Dlaczego latem właściciele samochodów zmuszeni są do ciągłego i znacznego przepłacania za benzynę
Przydatne wskazówki dla kierowców

Dlaczego latem właściciele samochodów zmuszeni są do ciągłego i znacznego przepłacania za benzynę

Tak naprawdę sezon letni jest naprawdę gorący dla handlarzy benzyną, którzy dzięki pogodzie uzyskują dodatkowy zysk ze sprzedaży. Nie wierzysz mi? Oceńcie sami.

Wiadomo, że np. ta sama objętość benzyny AI-95 w temperaturze +30°С jest o około 10% lżejsza niż ta sama objętość tej samej benzyny w temperaturze -30°С. Oznacza to, że im cieplej, tym mniej cząsteczek wlewamy do zbiornika samochodu, kupując standardowe litry paliwa na stacji benzynowej.

Przecież tradycyjnie handel paliwem odbywa się w litrach, a nie w kilogramach. Gdybyśmy kupowali benzynę „na wagę”, taka dwuznaczność nie istniałaby. A ponieważ istnieje, musimy sobie poradzić z następującą sytuacją. W trzydziestostopniowy upał pracownicy naftowi faktycznie sprzedają nam benzynę z dodatkową 30-procentową marżą.

Lub 10% niedopełnienia - tak patrzysz na problem. Przecież układ paliwowy samochodu w dowolnej temperaturze działa nie wagowo, ale objętościowo: pompa paliwa utrzymuje określone ciśnienie w układzie, a „mózg” silnika dozuje wtrysk, zmieniając czas otwarcia zawory wtryskiwaczy. To proste.

Ale cuda się nie zdarzają: jeśli przy każdym suwie dolotowym do cylindrów dostaje się fizycznie mniej cząsteczek paliwa, wówczas z ich spalania uzyskuje się mniej energii. Kierowca odczuwa ten efekt jako spadek mocy silnika.

Dlaczego latem właściciele samochodów zmuszeni są do ciągłego i znacznego przepłacania za benzynę

Aby dostać to czego brakuje, mocniej wciska pedał gazu, zmuszając elektronikę do zwiększenia ilości wtryskiwanego paliwa. Jednocześnie oczywiście zauważalnie wzrasta zużycie. Nie jest to szczególnie zauważalne dla właściciela samochodu. Z reguły nie zwraca większej uwagi na to, że nieco częściej musi zatrzymywać się na stacji benzynowej.

Ale właściciele stacji benzynowych są tego bardzo świadomi. Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego co roku lobbyści naftowi i urzędnicy państwowi opowiadają nam o wiosenno-letnim wzroście zapotrzebowania na paliwa, czyli nie tylko olej napędowy, który napędza sprzęt rolniczy i w ogóle cały ciężki sprzęt, ale także benzynę do samochodów osobowych, oczywiście nie biorąc żadnej wziąć udział w corocznej „bitwie o żniwa”?

Popyt naprawdę rośnie. Ale tak naprawdę nie ma potrzeby wydobywania dodatkowego oleju, aby go zaspokoić. Wystarczy zatankować samochody nie „litrami”, a „wagą” paliwa, a sezonowe wzrosty zapotrzebowania na paliwo do pojazdów osobowych zmaleją do skali nieistotnej statystycznie. Jednak „gracze rynku ropy” nawet nie myślą o takiej rewolucji. Wręcz przeciwnie, na wszelkie możliwe sposoby forsują ten temat, wykorzystując go jako pretekst do kolejnej podwyżki cen paliw.

Dodaj komentarz