Niebezpieczna kaczka, krwiożercze jabłko i walka o prywatność. Dominacja Google w wyszukiwarce
Technologia

Niebezpieczna kaczka, krwiożercze jabłko i walka o prywatność. Dominacja Google w wyszukiwarce

Zima 2020/21 przyniosła dwa ważne wydarzenia – po pierwsze, starcie Google z władzami Australii w sprawie zasad pobierania opłat od wydawców za linki internetowe, a po drugie fakt, że wyszukiwarka DuckDuckGo (1) przekroczyła próg stu milionów wyszukiwań dziennie w Google, co uchodzą za najniebezpieczniejszą konkurencję.

Tutaj ktoś może nadąsać usta i zwrócić na to uwagę Google wciąż ma przytłaczające 92 proc. rynek wyszukiwarek (2). Jednak zebrane razem wiele różnych informacji ukazuje cechy tego imperium, a nawet wczesne oznaki jego upadku. O Google oskarżony o manipulowanie wynikami wyszukiwania, pogorszeniem ich jakości i jeszcze nieoficjalnymi, ale dość jasnymi deklaracjami Apple'a, że ​​stworzy własną wyszukiwarkę, która grozi wypchnięciem Google'a z iPhone'ów i innych technologii Apple'a - pisaliśmy w ostatnim numerze MT.

2. Udział w rynku wyszukiwarek internetowych

Gdyby Apple podziękował Google'owi za swoje usługi, byłby to potężny cios dla dominatora, ale nie koniec. Jeśli jednak wydarzy się więcej, jak na przykład aktywne oferowanie przez Microsoft alternatywy w postaci Bing krajom walczącym z Google, rosnąca liczba „konwersji” z Google na DuckDuckGo, która cieszy się opinią „równie dobrą, a pod pewnymi względami nawet lepszą” o wyszukiwarce i kwestiach prawnych, zwłaszcza postępowań antymonopolowych w Stanach Zjednoczonych, ta władza może okazać się znacznie mniej niewzruszona, niż się wydawało.

Bogactwo silników metasearch

od lat istnieją całkiem dobre alternatywy. Pisaliśmy o nich na łamach „Młodej Techniki” nie raz. W ostatnich latach, kiedy pojawiła się kwestia prywatności i jej ochrony, pojawiła się tendencja do konfrontacji z pazernością oligarchów, tzw. Wszystko to stało się jednym z głównych nurtów w sieci, te stare i różne nowe pojawiające się narzędzia do unikania uzależnienia od Google szybko i powoli nabierają rozpędu.

Oprócz dobrze znanych alternatywnych wyszukiwarek, takich jak wspomniana wcześniej DuckDuckGo, Bing i Yahoo! wyszukaj „meta”, tj. Konsolidacja kilku wyszukiwarek w jedną. Przykłady metawyszukiwarek „prywatności” obejmują niemiecki MetaGer lub rozwiązanie typu open source o nazwie Searx. SwissCows pochodzi ze Szwajcarii, która podkreśla, że ​​„nie śledzi użytkowników”. We Francji wyszukiwarka Qwant została stworzona z takim samym naciskiem na prywatność. Givero z siedzibą w Danii oferuje więcej prywatności niż Google i łączy wyszukiwanie z darowiznami na cele charytatywne.

Działa na nieco innej zasadzie niż typowe wyszukiwarki. YaCy, tak zwaną wyszukiwarkę rozproszoną, zbudowaną na zasadzie sieci peer-to-peer (P2P). Opiera się na programie napisanym w Javie.działających na tysiącach komputerów, tak zwanych peerów YaCy. Każdy partner YaCy niezależnie przeszukuje Internet, analizuje i indeksuje znalezione strony oraz przechowuje wyniki indeksowania we wspólnej bazie danych (indeksie), która jest współdzielona z innymi użytkownikami YaCy, jak w Sieci P2P. Pojawiają się opinie, że wyszukiwarki oparte na sieciach rozproszonych są realną przyszłą alternatywą dla Google.

