Jak „prawidłowe” przewody zapalniczki uchronią Cię przed kosztownymi naprawami rozrusznika
Przydatne wskazówki dla kierowców

Jak „prawidłowe” przewody zapalniczki uchronią Cię przed kosztownymi naprawami rozrusznika

Wielu właścicieli samochodów zna zjawisko, gdy samochód nagle przestaje odpalać w środku zimy. Cóż, jeśli to tylko „martwy” akumulator. Znacznie gorzej jest, jeśli problem polega na nieprawidłowym działaniu tego lub innego wyposażenia sieci elektrycznej samochodu! Jak na pierwszy rzut oka uniknąć oczywistej i kosztownej naprawy - w materiale portalu AvtoVzglyad.

Autorowi tych wersów zdarzyło się, że podczas świąt noworocznych zapoznał się z mało znanym „lifehackem” wbrew swojej woli. Tak się złożyło, że mój stary, ale porządny (rama) japoński SUV stał przez całą pierwszą połowę wakacji bez ruchu na podwórzu przed wejściem. W pewnym momencie trzeba było wyjechać w interesach. Usiadł za kierownicą samochodu, wcisnął pedał hamulca, przekręcił kluczyk w stacyjce - w odpowiedzi „porządek”, zgodnie z oczekiwaniami, zapalił się piktogramami. Zwyczajowo czekam, aż część z nich zgaśnie, a pompa paliwa pompuje benzynę do wtryskiwaczy, przekręcam kluczyk do oporu i… zamiast zwykłego buczenia rozrusznika, słyszę jedynie ciche trzaśnięcie przekaźnika od pod maską. Przybyliśmy!

Pierwsza myśl była taka, że ​​padł rozrusznik. Nawet nie pomyślałem, żeby zgrzeszyć na baterii: trzyletnia niemiecka bateria nie może tak nagle „umrzeć”! Ale na wszelki wypadek „zadzwonił” do sąsiada, właściciela samochodu. Przerzucali przewody z jego samochodu do mojego (prawie nowe, ładne), żeby „zapalić” silnik „staruszki”. Na wszelki wypadek, dla większej niezawodności, nie odpaliłem od razu, ale zdecydowałem się na ładowanie akumulatora z samochodu sąsiada przez około 30 minut. Na szczęście jej właścicielka nie miała nic przeciwko temu i cierpliwie obserwowała warkot silnika swojego „dawcy”.

Jak „prawidłowe” przewody zapalniczki uchronią Cię przed kosztownymi naprawami rozrusznika

Po pół godzinie ponownie wsiadam za kierownicę mojego tarantasu (proces ładowania z innego samochodu trwa!), ponownie przekręcam kluczyk, patrzę, jak sprzątanie radośnie się świeci, próbuję ponownie odpalić silnik - znowu cisza ! Nie ma wątpliwości – koniec rozrusznika. Smutek: samochodu z automatyczną skrzynią biegów, nie da się go uruchomić „od pchacza”. A samodzielny demontaż rozrusznika na mrozie w celu wysłania go do naprawy to kolejna „przyjemność”.

Ogólnie rzecz biorąc, wezwał lawetę i zabrał swoją „jaskółkę” do serwisu samochodowego specjalizującego się w sprawach rozruszników-generatorów - że tak powiem, całkowicie. Tam po rozładunku i przekazaniu kierowcy lawety 4000 rubli usłyszałem, że koszt reanimacji mojego rozrusznika wyniesie od 3000 do 10000 XNUMX rubli, w zależności co dokładnie tam zawiodło. Całkiem „zadowolony” z takich układów, zostawił samochód pod opieką mistrzów i wrócił do domu.

Kilka godzin później telefon z serwisu: „Nie naprawiliśmy Twojego rozrusznika. Twój samochód uruchamia się normalnie, po prostu akumulator jest niesprawny ”- wydał werdykt specjalista. A potem okazało się, co następuje.

Jak „prawidłowe” przewody zapalniczki uchronią Cię przed kosztownymi naprawami rozrusznika

Serwisanci, podobnie jak ja, początkowo zdecydowali, że rozrusznik to skiff. Ale postanowili też zachować ostrożność i najpierw spróbowali uruchomić samochód z dysku zewnętrznego. Ale w przeciwieństwie do mnie „zapalili” jej silnik ze stacjonarnego źródła prądu o dużej mocy i, co najważniejsze, za pomocą „właściwych” przewodów!

Okazuje się, że moje przewody rozruchowe - dokładnie takie same pod różnymi markami na całym świecie i sprzedawane w wielu sklepach motoryzacyjnych - to kompletna bzdura. Mają za cienki drut miedziany pod dobrą izolacją. Opór własny tego przewodu jest taki, że nie jest on w stanie przesłać prądu wystarczającego do uruchomienia silnika w przypadku, gdy akumulator jest tak „zabity”, że nie jest już w stanie nawet lekko obrócić rozrusznika. Mistrz poradził mi, abym zaopatrzył się w odpowiednie przewody oświetleniowe na przyszłość.

Aby to zrobić, musisz osobno kupić spawalniczy jednożyłowy drut miedziany (o przekroju co najmniej 10 mm) i bezpiecznie przymocować do niego „krokodyle” z zakupionych przeze mnie drutów do oświetlenia, które w rzeczywistości okazały się bezużyteczne operacja. Więc zrobię to. A przecież nieplanowana wymiana baterii trochę mnie kosztowała. Biorąc pod uwagę usługi lawety jest to ok. XNUMX razy droższe niż sklepowa cena nowego akumulatora...

Dodaj komentarz