Honda Accord Type-S - odwrócenie uwagi od świata
Artykuły

Honda Accord Type-S - odwrócenie uwagi od świata

Tu, gdzie jestem, ładna pogoda zdarza się równie często, jak zgoda i jednomyślność w wiceprzewodniczących na Wiejskiej. Bezchmurne niebo to tak rzadki widok, jak płetwa delfina wyskakującego z wrzącego, wzburzonego oceanu… Jednak zachmurzone niebo i prawie codziennie cięższe lub mocniejsze deszcze są nagradzane ciszą.


Prawdziwa cisza. Takiego, w którym człowiek może naprawdę usłyszeć bijące myśli między komórkami nerwowymi, poczuć przeskoki impulsów między synapsami, poczuć bicie własnego serca i odebrać odgłos krwi krążącej w żyłach między nimi.


To piękne, prawda? I jest coś jeszcze w tej ciszy, która fascynuje mnie prawie za każdym razem, gdy jej doświadczam. Czystość i doskonałość dźwięków. Dźwięki, które docierają do Ciebie szybciej, niż Twoje oczy są w stanie wychwycić ich źródło.


Usłyszałem ją pierwszy. Był jeszcze daleko, nie widziałem go, ale już wiedziałem, że mi się spodoba. Spacerując wzdłuż wybrzeża Atlantyku, wsłuchując się w szum fal i dźwięk dobiegający z daleka, rodziły się i umierały setki pomysłów w tym samym czasie, z którego samochodu ten dźwięk wydobywał się spod maski. Wiedziałem, że spodoba mi się to auto – nie sposób nie kochać auta, które rodzi takie nuty. Zobaczyłem ją - Hondę, a raczej Hondę Accord Type S. Kiedy zatrzymała się na parkingu, bez wahania podszedłem do właściciela i zapytałem, czy nie miałby nic przeciwko, żebym obejrzał auto. Co więcej, Mark, właściciel samochodu z zamiłowaniem do japońskiej marki, nie tylko opowiedział mi historię tego konkretnego samochodu, ale także wzbogacił moją wiedzę niezapomnianym doświadczeniem empirycznym podczas półgodzinnej jazdy krętymi drogami Północy -Zachodnia Szkocja. Szczerze mówiąc, nie mogłem prowadzić tego samochodu nawet przez sekundę, ale myślę, że na siedzeniu pasażera wydobyłem więcej stylu Hondy.


0,26. Prezentowany Accord, produkowany w latach 2002-2008, może pochwalić się takim współczynnikiem oporu aerodynamicznego Cx, który w każdym razie jest jednym z najlepszych wyników w swojej klasie. Ale niska wartość Cx to nie jedyny atrybut prestiżowego modelu japońskiego koncernu.


Moim zdaniem silnik 2.4 litra o mocy poniżej 200 KM daje wystarczająco dużo emocji. Wiele osób twierdzi, że 192 KM, bo taka jest moc Accorda Type S, to „tylko” 192 KM. A przed magicznym „200” trochę, wprawdzie trochę, ale wciąż za mało.


Jednak to, co najbardziej urzeka mnie w tym aucie, to styl, który jest daleki od sztampy. Agresywny, odważny i daleki od skromności. Wszystko, dosłownie każdy drobiazg, wydaje się być doprowadzone do perfekcji. Od jaskrawych reflektorów, przez odważny chromowany grill, subtelne przetłoczenia na masce, smukłą i dynamiczną linię boczną, aż po piękne aluminiowe felgi. Wszystko w tym samochodzie wydaje się idealne.


Wystrój wnętrza również niewiele różni się od wersji standardowej, wyposażonej w ten sam silnik. No może poza subtelnymi dodatkami. Który? Na przykład tapicerka fotela, obszyta skórą i alcantarą, to kompozycja niezwykła, ale nadspodziewanie udana. Tak czy inaczej, samo wyprofilowanie krzeseł jest kwintesencją motta marki – Moc marzeń – nawet idealne rzeczy są osiągalne, jeśli tylko wystarczy chcieć i dość do tego dążyć. Akcenty z włókna węglowego na desce rozdzielczej mają wyglądać sportowo, ale niestety śmierdzą jak śmieci. Trójramienna kierownica, która nie tylko wygląda agresywnie, ale także leży w dłoni kierowcy jak czerwona farba do sportowego Ferrari.