Powyższe prywatne wyszukiwarki są technicznie metawyszukiwarkami, ponieważ uzyskują wyniki na przykład z innych wyszukiwarek. BingoGoogle. Wyszukiwarki Startpage, Search Encrypt i Ghostpeek, często wymieniane wśród alternatyw dla Google, są, jak nie wszyscy wiedzą, własnością firm reklamowych lub reklamowych. Podobnie przeglądarka Tailcat, która została niedawno przejęta przez właścicieli przeglądarki Brave i będzie oferowana wraz z nią jako chroniona prywatnością alternatywa dla wyszukiwarki Google.

Wyjątkowym na liście alternatyw dla Google jest brytyjski Mojeek, „prawdziwa wyszukiwarka” (nie metawyszukiwarka), która opiera się na własnym indeksie stron internetowych i crawlerze, czyli robocie przeszukującym internet i analizującym strony. W kwietniu 2020 r. liczba stron zaindeksowanych przez Mojeek przekroczyła trzy miliardy.

Nie zbieramy ani nie udostępniamy żadnych danych - taka jest nasza polityka

DuckDuckGo jest również częściowo metawyszukiwarką, która w swoim zakresie wyników wykorzystuje między innymi Yahoo!, Bing i Yandex. Jednak również korzysta własne roboty i zasobów. Został zbudowany na oprogramowaniu open source (m.in. Perl, FreeBSD, PostgreSQL, nginx, Memcached). Jest „gwiazdą” wśród alternatyw dla Google, ponieważ nie należy do żadnego z gigantów technologicznych, aw ostatnich latach odnotowuje duży wzrost liczby użytkowników. W 2020 roku wyszukiwania w DuckDuckGo osiągnęły 23,7 miliarda, co oznacza wzrost o 62%. Każdego roku.

Przeglądarka wymusza HTTPS, blokuje skrypty śledzące, wyświetla ocenę prywatności witryny i zezwala usunięcie wszystkich danych wygenerowanych w sesji. Nie przechowuje poprzednich wyszukiwań i dlatego nie zapewnia spersonalizowanych wyników wyszukiwania. Podczas wyszukiwania nie wie, kim jest użytkownik, choćby dlatego, że nie ma kont użytkowników. Ich adresy IP również nie są rejestrowane. Gabriel Weinberg, twórca DuckDuckGo, zwięźle mówi: „Domyślnie DuckDuckGo nie gromadzi ani nie udostępnia danych osobowych. Oto w skrócie nasza polityka prywatności."

Gdy użytkownik kliknie link w wynikach DuckDuckGostrony, które odwiedzasz, nie zobaczą, jakich słów użył. Każdy użytkownik otrzymuje takie same wyniki dla wprowadzonych słów kluczowych lub fraz. DuckDuckGo dodaje, że jest skierowany do tych, którzy przedkładają jakość wyszukiwania nad ilość. Wszystko to brzmi jak anty-google.

Weinberg w wielu wywiadach podkreślał, że poprawił jakość wyników swojej wyszukiwarki, usuwając wyniki wyszukiwania prowadzące do stron, które jego zdaniem są „farmami” treści „niskiej jakości”, „specjalnie zaprojektowanych, aby zajmować wysokie pozycje w indeksie wyszukiwania”. Google.

DuckDuckGo usuwa również strony z dużą ilością reklam. Błędem byłoby jednak stwierdzenie, że w tej wyszukiwarce nie ma reklam. Wychodzą dzięki umowom z Big, Yahoo! i Amazona. Nie są to jednak reklamy oparte na śledzeniu i targetowaniu użytkowników, jak w Google, ale tzw. reklamy kontekstowe, czyli ich treść jest powiązana z rodzajem treści, których szuka użytkownik.

