym północnym obszarze miasta (zburzono 15 domów); częściowo zniszczone filtry i sieć torów tramwajowych. W wyniku nalotu zginęło 11 żołnierzy, a 17 zostało rannych.

15 września poinformowano, że został trafiony przez jeden samolot i miał lądować w rejonie Marka. Około godziny 10:30 ich własny myśliwiec PZL-11 został ostrzelany przez ciężkie karabiny maszynowe i piechotę. W tym czasie żołnierzom zabroniono otwierania ognia, dopóki oficer dokładnie nie rozpoznał samolotu. Tego dnia Niemcy otoczyli miasto, ściskając od wschodu pierścień oblężniczy. Oprócz bombardowania z powietrza Niemcy użyli około 1000 ciężkich dział, które strzelały mocno. Stało się to również bardzo kłopotliwe dla strzelców przeciwlotniczych. Pociski artyleryjskie eksplodowały na swoich stanowiskach strzeleckich, powodując ofiary i ofiary. Na przykład 17 września w wyniku ostrzału artyleryjskiego do godziny 17:00 zgłoszono 5 rannych szeregowych, 1 uszkodzone działo 40 mm, 3 pojazdy, 1 ciężki karabin maszynowy i 11 martwych koni. Tego samego dnia ze Świdera Małego przybyły do ​​Warszawy 115 kompania karabinów maszynowych (dwa plutony po 4 ckm każdy) i 5 kompania balonów wchodzących w skład zgrupowania obrony przeciwlotniczej. W ciągu dnia silny rozpoznanie powietrzne (8 nalotów) obserwowano w różnych kierunkach, na różnych wysokościach przez bombowce, samoloty rozpoznawcze i myśliwce Messerschmitt (pojedynczy samolot i klucze, po 2-3 pojazdy) z wysokości 2000 m dla lotów nieregularnych i częstych zmian parametry lotu; bez efektu.

18 września powtórzono naloty zwiadowcze pojedynczych samolotów (naliczono ich 8), zrzucono też ulotki. Jeden z pierwszych („Dornier-17”) został zestrzelony o 7:45 rano. Jego załoga musiała awaryjnie lądować w rejonie Babic. W związku z atakiem na opanowanie okolic Pruszkowa płk. dyplom Bateria przeciwlotnicza Mariana Porwita, składająca się z trzech plutonów po dwa działa 40 mm. O świcie bateria zajęła stanowiska strzeleckie w sektorze Kolo-Wolya-Chiste.

Miasto wciąż znajdowało się pod ostrzałem artylerii naziemnej. 18 września zadał następujące straty w jednostkach przeciwlotniczych: 10 rannych, 14 zabitych koni, zniszczone 2 skrzynie z amunicją 40 mm, uszkodzona 1 ciężarówka i inne drobne.

20 września około godziny 14:00 w rejonie Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego i Lasu Bielskiego dokonano nalotu bombowców nurkujących Henschel-123 i Junkers-87. Kolejny silny nalot o godzinie 16:15 wykonało około 30-40 samolotów różnych typów: Junkers-86, Junkers-87, Dornier-17, Heinkel-111, Messerschmitt-109 i Henschel-123. Podczas dziennego ataku, winda zapaliła się. Jednostki zgłosiły zestrzelenie 7 samolotów wroga.

21 września poinformowano, że w wyniku ostrzału przeciwlotniczego zestrzelono 2 samoloty. Prawie wszystkie stanowiska artylerii przeciwlotniczej znalazły się pod ostrzałem artylerii naziemnej. Są nowi ranni

i straty materialne. 22 września rano obserwowano przeloty pojedynczych bombowców w celach rozpoznawczych; po mieście ponownie rozrzucono ulotki. Między 14:00 a 15:00 był nalot wroga na Pragę, około 20 samolotów, jeden samolot został zestrzelony. Między 16:00 a 17:00 miał miejsce drugi nalot z udziałem ponad 20 samolotów. Główne uderzenie miało miejsce na moście Poniatowskiego. Zgłoszono, że drugi samolot został zestrzelony. W ciągu dnia zestrzelono dwa samoloty.

