Test rozszerzony: Yamaha XSR700
Jazda próbna MOTO

Test rozszerzony: Yamaha XSR700

Sam wolałby jeździć starszym samochodem niż nowoczesnym cafe racerem w stylu retro. Nie lubię dużych nowoczesnych motocykli, które chcą sprawiać wrażenie retro. Po pierwsze dlatego, że wielu domowych kowali przynosi warunkowe rujnowanie jazdy, a po drugie dlatego, że w moich mokrych latach natknąłem się na wirusa zwanego oldtimerem, czasem nawet klasycznym.

Ale odkąd w ostatnich latach, kiedy modne stały się nowoczesne cafe racery, I

Udało mi się pogodzić z tym, że droga do mety może być ciekawa nawet bez postoju i serwisowania pod sosną. Nie mam więc nic przeciwko temu, co pochodzi z fabryki, przyznam, że bardzo lubię na nich jeździć, ale na większość wypadów z garażu i tak wolałbym ciągnąć jakiś inny rower czy hulajnogę.

Ta Yamaha dała mi do myślenia. Nie pamiętam, aby silniki retro cafe racer były tak płynne, tak lekkie i zwrotne, i że nie było na co narzekać na jazdę na rowerze. Co więcej, muszą to być motocykle na żywo. Ta Yamaha na pewno jest. Kiedy trzymasz przepustnicę na XNUMX. i XNUMX. biegu, dość zdecydowanie zsuwa się z tyłu. Na gładkim miejskim chodniku staje się zabawą, zwłaszcza że wiesz, że hamulce szybko i skutecznie zatrzymują Yamahę. Układ wydechowy Akrapovica jest przez większość czasu winny wybierania niskich biegów, ale trudno sobie z tym poradzić. Sprawa to po prostu bardzo ładne warczenie.

Nie mam poważnych uwag, ten rower oferuje więcej niż początkowo można by się po nim spodziewać. Nie jestem projektantem i mogę się mylić, ale jeśli Japończycy chcieli stworzyć rower, który byłby przyjazny i odpowiedni dla wszystkich, moglibyśmy go trochę rozciągnąć. I wprowadził kilka innowacyjnych innowacji. Zwłaszcza jeśli chodzi o bagaż, bo plecak na takim motocyklu nie wygląda fajnie. Jeśli każdy prawdziwy stary cafe racer ma gdzieś pod siedzeniem jakąś „kasetę” na narzędzia, to niezawodny współczesny cafe racer może mieć przynajmniej pudełko na telefon i inne bibeloty. Biorąc pod uwagę, że z nim np. nikt nie pojedzie na krańce świata, można np. ofiarować część zbiornika i zamontować w jego krawędzi skrzynkę drzwiową. Moje kaprysy? Jestem po prostu zepsuty.

Kiedy wieczorem otwierasz puszkę przed garażem i patrzysz na tę Yamahę, odkrywasz, że to mimo wszystko bardzo kreatywny motocykl. Można by pobawić się zawieszeniem, ale nie trzeba się trochę chwiać, nie ścigam się. Patrząc na lusterka i kilka innych szczegółów, zdasz sobie sprawę, że projekt nie przeważył nad bezpieczeństwem i praktycznością, ale to dodaje mu dodatkowego uroku. Sam to rozpracuj. Doskonała baza, która też jest przejezdna i za 20 lat będzie atrakcyjna. Bawiłem się szczegółami, zostawiając innych w spokoju. już mi to nie przeszkadza.

tekst: Matjaz Tomajic, fot. Matjaz Tomajic

Dodaj komentarz