Czy nie będzie pracy dla mężczyzny? Era Robo Fabera
Technologia

Czy nie będzie pracy dla mężczyzny? Era Robo Fabera

Według badań Darena Acemoglu z Massachusetts Institute of Technology i Pascuala Restrepo z Boston University, opublikowanych w kwietniu tego roku, każdy robot w branży niszczy od trzech do sześciu miejsc pracy. Ci, którzy mieli złudzenie, że być może przy tej automatyzacji podejmowanie pracy to przesada, tracą złudzenia.

Naukowcy zbadali, w jaki sposób automatyzacja przemysłowa wpłynęła na rynek pracy w USA w latach 1990-2007. Doszli do wniosku, że każdy dodatkowy robot zmniejsza zatrudnienie w tym obszarze o 0,25–0,5% i zmniejsza płace o XNUMX–XNUMX%.

Naraz gabinet Darena Pospiesz sięGlu i Pascuala Restrepo dostarczyć dowodów na to, że robotyzacja jest skuteczna i opłacalna. Według Międzynarodowej Federacji Robotyki obecnie w użyciu jest od 1,5 do 1,75 miliona robotów przemysłowych, a niektórzy eksperci uważają, że do 2025 roku liczba ta podwoi się lub nawet wzrośnie.

Na początku 2017 roku The Economist poinformował, że do 2034 roku 47% miejsc pracy zostanie zautomatyzowanych. „Żaden rząd na świecie nie jest na to gotowy” — ostrzegają dziennikarze, przewidując istne tsunami zmian społecznych, które nastąpią.

Z kolei firma doradcza PricewaterhouseCooper w swojej prognozie dla rynku brytyjskiego mówi o perspektywie utraty 30% miejsc pracy w ciągu najbliższych piętnastu lat, z czego nawet 80% na stanowiskach administracyjnych. Portal z ofertami pracy Gumtree twierdzi w swoim badaniu, że prawie połowa miejsc pracy (40%) na dzisiejszym rynku pracy zostanie zastąpiona przez maszyny w ciągu najbliższych XNUMX lat.

Praca umysłowa znika

Dr Carl Frey z Uniwersytetu Oksfordzkiego kilka lat temu w głośnym artykule na temat przyszłości zatrudnienia przewidział, że 47% miejsc pracy będzie poważnie zagrożonych zniknięciem z powodu automatyzacji pracy. Naukowca krytykowano za przesadę, ale zdania nie zmienił. Obecnie natłok danych i badań zdaje się nie tylko potwierdzać, że ma rację, ale wręcz może bagatelizować wpływ rewolucji robotycznej na pracę.

Książka ostatnio pobiła światowe rekordy. „Second Machine Age” autorstwa Erika Brynjolfssona i Andrew McAfi'goktórzy piszą o rosnącym zagrożeniu dla miejsc pracy wymagających niskich kwalifikacji. „Technologia zawsze niszczyła miejsca pracy, ale także je tworzyła. Tak było przez ostatnie dwieście lat” – powiedział Brynjolfsson w niedawnym wywiadzie. „Jednak od lat 90. stosunek liczby pracujących do ogółu ludności gwałtownie spada. Agencje rządowe powinny uwzględniać to zjawisko przy prowadzeniu polityki gospodarczej.”

McAfee powiedział w wywiadzie dla Wired w lutym tego roku, że martwi go nie tyle wizja maszyn, wzrost Skynetu i Terminatora, ale wizja wzrostu liczby ludzi, którzy tracą pracę w zastraszającym tempie. poprzez robotykę i automatyzację. Ekonomista zwraca uwagę nie na pracę fizyczną, ale na rosnący od lat 80. rynek pracy. problem zmniejszenia liczby pracowników umysłowych, którzy przynajmniej w warunkach amerykańskich stanowią klasę średnią. A jeśli jest taka praca, to albo pensja jest bardzo niska, albo pensja jest znacznie wyższa niż średnia.

Kiedy przyjrzymy się rozwijanym obecnie technologiom, wynikająca z tego lista miejsc pracy do likwidacji może być zaskakująco długa. Bo czy spodziewamy się np., że zagrożenie wpłynie? Operatorzy kamer telewizyjnych? Tymczasem niemiecka firma KUKA już testuje roboty, które nie tylko zastąpią operatorów, ale też notują „lepsze i stabilniejsze”. W niektórych miejscach samochody z kamerami są już używane w telewizji.

Dla zawodów takich jak dentysta, aktor, trener, strażak czy ksiądz dość trudno będzie znaleźć zamiennik robota. Przynajmniej tak się na razie wydaje. Nie jest to jednak całkowicie wykluczone w przyszłości, ponieważ powstały już maszyny lub systemy, które przynajmniej częściowo spełniają swoje funkcje. Mówi się, że w fabrykach samochodów roboty nigdy nie zastąpią ludzi na pewnych stanowiskach. Tymczasem twórcy robotów, tacy jak japońska firma Yaskawa, która stworzyła kiedyś maszynę do budowania konstrukcji z klocków Lego, mają w tej sprawie inne zdanie. Jak się okazało, można nawet zautomatyzować pozycje poziomy kierownicze.

