Renault Talisman Sport Tourer - kombi w podróży?
Artykuły

Renault Talisman Sport Tourer - kombi w podróży?

Niedawno odbyła się oficjalna prezentacja Renault Talisman w wersji kombi o dumnej nazwie Grandtour. Po krótkim wprowadzeniu czas na jazdę próbną. Udało nam się przejechać czarnym talizmanem z mocnym silnikiem diesla pod maską w luksusowym pakiecie Initiale Paris. Jak to działa?

Na pierwszy rzut oka Talisman wygląda znacznie lepiej niż jego poprzednik Laguna. Widać intencje projektantów - powinno być wiele rzeczy. Przód samochodu przyciąga uwagę ostrymi przetłoczeniami i obszernymi reflektorami w kształcie litery C. I nie sposób nie zauważyć ogromnego, niemal pionowo umieszczonego logo marki, otoczonego lśniącą chromowaną maskownicą. Całość wygląda na masywną, można nawet powiedzieć muskularną. Trochę ciszej z boku. Profil samochodu sprawia wrażenie, że projektanci całą swoją twórczą inspirację włożyli w przód i tył auta, machając tylko ołówkiem w bok. Tak czy inaczej, „przeciągnięcie” okazało się dobre. Linia dachu opada bardzo cienko ku tyłowi, tworząc skrzyżowanie typowego kombi i „zepsutego” Shooting Brake. Tył auta powinien stać się znakiem rozpoznawczym marki – podłużne światła, wykonane w technologii LED, zajmują niemal całą szerokość tylnej klapy.

Widać, że Renault to kolejna firma, która ujednolica swoje nowe samochody do granic możliwości pod względem stylizacji. Niestety dopasowanie niemal identycznych tylnych świateł do nadwozia sedana i kombi tak, aby wyglądały świetnie w obu, jest niemal cudem. Marka Volvo nie zrobiła tego zbyt dobrze z modelami V90 i S90: jeśli w „V” reflektory wyglądają zjawiskowo, to w „S” są lekko dociśnięte siłą. W przypadku Talizmanu jest odwrotnie. Świetnie wyglądają w sedanie, ale w Grandtour wyglądają jak nieco bardziej kanciasty Megane. Tylna klapa jest optycznie dość niska i zbędna: przetłoczenia, duże logo, dominujące światła i dość „napięty” zderzak utrudniają skupienie wzroku.

Jednak ogólne wrażenie Talizmanu jest bardzo pozytywne. Co ciekawe, wersja Grandtour ma bardzo zbliżone wymiary do sedana, choć wizualnie ten model wydaje się większy. Wynika to głównie ze spojlera, który jest zwieńczeniem spadzistej linii dachu, czy też proporcji szyb bocznych do stalowych elementów nadwozia 1/3-2/3. Całość uzupełnia paleta dziesięciu kolorów nadwozia, w tym dwa nowe: Brown Vision i Red Carmin.

Wewnątrz Initiale Paris pachnie luksusem od pierwszej sekundy. Fotele obite skórą w dwóch odcieniach (ciemniejszy u dołu i jasny beż u góry). Taka obróbka jest nie tylko praktyczna, ale także nadaje wnętrzu oryginalny charakter. Fotele są przede wszystkim bardzo szerokie i wygodne, co umili nawet długie podróże. Ponadto są ogrzewane i wentylowane, a także posiadają funkcję masażu, która aktywuje się automatycznie po włączeniu trybu „Komfort”. Niestety ma to niewiele wspólnego z odpoczynkiem. Po kilku minutach masaż staje się irytujący i nieprzyjemny. Wtedy zagłębienia w systemie pokładowym zaczynają wyłączać rolki, uporczywie ugniatając nasze lędźwie.

Tym, co od razu rzuca się w oczy, jest 8,7-calowy tablet R-LINK 2, umieszczony pionowo na konsoli środkowej. W pogoni za nowoczesnością i łączeniem elektroniki tam, gdzie to możliwe, inżynierowie prawdopodobnie zepchnęli praktyczność na dalszy plan. Za jego pomocą sterujemy nie tylko radiem, nawigacją i innymi opcjami typowymi dla wyświetlaczy, ale także ogrzewaniem i klimatyzacją. Wsiadasz do rozgrzanego auta, w środku jest cholernie gorąco i przez kilka minut szukasz okazji, żeby ochłodzić auto. Znajdujesz go w krytycznym momencie, kiedy białko w twoim mózgu prawie się gotuje. Przeklinając pod nosem nowoczesność, marzysz o typowym długopisie. Jednak ten tablet oferuje znacznie więcej niż tylko kontrolę przepływu powietrza. Znajdziemy w nim zaawansowaną nawigację z wizualizacją budynków w 3D, system poleceń głosowych czy obsługę systemu MULTI-SENSE. Choć producent obiecuje intuicyjne sterowanie, przyzwyczajenie się do systemu Talismana może zająć trochę czasu.

Skoro mamy do czynienia z wersją kombi, nie sposób nie wspomnieć o pojemności Talismana Grandtour. Samochód ma dokładnie taki sam rozstaw osi i przedni zwis jak bliźniaczy sedan, ale długość tylnego zwisu jest inna. Niski próg załadunkowy (571 mm) będzie dużym ułatwieniem podczas załadunku ciężkich przedmiotów do bagażnika. Co więcej, klapę można otworzyć nie tylko w zwykły sposób, ale także przesuwając stopę pod tylnym zderzakiem. Producenci obiecują taką opcję, ale podczas testów długo machaliśmy nogami pod autem, wyglądając co najmniej dziwnie. Bezskutecznie - tylne drzwi Talizmana pozostały dla nas zamknięte. Jednak po ręcznym otwarciu okazało się, że faktycznie przestrzeń oferowana przez Grandtour jest imponująca. 572 litry przy standardowym spasowaniu tylnej kanapy i bagażniku o długości 1116 mm pozwolą przewieźć nieporęczne przedmioty. Po złożeniu oparć tylnych siedzeń przestrzeń bagażowa zwiększa się do 1681 litrów i możemy przewozić przedmioty o długości ponad dwóch metrów.

