Nowe rosyjskie okręty przeciwminowe Cz. I
Sprzęt wojskowy

Nowe rosyjskie okręty przeciwminowe Cz. I

Aleksandra Obuchowa, prototyp serii rosyjskich okrętów przeciwminowych nowej generacji WMF. Na zdjęciu wykonanym w końcowej fazie testów okręt jest w pełni wyposażony i w takiej formie wszedł do służby.

9 grudnia ubiegłego roku w Kronsztadzie nad bazowym trałowcem „Aleksander Obuchow” podniesiono banderę Flotylli Marynarki Wojennej – prototyp okrętu przeciwminowego nowej generacji o cechach trałowca. Wchodził w skład 64. brygady okrętów ochrony obszaru wodnego stacjonującej w Bałtijsku. Miała ona otworzyć nowy rozdział w historii marynarki wojennej ZSRR i Rosji, ale jak się okazało, nadal brakuje w niej kilku pustych stron...

Dowództwo Marynarki Wojennej ZSRR przywiązywało dużą wagę do działań minowych. Znalazło to odzwierciedlenie w budowie licznych podklas i typów statków przeznaczonych do tych zadań, w tym projektów prawdziwie awangardowych. Do użytku wprowadzono także innowacyjne urządzenia i systemy wykrywania i usuwania min. Jak na ironię, rosyjski trałowiec jest dziś smutnym widowiskiem, złożonym z ocalałych statków, które dzięki wieloletniej służbie bez napraw i korupcji w sztabie dowodzenia uniknęły wycofania ze służby, a ich rozwój techniczny odpowiada latom 60. i 70. XX wieku.

Dla Marynarki Wojennej Rosji temat ochrony min (dalej – MEP) jest równie ważny jak w okresie zimnej wojny, ale stracone lata po jej zakończeniu pozostawiły ją – pod względem potencjału – na marginesie światowych osiągnięć w tej dziedzinie . Problem ten był znany od dawna, ale ograniczenia finansowe i techniczne utrudniały i nadal ograniczają postęp w tej dziedzinie. Tymczasem od początku nowego stulecia nawet tak „niewielkie” floty krajów sąsiednich jak Polska czy kraje bałtyckie stopniowo wprowadzają łowców min wyposażonych w pojazdy podwodne i nowe typy stacji sonarowych, co oczywiście jest problemem dla Rosjan, co podważa ich prestiż. Próbują zasypać wspomnianą przepaść, ale od czasów sowieckich uruchomiono tylko jeden duży program badawczo-rozwojowy w zakresie poszukiwania, klasyfikacji i niszczenia min morskich, który mimo obiecujących wyników został zawieszony. Niektórzy obserwatorzy w Rosji widzą tego przyczyny nie tylko w trudnościach finansowych i technicznych, ale także w chęci lobbystów do zakupów za granicą. Poczyniono pewne postępy na nowych i ulepszonych platformach, ale brak dedykowanych dla nich systemów oznacza, że ​​problem jest jeszcze daleko.

Pierwsze kroki

Rosjanie jako pierwsi na świecie uruchomili plastikowe trałowce. Pojawienie się w arsenale NATO min morskich z zapalnikami zbliżeniowymi doprowadziło do poszukiwania sposobów minimalizacji pionowej składowej pola magnetycznego i innych właściwości fizycznych generowanych przez instalacje OPM. W pierwszej połowie lat 50-tych dowództwo WMP zleciło prace nad małym trałowcem o kadłubie drewnianym lub ze stali niskomagnetycznej, który mógłby bezpiecznie operować w strefie niebezpiecznej. Ponadto jednostka miała zostać wyposażona w nowe typy systemów wyszukiwania i niszczenia min zbliżeniowych. Przemysł odpowiedział podstawowym trałowcem 257D opracowanym przez TsKB-19 (obecnie TsKMB Almaz), którego budowę rozpoczęto w 1959 roku. Urządzenie miało konstrukcję kompozytową, z ramą ze stali niskomagnetycznej i obudową drewnianą. W rezultacie osiągnięto 50-krotne zmniejszenie wielkości pola magnetycznego jednostki w porównaniu do jego poprzedników, stalowych statków Projektu 254 i 264. Drewniane kadłuby miały jednak istotne wady, m.in. pod względem technologii konstrukcyjnej , co wymagało obecności odpowiednio wyposażonych warsztatów naprawczych. w miejscu naprowadzania, a ich żywotność była ograniczona.

Dodaj komentarz