23 września ponownie zarejestrowano pojedyncze bombardowania i loty rozpoznawcze. W ciągu dnia nie nadeszły żadne wieści o bombardowaniu miasta i okolic. Zgłoszono, że zestrzelono dwa Dorniery 2. Wszystkie części znalazły się pod ciężkim ostrzałem, co doprowadziło do strat w artylerii. Było więcej zabitych i rannych, zabitych i rannych koni, dwa działa 17 mm zostały poważnie uszkodzone. Jeden z dowódców baterii został ciężko ranny.

24 września rano, od 6:00 do 9:00, obserwowano loty pojedynczych bombowców i samolotów rozpoznawczych. Między 9:00 a 11:00 odbywały się naloty z falami z różnych kierunków. W tym samym czasie w powietrzu znajdowało się ponad 20 samolotów różnych typów. Poranny nalot spowodował ciężkie straty na Zamku Królewskim. Załogi samolotów zręcznie unikały ognia przeciwlotniczego, często zmieniając warunki lotu. Do kolejnego nalotu doszło około godziny 15:00. Podczas porannych nalotów zestrzelono 3 samoloty, w ciągu dnia 1 zestrzelono i 1 uszkodzono. Filmowanie utrudniały warunki pogodowe - zachmurzenie. W zgrupowaniu oddziałów artylerii pułkownik Baran zarządził reorganizację, wzmacniając osłonę Filtrów i Przepompowni. Jednostki artylerii znajdowały się pod ciągłym ostrzałem artylerii naziemnej, którego intensywność wzrastała podczas nalotów. Zginęło 2 oficerów, w tym 1 dowódca baterii i 1 dowódca plutonu karabinów maszynowych. Ponadto byli zabici i ranni podczas działania dział i karabinów maszynowych. W wyniku ostrzału artyleryjskiego doszczętnie zniszczono jedno 75-milimetrowe działo półstałe i odnotowano szereg poważnych strat w sprzęcie wojskowym.

„Mokry poniedziałek” – 25 września.

Niemieckie dowództwo postanowiło przeprowadzić zmasowany nalot i ostrzał ciężkiej artylerii na oblężone miasto, aby przełamać opór obrońców i zmusić ich do poddania się. Ataki trwały od 8:00 do 18:00. W tym czasie jednostki Luftwaffe z Fl.Fhr.zbV z łącznie około 430 bombowcami Ju 87, Hs 123, Do 17 i Ju 52 wykonały siedem nalotów - 1176 lotów bojowych z dodatkowymi częściami. Niemieckie obliczenia zrzuciły 558 ton bomb, w tym 486 ton materiałów wybuchowych i 72 tony zapalających. Atak obejmował 47 transportów Junkers Ju 52 z IV/KG.zbV2, z których zrzucono 102 510 małych bomb zapalających. Bombowce osłaniały Messerschmitty I/JG 76 i I/ZG 76. Nalotom towarzyszyło potężne wsparcie ciężkiej artylerii.

Miasto spłonęło w setkach miejsc. W wyniku gęstego dymu, który uniemożliwił walkę z nalotami artylerii przeciwlotniczej, dowódca oddziału „Zachód” płk dypl. M. Porvit rozkazał walczyć z samolotami wroga karabinami maszynowymi na wszystkie rzuty, z wyjątkiem wysuniętych pozycji. W przypadku ataków na małej wysokości broń strzelecka miała być prowadzona przez wyznaczone grupy strzelców pod dowództwem oficerów.

