Opel Crossland X - w pogoni za modą
Artykuły

Opel Crossland X - w pogoni za modą

Małe jest piękne, ale duże jest więcej? Niekoniecznie. Magia SUV-ów i crossoverów dociera do coraz dziwniejszych segmentów, a sami Amerykanie prawdopodobnie nie sądzili, że typowe miejskie samochody będą chciały czegoś takiego jak Lincoln Navigator. Czy takie skrzyżowanie samochodu miejskiego z SUV-em ma sens? Nowy Opel Crossland X stawia sobie wysokie cele.

Oczywiście aspiracje wobec Nawigatora są nieco przesadzone, ale z drugiej strony, czy świat naprawdę oszalał? Nawet maleńki Opel Adam jest dostępny w terenowej wersji Rocks, inni producenci oferują również małe crossovery. A co najważniejsze, ludzie go kupują, co oznacza, że ​​słowa „crossover” i „SUV” są teraz tak samo mile widziane jak „BIO” na opakowaniach soków owocowych. Nic więc dziwnego, że Meriva, sprzedawana jako mikrovan, ma na plakatach następcę z piaskiem i dziką przyrodą w tle, Crosslanda X. Jedynym problemem jest to, że słowo „BIO” wkrótce pojawi się w języku chińskim. zupy z laboratorium i to samo dotyczy crossoverów – nie każdy tak je nazwie. A co z nowym Oplem?

Tak naprawdę auto to nie chce wyjeżdżać w teren, a to z prostego powodu – jest też Mokka X. Co ciekawe, wygląda podobnie, ma podobne gabaryty, ale wyższą cenę. Po co więc kupować Mokkę, skoro jest tańsza i bardzo przypomina Crossland? To proste – ponieważ w przeciwieństwie do młodszego brata, Mokka może być wyposażona w napęd na wszystkie koła, większe aluminiowe felgi, mocniejsze układy napędowe i ma bardziej rekreacyjny charakter. Czy kupujący odczują tę subtelną różnicę i czy nie dojdzie do małej wojny domowej między tymi modelami? Dla jednych wytrawne wino to kulinarne arcydzieło, dla innych ocet sałatkowy, więc czas pokaże, bo gusta są różne. Jedno jest pewne – Crossland X ma na sobie tylko mundur polowy, bo tak naprawdę nie chce mu się opuszczać miasta i jego okolic. I generalnie przy napędzie na jedną oś i średnim prześwicie nie sprawdzi się szczególnie poza utwardzoną drogą, ale aktywny wypoczynek i podróżowanie to jego element. Ach, taki fajny samochodzik, żeby nie powiedzieć „hipsterski” – choć w jego przypadku to komplement. Ładnie się prezentuje, odpowiada aktualnym trendom, ma dach w kontrastowym kolorze, kilka błyszczących dodatków, oświetlenie LED i mnóstwo gadżetów we wnętrzu. A najciekawsze jest to, że nie jest to już biznes General Motors, bo marka Opel przeszła w posiadanie Francuzów, tj. koncern PSA (producenci Peugeot i Renault). Tak wiele rozwiązań pochodzi z Francji. Paul zaprojektował PSA, chociaż Opel przeprojektował go na swój własny sposób, dzięki rozwiązaniu modułowemu. Wiele podzespołów pochodzi również z Francji, co przywodzi na myśl emblematy Citroena i Peugeota na obudowie w pobliżu silnika po otwarciu maski… Dziwne, że nikt nie zadał sobie trudu, aby ukryć takie szczegóły, ale najważniejsze jest to, co jest ukryte wewnątrz.

