Jazda próbna Citroen Traction Avant: awangarda
Jazda próbna

Jazda próbna Citroen Traction Avant: awangarda

Jazda próbna Citroen Traction Avant: awangarda

Samonośny samochód z napędem na przednie koła, 1934 Citroen Traction Avant znajduje się w czołówce branży motoryzacyjnej. François Lecco udowodnił niezwykłe możliwości budowlane w 1936 roku, pokonując rocznie 400 134 kilometrów. Auto motor und sport podąża śladami wspaniałej przeszłości.

W pobliżu ujemnych temperatur, zachmurzonego nieba i fruwających płatków śniegu, prawdopodobnie są dni, kiedy najlepiej wyjechać z muzeum 74-letnim samochodem. Kiedy jednak 22 lipca 1935 roku François Leko przekręcił kluczyk w stacyjce i nacisnął przycisk start, właściciel hotelu doskonale wiedział, że nie poradzi sobie z klęskami żywiołowymi. Przed nim było zadanie porównywalne z wyczynem Herkulesa - przejechanie 400 kilometrów Citroenem Traction Avant 000 AL w ciągu zaledwie jednego roku.

Więcej niż maraton

Aby osiągnąć ten cel, musiał codziennie pokonywać około 1200 kilometrów. Tak właśnie zrobił – utrzymywał średnią prędkość 65 km/h, a prędkościomierz nigdy nie pokazywał więcej niż 90. Przy ówczesnej sieci drogowej było to wybitne osiągnięcie. Poza tym w Lyonie Lecco za każdym razem nocował we własnym łóżku. W rezultacie codzienne wycieczki odbywały się trasą z Lyonu do Paryża iz powrotem, a czasem, dla zabawy, do Monte Carlo. Na każdy dzień oberżysta pozwalał sobie tylko na cztery godziny snu plus dokładnie dwie minuty snu w drodze.

Wkrótce czarny samochód z białymi sponsorami reklamowymi i francuskim tricolorem na drzwiach stał się powszechnie znany. Ludzie mieszkający wzdłuż National Highway 6 i 7 mogli ustawić swoje zegarki tak, by wyglądały jak Leko. Zwykłe wyjazdy przerwał jedynie udział w rajdzie Monte Carlo, który rozpoczął się w 1936 roku w Portugalii, a także kilka wyjazdów do Berlina, Brukseli, Amsterdamu, Turynu, Rzymu, Madrytu i Wiednia. 26 lipca 1936 roku prędkościomierz wskazywał 400 134 km – rekordowy przebieg został zakończony, wymownie udowadniając wytrzymałość Traction Avant, znanego później jako „samochód gangsterski”. Z wyjątkiem kilku problemów mechanicznych i dwóch wypadków drogowych, maraton przebiegł zaskakująco gładko.

Replika bez duplikatu

Rekordowy samochód jest godnym eksponatem każdego muzeum, ale zaginął w chaosie wojny. Tak więc Traction Avant, wystawiony w holu Muzeum Henri Malater w dzielnicy Lyon w Rosteil-sur-Saone, gdzie Lecco mieszkał w 1935 roku, jest tylko kopią. Jednak bardzo przypomina oryginał. Nawet rok produkcji (1935) jest poprawny, tylko przebieg jest znacznie mniejszy. Dokładne określenie ich liczby jest niemożliwe z powodu wadliwego licznika deski rozdzielczej Art Deco. Ale reszta sprzętu jest w doskonałym stanie. Zanim wybraliśmy się na spacer czarnym Citroenem, dwóm pracownikom muzeum wystarczyło sprawdzić ciśnienie w oponach.

Dzięki kompaktowemu napędowi na przednie koła, samonośnemu nadwoziu i hydraulicznym hamulcom bębnowym, ten Citroen zrobił furorę w 1934 roku. Nawet dzisiaj wielu koneserów uważa go za samochód z lat trzydziestych, którym nawet według współczesnych koncepcji można jeździć bez problemów. To jest dokładnie to, co zamierzamy przetestować.