Atak lotniczy sparaliżował pracę, w tym elektrownię miejską na Powiślu; od godziny 15:00 w mieście nie było prądu. Nieco wcześniej, 16 września, ostrzał artyleryjski spowodował duży pożar w maszynowni elektrociepłowni, który został ugaszony przy pomocy straży pożarnej. W jego schronach ukrywało się wówczas około 2000 osób, w większości mieszkańcy okolicznych domów. Drugim celem zaciekłych ataków strategicznego narzędzia były miejskie wodociągi i kanalizacja. W wyniku przerwy w dostawie energii elektrycznej z elektrowni nastąpiło odłączenie budowli hydraulicznych. W czasie oblężenia na wszystkie obiekty stacyjne miejskich wodociągów i kanalizacji spadło około 600 pocisków artyleryjskich, 60 bomb lotniczych i XNUMX bomb zapalających.

Niemiecka artyleria zniszczyła miasto ogniem odłamkowo-burzącym i odłamkami. Ostrzelano prawie wszystkie miejsca przystanków dowodzenia; pozycje do przodu ucierpiały mniej. Walka z wrogimi samolotami była trudna ze względu na dym spowijający miasto, które w wielu miejscach płonęło. Około godziny 10 Warszawa płonęła już w ponad 300 miejscach. Tego tragicznego dnia mogło zginąć od 5 do 10 osób. Warszawy, a tysiące innych zostało rannych.

Doniesiono, że 13 samolotów zostało zestrzelonych w ciągu dnia. W rzeczywistości podczas nalotu terrorystycznego Niemcy stracili jeden Ju 87 i dwa Ju 52 w wyniku ostrzału polskiej artylerii (z której zrzucono małe bomby zapalające).

W wyniku bombardowania poważnie uszkodzone zostały główne obiekty miasta - Elektrownia, Filtry i Pompownia. To zakłóciło dostawy energii elektrycznej i wody. Miasto płonęło, a nie było nic, co mogłoby ugasić pożar. Ciężka artyleria i bombardowania 25 września przyspieszyły decyzję o kapitulacji Warszawy. Następnego dnia Niemcy przypuścili szturm, który został odparty. Jednak tego samego dnia członkowie Komitetu Obywatelskiego zwrócili się do generała Rommla o poddanie miasta.

W wyniku ogromnych strat poniesionych przez miasto, dowódca armii „Warszawa”, generał dywizji S.J. Rommel, zarządził całkowite zawieszenie broni na 24 godziny od godziny 12:00 27 września. Jej celem było uzgodnienie z dowódcą 8 Armii Niemieckiej warunków powrotu Warszawy. Negocjacje miały zakończyć się do 29 września. Umowa kapitulacji została zawarta 28 września. Zgodnie z jej postanowieniami przemarsz garnizonu polskiego miał odbyć się 29 września od godz. generał dywizji von Cohenhausen. Do czasu zajęcia miasta przez Niemców rządzić nim miał prezydent Starżyński z Radą Miejską i podległymi mu instytucjami.

Podsumowanie

Warszawa broniła się od 1 do 27 września. Miasto i jego mieszkańcy zostali mocno dotknięci serią nalotów i ostrzałów artyleryjskich, z których najbardziej niszczycielski miał miejsce 25 września. Obrońcy stolicy, wkładając w swoją służbę wiele sił i poświęcenia, często wielkich i bohaterskich, zasługujących na najwyższy szacunek, w czasie bombardowania miasta specjalnie nie ingerowali w samoloty wroga.

W latach obrony stolica liczyła 1,2-1,25 mln osób i stała się miejscem schronienia dla około 110 tys. osób. żołnierski. Do niewoli niemieckiej dostało się 5031 97 oficerów, 425 15 podoficerów i szeregowych. Szacuje się, że w walkach o miasto zginęło od 20 do 4 osób. zabitych cywilów i ok. 5-287 tys. poległych żołnierzy - m.in. Na cmentarzu miejskim pochowanych jest 3672 oficerów i 20 podoficerów oraz szeregowych. Ponadto dziesiątki tysięcy mieszkańców (około 16 XNUMX) i personelu wojskowego (około XNUMX XNUMX) zostało rannych.