wnętrze

Auto powinno być małe, ale przestronne w środku. W końcu zastępuje Merivę i nigdy nie wiadomo, co trafi w głowy aktywnych ludzi, więc Crossland X musi być gotowy na niemal wszystko. I w pewnym sensie tak jest. Bagażnik ma 410 litrów, które można zwiększyć do ponad 500 litrów po przesunięciu kanapy lub do 1255 litrów po złożeniu oparcia - to naprawdę dużo jak na 4,2-metrowy samochód. Zaskakujące i wyjątkowo bogate wyposażenie. Oczywiście w podstawowej wersji próżno szukać większości gadżetów, bo wtedy cena samochodu musiałaby zaczynać się od równowartości mieszkania w małym miasteczku. Jednak sam fakt, że producent oferuje wiele rozwiązań z wyższych segmentów w aucie miejskim, robi wrażenie. Od samego początku zaskakuje pleksiglas opcjonalnego systemu HeadUp Display, który podczas jazdy wyświetla hologram z podstawowymi informacjami. Co prawda Toyota taka informacja może prezentować na przedniej szybie, ale Opel prawdopodobnie dostał ten sprzęt od PSA, ponieważ zastosowano tam rozwiązanie podwójne.

Dysponując budżetem na gadżety, Crossland X można uzbroić w wiele innych akcesoriów. Kamera panoramiczna, rozpoznawanie znaków drogowych, monitorowanie martwego pola czy podgrzewana przednia szyba i kierownica mogą nie być aż tak niesamowite i już dobrze znane, ale system OnStar firmy Opel, który zamienia ten miejski samochód w hotspot, dokonuje rezerwacji hoteli i znajduje najbliższe miejsce parkingowe Mapa jest niesamowita – to tylko samochód miejski, a nie limuzyna Billa Gatesa. Wśród tego elektronicznego splendoru funkcja automatycznego parkowania, możliwość indukcyjnego ładowania telefonu i wykrywający pieszych system unikania kolizji brzmią banalnie, choć wielu kierowców z pewnością doceni takie dodatki. Wszystko, co musisz zrobić, to dodać dużo miejsca z przodu, oszałamiającą ilość miejsca z tyłu i sofę, którą można odsunąć o 15 cm, aby Crossland X był naprawdę przemyślanym samochodem, który jest o wiele bardziej przestronny w środku, niż się wydaje. Nie oznacza to jednak, że został zaprojektowany bezbłędnie. Wysokość pasów bezpieczeństwa nie jest regulowana, a podłokietnik utrudnia korzystanie z „ręcznego hamulca” i trzeba go za każdym razem składać – może to być irytujące podczas jazdy po mieście. Z drugiej strony grube tylne słupki utrudniają manewrowanie, więc rozważ dodanie dodatkowej kamery. Zaletą tego jest duża liczba małych przegródek, wiele złączy USB oraz intuicyjne sterowanie.

Podczas prezentacji producent podkreślił również, że zastosowane krzesła zostały zaprojektowane w ramach Akcji na rzecz Zdrowych Pleców (AGR). Czy są wygodne? Czy. Czy Twoje plecy czują się jak po masażu tajskim nawet po 500 km? Niestety tory testowe nie były zbyt długie (lub na szczęście), więc kierowcy będą musieli przetestować oparcie na własnej skórze, ale rokowania są naprawdę dobre, bo po 200 km zmęczenie nie przeszkadzało. Opcjonalnie można zainstalować system multimedialny z kolorowym ekranem. Ma mnóstwo funkcji i może łączyć się z telefonem, na przykład za pomocą nawigacji. Podczas testów karty były jednak kilkukrotnie wyłączane, ale nie wiadomo, kto zawinił – oprogramowanie samochodu czy telefon.

