Przebył: Suzuki GSX-S 1000
Jazda próbna MOTO

Przebył: Suzuki GSX-S 1000

Ale sama myśl o tym, jak mocno Suzuki GSX-S 1000 „wpada” w zakręt, wprawia mnie w osłupienie, tak jak wtedy, gdy zostałem przeniesiony ze stromego podjazdu Intruder 1800 w dniu jazdy próbnej Suzuki na Węgrzech, co jest zupełnym przeciwieństwem tego sportu. samochód bez opancerzenia.

Przebył: Suzuki GSX-S 1000

To nie jest motocykl marzyciela. Jest w nim za dużo niepokoju, świeci głośno i błyskawicznie, gdy silnik rozkręci się w czerwonym kwadracie do 10.000 145,5 obr/min, kiedy wszystkie (1000) „konie” zostaną wypuszczone. Wraz z napływem nowoczesnych roadsterów, gdzie wielu producentów szuka swojego kierunku w różnych konfiguracjach silników, jazda takim motocyklem stała się właściwie rzadkością. Uwielbiam miękkość, w której chwyta moment obrotowy i jest miękka, a jednocześnie ciągnie się mocno do przodu i informuje, że słynna nazwa GSX nie jest przyklejona do aerodynamicznej ochrony lodówki w celach marketingowych i dobrego wyglądu. To supersamochód GSX-R XNUMX przystosowany do drogi, stworzony do zabawy na zakrętach. Jego szeroka kierownica Renthal idealnie leży w moich rękach i choć jest napędzana litrowym silnikiem, obsługuje (prawie) sześćset. Przesuwanie się w lewo iw prawo w szykanie było szybkie i łatwe, ale najbardziej przekonujące w krótkich zakrętach. Krótki rozstaw osi i bardzo pionowe odwrócone widelce teleskopowe, które oczywiście są w pełni regulowane, pozwalają na bardzo ciasne skręty. Prawdziwa zabawka dla chłopców, którzy umieją jeździć na sportowym rowerze i faktycznie gwiżdżą na to, że pasażerowi nie do końca jest wygodnie. W takim przypadku lepiej być sam.

Dodaj komentarz