Seat Leon ST - kontynuacja hiszpańskiej ofensywy
Artykuły

Seat Leon ST - kontynuacja hiszpańskiej ofensywy

Nie trzeba dodawać, że Seat Leon naprawdę przykuwa uwagę odważną stylistyką. Jeśli interesuje Cię hiszpański temperament, ale martwisz się, że hatchback jest za mały, mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Wersja ST, czyli kombi, prezentuje się jeszcze lepiej, a rodziny z dziećmi z pewnością docenią duży bagażnik.

Nie jest tajemnicą, że projektując kombi, niezwykle łatwo jest stracić dynamiczną stylistykę nadwozia hatchbacka i wyobrazić sobie skromny, jeśli nie nudny samochód. Na szczęście styliści Seata nie stracili serca i poradzili sobie ze swoim zadaniem za „piątkę”. Można śmiało powiedzieć, że ST to najładniejsza wersja Leona. Nadal mamy do czynienia ze sportową sylwetką i ostrymi liniami. Przeniesione zostało również wyraziste tłoczenie na drzwiach.

Okazuje się, że przepis na model ST był niezwykle prosty. Dzięki zastosowaniu znanej już z produktów VAG platformy MQB rozstaw osi pozostaje taki sam jak w wersji pięciodrzwiowej, a za tylnymi kołami znajduje się dodatkowe 27 centymetrów (bo ST jest znacznie dłuższy). Jedynie linia dachu została ukształtowana tak, aby lekko opadała. Voila! Można przemilczeć opinie projektantów, którzy zgadzają się, że opisywany Leon ma sylwetkę coupe. To po prostu piękny klasyczny kombi.

Dzięki dodatkowym centymetrom pojemność bagażnika wzrosła do 587 litrów – to wciąż o 18 mniej niż w Volkswagenie Golfie Variant. Po rozłożeniu siedzeń otrzymujemy 1470 litrów. Podwójna podłoga bagażnika pomoże nam zapanować nad drobiazgami w aucie, a w bogatszych wersjach konfiguracji (o tym później) składane oparcie fotela pasażera pozwoli na przewożenie długich przedmiotów.

Szerokość nadwozia, jak w opisywanym niedawno hatchbackusprawia, że ​​trzech wysokich pasażerów na tylnym siedzeniu czuje się ciasno w okolicy ramion. Na szczęście nie dotyczy to nóg ani miejsca nad głową. W tej kwestii nie ma co narzekać.

Nie było zmian w wystroju wnętrz Leona ST. Kokpit wciąż może wydawać się skromny i po prostu… nudny. Wbrew pozorom ma to swoje zalety – nigdy nie szukałem przycisku ani pokrętła. Ponadto konsola środkowa jest lekko pochylona w stronę kierowcy. To chyba jedyne szaleństwo dozwolone w tym projekcie. Większość elementów jest dobrze znana z innych marek Grupy Volkswagen. Jak można się domyślić, nie można mieć żadnych zastrzeżeń do zbieżności różnych szczegółów. Z drugiej strony jakość plastiku na drzwiach iw tunelu środkowym jest niezaprzeczalna.

Oszczędności kosztów widać również przy obsłudze ekranu dotykowego. Poza tym, że jest stosunkowo niewielki (maksymalnie 5,8 cala), korzystanie z gestów znanych ze smartfonów bardzo często nie przynosi pożądanego efektu. Na szczęście wszystkie menu są rozplanowane dość intuicyjnie, a system działa stosunkowo szybko.

Nie przeprowadzono żadnych eksperymentów z blokami energetycznymi. Seat zaoferuje Leona ST ze znanymi silnikami benzynowymi 1.2 (86 i 105 KM), 1.4 (122 i 140 KM), 1.8 (180 KM) TSI oraz 1.6 (90 i 105 KM) oraz 2.0 (155 i 184 KM). KM). ) silniki Diesla). Niespodzianek też nie było w temacie gearboxów. W zależności od wybranego silnika moc będzie przekazywana przez pięcio- lub sześciobiegową manualną skrzynię biegów lub siedmiobiegową DSG. Jeśli interesuje Cię układ 4x4, nic straconego. Wkrótce zostanie zaprezentowana ta wersja.