silniki

Do tej pory pod maską można umieścić kilka jednostek - zarówno benzynowych, jak i wysokoprężnych. Producent nie przyniósł do prezentacji najsłabszej jednostki benzynowej 1.2 l 81KM. Nie chcę tego zbyt wiele przewidywać, ale uczucie jazdy tym silnikiem może być takie samo, jak gdybyś siedział na krześle i wpatrywał się w ścianę. Turbodoładowany odpowiednik, silnik 1.2 litra o mocy 110 KM, wydaje się być optymalnym minimum, odpowiadającym uniwersalnemu charakterowi auta. O ile działanie Crosslanda X nie ogranicza się do miasta, ale ponieważ ten samochód jest crossoverem, nie lubi ograniczeń. Jednostka ma 1.2 litra z doładowaniem 110 KM. 3 cylindry i nie myślałem, że będę to pisał, ale nie odczuwa się żadnych negatywnych skutków tego typu konstrukcji. Silnik pracuje cicho, charakterystyczny dźwięk „kosiarki” nie słychać podczas normalnej jazdy, a kultura pracy jest dobra. Dudnienie zaczyna być słyszalne przy dużej prędkości (ale nadal nie męczy) i od około 2000 obr./min. dzięki turbo wyczuwalna jest „porowata moc” i nie można nic zarzucić elastyczności. Niezależnie od tego, czy jest to górska droga, czy załadowany samochód, Crossland X prowadzi się wystarczająco dobrze. Producent podaje średnie zużycie paliwa na poziomie 4,9-4,8 l/100 km. Podczas jazd testowych było o 1,5 litra więcej, ale auto nie zostało specjalnie oszczędzone, a droga wiodła przez góry.

W ofercie dostępna jest również mocniejsza 130-konna wersja tego silnika. To niewielka różnica, choć czuć ją bardzo wyraźnie. Spalanie wzrasta o około 0,2-0,5 l/100 km, ale miny kierowców większych aut przejeżdżających autostradą są bezcenne. Do tego rezerwa mocy jest na tyle duża, że ​​autem można się w pełni swobodnie poruszać w każdych warunkach - ciekawa jednostka napędowa. Oczywiście jest też coś dla miłośników diesli. Silnik o pojemności 1.6 litra może przejechać 99 km lub 120 km. Fizyki nie oszukasz, więc kultura pracy i chłodzenie są gorsze niż w 3-cylindrowych silnikach benzynowych. Każda z dwóch wersji diesla ma swoje mocne strony – w słabszej wersji producent podaje średnie spalanie poniżej 4l/100km, a w mocniejszej wersji dobre osiągi to atut. Napędy można łączyć z manualnymi skrzyniami biegów (5 lub 6 biegów) do wyboru oraz z 6-biegową japońską automatyczną skrzynią biegów (tylko silnik 1.2 l o mocy 110 KM). Te pierwsze niestety nie są zbyt dokładne, natomiast te drugie są po prostu powolne. Ale to nie jest samochód sportowy.

Jest też kwestia ceny. Podstawowa wersja Essentii (dostępna od stycznia przyszłego roku) z 1.2-litrowym silnikiem benzynowym 81 km będzie kosztować 59 900 zł. Niestety, szczerze mówiąc, nie ma w nim nic, łącznie z klimatyzacją, elektrycznymi szybami i mnóstwem innych akcesoriów, bez których trudno jest pracować w życiu codziennym. Optymalna opcja Enjoy z mocniejszym 1.2-litrowym silnikiem 110 km kosztuje 70 800 zł, ale obok wielu przydatnych sprzętów na pokładzie jest też system multimedialny z kolorowym ekranem i Opel OnStar, co też jest prawie wystarczającym wyposażeniem. Porównywalny diesel 1.6 l o mocy 99 KM wymaga dopłaty w wysokości 3500 zł.

Pomysł małego crossovera, który szybko wbija się w piasek bo tylko jedną osią jest dość dziwny, ale z drugiej strony auto wygląda dobrze, plastikowa wyściółka zapobiegnie uszkodzeniom karoserii podczas wyjeżdżania z miasta. na szutrowej drodze, a przestrzeń wewnętrzna jest niesamowita. To po prostu mały i modny samochód, który udowadnia, że ​​nie tylko duże rzeczy mogą więcej, a samochód, który dobrze sprawdza się w rodzinie, nie musi być duży i nudny.

Dodaj komentarz