Wojny posłańców. Aplikacja jest dobra, ale ta jej rodzina…
Technologia

Wojny Posłańców. Aplikacja jest dobra, ale ta jej rodzina…

„Prywatność i bezpieczeństwo są w naszym DNA” – powiedzieli założyciele WhatsApp, który oszalał, zanim został przejęty przez Facebooka. Szybko stało się jasne, że prywatność użytkowników WhatsAppa interesuje także Facebooka, który nie może żyć bez danych użytkowników. Użytkownicy zaczęli uciekać i szukać alternatyw, których było niezliczone.

Wnikliwi już od dawna zauważyli następujące sformułowania w polityce prywatności WhatsApp: „Wykorzystujemy wszystkie informacje, którymi dysponujemy, aby móc dostarczać, ulepszać, rozumieć, dostosowywać, wspierać i promować nasze usługi”.

Oczywiście od tego czasu WhatApp należy do „rodziny Facebooka” i otrzymuje od nich informacje. „My możemy wykorzystać informacje, które od nich dostajemy, a oni mogą korzystać z informacji, które im udostępniamy” – czytamy w informacji dostarczanej przez aplikację. I chociaż WhatsApp twierdzi, że rodzina nie ma dostępu do całkowicie zaszyfrowanych treści – „Twoje wiadomości WhatsApp nie będą publikowane na Facebooku, aby inni mogli je zobaczyć” – nie obejmuje to metadanych. „Facebook może wykorzystywać informacje, które od nas zbieramy, do poprawy komfortu korzystania z jego usług, na przykład do przedstawiania sugestii dotyczących produktów oraz wyświetlania odpowiednich ofert i reklam”.

Apple ujawnia

Zazwyczaj jednak „polityka prywatności” nie jest ujawniana. Przyznajemy, że niewiele osób przeczytało je dokładnie. Inną sprawą jest ujawnienie tego typu informacji. Od około roku jednym z głównych tematów i linii spornych pomiędzy technologicznymi gigantami jest nowa polityka Apple, która m.in. ogranicza możliwość śledzenia identyfikatorów i dopasowywania lokalizacji, aby polegać na reklamodawcach, klientach, w tym na Facebooku. Trzeba rozróżniać dane wewnątrz aplikacji z metadanych użytkownika, numeru telefonu lub identyfikatora urządzenia. Łączenie danych aplikacji z metadanymi urządzenia to najlepsza część tortu. Apple, zmieniając swoją politykę, po prostu zaczął informować na stronach aplikacji o tym, jakie dane może gromadzić oraz czy dane te są z nim powiązane lub wykorzystywane do ich śledzenia.

Informacja na ten temat pojawiła się także na stronie aplikacji WhatsApp, która – jak wynika z dotychczasowych zapewnień – „bezpieczeństwo ma w swoim DNA”. Okazało się, że WhatsApp zbiera dane o kontaktach w telefonie, informacje o lokalizacji, czyli o tym, gdzie użytkownik korzysta z usług Facebooka, identyfikatory urządzenia, adres IP związane z lokalizacją, jeśli połączenie nie odbywa się przez VPN, oraz dzienniki użytkowania. Wszystko, co ma związek z tożsamością użytkownika, co stanowi istotę metadanych.

WhatsApp wydał oświadczenie w odpowiedzi na informacje opublikowane przez Apple. „Musimy zebrać pewne informacje, aby zapewnić niezawodną komunikację globalną” – głosi komunikat. „Co do zasady minimalizujemy kategorie danych, które zbieramy (…) i podejmujemy działania mające na celu ograniczenie dostępu do tych informacji. Na przykład, chociaż możesz udostępnić nam swoje kontakty, abyśmy mogli dostarczać wysyłane przez Ciebie wiadomości, nie udostępniamy Twoich list kontaktów nikomu, w tym Facebookowi, na ich własny użytek.

Według nieoficjalnych doniesień WhatsApp najbardziej ucierpiał, gdy porównał etykietę zbierającą dane z tym, co zbiera. Natywny komunikator Apple o nazwie iMessage, produkt konkurencyjny, choć oczywiście znacznie mniej popularny. Krótko mówiąc, żadnych dodatkowych danych, które iMessage gromadzi w celu monitorowania swojej platformy i jej wykorzystania, co do zasady nie można powiązać z Twoimi danymi osobowymi. Oczywiście w przypadku WhatsApp wszystkie te dane są łączone w celu stworzenia atrakcyjnego produktu reklamowego.

Nie był to jednak jeszcze nokaut dla WhatsApp. Stało się tak, gdy „facebookowa rodzina” na początku stycznia 2021 roku zdecydowała się na zmianę polityki prywatności w komunikatorze, dodając w szczególności wymóg akceptacji przez użytkowników udostępniania danych Facebookowi. Oczywiście iMessage nie był głównym beneficjentem fali złości, buntu i ucieczki ze strony WhatsAppa, gdyż platforma Apple’a ma ograniczony zasięg.

Dobrze jest mieć alternatywy

Szum wywołany nową polityką prywatności WhatsApp stał się głównym impulsem do rozwoju jej głównych konkurentów w zakresie przesyłania wiadomości, Signal i Telegram (1). Ten ostatni zyskał 25 milionów nowych użytkowników w ciągu zaledwie 72 godzin od informacji o zmianach w polityce WhatsApp. Według firmy analitycznej Sensor Tower, Signal zwiększył swoją bazę użytkowników o 4200 procent. Po krótkim tweecie Elona Muska „Użyj sygnału” (2) administracja witryny nie wysłała kodów weryfikacyjnych, więc było zainteresowanie.

