Jazda: Suzuki V-Strom DL650ABS
Jazda próbna MOTO

Jazda: Suzuki V-Strom DL650ABS

(iz Avto magazyn 01/2012)

tekst: Petr Kavcic fot. Ales Pavletich

W Suzuki tak naprawdę nie wznieśli kurzu, ponieważ przynajmniej z daleka wygląda na to, że go nie zrewolucjonizowali, ale tylko trochę odświeżyli starą konstrukcję stalowej ramy.

Ostre krawędzie się pożegnały, teraz witają cię sportowe, ale nieco bardziej miękkie spiczaste linie. Wygląda poważnie, dojrzale, a po bliższym przyjrzeniu się widać, że jego detale też pasują. Ponadto między nogami jest węższy i bardziej smukły, wręcz atletyczny. Trudno porównywać go do BMW czy Triumpha, które wyznaczają standardy w tej klasie, ale nie ma tu tanich części, a precyzja wykonania dorównuje, powiedzmy, Suzuki GSX-R 600 lub okrojonemu. Gladius.

Podsumował swoją siłę zaraz po ostatnim, gdy cylinder V o pojemności 645 stóp sześciennych został pomyślnie przeszczepiony i zachował wszystkie osiągi. Mocy starczy więc dla wymagających i dla każdego, kto lubi jeździć w parach. Na papierze moc maksymalna nikogo nie zaskoczy, to 67 „koni mechanicznych” przy 8.800 obr./min.

To samo dotyczy momentu obrotowego 60 Nm przy 6.400 obr./min. Ale jeśli na papierze nie ma nadwyżek, na żywo uzupełniają się i tworzą niewymagającą, ale dość sportową całość. Silnik jednym słowem ładny. Tak, to bardzo miłe, ponieważ nie zaskoczy cię brutalnością ani nie zaszczepi strachu w kościach, jeśli przekręcisz przepustnicę do końca. Podróżowanie to przyjemność i jest wystarczająco zwinny, aby żartobliwie wykonywać swoje ulubione zakręty.

Skrzynia biegów też jest nowa. Przełożenia są ładnie rozmieszczone, zmiana biegów jest płynna i cicha. Wszystko jest przystosowane do jazdy mieszanej po drogach miejskich i wiejskich. Tam spisuje się świetnie, a na torze rozpędza się do 180 km/h. Mieliśmy wrażenie, że mógłbym jechać jeszcze szybciej, wystarczyłoby tylko dłuższy szósty bieg. Zawsze jednak zachowuje spokój i rzetelnie trzyma się wyznaczonego kierunku. Osiągnęli to również poprzez utratę wagi. Nowy rower jest o sześć kilogramów lżejszy od starego i przede wszystkim daje więcej frajdy. Udało im się stworzyć motocykl, który dobrze czuje się w każdych warunkach, które napotkasz na swojej drodze. A jeśli to poranny dojazd do pracy, przerwa na kawę z kolegami z pracy, czy weekendowa wycieczka po włoskich Dolomitach.

Dzięki ulepszonej aerodynamice jest również wygodny przy wyższych prędkościach drogowych, ponieważ pozwala siedzieć w pełni wyprostowanej pozycji, nawet jeśli już jedziesz znacznie szybciej niż limit na autostradzie. Przy maksymalnej prędkości nie stwierdziliśmy chybotania steru, co w przeciwnym razie byłoby chorobą V-Strom, więc ta wada, która została zaostrzona przez użycie zestawu walizek, została najwyraźniej naprawiona. Jak tylko nowy V-Strom 650 będzie w pełni załadowany, będziemy musieli go przetestować i powiedzmy, że to nasze postanowienie noworoczne na 2012 rok.

Jazda: Suzuki V-Strom DL650ABS

Testowaliśmy go dość szybko w chłodne listopadowe dni, co oznacza, że ​​naprawdę przetestowaliśmy aerodynamikę, która, co trzeba jeszcze raz podkreślić, jest znakomita. W przeciwnym razie, dla czystej piątki, będziesz potrzebować elektrycznie regulowanej przedniej szyby, ale na razie musisz wkręcić regulację. W przypadku jazdy w niskich temperaturach zdecydowanie zalecamy zamontowanie osłon dłoni, ale w ogóle nie ochroni to podgrzewanych manetek. Suzuki oferuje to wszystko jako wyposażenie dodatkowe.

Zestaw jest na tyle bogaty, że możesz wyposażyć swój V-Strom tak, jak chcesz. W przeciwnym razie doskonałe oryginalne siedzenie można wymienić o 20 milimetrów wyżej lub niżej, można dokupić dodatkowe osłony silnika (rurowe i plastikowe), podnoszoną przednią szybę i różne kombinacje obudów plastikowych lub aluminiowych i oczywiście ABS, żeby wymienić tylko najciekawsze te.

Jadąc z mglistej i oblodzonej Lublany w kierunku Primorskaya i przyjemnie ciepłego słońca, mieliśmy okazję przetestować ABS. Ten dobrze sobie radzi, ale jest bardziej sportowy, co oznacza, że ​​naprawdę się sprawdza, gdy jest już absolutną koniecznością. Ale po śliskim, śliskim asfalcie odczucia na motocyklu z ABS są nieporównywalnie przyjemniejsze niż bez niego.

Jazda: Suzuki V-Strom DL650ABS

Tak więc Suzuki zaspokoiło pragnienia i potrzeby motocyklistów i, szczerze mówiąc, motocyklistów, przeprojektowując swojego poszukiwacza przygód średniej klasy. Wielu chętnie z nim pojedzie. To prawda, że ​​nie wyróżnia się ani pozytywnie, ani negatywnie, ale jest to złoty, godny zaufania środek i jeśli się tego spodziewasz, nie przegapisz tego.

Może to być skomplikowane, ponieważ nie jest to najbardziej konkurencyjna cena. W TC-Motoshop, który Suzuki również dał nam do testów, jest też Kawasaki, na przykład Versys 650cc kosztuje mniej, dużo mniej. Za tę cenę jest jeszcze bardziej porównywalny z Hondą Transalp. Ale jeśli porównasz to z BMW, szala znów jest po stronie Suzuki.

Wszystko, co dotyczy wydajności i tego, co pokazał w teście, dotyczy również ceny. Jest gdzieś pośrodku, na uboczu. Zdecydowanie dla ludzi, którzy kupują motocykl rozumem, a nie sercem.

Dodaj komentarz