Podróżował: Yamaha MT-10
Jazda próbna MOTO

Podróżował: Yamaha MT-10

Yamaha jest bardzo dumna z najnowszego członka rodziny MT. Tak czy inaczej, w ciągu zaledwie dwóch lat zbudowali całą rodzinę motocykli, które świetnie sprzedają się na starym kontynencie, a także w naszym kraju (MT-09, MT-07, MT-125, MT-03). Wnieśli emocje, odwagę i obudzili ciemną stronę Japonii. Już na pierwszym spotkaniu z MT-09 pisałem, że mogę pogratulować inżynierom Yamahy i tym razem zrobię to samo. Stworzony przez nich motocykl łamie tradycję i inspiruje. Przyznali przed sobą: może też nie robi wrażenia, ale po prostu nie jesteś nabywcą tego silnika. W ich asortymencie handlowym brakuje dziś naprawdę interesujących motocykli na każdy gust. Ale przy MT-10 nikt nie pozostał obojętny.

Podróżował: Yamaha MT-10

Początkowo miałem pewne wątpliwości co do śmiałości projektu, przypominającego roboty z serii Transformers, ale gdy przejechałem pierwsze kilometry przez południową Hiszpanię, stało się dla mnie jasne, że motocykl o tak mocnym charakterze, na jaki zasługuje.

Yamaha mówi, że to nie jest rozebrany supermotocykl, nie jest to nieopancerzony R1 i muszę się z tym zgodzić. Yamaha R1 i R1M to motocykle zaprojektowane do ekstremalnie wysokich prędkości na torze wyścigowym. To radykalna cecha przy jeździe z prędkością 300 kilometrów na godzinę i wszystko jest jej podporządkowane, od pozycji siedzącej na motocyklu po moc silnika, sztywną ramę i układ sześcioosiowy, który kontroluje i zarządza prawie wszystkimi parametrami i procesy ruchowe. heavy-duty komputer i steruje elektroniką silnika oraz pracą układu kontroli trakcji tylnego koła, układu hamulcowego i aktywnego zawieszenia. MT-10 tego nie potrzebuje, ponieważ jest przeznaczony do jazdy po zwykłych drogach, gdzie prędkość rzadko przekracza 200 kilometrów na godzinę. Potem do bardziej codziennego użytku. Ale nie dajcie się zwieść, myślę, że bardzo przydałby mi się MT-10 i ustanowił szybki czas na torze wyścigowym, ale jego teren to zakręty, górskie drogi, może to być również miejsce, z którego kradnie widoki - za dominujący wygląd.

Podróżował: Yamaha MT-10

Kręte górskie drogi na odludziu Almerii były idealnym poligonem doświadczalnym tego, do czego była zdolna. Okazjonalny deszcz sprawiał, że było jeszcze ciekawiej, ponieważ mogłem sprawdzić, czy jeździ neutralnie i sucho na mokrej nawierzchni. Ogólna charakterystyka tego roweru to trzy: szybkie przyspieszenie, świetne hamulce i niesamowicie neutralne wyczucie za szeroką kierownicą. Jeździ się nim bardzo intuicyjnie podczas jazdy, bez problemu mieściłem się w rowerze i bardzo dobrze czułem co się dzieje pod kołami. Trzy programy kontroli poślizgu tylnych kół i trzy programy silnika okazały się bardzo proste, ponieważ mogłem znaleźć odpowiednie ustawienie do zmieniających się warunków podczas jazdy przez proste i szybkie menu. Z ładną sceną dźwiękową MotoGP, ale z pewnością w granicach decybeli i przepisami Euro 4, 160 koni to dużo. Wystarczy na turystyczną wycieczkę lub adrenalinę za rogiem. Ale jeszcze bardziej przekonujący niż moc jest moment obrotowy 111 Nm, który pozwala na ciągłe przyspieszanie na każdym biegu. Dostarczyli nam nawet ten luksusowy i seryjny tempomat, który świetnie nadaje się do jazdy po autostradzie i działa na czwartym, piątym i szóstym biegu od 50 do 180 kilometrów na godzinę. Chociaż ma świetną sześciobiegową skrzynię biegów z krótką konfiguracją, jest to magiczny trzeci bieg. W tym MT-10 ciągnie niesamowicie celowo od 50 mil na godzinę do odważnej przesady. W serii zakrętów PA zapewnia przyspieszenie napędzane adrenaliną i oferuje wyjątkową zwinność zapewnianą przez duży moment obrotowy. Wszystko to jest wspierane przez dźwięk, a raczej ryk bestialskiej czterocylindrowej konstrukcji rzędowej CP4 (zmiana kąta zapłonu). Nigdy nie doświadczyłem tak ostrych przyspieszeń na gołym rowerze. To powiedziawszy, Yamaha MT-10 pozostaje suwerenna i spokojna dzięki zawieszeniu i ramie zaczerpniętej z R1. Chociaż mam bardzo krótki rozstaw osi, pozostaje nieruchomy nawet przy maksymalnej prędkości. I tutaj muszę dotknąć jeszcze jednej niezwykłej cechy. Maska LED R1 została zaprojektowana tak, aby utrzymać kierowcę w pozycji pionowej, nawet gdy wskaźnik przekracza 200 km/h! Nawet na autostradzie możesz łatwo trzymać się kierownicy, ale jeśli pochylisz się do przodu, nie będzie prawie żadnego oporu powietrza. Aerodynamika Yamahy jest doskonała, a osłona chłodnicy przymocowana do ramy została ulepszona do tego stopnia, że ​​ochrona przed wiatrem jest doskonała! Dla wszystkich, którzy tęsknią za starym Fazerem lub planują dłuższą jazdę i chcą jeszcze większego komfortu, zadedykowali piękną przednią szybę, którą możecie wybierać z bogatego wyboru akcesoriów. Dzięki parze kufrów bocznych i większemu, wyższemu i wygodniejszemu siodłu MT-10 zmienia się z pojedynczej bestii pokonującej zakręty w motocykl sportowy.

Podróżował: Yamaha MT-10

Z pełnym bakiem (17 litrów) przejechaliśmy dobre 200 kilometrów, po których jest rezerwa na kolejne 50 kilometrów. Podczas dynamicznej jazdy po górskich drogach spalanie waha się od 6,9 do 7,2 litra na 100 kilometrów, w zależności od komputera pokładowego. Mógłby być mniejszy, ale biorąc pod uwagę sportowy charakter motocykla i gwałtowne przyspieszenie, to zrozumiałe.

Cena nie jest zawyżona. Za 13.745 euro otrzymujesz wyjątkowy motocykl z najnowszą technologią i wyglądem, który jest obecnie najbardziej odważnym motocyklem hipersportowym w historii.

tekst: Petr Kavčič n fot. фабрика

Dodaj komentarz