Według relacji jednego z robotników konspiracyjnych, którzy pracowali w Komendzie Głównej Policji w 1942 r., przed 1 września w Warszawie było 18 495 budynków, z czego tylko 2645 14,3 (13%), budynki z uszkodzeniami (od lekkich do ciężkich ) nie zostało uszkodzonych w czasie ich obrony wyniosło 847 74,86 (2007%), a 10,85 budynków (XNUMX%) zostało całkowicie zniszczonych.

Centrum miasta zostało poważnie zniszczone. Elektrownia na Powiśle została uszkodzona łącznie o 16%. Prawie wszystkie budynki i konstrukcje elektrowni zostały w mniejszym lub większym stopniu uszkodzone. Łączne straty szacuje się na 19,5 mln zł. Podobne straty poniosła miejska sieć wodociągowa i kanalizacyjna. Na sieci wodociągowej wystąpiło 586 uszkodzeń, a na sieci kanalizacyjnej 270, ponadto uszkodzonych zostało 247 rur wodociągowych i znaczna ilość ścieków bytowych na długości 624 m. Firma straciła 20 pracowników zabitych, 5 ciężko rannych i 12 lekko rannych podczas walk.

Oprócz strat materialnych, kultura narodowa poniosła ogromne straty, m.in. 17 września spłonął Zamek Królewski i jego zbiory, podpalony ogniem artyleryjskim. Straty materialne miasta oszacowano po wojnie na podstawie obliczeń prof. Mariny Lalkiewicz, na kwotę 3 mld zł (dla porównania dochody i wydatki budżetu państwa w roku budżetowym 1938-39 wyniosły 2,475 mld zł).

Luftwaffe od pierwszych godzin wojny bez większego „problemu” przelatywała nad Warszawą i zrzucała zaopatrzenie. W minimalnym stopniu mogłyby temu zapobiec myśliwce brygady, a jeszcze mniej artyleria przeciwlotnicza. Jedyną rzeczywistą trudnością, która stała Niemcom na drodze, była zła pogoda.

W ciągu sześciu dni walk (1-6 września) piloci brygady pościgowej zgłosili podczas obrony stolicy 43 definitywnie zniszczone i 9 prawdopodobnie zniszczonych i 20 uszkodzonych samolotów Luftwaffe. Według niemieckich danych rzeczywistych sukcesów Polaków okazało się znacznie mniej. Lotnictwo niemieckie w walkach z brygadą pościgową przegrało bezpowrotnie sześć dni

17-20 samolotów bojowych (patrz tabela), kilkanaście kolejnych otrzymało mniej niż 60% uszkodzeń i nadawało się do naprawy. To znakomity wynik, biorąc pod uwagę stary sprzęt i słabą broń Polaków, z którymi walczyli.

Straty własne były bardzo wysokie; Brygada pościgowa została prawie unicestwiona. Ze stanu początkowego w walkach poległo 54 myśliwców (plus 3 dodatki PZL-11 do III/1 Dyon), 34 myśliwce otrzymały nieodwracalne uszkodzenia i pozostały w tyle (prawie 60%). Część samolotu uszkodzonego w bitwie można by uratować, gdyby były zapasowe śmigła, koła, części silnika itp. oraz istniała baza naprawczo-ewakuacyjna. W III/1 Dönier w walkach z Luftwaffe zginęło 13 myśliwców PZL-11 i jeden bez udziału wroga. Z kolei IV/1 Dyon stracił 17 myśliwców PZL-11 i PZL-7a oraz trzy kolejne bez udziału wroga w walkach z Luftwaffe. Ekipa prześladowcza przegrała: czterech zginęło, jeden zaginął, a 10 zostało rannych - hospitalizowanych. 7 września III/1 Dyon miał 5 sprawnych PZL-2 i 11 PZL-3 w Kerżu w naprawie na lotnisku w Kierżu 11 i Zaborowie. Z drugiej strony IV/1 Dyon miał 6 PZL-11 i 4 PZL-7a na lotnisku w Bełżycach, a 3 kolejne PZL-11 były w naprawie.