2. Tweet Elona Muska zachęcający do korzystania z Signal

Eksperci zaczęli porównywać aplikacje pod kątem ilości gromadzonych danych i sposobu, w jaki chronią prywatność. Po pierwsze, wszystkie te aplikacje opierają się na silnym, kompleksowym szyfrowaniu treści. WhatsApp nie jest gorszy od swoich dwóch głównych konkurentów.

Telegram zapamiętuje wprowadzoną przez użytkownika nazwę, jego kontakty, numer telefonu i numer identyfikacyjny. Służy do synchronizacji danych, gdy logujesz się na innym urządzeniu, co pozwala na zapisanie danych przechowywanych na Twoim koncie. Telegram nie udostępnia jednak skorelowanych danych reklamodawcom ani żadnym innym podmiotom, a przynajmniej nic na ten temat nie wiadomo. Telegram jest bezpłatny. Pracuje nad własną platformą reklamową i funkcjami premium. Finansowany jest przede wszystkim przez jego założyciela Pawła Durowa, który wcześniej stworzył rosyjską platformę społecznościową WKontaktie. Istnieje rozwiązanie częściowo open source, które wykorzystuje protokół szyfrowania MTProto. Chociaż nie gromadzi tak dużo danych jak WhatsApp, nie oferuje również szyfrowanych rozmów grupowych, takich jak WhatsApp lub coś podobnego.

większa prywatność danych użytkowników i przejrzystość firmy, takiej jak Signal. W przeciwieństwie do Signal i WhatsApp, wiadomości Telegramów nie są domyślnie szyfrowane. Należy to włączyć w ustawieniach aplikacji. Badacze odkryli, że chociaż część schematu szyfrowania MTProto Telegramu była typu open source, niektóre jej części nie, więc nie jest do końca jasne, co dzieje się z treścią, gdy trafi ona na serwery Telegramu.

Telegram był ofiarą kilku ataków. 42 marca ujawniono około 2020 milionów identyfikatorów użytkowników Telegramu i numerów telefonów, co uważa się za dzieło irańskich hakerów państwowych. Byłby to drugi masowy hack powiązany z Iranem po ujawnieniu w 15 roku informacji o milionach irańskich użytkowników. Błąd Telegramu został wykorzystany przez chińskie władze w 2016 roku podczas protestów w Hongkongu. Niedawno funkcja GPS umożliwiająca wyszukiwanie innych osób w pobliżu wywołała oczywiste obawy dotyczące prywatności.

Signal jest niewątpliwie mistrzem prywatności. Ta aplikacja przechowuje jedynie numer telefonu używany do identyfikacji, co może być niewygodne dla użytkownika, jeśli chce korzystać z różnych urządzeń. Ale coś za coś. Dziś każdy wie, że wygodę i funkcjonalność kupuje się teraz za dane osobowe. Musisz wybrać. Signal jest bezpłatny, wolny od reklam i finansowany przez fundację non-profit Signal Foundation. Został zaprojektowany jako oprogramowanie typu open source i wykorzystuje zastrzeżony „protokół sygnałowy” do szyfrowania.

3. Pierwsza wojna WhatsAppa z azjatyckimi komunikatorami internetowymi

Główna funkcja sygnalizować można wysyłać do osób indywidualnych lub grup, w pełni zaszyfrowane wiadomości tekstowe, wideo, audio i graficzne, po zweryfikowaniu numeru telefonu i umożliwieniu niezależnej weryfikacji tożsamości innych użytkowników Signal. Sporadyczne błędy pokazały, że technologia ta nie jest całkowicie kuloodporna. Ma jednak lepszą reputację niż Telegram i być może ogólnie lepszą reputację, jeśli chodzi o prywatność. Przez wiele lat głównym problemem prywatności Signala nie była technologia, ale niewielka liczba użytkowników. Wysłanie zaszyfrowanej wiadomości, takiej jak SMS w Signal, do osoby, która nie korzysta z Signal, w żaden sposób nie chroni prywatności tej wiadomości.

W Internecie krąży informacja, że ​​Signal na przestrzeni lat otrzymał od Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) miliony dolarów. Zagorzałym zwolennikiem Signala, wspierając jego rozwój otwartą technologią, była amerykańska organizacja rządowa Fund Broadcast Board of Governors, przemianowana na US Agency for Global Media.

Telegram, rozwiązanie gdzieś pomiędzy WhatsApp i jego „rodziną” a bezkompromisowym Signalem, może służyć jako chmura osobista i oferuje możliwości wysyłania i udostępniania plików podobne do Dysku Google, co czyni go alternatywą dla innego produktu głodnego danych użytkowników z „rodziny „ ”, tym razem „rodzina Google”.

Zmiany w polityce prywatności WhatsApp w styczniu zwiększyły popularność Telegramu i Signala. Był to czas intensywnego konfliktu politycznego w Stanach Zjednoczonych. Po ataku na Kapitol Amazon w koalicji z prodemokratycznymi gigantami technologicznymi zamknął konserwatywną alternatywę Twittera, Parler. Wielu internautów popierających Trumpa szukało alternatywnych sposobów komunikacji i znajdowało je w Telegramie i Signalu.

Bitwa WhatsApp z Telegramem i Signalem nie jest pierwszą globalną wojną za pośrednictwem komunikatorów internetowych. W 2013 roku wszyscy byli podekscytowani możliwością rozszerzenia działalności poza krajową bazę użytkowników. Chiński WeChatLinia japońska pozostawiają za sobą koreański Kakao-Talk na rynku azjatyckim i być może na całym świecie, co powinno zaniepokoić WhatsApp.

Zatem wszystko już się wydarzyło. Użytkownicy powinni się cieszyć, że są alternatywy, bo nawet jeśli nie zmienią swojego ulubionego produktu, presja konkurencyjna zmusza Facebooka lub innego potentata do ograniczenia apetytu na prywatne dane.

Dodaj komentarz