Jazda próbna Mazda CX-5
Kolumna 15 rozjazdów, rozciągająca się na 500 metrów, porusza się po lodzie najgłębszego jeziora na świecie. Pod nami przepaść, do mety jeszcze bardzo daleko, a paliwo prawie się kończy
Jedna z legend Bajkału mówi, że dawno temu mieszkał tu groźny buriacki władca Hasan Choson. Pewnej bardzo mroźnej zimy zebrał ogromną armię i wyruszył na nową kampanię, wysyłając żołnierzy przez lód na drugą stronę jeziora, aby skrócić ścieżkę. W ten sposób Joseon bardzo rozgniewał bogów, lód pękł, a cała kawaleria wojowników zeszła pod wodę. Teraz turystom mówi się, że podobno we mgle widać upiorne cienie jeźdźców przelatujących nad jeziorem.
Chciałbym mieć nadzieję, że na naszej drodze nie spotkamy duchów, a wyższe moce będą wspierać, zwłaszcza że nad Bajkał przyjechaliśmy z całkowicie pokojowymi intencjami. Po lodzie przeprawimy się przez jezioro Mazda ze wschodu na zachód w ramach programu Epic Drive. To właśnie takie przebiegi samochodowe po najtrudniejszych i jednocześnie najbardziej widokowych trasach świata. Powiedzmy, że wcześniej Mazda odwiedziła Norwegię, pokonując ponad tysiąc kilometrów wzdłuż fiordów, a także przejechała Islandię na roadsterach MX-5.
Teraz samochody Mazdy mają do pokonania około 70 km po zamarzniętej powierzchni najgłębszego jeziora i największego na świecie zbiornika słodkowodnego. Idealnym środkiem transportu na zimową przeprawę jest oczywiście skuter śnieżny lub aerobowiec z ogromnym śmigłem. No lub powiedzmy sześciokołowy pojazd terenowy TRECOL z niskociśnieniowymi oponami, któremu nie przeszkadzają dziury, pofałdowania, pęknięcia i inne sztuczki ukryte na lodzie pokrytym śniegiem.
To na takim urządzeniu zespół EMERCOM, mający towarzyszyć naszej grupie, porusza się po jeziorze. Kolejny ratownik nadzoruje jazdę na skuterze śnieżnym. My z kolei trudną drogę wyruszymy w crossoverach Mazdy CX-5, które nie przeszły żadnej specjalnej modernizacji. Niemniej jednak mamy prześwit 193 mm, 2,5-litrowy silnik, napęd na cztery koła i sześciobiegową „automatyczną” z ręczną zmianą biegów.
Przed nami była duża grupa europejskich kolegów. I oni, podobnie jak wszyscy pionierzy, przeżyli bardzo trudny okres: burza śnieżna uderzyła w Bajkał, zmniejszając widoczność do minimum. Europejczycy musieli dosłownie przebijać się przez zaspy śnieżne w skrajnie niesprzyjających warunkach. Z jednej strony przeżyli prawdziwą skrajność, z drugiej zaś całun śniegu skrył całe piękno tych miejsc.
Ale drużyna rosyjska miała szczęście. Przyjechaliśmy do Bajkału w pogodny, słoneczny dzień, którego, nawiasem mówiąc, w Buriacji jest ich nawet 300 rocznie - podobnie jak w Nicei. Na tle przeszywającego błękitnego nieba olśniewająco białe szczyty pasm górskich, a po drugiej stronie zaśnieżona pustynia zamarzniętego jeziora, na horyzoncie którego zachodni brzeg zmienia kolor na niebieski. To jest miejsce, do którego musimy się dostać.
Niemniej pogoda zmieniła trasę. Początkowo planowano rozpocząć od wioski Tankhoy, ale linia brzegowa była mocno pokryta śniegiem i nie można było przebić się przez nią samochodem. Punkt wyjścia musiał zostać przeniesiony do Klyuevka, pięćdziesiąt kilometrów na północ, więc odległość, którą trzeba było pokonać na lodzie jeziora, wzrosła o około jedną trzecią.
Przed wyjazdem przechodzimy przez krótką odprawę, podczas której między innymi radzimy przejeżdżać przez zaspy śnieżne na drugim biegu, ostrzegać jadące z tyłu auta poprzez włączanie „bandy ratunkowej” o przeszkodach i zachowywać rozsądną odległość pomiędzy samochody - w końcu lód.
„Lód ma grubość od 80 cm do XNUMX metra. Nie martw się, nawet czołg może przez to przejść ”- zapewnia instruktor. Rzeczywiście, na jeziorze Bajkał tworzy się tak silna pokrywa lodowa, że pod koniec XIX wieku między zachodnim a wschodnim brzegiem położono linię kolejową, która zimą stała się częścią Kolei Transsyberyjskiej.
Zabroniono jednak na nim parowozów - ciężkie wagony ciągnięto jeden po drugim za pomocą koni. „Cóż, jeśli ci się nie uda, będziesz miał czas na wyjście - samochód tonie na około dwie minuty. Zabrania się zapinania pasów bezpieczeństwa ”- podsumowuje instruktor.
Zaczynamy od Klyuevka do Listvyanka. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to do mety powinniśmy dotrzeć za około sześć do siedmiu godzin. Ahead to pojazd terenowy z ratownikami, a konwojem samochodów kieruje „senior” crossover CX-9, w którym podróżuje ekipa organizatorów z Wielkiej Brytanii. To chyba nie najlepszy pomysł - długi flagowy SUV od czasu do czasu siedzi na brzuchu, hamując resztę linii samochodów.
