USS Long Beach. Pierwsza atomowa łódź podwodna
Sprzęt wojskowy

USS Long Beach. Pierwsza atomowa łódź podwodna

USS Long Beach. Pierwsza atomowa łódź podwodna

Plaża USS Long. Zdjęcie sylwetki przedstawiające ostateczną konfigurację krążownika o napędzie atomowym USS Long Beach. Zdjęcie zrobione w 1989 roku. Na uwagę zasługują przestarzałe działa 30 mm Mk 127 umieszczone na śródokręciu.

Zakończenie II wojny światowej i szybki rozwój lotnictwa, a także nowe zagrożenie ze strony rakiet kierowanych, wymusiły znaczącą zmianę w sposobie myślenia zarówno dowódców, jak i inżynierów Marynarki Wojennej USA. Zastosowanie silników odrzutowych do napędu samolotów, a co za tym idzie znaczne zwiększenie ich prędkości, sprawiło, że już w połowie lat 50. okręty uzbrojone jedynie w systemy artyleryjskie nie były w stanie zapewnić eskortowanym jednostkom skutecznej ochrony przed atakiem powietrznym.

Kolejnym problemem Marynarki Wojennej USA była niska zdolność żeglugowa nadal eksploatowanych okrętów eskortowych, co nabrało szczególnego znaczenia w drugiej połowie lat 50. 1 października 1955 roku do służby wszedł pierwszy konwencjonalny supersamochód USS Forrestal (CVA 59). . Jak szybko stało się jasne, jego rozmiary czyniły go niewrażliwym na zwiększoną wysokość fal i podmuchy wiatru, co pozwalało mu utrzymywać dużą prędkość przelotową nieosiągalną dla statków osłonowych. Rozpoczęto prace koncepcyjne nad nowym typem, większego niż dotychczas, oceanicznego oddziału eskorty, zdolnego do odbywania długich rejsów, utrzymywania dużych prędkości niezależnie od panujących warunków hydrometeorologicznych, uzbrojonego w broń rakietową zapewniającą skuteczną ochronę przed nowymi samolotami i rakietami manewrującymi .

Po uruchomieniu pierwszego na świecie atomowego okrętu podwodnego 30 września 1954 roku elektrownię tego typu uznano za idealną dla jednostek powierzchniowych. Początkowo jednak wszelkie prace nad programem budowy prowadzono nieoficjalnie, a nawet w tajemnicy. Dopiero zmiana Szefa Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych i objęcie jego obowiązków w sierpniu 1955 roku przez admirała W. Arleigha Burke (1901-1996) znacząco go przyspieszyło.

Do atomu

Oficer skierował pismo do biur projektowych z prośbą o ocenę możliwości pozyskania kilku klas okrętów nawodnych z elektrowniami jądrowymi. Oprócz lotniskowców rozmawialiśmy o krążownikach i eskortach wielkości fregaty lub niszczyciela. Po otrzymaniu pozytywnej odpowiedzi, we wrześniu 1955 roku Burke zarekomendował, a jego dyrektor Charles Sparks Thomas, sekretarz Stanów Zjednoczonych USA, zatwierdził pomysł zapewnienia wystarczających środków w budżecie na rok 1957 (FY57) na budowę pierwszej elektrowni jądrowej - statek nawodny z napędem.

Początkowe plany przewidywały statek o całkowitej wyporności nie większej niż 8000 30 ton i prędkości co najmniej 30 węzłów, ale szybko stało się jasne, że niezbędnej elektroniki, uzbrojenia, a zwłaszcza maszynowni nie da się „wcisnąć” do kadłuba tej wielkości bez znaczącego jej zwiększania i związanej z tym prędkości opadania poniżej 10 węzłów Warto w tym miejscu zaznaczyć, że w odróżnieniu od elektrowni opartej na turbinach parowych, turbinach gazowych czy silnikach wysokoprężnych, wielkość i masa elektrowni jądrowych nie przekraczać i nie iść w parze z uzyskaną mocą. Deficyt energii stał się szczególnie zauważalny wraz ze stopniowym i nieuniknionym wzrostem wyporności projektowanego statku. Przez krótki czas rozważano możliwość wsparcia elektrowni jądrowych turbinami gazowymi (w konfiguracji CONAG) w celu kompensacji strat mocy, jednak szybko zrezygnowano z tego pomysłu. Ponieważ nie było możliwości zwiększenia dostępnej energii, jedynym rozwiązaniem było takie ukształtowanie kadłuba, aby jak najbardziej zmniejszyć jego opór hydrodynamiczny. Tą drogą poszli inżynierowie, którzy na podstawie wyników testów basenu ustalili, że optymalnym rozwiązaniem będzie cienka konstrukcja o stosunku długości do szerokości wynoszącym 1:XNUMX.

Wkrótce specjaliści z Biura Okrętów (BuShips) potwierdzili możliwość zbudowania fregaty, która miała być uzbrojona w dwumiejscową wyrzutnię rakiet Terrier i dwa działa kal. 127 mm, nieznacznie odbiegając od pierwotnie zakładanego limitu tonażu. Pełne wyparcie na tym poziomie nie trwało jednak długo, gdyż już w styczniu 1956 roku projekt zaczął powoli „puchnąć” – najpierw do 8900, a następnie do 9314 ton (na początku marca 1956).

Jeżeli podjęto decyzję o zainstalowaniu na dziobie i rufie wyrzutni „Terrier” (tzw. dwulufowy „Terrier”), wyporność wzrosła do 9600 t. Wreszcie, po długich debatach, powstał projekt wyposażony w dwie dwu-lufowe wyrzutnie lufowe wyrzutnie Terrier (z łącznym zapasem 80 rakiet), dwumiejscową wyrzutnię Talos (50 szt.), a także wyrzutnię RAT (Rocket Assisted Torpedo, protoplasta RUR-5 ASROC). Projekt ten został oznaczony literą E.

Dodaj komentarz