Podróż samochodem elektrycznym ma sens. Wygodnie i w sam raz - krótka relacja ze zwrotu
Napędy próbne pojazdów elektrycznych

Podróż samochodem elektrycznym ma sens. Wygodnie i w sam raz - krótka relacja ze zwrotu

Wróciliśmy z Krakowa. Słynny za darmo! Ładowarka pod Kauflandem jest pełna, więc i tym razem skorzystaliśmy z wallboxa w Galerii Kazimierz: płaciliśmy za parkowanie, a nie za ładowanie. Postój kosztował nas 16 zł, więc w drodze powrotnej jechaliśmy za 5,3 zł za 100 km. Najlepsze jest to, że... naprawdę nie ma o czym pisać. 🙂

Powrót z Krakowa: nudno = dobrze

Zawsze uważałem, że najlepsza podróż z punktu A do punktu B to taka, która nie ma w sobie nic szczególnego: nic się nie stało, żadnego samochodu w rowie, żadnej przygody. Nuda, człowiek jeździ i zapomina. Cieszę się, że elektrycy coraz częściej po prostu się nudzą. Ta aktualizacja będzie strasznie nudna.

Aż żal było wyjeżdżać z Krakowa, pogoda była piękna, miasto tętniło życiem, byli już studenci. OK, ale musisz wrócić. Tym razem ABRP zaoferowało mi stację ładowania w Lchino (Orlen), która ostatnio mnie zawiodła. Postanowiłam, że jadąc samochodem ocenię, czy jest sens się zatrzymaćchociaż poruszaliśmy się z akumulatorem naładowanym w 95 procentach.

Podróż samochodem elektrycznym ma sens. Wygodnie i w sam raz - krótka relacja ze zwrotu

Volvo XC40 na Wawel i planowana trasa powrotna. Zdjęcia na potrzeby niniejszego artykułu zostały wykonane za zgodą obecnych tam funkcjonariuszy. Uprzejmie prosimy o respektowanie oznaczeń i nawet nie korzystanie z usług elektryków bez odpowiednich zezwoleń. Dziękuję!

Wyruszyliśmy o 18.05. (zdjęcie powyżej), Mapy Google przewidywały, że będziemy na miejscu o 21.29.. W Krakowie poruszaliśmy się w ruchu, może dwa krótkie odcinki przeskakiwaliśmy po pasach autobusowych. W „Siódemce” jechaliśmy w strumieniu samochodów, w S7 tempomat był ustawiony na 120 km/h. Jedno z moich dzieci zasnęło, do pozostałych dwóch zadzwoniono. Po całym dniu zwiedzania byli zmęczeni.

Kiedy próbowałem zaplanować trasę do Warszawy w Krakowie za pomocą nawigacji XC40, samochód przewidywał, że bateria całkowicie się wyczerpie. Kiedy próbowałem powtórzyć tę operację pod Kielcami – żeby sprawdzić, czy mogę jechać po drodze „od razu” bez zatrzymywania się – samochód… nie mógł połączyć się z usługami Google. Trochę mnie to zaskoczyło, spodziewałem się, że nawigacja Volvo będzie korzystać przynajmniej z map offline, które pobrała gdzieś w tle:

Podróż samochodem elektrycznym ma sens. Wygodnie i w sam raz - krótka relacja ze zwrotu

Jeśli chodzi o zużycie energii, widziałem, że bateria może być „ciasna”, więc po konsultacji z żoną („jak dzieci mogą, to nie zatrzymujemy się”), trochę zwolniłem. Najpierw było 115, potem zjechałem do 111 km/h, czemu nie 110 km/h? Otóż ​​na torze natknąłem się na starego diesla z tempomatem ustawionym na 110 km/h i od spalin łzawiły mi oczy. Przy 111 km/h udało mi się go wyprzedzić i stopniowo od niego odpłynąć.

Ta strategia zadziałała, Volvo szybko sprowadziło zużycie energii do przewidywanego zakresu. Na początku okazywało się, że z akumulatorem rozładuję 1 procent, potem do 4, 2, 3, 4, 5... Dzięki temu auto wiedziało, na ile kilometrów starczy mu energii. Szkoda, że ​​nigdzie na ladach nie było tej informacji, bo „37%” niewiele dla mnie znaczyło:

Podróż samochodem elektrycznym ma sens. Wygodnie i w sam raz - krótka relacja ze zwrotu

Inteligentna jazda była mądrym wyborem, ponieważ dowiedziałem się czegoś nowego o samochodzie: Samochód wyświetla ostrzeżenie dotyczące akumulatora, gdy pozostało mu 50 km zasięgu. Nie o 20 procent (jak robią to samochody na platformie MEB), ale po prostu biorąc pod uwagę zasięg. Według mnie strategia Volkswagena ma większy sens, pozwala ludziom jeździć na akumulatorach w lepszym zakresie 20–80 procent. Strategia Volvo z kolei może być wygodna dla tych, którzy będą korzystać z różnych modeli elektrycznych tego producenta.

Podróż samochodem elektrycznym ma sens. Wygodnie i w sam raz - krótka relacja ze zwrotu

Płynna jazda autostradą skutkuje zużyciem paliwa na poziomie poniżej 23 kWh/100 km. Są to rozsądne obszary. Zwróć uwagę na ograniczenie prędkości: rozpoznawanie znaków działało dobrze, ale samochód nie anulował go kilka razy po przejechaniu skrzyżowania. Podejrzewam, że może to być spowodowane wspomnianym brakiem map offline.

Oczywiście jechałem na tempomacie, a tu kolejna ciekawostka: dzięki niemu system utrzymywania pasa ruchu jest zawsze aktywny (jazda półautonomiczna, „autopilot”), jeśli pozwalają na to warunki. To nie może być prostsze. Początkowo byłem zdezorientowany tą technologią („Chcę tylko tempomat!”), Ale z czasem zacząłem ją doceniać. Czasami wygodnie jest rozglądać się, przeciągać, fotografować lub sprawdzać trasę, gdy wiem, że samochód jedzie sam.

Do celu dokładnie na czas

Czy pamiętasz, co przewidziały dla nas Google Maps, gdy zaczynaliśmy w Krakowie? Oznacza to, że dojedziemy o 21.29, oczywiście nie licząc przystanków. Czy wiesz o której godzinie przyjechaliśmy? O 21.30. Gdyby nie miła Toyota Prius, która zablokowała nam pas dla autobusów, bylibyśmy tam o 21.29:XNUMX. Byłem bardzo zadowolony z tego wyniku i jednocześnie zaskoczony, bo jechaliśmy spokojnie, może dla niektórych za spokojnie.

Zużycie energii 22,2 kWh / 100 km. Średnia 89 km/h. Prawie idealnie na czas. 5,3 zł za 100 km. Tak powinno być :)

Podróż samochodem elektrycznym ma sens. Wygodnie i w sam raz - krótka relacja ze zwrotu

To może Cię zainteresować:

Dodaj komentarz