Fiat Croma - włoski samochód rodzinny
Artykuły

Fiat Croma - włoski samochód rodzinny

To najdroższy, największy i najbardziej nietypowy samochód osobowy w linii Fiata. Nic nie próbuje udowodnić. On nikogo nie śledzi. Ma własny włoski pomysł na samochód rodzinny. Nie dba o cenę, rozmiar, szybkość... ani urodę.

Znasz taką sytuację? Idziesz ulicą za szczupłą i wysoką dziewczyną z osikową talią i postacią Magdy Frontskowiak. I nagle ta postać z nastoletnich marzeń odwraca się i… czujesz, że nadal nie jest w twoim typie. Porównanie może i śmiałe, ale całkiem zgodne z opisywanym dzisiaj autem. Z tyłu nadwozie Fiata Cromy ma około 160 cm wysokości, a z tyłu dynamiczny kształt rufy przypomina krzywizny SUV-a, a nawet wspaniałe sportowe kombi od Alfy Romeo. Auto odwraca się, ukazując indywidualność swojej linii bocznej i wreszcie widać jego „twarz” – kto co lubi, ale nie w moim typie.

A jednak projektantów zespołu Giugiaro nie można winić za pójście na łatwiznę. Starali się jak najlepiej i dostali Fiata, którego nie można pomylić z żadną inną marką. Nie ma tu wyrachowanych niemieckich linii ani słodkiego wyrafinowania francuskich samochodów. To oryginalny i niepowtarzalny, ale jednocześnie kontrowersyjny włoski przepis na samochód rodzinny. Według Włochów, model Crom nakreślił cienką granicę między agresywnym a bezosobowym, niepowtarzalnym i przeciętnym wyglądem. Budując produkt dla jak najszerszego grona odbiorców, nie chcieli zbytnio zbliżyć się do żadnej z tych wartości i udało im się ten trik.

Ale czy warto gonić tę najszerszą publiczność w segmencie, w którym Włosi nigdy nie czuli się zbyt pewnie? Skoro Croma i tak miał trudne zadanie przekonania klientów, czy nie lepiej postawić na mniejszą ich część, dodając im coś ekstra i przesuwając tę ​​cienką kreskę bliżej strefy agresji? Nie wiem, czy to tunel aerodynamiczny, czy strategia marketingowa, ale smukła i zaokrąglona sylwetka Cromy bardziej przypomina pełny pysk z ogromnymi zamglonymi oczami niż agresywny byk z czerwonymi oczami.

A kto powiedział, że miłość powinna być od pierwszego wejrzenia? Warto jeszcze raz spojrzeć, a następnie usiąść i jeździć. Załaduj bagażnik, komplet pasażerów i ruszaj w drogę. W górach. Z rowerami. Z dziećmi. Odtwarzaj swoje ulubione nagranie z pełną głośnością. Wyjdź na autostradę i sprawdź przyspieszenie. I uwierz mi, po takiej znajomości z samochodem coś błyszczy. Nie, nie dobre porównanie do samochodów... Może po prostu tak: zaczynasz lubić samochód i znacznie wyraźniej niż patrząc z boku.

Wewnątrz jest jeszcze więcej miejsca, niż obiecuje okrągły korpus. W „Kromie” siedzi się prawie jak w SUV-ie – kilkanaście centymetrów wyżej niż w zwykłych samochodach, nad głową jest mnóstwo miejsca, tak… dużo. Wsiadanie za kierownicę ułatwia szeroki zakres regulacji zarówno foteli, jak i kierownicy. Nawet dla wysokich pasażerów na tylnym siedzeniu jest dużo miejsca — ani na nogi, ani na głowę.

Przednie siedzenia są twarde i wygodne nawet podczas długich podróży. Nie zapewniają wyraźnej przyczepności bocznej, ale w tym aucie nie jest to krytyczne. Z wygodnym zawieszeniem i mocnym, doskonale wytłumionym silnikiem 150 Multijet o mocy 1,9 KM. ten samochód nie radzi sobie dobrze w zawodach slalomu rozbieranego. Po pierwsze nie dotyczy to rodzinnego, komfortowo zawieszonego kombi, po drugie wysoko położony środek ciężkości zmusza do pokonywania zakrętów przy większych prędkościach, a po trzecie moment obrotowy tego silnika (ale tylko powyżej 1800 obr./min min) bez problemu wygrywa pojedynek opon o przyczepność - zwłaszcza gdy przednie koła są bardziej skręcone. Nawet jeśli elektronika jeszcze nie interweniowała, na kierownicy już widać, że odwrócone koła prawdopodobnie obrócą się w miejscu. Trzeba tylko bardziej uważać z gazem - przynajmniej w mieście, bo przy wyższych prędkościach na autostradzie praktycznie nie ma problemu. Wtedy można wcisnąć pedał do podłogi i cieszyć się elastycznym i mocnym silnikiem, który w dodatku nawet przy nieostrożnym prowadzeniu nie ma dużego apetytu na paliwo. Spala ok. 6,5 l/100 km w trasie, a ok. 9 w mieście - niezły wynik jak na tak duży i mocny samochód!

