Renault Twizy Life 80 - w przeciwieństwie do wszystkiego, czym jeździłeś
Artykuły

Renault Twizy Life 80 - w przeciwieństwie do wszystkiego, czym jeździłeś

Co jeśli podoba nam się pomysł na samochód elektryczny, ale chcielibyśmy mieć mały samochód do miasta – i nie wydawać na niego zbyt dużo pieniędzy? Kup Twizy'ego! Ale czy to nadal samochód?

Pojazdy elektryczne są poważną konkurencją dla samochodów z silnikami spalinowymi. Tego typu układy napędowe stopniowo stają się mainstreamowe – już za kilka lat prawdopodobnie każdy producent będzie oferował takie pojazdy. Przynajmniej jeden.

Chociaż w przyszłości zwykle mówi się o „elektrykach”, teraz jeżdżą po ulicach. Większość z nich to nadal zwykłe samochody, ale z innym źródłem zasilania. Jednak podczas gdy są one znacznie droższe niż samochody z silnikami spalinowymi.

Kapsuła z przyszłości

Renault Twizy jest oferowane od 6 lat. Przez ten czas niewiele się zmieniło – nadal pozostaje pojazdem przyszłości. Tak odmienny wygląd na pewno go wyróżnia, a tak niska popularność pozwala mu zachować kosmiczny charakter.

W tym samochodzie trudno się nie wyróżniać. Przyciąga wzrok niemal każdego. Większość ludzi będzie miała trudności z kategoryzacją. Co to jest? Skuter? Samochód? Mimo, że jest to samochód homologacyjny, to raczej powiedziałbym, że jest to coś pomiędzy.

Moment, w którym wysiadasz z samochodu, robi jeszcze większe wrażenie. Drzwi się otwierają - zupełnie jak w Lamborghini czy BMW i8. Nie jest to jednak tylko element stylistyczny. Dzięki tym drzwiom możemy wysiąść z samochodu nawet na najwęższym miejscu parkingowym.

Twizy nie posiada klamek zewnętrznych. Aby dostać się do środka, należy pociągnąć suwak (tak otwierają się foliowe „okienka”), pociągnąć za klamkę i podnieść nieco drzwi do góry – napęd pomoże później. Jeśli drzwi się nie otwierają, konieczne jest wyciągnięcie uszczelki od góry - to nie jest wada, to jest cecha. Jeśli nie chcemy, aby deszcz dostał się do środka, po prostu wsuwamy uszczelki z powrotem.

Lusterka są również regulowane „ręcznie”. Nie ma tu żadnego mechanizmu, wystarczy kliknąć na nie, aż uzyskasz pożądany wygląd.

Twizy występuje w dwóch wersjach – Life i Cargo. Najpierw dla dwojga. Pasażer siedzi za kierowcą. Drugi jest dla jednej osoby. Miejsce pasażera jest zarezerwowane dla bagażnika.

Fotel kierowcy jest już całkiem wygodny, bo jest… plastikowy. Zakres regulacji obejmuje tylko jedną płaszczyznę - tył i przód. Nie można ustawić wysokości. Wejście do kierowcy nie jest trudne - może usiąść z dowolnej strony, którą lubi. Pasażer staje przed trudnym zadaniem – najlepiej, żeby kierowca wysiadł i przesunął siedzenie do przodu. Z jednej strony znajdują się zapięcia pasów bezpieczeństwa, co również utrudnia lądowanie.

Kierownica nie jest regulowana. Po jego lewej stronie umieszczono dwa przyciski - światła awaryjne oraz przyciski zmiany biegów. Nad nimi znajduje się schowek, który znajduje się również po drugiej stronie deski rozdzielczej – ten jest już zamykany na kluczyk. Prędkość, z jaką jedziemy, pokazywana jest na niewielkim wyświetlaczu przed kierowcą.

I to wszystko - małe auto, mało widać.

Czas na wycieczkę. Silnik uruchamiamy przekręcając kluczyk, ale aby ruszyć musimy zdjąć blokadę, przypominającą hamulec ręczny. Do czego służy zamek? Do Twizy można dostać się równie łatwo, jak do skutera. Jest to zatem jedyna poza sygnalizacją forma zabezpieczenia przed kradzieżą. Blokadę można zwolnić tylko przy zaciągniętym hamulcu.

Jak się masz!

Silnik Renault Twizy wytwarza 11 KM, ale dla osób z prawem jazdy tylko AM przewidziana jest również wersja 5 KM. Maksymalny moment obrotowy wynosi 57 Nm i – jak na elektryka – dostępny jest w zakresie od 0 do 2100 obr./min.

Jazda Twizy'ego jest na pierwszy rzut oka... dziwna. Wciskamy pedał gazu i nic się nie dzieje. Dalej nie jest lepiej – opóźnienie w reakcji na gaz jest bardzo duże. Jednak szybko się do tego przyzwyczajamy. Podobnie z hamowaniem. W porównaniu do konwencjonalnych samochodów, Twizy hamuje bardzo słabo. A przecież możemy się z nim rozwijać nawet do 80 km/h! Przyspieszenie do 45 km/h zajmuje tutaj 6,1 sekundy.

