Stracone szanse WRZESIEŃ'39. Kontrowersje autora
Sprzęt wojskowy

Stracone szanse WRZESIEŃ'39. Kontrowersje autora

Stracone szanse WRZESIEŃ'39. Kontrowersje autora

We wrześniowo-październikowym numerze czasopisma „Wojsko i Technika – Historia” ukazała się „recenzja” dr. Edwarda Malaka „Stracone szanse WRZESIEŃ'39”. Ze względu na jego treść i charakter zostałem niejako zmuszony do odpowiedzi.

Spójrzmy prawdzie w oczy: gdyby moja książka dotyczyła np. miłości do psów, czytelnik na podstawie tej „recenzji” doszedłby do wniosku, że jest to książka o miłości do kotów.

Możesz zapytać, dlaczego w ogóle napisałem tę książkę. W ciągu ostatniego roku wielokrotnie zadawałem sobie to pytanie i myślę, że po przeczytaniu „Paktu Ribbentrop-Beck” Piotra Zykowicza po prostu nie mogłem tego znieść. Trochę mnie też sprowokowała publikacja Zemowita Szczerka „Zwycięska Wspólnota”. Tematem wrześniowym zainteresowałem się w połowie lat 1939. i będąc namiętnym wielbicielem zacząłem kolekcjonować różne książki, porównując poszczególne elementy tej samej układanki. Bardzo szybko zauważyłem pewną rozbieżność, jakiś dysonans między tymi pracami. W XNUMX mieliśmy na tamte czasy fantastyczne bombowce Losi, ale nie mogliśmy ich w ogóle używać. Mieliśmy doskonałe karabiny przeciwpancerne, ale doniesienia o ich skutecznym użyciu we wrześniu są ściśle związane z dużymi jednostkami wojskowymi: jedni skutecznie używali ich do końca walk, inni porzucili je po pierwszych starciach. Czemu? Nie bez znaczenia był obraz II RP, przedstawiany przez komunistyczną propagandę jako państwo zacofane, biedne i archaiczne, ale z liczną armią. Była jedną z najsilniejszych w Europie, ale we wrześniu niemiecki Wehrmacht szybko poradził sobie z polską obroną na poziomie strategicznym. Idąc za tym przykładem: pokonali nas na poziomie strategicznym, mając przy tym ogromne problemy z pokonaniem oporu znacznej części Wojska Polskiego. Dlaczego to się stało? Wszystkie te elementy układanki były ze sobą sprzeczne, więc zacząłem szukać wyjaśnienia. I włączyłem je do mojej książki.

Innym czynnikiem, który skłonił mnie do jej napisania, była moja duma z tamtej Polski, z kolosalnych osiągnięć II Rzeczypospolitej, które niestety u jej schyłku zostały zmarnowane, a które zostały przysłonięte zasłoną milczenia lub zniekształcone w era komunistyczna. . Dziś jest opóźniony. Dodam, że ocena „nas wszystkich” tamtego okresu nie musi pokrywać się z oceną poszczególnych postaci historycznych. I wielokrotnie wyrażam to w książce. Z przykrością jednak wyrażam swoją opinię, np.: „No cóż, II Rzeczpospolita była krajem w swoim dorobku, krajem ludzi głodnych sukcesu, marzących o zajęciu takiej pozycji, jaką mieliśmy za czasów Jagiellonów. A głód, możliwości i umiejętności idą w parze z rosnącymi szansami na sukces. II Rzeczpospolita była wówczas „azjatyckim tygrysem”. Wtedy byliśmy jak Singapur czy Tajwan dzisiaj. Na początku nie mieli żadnych szans, ale z czasem i my prezentowaliśmy się w tym wyścigu coraz lepiej. W okresie PRL-u próbowano wymazać dorobek II RP, stworzyć fałszywy obraz postępu, który dokonał się w Polsce dopiero po II wojnie światowej, a przed nią nie nastąpił. ..”* – inny hub. E. Malaka, co doprowadziło do tego, że postawił mi dyskredytujący zarzut, że nie doceniam osiągnięć II RP, a nawet się ich wstydzę (sic!). Tymczasem jestem dumny z tych osiągnięć. Na marginesie dodam, że ten sam akapit zauważyli inni historycy, którzy życzliwie (i słusznie) przypomnieli mi, że ten wzrost gospodarczy był spowodowany wyrównaniem strat po Wielkim Kryzysie. Jak widać nie da się zadowolić wszystkich...

Nieuchronnie, ze względu na charakter książki, musiałem pominąć część materiału, który moim zdaniem był nie tyle „nośny”, czyli po prostu interesujący dla szerokiej publiczności. Dlatego nie uwzględniam żadnych poważnych rozważań, takich jak logistyka, która jest podstawą każdej operacji wojskowej. W związku z tym kwestie komunikacyjne, również niezbędne do prowadzenia działań wojennych, zniknęły na dalszy plan. Podobnie rozważałem kwestię przygotowanych rezerw mobilizacyjnych Wojska Polskiego, czyli szczegółowe wyliczenia kosztów utrzymania żołnierza poborowego. Brak jakiegokolwiek materiału w publikacji nie musi oznaczać braku wiedzy na dany temat. Czasami oznacza to interwencję redakcyjną. Niektóre z tych elementów są konsekwentnie prezentowane w dodatkach do książki, publikowanych w Internecie.

Dodaj komentarz