Jechaliśmy: Energica Ego i EsseEsse9 - tutaj Elektryka - również na dwóch kołach
Jazda próbna MOTO

Jechaliśmy: Energica Ego i EsseEsse9 - tutaj Elektryka - również na dwóch kołach

Po prostu dlatego, że motocykle elektryczne są coraz lepsze, a także, jak zobaczycie na rowerze Energica EsseEsse9, już nie tak poza zasięgiem. Cóż, Tesla nie jest dla każdego, ale wiele osób marzy o tym samochodzie i chce go mieć. W jakiś sposób może to nastąpić po tym, jak Energica, włoski producent motocykli zasilanych akumulatorami, ugruntował swoją pozycję w wyścigach mistrzostw TTX GP w świecie motocykli.

Na początku lipca wraz z Primozem Jurmanem, naszym specjalistą ds. wyścigów MotoGP, z wielkim zainteresowaniem pomachaliśmy im w kierunku Modeny na torze Modena Circuit, gdzie Energica zapewniła wybranym dziennikarzom wyjątkowe wrażenia na torze wyścigowym. Na zaproszenie na dzień testowy wysłane przez firmę Rotoks z Vrhnik, która również sprzedaje tę markę w naszym kraju, odpowiedziałem bez zastanowienia, bo to okazja, której nie przegapisz.

Jechaliśmy: Energica Ego i EsseEsse9 - tutaj Elektryka - również na dwóch kołach

Oczywiście strasznie mnie ciekawiło, czego się spodziewać po jeździe na tych rowerach z ciężkim i dużym akumulatorem. Jaki moment obrotowy i duża moc dają, a przede wszystkim jakie to uczucie przyspieszyć od 0 do 100 kilometrów na godzinę w zaledwie 2,6 sekundy.

Po krótkim instruktażu na temat bezpieczeństwa i użytkowania motocykli wyruszyłem na tor. Najpierw ze sportowym modelem EGO +. Co ciekawe, siedzenie za kierownicą jest typowe dla supersamochodu i od razu poczułem się jak w domu. No z małą różnicą, bo na początku brakowało mi dźwigni sprzęgła i dźwigni zmiany biegów. Protokół uruchomienia silnika jest prosty: kluczyk (bezdotykowy, kluczyk pozostaje w kieszeni), zapłon i uruchomienie silnika po przekręceniu manetki gazu. Zauważyłem, że nasz instruktor zawsze zaciągał przedni hamulec podczas ruszania i po wejściu na rower i oczekiwaniu na rozpoczęcie jazdy.

Jechaliśmy: Energica Ego i EsseEsse9 - tutaj Elektryka - również na dwóch kołach

Zrobiłem to samo, bo jakiś nierozważny ruch mógł spowodować, że rower bez nadzoru wyskoczy do przodu. Podczas jazdy byłem pod wrażeniem przyspieszenia. Szkoda, że ​​prędkość zatrzymuje się na 240 kilometrach na godzinę, bo w samolocie miałem jeszcze sporo rezerw, a motocykl bez problemu rozpędzał się do 300 kilometrów na godzinę. Ale to jest zarezerwowane dla fabrycznego specjału, z którym biorą udział we wspomnianych już mistrzostwach. Oprócz tego, co już zostało powiedziane, że byłem pod wrażeniem przyspieszenia, muszę niestety dodać, że podczas hamowania i pokonywania zakrętów czuć zarówno negatywny wpływ wysoko położonego środka ciężkości, jak i oczywiście dużą masę (260 kilogramów ).

Ale wydaje się, że to minęło i naprawdę mogę powiedzieć, że podobało mi się wszystkie pierwsze pięć okrążeń, a potem musieliśmy wrócić do boksów. Po 15 okrążeniach w akumulatorze (21,5 kWh) pozostała jedna czwarta energii, ale motocykle nadal były podłączone do stacji szybkiego ładowania. Podsumowując pierwsze wrażenie, mogę napisać to tak: rower z bardziej zaawansowanym zawieszeniem Öhlins znacznie lepiej trzymał się toru i zachowywał spokój na odcinkach, gdzie nawierzchnia była już lekko zniszczona.

Jechaliśmy: Energica Ego i EsseEsse9 - tutaj Elektryka - również na dwóch kołach

Podstawowa wersja z przednim zawieszeniem Marzocchi i tylnym zawieszeniem Bitib jest właściwie problematyczna w użytkowaniu na torze i bardziej odpowiednia do jazdy szosowej, która jest też nieco mniej dynamiczna. Wspomnę jeszcze o bardzo dobrze działających elektronicznych systemach bezpieczeństwa, w których dobrą trakcję zapewnia system ABS firmy Bosch oraz sześciobiegowy system antypoślizgowy, który kontroluje nadmiar mocy poprzez hamowanie tylnej tarczy.