Południowokoreański robot edukacyjny Engkey

Na przykład pracownicy Deep Knowledge mają jako jednego ze swoich szefów robota wyposażonego w sztuczną inteligencję. Członek Rady Nadzorczej bo istnieje pewien Vital (od) – a raczej oprogramowanie przygotowane do analizy trendów marketingowych na podstawie dostarczonych danych. W przeciwieństwie do ludzi sztuczna inteligencja nie ma emocji i intuicji i opiera się wyłącznie na dostarczonych danych, obliczając prawdopodobieństwo wystąpienia określonych okoliczności (i skutków biznesowych).

Finansiści? Od lat 80. funkcje maklerów giełdowych i maklerów przejęły złożone algorytmy, które są skuteczniejsze niż ludzie w wychwytywaniu różnic cen akcji i zarabianiu na nich.

Prawnicy? Dlaczego nie? Amerykańska firma prawnicza BakerHostetler jako pierwsza na świecie zatrudniła w zeszłym roku prawnika-robota napędzanego sztuczną inteligencją. Maszyna o nazwie Ross, opracowana przez IBM, zajmuje się upadłościami korporacyjnymi 24 godziny na dobę - pracowało nad nią około pięćdziesięciu prawników.

nauczyciele? W Korei Południowej, gdzie trudno znaleźć nauczycieli języka angielskiego, pierwsze roboty uczące uczą języka Szekspira. Pilotażowy program tego projektu został wprowadzony w szkołach podstawowych. W 2013 roku w szkołach, a nawet przedszkolach pojawiły się maszyny do nauki języków obcych Engkey, zdalnie sterowane przez nauczycieli języka angielskiego z innych krajów.

Branże addytywne i bezrobocie w krajach trzeciego świata

Według Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR) został sprzedany na całym świecie w 2013 roku. 179 tysięcy robotów przemysłowych.

Co ciekawe, rewolucja automatyki przemysłowej, połączona z rozwojem druku 3D i technologii addytywnych (związanych z drukiem 3D i jego pochodnymi), może doprowadzić do utraty miejsc pracy nawet w tzw. krajach. Trzeci świat z tanią siłą roboczą. To tam przez lata szyli m.in. buty sportowe dla znanych światowych firm. Teraz na przykład buty Nike Flyknit powstają całkowicie automatycznie, z drukowanych w 3D komponentów, które są następnie szyte wielobarwnymi nićmi na zrobotyzowanych krosnach, przypominających dawne warsztaty tkackie – tyle że bez ludzi. Przy takiej automatyzacji bliskość zakładu do kupującego zaczyna być brana pod uwagę w celu obniżenia kosztów wysyłki. Nic dziwnego, że niemiecki Adidas produkuje swoje modele Primeknit, oparte na tej samej technologii, co wspomniane buty Nike, w swojej ojczyźnie, a nie gdzieś w Azji Środkowej. Samo przejęcie zleceń z azjatyckich manufaktur nie daje zbyt wielu miejsc pracy w Niemczech. Zrobotyzowana fabryka nie potrzebuje wielu pracowników.

Zmiany w strukturze zatrudnienia ludzi i robotów w latach 2009-2013.

Firma analityczna Boston Consulting Group ogłosiła w 2012 roku, że dzięki automatyzacji, technologii robotycznej i postępowi w produkcji addytywnej do 30 roku 2020% amerykańskiego importu z Chin będzie mogło być wytwarzane w USA. To znak czasów, że japońska firma Mori Seiki otwiera fabrykę części samochodowych i składa je w Kalifornii. Jednak, oczywiście, nie ma pracowników. Maszyny tworzą maszyny i najwyraźniej nie trzeba nawet włączać światła w tej fabryce.

Może to wcale nie koniec roboty, ale na to wygląda koniec pracy dla wielu ludzi. Taka obfitość prognoz jest chyba dość wymowna. Eksperci zaczynają mówić jednym głosem – ogromna część rynku pracy zniknie w nadchodzących dekadach. Drugą stroną tych przewidywań są konsekwencje społeczne. Dużo trudniej je sobie wyobrazić. Wiele osób wciąż uważa, że ​​studiowanie prawa czy bankowości to dobra przepustka do dobrej pracy i dobrego życia. Nikt im nie każe myśleć.

Produkcja butów Nike Flyknit

Pesymistyczne spojrzenie na rynek pracy, który jest stopniowo zastępowany przez roboty, przynajmniej w krajach rozwiniętych, niekoniecznie musi oznaczać spadek poziomu życia i deprywację. Gdy jest go coraz mniej – zastępując go, musi płacić podatki. Może nie do końca robot, ale na pewno firma, która go używa. W ten sposób myśli wiele osób, na przykład Bill Gates, założyciel Microsoftu.

Pozwoliłoby to wszystkim tym, których maszyny odebrały od pracy, żyć na przyzwoitym poziomie - tj. kupują to, co produkują roboty, które dla nich pracują.

Dodaj komentarz