Pomimo zgrupowania w stolicy dużych sił obrony powietrznej (92 działa), strzelcy przeciwlotniczy w pierwszym okresie obrony do 6 września nie zniszczyli ani jednego samolotu wroga. Po odwrocie brygady pościgowej i zdobyciu 2/3 artylerii przeciwlotniczej sytuacja w Warszawie jeszcze się pogorszyła. Wróg otoczył miasto. Było znacznie mniej zasobów, aby poradzić sobie z jego samolotami, a większość najnowszych dział przeciwlotniczych kal. 75 mm została odesłana. Kilkanaście dni później cztery baterie zmotoryzowane z 10 40 mm wz. 36 Boforsa. Narzędzia te nie były jednak w stanie wypełnić wszystkich luk. W dniu kapitulacji obrońcy posiadali 12 dział przeciwlotniczych 75 mm (w tym 4 wz. 37St) i 27 dział 40 mm Bofors wz. 36 i wz. 38 (14 plutonów) i 75 kompanii karabinów maszynowych z niewielką ilością amunicji. Podczas nalotów i ostrzału wroga obrońcy zniszczyli dwie baterie przeciwlotnicze kal. 2 mm i dwa działa kalibru XNUMX mm. Straty wyniosły: dwóch zabitych oficerów, kilkunastu zabitych podoficerów i szeregowych oraz kilkudziesięciu rannych.

W obronie Warszawy według badań dowódcy plotkarskiego Centrum Warszawskiego płk V. Ariesa miały zostać zestrzelone 103 samoloty wroga, z czego sześć (sic!) wpłynęło na konto brygady Chase, a 97 zestrzelonych przez artylerię i działa przeciwlotnicze. Dowódca Armii Warszawa wyznaczył 25 krzyże Virtuti Militari i 75 Krzyży Walecznych do rozdania jednostkom obrony przeciwlotniczej. Pierwsi zaprezentowali płk Baran: porucznik Wiesław Kędziorski (dowódca baterii 40 mm St), porucznik Mikołaj Dunin-Marcinkiewicz (dowódca plutonu 18 mm) i porucznik Antoni Jazwiecki (odcinek XNUMX km).

Sukces stołecznych naziemnych dział przeciwlotniczych jest mocno przesadzony, a myśliwce wyraźnie niedoceniane. Zbyt często ich rzuty zgłaszały trafienia, dla których nie ma rzeczywistych dowodów na straty przeciwnika. Co więcej, z zachowanych dziennych meldunków pułkownika S. Ovena o sukcesach nie da się wyprowadzić z tej liczby, różnica jest wciąż zbyt duża, co nie wiadomo jak wytłumaczyć.

Sądząc po dokumentach Niemców, bezpowrotnie stracili co najmniej osiem bombowców, myśliwców i samolotów rozpoznawczych nad Warszawą w wyniku ostrzału przeciwlotniczego (patrz tabela). Jeszcze kilka pojazdów z dalekich lub bliskich dywizjonów rozpoznawczych mogło zostać trafionych i zniszczonych. Nie może to być jednak duża strata (samochody rzędu 1-3?). Kolejnych kilkanaście samolotów otrzymało różnego rodzaju uszkodzenia (mniej niż 60%). W porównaniu do deklarowanych 97 strzałów mamy maksymalnie 12-krotne przeszacowanie strzałów obrony przeciwlotniczej.

Podczas czynnej obrony przeciwlotniczej Warszawy w 1939 roku samoloty myśliwskie i artyleria przeciwlotnicza zniszczyły co najmniej 25-28 samolotów bojowych, kolejne kilkanaście otrzymało mniej niż 60% uszkodzeń, tj. nadawały się do naprawy. Przy wszystkich zarejestrowanych zniszczonych samolotach wroga - 106 lub nawet 146-155 - niewiele i równie mało osiągnięto. Wielki duch walki i poświęcenie wielu nie były w stanie odpowiednio wypełnić dużej luki w technice wyposażenia obrońców w stosunku do techniki wroga.

Zobacz zdjęcia i mapy w pełnym wydaniu elektronicznym >>

Dodaj komentarz