Dla kierowcy dostępny jest również wyświetlacz przezierny. Niestety obraz wyświetlany jest nie na szkle, a na plastikowej płytce znajdującej się niemal na wysokości oczu. Na początku trochę przeszkadza, ale przy dłuższym użytkowaniu można się do tego przyzwyczaić. Ponieważ jednak Talisman wyraźnie wkracza do segmentu premium, przyzwoity wyświetlacz head-up na przedniej szybie nie powinien stanowić problemu dla marki.

W dzisiejszych luksusowych samochodach trudno zapomnieć o odpowiednim systemie audio. Za akustykę w Talisman Grandtour odpowiada system BOSE z 12 głośnikami i cyfrowym przetwarzaniem sygnału. To w połączeniu z grubszymi (4 mm) klejonymi bocznymi okienkami w wykończeniu Initiale Paris sprawia, że ​​słuchanie ulubionych utworów to prawdziwa przyjemność. Konieczne jest jednak odpowiednie dostosowanie ustawień dźwięku do własnych preferencji, ponieważ dwa wbudowane subwoofery są zbyt nachalne.

Renault Talisman Grandtour obiecuje wiele pod względem prowadzenia. Dzięki układowi czterech kół skrętnych 4CONTROL, znanemu nam z Laguny Coupe (jeszcze zanim zyskało swoją dumną nazwę), samochód jest naprawdę zwinny i bez problemu pokonuje zakręty w wąskich uliczkach. Podczas pokonywania zakrętów z prędkością do 60 km/h tylne koła skręcają się lekko w kierunku przeciwnym do przednich (do 3,5 stopnia). Sprawia to wrażenie mniejszego rozstawu osi niż jest w rzeczywistości. Przy wyższych prędkościach (powyżej 60 km/h) tylne koła skręcają się w tym samym kierunku co przednie, do 1,9 stopnia. To z kolei stwarza iluzję dłuższego rozstawu osi i przyczynia się do lepszej stabilności pojazdu podczas pokonywania zakrętów przy dużych prędkościach. Dodatkowo Talisman Grandtour otrzymał elektronicznie sterowane amortyzatory, dzięki czemu nierówności nawierzchni drogi przestają mieć znaczenie. W środku jest wygodnie podczas jazdy, choć pasażerowie z drugiego rzędu narzekali na hałaśliwe tylne zawieszenie podczas szybkiej jazdy.

W ofercie silników Talisman Grandtour nie znajdziemy wiele radości. Marka oferuje tylko silniki o pojemności 1.6 litra: 3 diesle Energy dCi (110, 130 i 160 KM) oraz dwie jednostki z zapłonem iskrowym Energy TCe (150 i 200 KM). Najsłabszy diesel współpracuje z manualną skrzynią biegów (choć na niektórych rynkach będzie dostępny z automatyczną skrzynią biegów). W przypadku dwóch mocniejszych, klient ma możliwość wyboru, czy chce pracować z dwusprzęgłową skrzynią biegów EDC6, czy z opcją manualną. Z drugiej strony silniki benzynowe są dostępne tylko z siedmiobiegową automatyczną skrzynią biegów (EDC7).

Po prezentacji udało nam się przejechać Talisman Grandtour z mocnym silnikiem Diesla pod maską. Energy dCI 160 to jedyna jednostka w ofercie, która posiada dwie sprężarki w systemie Twin Turbo. Silnik oferuje aż 380 Nm maksymalnego momentu obrotowego dostępnego przy 1750 obr/min. Jak te obiecujące parametry przekładają się na jazdę? Podczas testu w samochodzie były cztery osoby, co nieco usprawiedliwia powolność Talismana. Teoretycznie przyspieszenie od 0 do 100 km/h powinno mu zająć 9,6 sekundy. To nie mało, to nie jest dużo. Jednak przy prawie pełnej liczbie pasażerów można odczuć, że auto jest trochę zmęczone.

Producenci nowoczesnych samochodów osobowych przywiązują dużą wagę do systemów bezpieczeństwa. To samo dotyczy Talisman Grandtour. Na pokładzie znajdują się między innymi: asystent monitorowania martwego pola i utrzymywania samochodu na środku pasa, radar zasięgu, automatyczne przełączanie świateł drogowych, aktywny tempomat, system hamowania awaryjnego, kierunkowskazy i wiele innych. Dodatkowo samochód został wyposażony w system wspomagania parkowania bez użycia rąk. Dzięki niemu możemy zaparkować duży samochód, bo nie tylko prostopadle i równolegle, ale również pod kątem.

Wreszcie kwestia ceny. Najsłabszego diesla Energy dCi 110 kupimy w podstawowym pakiecie Life (jest to jedyna dostępna opcja dla tego silnika) za 96 600 zł. Jeśli jednak zdecydujemy się na wyższą półkę, nowy model Renault jest bardzo podobny do konkurencji. Testowana przez nas jednostka jest najdroższa - wariant z najmocniejszym dieslem w najbogatszej wersji pakietu Initiale Paris. Jego koszt to 151 900. Marka chce jednak przyciągnąć nabywców bogatym wyposażeniem i poczuciem prestiżu, jakie ma do zaoferowania ten samochód.

Dodaj komentarz