Mniejszy CX-5 porusza się energicznie po powierzchni śniegu i lodu, z łatwością pokonując głębokie odcinki. Wystarczy wyłączyć system stabilizacji dynamicznej, przestawić skrzynię w tryb sportowy i zdjąć zbyt duże odcinki z biegu na drugim biegu. Mijamy szczególnie niedostępne miejsca z małym wybiegiem, ale tych, którym udało się jeszcze zakopać, wyciąga się za pomocą kabla.
Od czasu do czasu zatrzymujemy się tylko po to, by podziwiać piękno Bajkału - na jeziorze są wolne od śniegu tereny. Możesz bez końca patrzeć na zamarzniętą wodę najgłębszego jeziora na świecie - chmury odbijają się w ciemnoniebieskim lodzie, pociętym chaotycznymi pęknięciami. Silny podmuch lodowatego wiatru wkrótce zmusza nas do powrotu do samochodu, az czasem jesteśmy dość ograniczeni.
Przed nami pierwsza poważna przeszkoda w postaci pęknięcia, porośniętego torsami wielkości człowieka. Ratownicy muszą przecinać lód piłami łańcuchowymi. Jakże niezwykłe jest patrzenie na ekran nawigatora, który pokazuje, że samochód stoi na środku ogromnego jeziora.
Wychodzimy z samochodu i słyszymy głuchy łoskot, podobny do odległych wystrzałów armatnich czy grzmotów. Te odgłosy wydawane są przez lód, jakby oburzony faktem, że wyjechało po nim kilkanaście samochodów. „Mówiłem ci: zachowaj odległość co najmniej 15-20 metrów między samochodami. Prawie kilometr wody jest pod nami! ” - radio od razu zaczyna trzaskać.
Pomimo grubości lodu jesteśmy proszeni, abyśmy nie błądzili i nie patrzyli, gdzie jesteśmy. Chociaż jest mały, istnieje szansa, że wpadnie do piołunu utworzonego przez foki. W miarę formowania się lodu te wyjątkowe foki bajkalskie tworzą specjalne otwory wentylacyjne o średnicy do dwóch metrów, przez które oddychają lub pełzają, aby wygrzewać się na słońcu.
Najtrudniejszym testem musieliśmy stawić czoła, gdy pokonaliśmy już większość drogi. Zespół Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych donosi przez radio, że przed nami utworzyła się szeroka szczelina z otwartą wodą i jeśli nie uda nam się jej pokonać w najbliższej przyszłości, będziemy musieli zawrócić.
Z zapasem paliwa mamy wszystko w porządku - powinno wystarczyć na kolejne 200 kilometrów, jednak część załóg melduje, że ich światło już dawno się paliło. Ale nie chodzi nawet o to, że paliwo już chlapie na dnie, siła się kończy, a słońce zbliża się do zachodu słońca. Po prostu w takich momentach zaczynasz rozumieć, jakie uczucia czuje na przykład wspinacz, który z jakiegoś powodu musiał się wycofać, nie sięgając kilkuset metrów na szczyt ośmiotysięcznika.
Pojazd terenowy zostaje wysłany zwiadem w nadziei znalezienia alternatywnej drogi, ale wraca z niczym - w odległości kilku kilometrów w obu kierunkach szczelina nie zwęża się. Musisz przejść samodzielnie z bloków lodu, desek i plandek. Trzeba pracować bardzo szybko - ogromne warstwy lodu żyją własnym życiem i wkrótce pęknięcie może się tylko poszerzyć. Wprawdzie nie bez trudności, ale mimo to pokonujemy barierę wodną i idziemy dalej. Nie ma strat - wszystkie samochody są w ruchu, a drobne awarie karoserii w postaci wiórów i podartych zderzaków nie są liczone.
Kolumna porusza się powoli, ale pewnie - prędkość jazdy zależy od stale zmieniającej się nawierzchni. Nad jeziorem wieje potężny wiatr, który albo piętrza zapory śnieżne do pasa, albo przeciwnie, wieje długie, równe odcinki lodu, których gładkość zazdrości najlepszym miejscom na krótkich torach.
Po 1,5 godziny nasza grupa ściga się już wzdłuż wybrzeża kurortu Listwianka. Turyści spacerujący po nasypie wyciągają telefony i aparaty fotograficzne. Prawdopodobnie spodziewali się zobaczyć upiornych starożytnych jeźdźców, ale widzieli nas. Około 15 samochodów przyjeżdżających z drugiej strony pojawiło się o zachodzie słońca, jakby znikąd. Myślę, że wyglądało to nie mniej epicko.
Typ | Crossover |
Wymiary (długość / szerokość / wysokość), mm | 4550/1840/1675 |
Rozstaw osi mm | 2700 |
Prześwit mm | 193 |
Objętość bagażnika, l | 506-1620 |
Masa własna | 1565 |
Waga brutto | 2143 |
Typ silnika | Benzyna 4-cylindrowa |
Objętość robocza, metry sześcienne cm | 2488 |
Maks. moc, h.p. (przy obr./min) | 194/6000 |
Maks. chłodny. moment, Nm (przy obr / min) | 257/4000 |
Rodzaj napędu, skrzynia biegów | Pełna, 6АКП |
Maks. prędkość, km / h | 194 |
Przyspieszenie od 0 do 100 km / h, s | 9 |
Zużycie paliwa (mieszanka), l / 100 km | 9,2 |
Cena od, $. | 23 934 |