Twizy nie ma ani ABS, ani kontroli trakcji - musisz sam to rozgryźć. W tym aucie trzeba więc przewidywać - hamowanie powinno rozpocząć się odpowiednio wcześnie. Trzeba mocno wcisnąć pedał, jest ciężko, ale nie wiem czy Twizy „rozumie” co to jest „hamowanie awaryjne”.

Twizy wolno reaguje na gaz, hamuje powoli i dość mocno pokonuje zakręty. Kierowanie bez wspomagania kierownicy jest trudne. Promień skrętu też nie jest taki mały - przynajmniej z punktu widzenia takiego maluszka wydaje się, że mógłby być mniejszy.

Do tego zawieszenie — bardzo sztywne. Pokonywanie progów zwalniających z prędkością większą niż kilka km/h powoduje podskakiwanie osi. Nierówności, których nie widzimy w samochodach, są podwojone w Twizy.

A jednak jazda na Twizy jest szalenie przyjemna. Wszyscy na niego patrzą i czujesz, że wszystko jest bliżej - słyszysz samochody, rozmawiających ludzi, wiatr, śpiew ptaków. Na spokojniejszych ulicach słychać tylko przenikliwy warkot silnika elektrycznego – a to nie wystarczy, aby piesi nie wpadli pod koła.

Jednakże, chociaż wszystko, co ma związek z jazdą, to „ten typ to ma”, a brak jakiegokolwiek punktu odniesienia sprawia, że ​​​​wydaje się, że Twizy nie mógł być wykonany w żaden inny sposób, jest też kilka wad. Na przykład drzwi nie zajmują całej przestrzeni „okna”. Więc jadąc szybko, ciągle słyszysz, jak uderzają w ciało, a kiedy pada deszcz, woda trochę wsiąka do środka. Trochę - można bezpiecznie jeździć w deszczu, ale nie powiemy, że jesteśmy w 100% chronieni przed deszczem.

Samochód jest naprawdę mały. Miejsca jest w nim bardzo mało – w końcu ma tylko 2,3 metra długości, 1,5 metra wysokości i 1,2 metra szerokości. Jest mniejszy niż Smart! Waży tylko 474 kg.

Jest to jednak bardzo wygodne. Zaparkujemy nim dosłownie wszędzie. Tam, gdzie inne samochody parkują równolegle, my możemy zaparkować je prostopadle i nadal nie stać w miejscu.

Ładowanie jest możliwe z domowego gniazdka i trwa 3,5 h. Tylko z domowego gniazdka. Producent sugeruje, że 100 km przejedziemy na pełnej baterii w cyklu miejskim. Wystarczy na dojazdy do pracy i z pracy. W praktyce zasięg wynosił częściej 60-70 km, ale spadał znacznie wolniej niż liczba przejechanych kilometrów. System odzyskiwania energii hamowania działa całkiem dobrze.

Ale czy Twizy jest bezpieczny do jazdy? Na pewno więcej niż skuter. Posiada solidną konstrukcję, pasy bezpieczeństwa oraz poduszkę powietrzną kierowcy. W miejskich wybojach nic dla nas nie będzie.

najtańszy elektryczny

Ceny Renault Twizy w testowanej wersji dwumiejscowej zaczynają się od 33 900 zł. Cena ta dotyczy samochodu z możliwością wypożyczenia akumulatora – do tej kwoty należy doliczyć maksymalnie 300 zł miesięcznie. Twizy z własnym akumulatorem kosztuje 53 200 zł. Jak na samochód elektryczny to niewiele.

Renault Twizy с багажным отделением дороже более чем на 4 злотых. злотый. Самый высокий план аренды аккумуляторов дает возможность проезжать до 15 км в год. км. Эта модель ориентирована на людей, которые хотят перевозить грузы — и при этом иметь возможность парковаться на каждом углу. Однако у тех же людей может возникнуть проблема со слишком маленьким запасом хода для такой «развозной» машины.

Czy jest jeszcze za wcześnie?

Renault Twizy dostarcza wiele radości z jazdy. Nie dlatego, że prowadzi się nim wygodnie lub sportowo, ale dlatego, że zawsze jest w centrum uwagi. Poza tym jazda nim nie przypomina jazdy jakimkolwiek innym pojazdem mechanicznym – już teraz cieszymy się z jego wyjątkowości.

Twizy 6 lat temu pokazał wizję przyszłości transportu indywidualnego. Tylko ta przyszłość jeszcze nie nadeszła, a on, podobnie jak Nostradamus, przewiduje nowe wizje świata, w którym jest dla niego miejsce.

To świetna zabawka, która sprawdzi się w mieście. Gdybym nie wiedział, co zrobić z nadwyżką pieniędzy, kupiłbym Twizy i cieszył się jazdą jak dziecko. Ale dopóki nie znajdziemy w nim alternatywy dla samochodu, trudno będzie spotkać się na drodze. Tak jak teraz.

Może czas na drugą, równie inną, ale bardziej praktyczną generację?

Dodaj komentarz