DuckDuckGo już od jakiegoś czasu oferuje wyszukiwanie map w swojej usłudze wyszukiwania. To nie są jego mapy - zostały zaczerpnięte z serwisu jabłko Maps. Współpraca Weinberga z Apple może nie jest wielką sprawą, ale można się zastanawiać, czy jest to oznaka czegoś, na co można czekać w przyszłości, gdy producent iPhone'a buduje wyszukiwarkę (3), która powinna stawić czoła Google. A jeśli okaże się to prawdą, może to być projekt, którego Google naprawdę powinien się wystrzegać.

3. Hipotetyczna wyszukiwarka Apple - wizualizacja

Poważny Financial Times napisał o zamiarze Apple, aby zrobić to jesienią 2020 roku. Według innych doniesień medialnych, Google musi płacić firmom z jabłkiem w logo nawet kilka miliardów dolarów rocznie za to, że jego wyszukiwarka jest domyślnie oferowana na iOS. Te transakcje i praktyki miały na celu dochodzenia antymonopolowe w USA, ale nie chodzi tylko o pieniądze i kwestie prawne. Apple od lat dąży do pełnej kontroli nad swoim ekosystemem. I w coraz mniejszym stopniu zależy to od usług oferowanych przez podmioty zewnętrzne. Konflikt stał się ostatnio bardziej widoczny na linii Apple-Facebook, ale zdarzały się też starcia z Google.

Apple zatrudniony ponad dwa lata temu Johna Giannoandrei, były szef wyszukiwania w Google i otwarcie zatrudniający inżynierów wyszukiwania. Tworzony jest zespół do pracy nad „wyszukiwarką”. Co więcej, webmasterzy są powiadamiani o aktywności w witrynach przez Applebota, robota indeksującego firmy Apple, który przeszukuje sieć w poszukiwaniu nowych witryn i treści do zindeksowania.

Mając do dyspozycji kapitał rynkowy w wysokości ponad 2 bilionów dolarów i około 200 miliardów dolarów, Apple jest godnym przeciwnikiem dla Google. W tej skali pieniądze, które Google płaci mu za zaoferowanie swojej wyszukiwarki użytkownikom urządzeń Apple, nie są tak znaczące. Jak wiadomo, nawet po gorącym sporze z Facebookiem, Apple stawia na prywatność i będzie stosował filozofię DuckDuckGo, a nie Google, w swoim podejściu do hipotetycznej wyszukiwarki (nie wiadomo, czy mechanizm Weinberga jakoś w tym weźmie udział projekt jabłkowy). Dla producenta komputerów Mac nie będzie to takie trudne, ponieważ w przeciwieństwie do Google nie zależy on od przychodów z reklam, które wykorzystują dane osobowe śledzonych użytkowników.

Eksperci po prostu się zastanawiają Potencjalna wyszukiwarka Apple zostanie ograniczona do firmowego ekosystemu lub stanie się bardziej dostępna dla całego Internetu jako realna alternatywa dla Google. Oczywiście samo ograniczenie na iOS i macOS będzie dla Google bardzo bolesne, ale dotarcie do szerszego rynku może być dla Google ciosem śmiertelnym. obecny dominujący.

Model biznesowy Google'a obraca się wokół zbierania danych i wyświetlania na ich podstawie reklam. Oba te filary biznesowe opierają się w dużej mierze na agresywnej inwazji na prywatność użytkowników. Więcej danych oznacza lepsze (bardziej ukierunkowane) reklamy, a tym samym większe przychody dla Google. W 146 przychody z reklam wyniosły ponad 2020 miliardów dolarów w XNUMX roku. I te dane należy uznać za najlepszy wskaźnik dominacji Google. Jeśli oceny reklam przestaną rosnąć (a od lat stale rosną), oznacza to, że ruch sprzeciwu odnosi sukces, ponieważ zmniejsza się ilość danych, na których zarabia Google. Jeśli wzrosty będą kontynuowane, to opinie o „końcu Google” są mocno przesadzone.

Dodaj komentarz