Przyzwyczajenie się do skalowania prędkościomierza zajmuje trochę czasu. W przeciwieństwie do innych modeli Fiata (oprócz Punto) nie zaczyna liczyć od 20 km/h, ale od 10 km/h, co oznacza, że ​​jeśli chcesz jechać 90 km/h, to musisz skierować strzałkę dokładnie „w figura". a nie pomiędzy nimi (tj. między 80 a 100 jak w innych maszynach). Przyzwyczaisz się do tego. Gorzej z manetką tempomatu, która jest umieszczona dość nisko i czasami opiera się na lewym kolanie, aw Cromie, podobnie jak w niektórych innych włoskich autach, projektanci uznali, że funkcja „Anuluj” w tempomacie jest zupełnie zbędna. Ponieważ zdecydowanie się z tym nie zgadzam, dokonałem "anulowania" użycia tego wynalazku. Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na rzadki, bardzo wypukły kształt poduszki powietrznej na kierownicy. W pewnym momencie u dołu kierownicy poduszka wystaje na tyle, że wybrzuszenie zaczyna lekko przeszkadzać w szybkich manewrach.

Obawiając się, że dzieci będą grzebać w aucie, producent nie zastosował w aucie zbyt dużej ilości miękkiego i odpornego na zarysowania plastiku. Jedynym elementem ożywiającym wnętrze jest kolejny plastik imitujący drewno. To, czy mu się uda, to inna historia, ale z pewnością ożywi dyskusję wszystkich „zwiedzających” wewnątrz samochodu. Co ciekawe, opinie są dość podzielone – jedni uważają, że te listwy bardzo się tu nadają, inni odwrotnie.

Kluczem jest plastikowe pudełko w kształcie gruszki, które pasuje do gniazda w stacyjce. Po wejściu do samochodu na kierowcę czeka niespodzianka - wyszukiwanie zapłonu może się opóźnić. Zajęło mi jakieś dziesięć sekund, zanim moja ręka, zrezygnowana z wędrówki, opadła na tunel środkowy, gdzie znajdowała się… stacyjka. Skąd znamy ten patent? Między innymi z drogich i ekskluzywnych aut ze Skandynawii – to Saaby konsekwentnie montowały tam zapłon. Mały szczegół, który sprawia, że ​​samochód jest trochę arystokratyczny. Ale do codziennych krawężników miejskich potrzebne jest dość wysokie zawieszenie, a nie arystokratyczne walory, i tutaj Croma również radzi sobie z zadaniem. Dzięki prześwitowi 18 cm bezbłędnie pokonuje krawężniki, nie strasząc właściciela odrywaniem zderzaków. Najlepszy wynik w segmencie SUV-ów.

Oprócz prześwitu Croma ma wiele innych zalet w mieście. Wysokie lądowanie zapewnia kierowcy doskonałą widoczność. Dodajmy do tego duże lusterka zewnętrzne, tylne czujniki parkowania i niską linię okien, a mamy duży samochód, który łatwo „wcisnąć” w dziurę na ciasnym parkingu. Jedynym minusem jest mocno pochylona tylna szyba kombi, co utrudnia prawidłową ocenę odległości.

Croma od początku była projektowana jako kombi - Fiat nie wypuszcza innych wersji. Nic więc dziwnego, że pojemność bagażnika nie pozostawia nic do życzenia: minimalna pojemność bagażnika to 500 litrów (wartość ta dotyczy rolety – będzie znacznie większa aż do sufitu), gdy po złożeniu oparcia tylnej kanapy otrzymujemy 1610 litrów pojemności. Bagażnik jest regulowany, przestrzeń ładunkowa jest niska, nie brakuje schowków i siatek do mocowania małego bagażu. Szkoda tylko, że po złożeniu oparcia tylnej kanapy nie uzyskuje się płaskiej powierzchni.

W wersji Emotion Cromie niczego nie brakuje: zestaw poduszek powietrznych, 2-strefowa klimatyzacja, reflektory ksenonowe, dobry system audio i wielofunkcyjna kierownica sprawiają, że podróżowanie tym samochodem jest komfortowe i bezpieczne (Croma otrzymała komplet pięciu gwiazdek w test zderzeniowy Euro NCAP). Opcjonalne wyposażenie, takie jak odtwarzacz DVD umieszczony nad głową, zapewni rozrywkę pasażerom siedzącym z tyłu. Ponadto auto jest pojemne i praktyczne. Tylko zalety! Dlaczego więc na naszych drogach było stosunkowo niewiele tych samochodów? Może są za drogie? Sięgamy więc do cenników na stronie Fiata i… mamy mały problem. Otóż ​​na stronie Fiata model Croma w ogóle nie jest oferowany! Przeszukałem stare katalogi redakcyjne i znalazłem informację, że Fiat chce za auto z tym silnikiem nieco ponad 100 400 zł. Dealerzy udzielali oczywiście rabatów, ale to wciąż wątpliwa cena jak na markę, którą wszyscy kojarzą z mniejszymi i tańszymi samochodami. Mimo to, jak na duży samochód rodzinny, była to rozsądnie skalkulowana cena. Taksówkarz, który przyjechał po mnie z Kromą w dniu, w którym pisałem ten test, przyznał, że tym autem z 2010 roku przejechał 25 km i po zawieszeniu (bezpośrednio od Opla, trzeba jeszcze uważać) nie miał żeby coś z tym naprawić. Zachęcający? Spieszcie się więc, bo warto – te nieliczne, które jeszcze są dostępne w sklepach, to nowości roku i oferowane są klientom z ogromną złotówką. Jeśli więc szukasz dużego, przyjaznego rodzinie, ekonomicznego samochodu, inteligentnego i przewidywalnego, bez rażących usterek i w atrakcyjnej cenie, złap okazję! To może być Twoja ostatnia szansa!

Dodaj komentarz