Wypróbowałem również najnowszą EVA EsseEsse9 (nazwaną na cześć słynnej włoskiej drogi) z pięknym neo-retro designem. Nie ma pancerza, ma wiele ładnych detali, okrągły reflektor LED i wyprostowaną pozycję za szeroką kierownicą, która wygodnie leży w dłoniach. O ile sportowy EGO+ (co oznacza, że ​​ma nowszą i większą baterię) wygląda jak oczywista historia i nie wnosi żadnych ozdobników konstrukcyjnych, to za ten model mogę się pochwalić.

Dobre polerowane aluminiowe detale i wygodne siedzenia dla dwóch osób na pięknie zaprojektowanym siedzeniu obiecują wiele na szosową, miejską jazdę. Ale na torze wyścigowym też było dobrze. Wprawdzie samolot docelowy wydawał się nieco dłuższy w tym modelu ze względu na ograniczenie prędkości do 200 km/h, ale tak naprawdę bardziej podobały mi się zakręty. Wprawdzie żaden z zakrętów nie był naprawdę szybki (powiedzmy 180 do 200 kilometrów na godzinę), z których najszybszy pokonywałem z prędkością 100 do 120 kilometrów na godzinę, co akurat miałem dobre poczucie bezpieczeństwa i kontrola.

Pomimo wagi 282 kilogramów jazda była przyjemna, adrenalina podniesiona, a przyspieszenie bardzo dobre. Według danych fabrycznych przyspiesza od 0 do 100 kilometrów na godzinę w zaledwie 2,8 sekundy. Cóż, w mieście, gdybym zatrzymał się na światłach obok topowego supersamochodu, nie wyprzedziłby mnie. Z akceptowalnym zasięgiem wynoszącym 189 kilometrów w jeździe miejskiej i 246 kilometrów w cyklu mieszanym, wystarczy też zabrać go ze sobą na wycieczkę z innymi motocyklistami, którzy również jeżdżą na benzynie.

Elektryczność? Spróbujmy! (Autor: Primozh Yurman)

Ścieżka na szlak w Modenie przebiegła szybko. Peter i ja myśleliśmy o tym, co przyniesie nam to doświadczenie na torze wyścigowym. Będzie to niezwykłe, ponieważ będziemy pracować z maszynami o napędzie elektrycznym firmy Energica. To marka, z którą rywalizują w serii wyścigów MotoE w ramach Mistrzostw Świata MotoGP. Na hipodromie spotykamy Primoza z Rotoksu, który reprezentuje Energicę w Słowenii. Kiedy zakładam kombinezon, nie mam pojęcia, co mnie czeka. Nie słychać odgłosów szybkich samochodów wyścigowych, nie ma zapachu benzyny, ale w boksach jest wystarczająco dużo kabli elektrycznych, aby naładować motocykle.

Jechaliśmy: Energica Ego i EsseEsse9 - tutaj Elektryka - również na dwóch kołach

Pierwszy raz wychodzę na tor z modelką Evą Esse-Esse. Jest na nim siedem, podłączam prąd, na ekranie pojawia się dużo świateł. Cisza. Nie wiem, czy to w ogóle działa. Nie ma dźwigni sprzęgła, nie ma skrzyni biegów. Umm. Dodaję gazu na próbę. Hej, przeprowadzam się! Chodźmy do. Pierwsze rundy odbywają się w sondowaniu. Nie znam toru, nie znam motocykla, nie znam zachowania elektryka. Ale nadchodzi. Każde okrążenie jest szybsze. Słyszę tylko bzzzz, metaliczny dźwięk maszyny w generatorze. Otóż ​​w sumie rozpędzamy się do 200 kilometrów na godzinę. Przyspieszenie jest bezpośrednie, natychmiastowe, znana jest masa 260 kilogramów, ale mniejsza niż przy hamowaniu.

Następny w kolejce jest model Ego, który posłużył do przekształcenia się w wyścigową wersję serii MotoE, po raz pierwszy pokazanej na wyścigu EICMA 2013. podnosi przednie koło. Nie wiem, gdzie mogę jechać i jak zareaguje motocykl.

Zawieszenie fabryczne w tym modelu nie pasuje do toru jazdy i wagi roweru, ciekawie będzie jak dostaniemy go do testów w codziennym użytkowaniu. Potem prąd. Wrażenia są znakomite, spokojnie mogłem się przyzwyczaić, ale mam jeszcze dużo rzeczy do zrobienia w głowie. Energica będzie musiała też udoskonalić niektóre komponenty i jeszcze bardziej zbliżyć się do motocyklistów, którzy do elektryczności patrzą z większą powściągliwością niż kierowcy.

Dodaj komentarz