Sam zegar i jego konfiguracja nie należą do najbardziej wyrafinowanych. Może nie są nudni, ale na pewno nie grzeszą ekstrawaganckimi innowacjami. Białe podświetlenie nie męczy oczu i z punktu widzenia stricte funkcjonalnego sprawdza się niezaprzeczalnie dobrze, ale układ też trochę nawiązuje do dokonań marki z symbolem masywnej litery „H” na masce. Honda raczej nalegała na agresywny czerwony kolor cyferblatów swoich sportowych samochodów. Tymczasem w przypadku tej Accordy Type S obrano zupełnie inną strategię. Może Accord Type S to sportowiec dla ojca rodziny?


30 minut, które musiałem spędzić na siedzeniu pasażera tego samochodu, dało odpowiedzi na wiele pytań. Po pierwsze, nie spodziewałem się, że fizyka zostanie tak schrzaniona. Jak? Cóż, wielowahaczowa konstrukcja zawieszenia nie tylko skutecznie i niepostrzeżenie tłumi nierówności nawierzchni, ale także na tyle sztywna, aby zrzucić samochód z pożądanego toru wymaga dużego wysiłku. Pokonując ciasne zakręty z prędkościami znacznie przekraczającymi te sugerowane na znakach ostrzegawczych, nadal mamy przekonanie, że wszystko jest pod kontrolą. Nawet kierowcy, którzy czują się niekomfortowo w roli pasażerów, tak jak ja, nie powinni odczuwać żadnego dyskomfortu – zawieszenie daje duże poczucie bezpieczeństwa.


A teraz silnik: atmosferyczny, DOHC, szesnastozaworowy, niecałe 2.4 litra. Jego dźwięk po przejechaniu 3.5 tys km. obr./min powoduje gęsią skórkę. Sześciobiegowa skrzynia biegów jest lekka i precyzyjna, co zachęca do częstych zmian biegów. Jednak zarówno Mark, jak i ja mieliśmy najwięcej zabawy, używając tylko pierwszych trzech biegów. Dlaczego? Bo dźwięk jednostki pracującej w górnej części obrotomierza działa na ludzką świadomość jak narkotyk - wiesz, że źle się to skończy (przy dystrybutorze), ale mimo to się poddajesz, bo jest silniejszy od ciebie.


Tak czy inaczej dźwięki wydawane przez 192 KM to nie wszystko – liczy się też ciąg, który idzie z nimi w parze. Dane testowe, których nie sprawdziliśmy z braku czasu, pokazują poniżej 8 sekund do 100 km/h i prędkość maksymalną prawie 230 km/h. My też nie testowaliśmy, ale doświadczenie fizyczne mówi nam, że liczby na papierze nie kłamią. Siedząc w idealnie dopasowanym do ciała fotelu, czujemy siłę, z jaką samochód wgryza się w nierówny asfalt. Niesamowity sznurek. Co więcej, moment obrotowy 223 Nm dostępny przy 4.5 tys. obr./min nie pozostawia złudzeń – samochód w niepowołanych rękach może być bardzo niebezpieczny.


Pragnie prawie 200 KM nie można lekceważyć. Mimo to zaskoczenie przerodziło się w pełne zrozumienie – średnie spalanie 10 litrów przy bardzo dynamicznej jeździe to nadspodziewanie dobry wynik, jeśli chodzi o możliwości auta. Przy bardzo ostrym operowaniu pedałem przyspieszenia wyświetlacz komputera bez problemów pokazuje wartości z „2” z przodu. Jednak według Marka przeciętny samochód wystarcza na 8-9 litrów na każde 100 km.


Kolejna sprawa to koszty życia. Tak, maszyna rzadko wymaga specjalistycznej interwencji, ale jeśli już, rachunek może przyspieszyć bicie serca. Zwłaszcza jeśli zdecydujemy się na naprawę w autoryzowanym serwisie – ceny niektórych części mogą zirytować nawet najbardziej zagorzałych fanów marki.


30 minut to naprawdę mało. To mniej więcej tyle, ile potrzebujesz na zapiekankę z cukinii, cebuli i boczku. Tym razem mniej więcej zajmie nam przygotowanie prostej zupy pomidorowej. W pół godziny spokojnym tempem możemy przejść 3000 m. Mi 30 minut wystarczyło, aby zakochać się w kolejnym samochodzie - Hondzie Accord. Honda Accord typ S.

Dodaj komentarz