Podczas pierwszych testów Leona ST miałem okazję jeździć zarówno na 140-konnej „benzynie”, jak i 184-konnej „ropniaka”. Każda z tych jednostek wydawała się idealnie pasować do „hiszpańskiego temperamentu” Seata, ale gdybym kupił ten model, skłaniałbym się ku słabszemu silnikowi. Zapewnia dobre przyspieszenie (8,4 sekundy do „setek” wg katalogu), szybko nabiera rozpędu, a podczas spokojnej jazdy jest prawie niesłyszalny. I może odzyskać realne zużycie paliwa na poziomie nieco przekraczającym 6 litrów paliwa na sto kilometrów.

W przeciwieństwie do swoich krewnych z innych marek VAG, Leon ma sztywno stopniowane zawieszenie. W polskich warunkach może to irytować, ale na płaskich i krętych drogach to ogromny plus. Z przodu każdej wersji montowane są kolumny Macphersona. Za samochodami z silnikami do 150 KM mają belkę skrętną, a mocniejsze modele mają system wielowahaczowy.

Ale to nie wszystko. Najbardziej wyposażone i najmocniejsze samochody otrzymają system o nazwie SEAT Drive Profile z adaptacyjnym zawieszeniem. Po wybraniu trybu „Sport” nieznacznie zmienia swoją charakterystykę. Podobnie jak układ wspomagania kierownicy. Silnik zaczyna wydawać bardziej rasowe odgłosy, gdy oświetlenie wnętrza zmienia się z białego na czerwony. I wtedy zobaczysz, jak dobrze jeździ Leon ST. Granica podsterowności jest wyczuwalna bez większych problemów. Sterowanie jest precyzyjne, dodatkowe 45 kg (w porównaniu do wersji pięciodrzwiowej) jest niewidoczne. Szkoda, że ​​nawet po wyłączeniu ESP elektronika wciąż czuwa i niezbyt niezauważalnie stara się ograniczyć naszą zabawę.

Zainteresowanych Seatem Leonem ST proszę nie rozbijać skarbonki - pierwsze auta pojawią się w Polsce nie wcześniej niż w lutym. Producent nie ujawnił jeszcze pełnego cennika, ale wiadomo, że ceny hiszpańskiego kombi będą zaczynać się od 56 900 zł. Tyle przyjdzie nam zapłacić za podstawową wersję sprzętu, która nosi nazwę ENTRY. Zawiera ABS, ESP, sześć poduszek powietrznych, elektrycznie sterowane przednie szyby, centralny zamek, regulowany fotel kierowcy, komputer pokładowy i lusterka wsteczne w kolorze nadwozia.

Wyższa wersja REFERENCE zawiera również klimatyzację manualną, Media System Touch oraz asymetrycznie składaną tylną kanapę. Trzecią propozycją jest pakiet STYLE. Obejmuje on tempomat, 16-calowe koła, Media System Color (6 głośników i parowanie Bluetooth), wielofunkcyjną kierownicę, dwustrefową klimatyzację Climatronic, skórzane wnętrze i tylne elektryczne szyby. Nadal czegoś brakuje? W takim przypadku mamy do dyspozycji tylko najdroższą wersję FR. Oprócz 17-calowych felg, przyciemnianych szyb i ośmiu głośników, Leon w tej konfiguracji będzie miał zmodyfikowane zderzaki, adaptacyjne zawieszenie, sportowe fotele i kierownicę, aluminiowe progi.

Pomimo tego, że Leon ST może z powodzeniem zadowolić gusta nabywców, to ma przed sobą ogromne problemy. Prawdziwą konkurencją nie będą samochody innych marek, ale krewni z koncernu VAG: Volkswagen Golf i Skoda Octavia. Niestety, z tej bratobójczej walki może nie wyjść zwycięsko.

Dodaj komentarz