Przenieś stare kości

Rozpoczyna się rytuałem rozruchu: przekręć kluczyk w stacyjce, wyciągnij odkurzacz i włącz rozrusznik. Czterocylindrowy silnik o pojemności 1911 cm46 uruchamia się natychmiast i samochód zaczyna wibrować, ale tylko nieznacznie. Czuje się jak jednostka napędowa XNUMX KM Osada jest umocowana „pływająco” na gumowych klockach. Dwie metalowe osłony żabek, znajdujące się po lewej i prawej stronie deski rozdzielczej, zaczynają buczeć metalicznym dźwiękiem, wskazując na brak dawnych gumowych uszczelek. W przeciwnym razie niewiele rzeczy mogłoby zostać uszkodzonych.

Ściśnięcie sprzęgła wymaga niesamowitego wysiłku od łydki przyzwyczajonej do nowoczesnych samochodów. Najwyraźniej w latach trzydziestych Francuzi mieli znacznie mniej kroków. Aby prawidłowo nacisnąć pedał, musisz zgiąć nogę w bok. Następnie ostrożnie włącz pierwszy (niezsynchronizowany) bieg z prawą dźwignią pochyloną w prawo, zwolnij sprzęgło, zwiększ prędkość i… Traction Avant jedzie!

Po pewnym przyspieszeniu czas na zmianę biegów. „Wystarczy powoli i ostrożnie zmieniać biegi, wtedy gaz pośredni nie będzie potrzebny” – radził nam pracownik muzeum, przekazując samochód. I rzeczywiście - dźwignia przesuwa się do żądanej pozycji bez żadnych protestów mechaników, biegi włączają się cicho ze sobą. Dajemy gaz i jedziemy dalej.

Z pełną prędkością

Czarny samochód zaskakująco dobrze zachowuje się na drodze. To prawda, że ​​komfort zawieszenia na dzisiejszą skalę jest wykluczony. Jednak ten Citroen ma niezależne zawieszenie przednie i sztywną oś ze sprężynami skrętnymi z tyłu (w ostatnich wersjach Citroen wykorzystuje słynne hydropneumatyczne kulki w tylnym zawieszeniu Traction Avant, co czyni go poligonem doświadczalnym dla niesamowitego DS19).

Kierownica wielkości rodzinnej pizzy pomaga, choć niepewnie, kierować samochodem na żądany kurs. Wystarczająco duży luz zachęca do wyrywania prześwitu z ciągłym kołysaniem w obie strony, ale można się do tego przyzwyczaić już po pierwszych metrach. Nawet ciężki ruch porannych ciężarówek wzdłuż Saony szybko przestaje onieśmielać, gdy zasiądzie się za kierownicą francuskiego weterana – zwłaszcza, że ​​inni kierowcy traktują go z należytym szacunkiem.

I to jest mile widziane, bo nieważne jak na co dzień stary Citroen z rewelacyjnymi hamulcami i zachowaniem na drodze, jeśli chce się zatrzymać, trzeba dość mocno wcisnąć pedał - bo oczywiście nie ma wspomagania, nie mówiąc już o elektronicznym asyście podczas hamowania. A jeśli zatrzymałeś się na zboczu, musisz trzymać pedał wciśnięty tak długo, jak to możliwe.

Kropla po kropli

Nieprzyjemna zimowa aura zwiastuje kolejny skok w rozwoju urządzeń motoryzacyjnych, jaki nastąpił po 1935 roku. Wycieraczki Traction Avant, aktywowane twardym przyciskiem nad lusterkiem wewnętrznym, działają tylko tak długo, jak długo je przytrzymujesz. Wkrótce poddajemy się i zostawiamy krople wody na miejscu. Jednak dzielona poziomo szyba zapewnia stały dopływ chłodnego powietrza, dzięki czemu nie poci się i nie ogranicza widoku przed sobą. Wraz z powietrzem drobne kropelki deszczu spadają na twarze podróżnych, ale my przyjmujemy tę niedogodność ze spokojem zrozumienia. Siedzimy już w wygodnych przednich fotelach - ciasno wypchanych, bo ogrzewanie nie ma szans z przepływem powietrza.

Cały czas wydaje ci się, że okna są otwarte. W porównaniu z nowoczesnymi samochodami wyciszenie jest wyjątkowo słabe, a czekając na światłach słychać zaskakująco wyraźne rozmowy przechodniów.

Ale dość miejskiego ruchu, przejdźmy do drogi – którą Leko pokonywał swoje rekordy kilometrów. Tutaj samochód jest w swoim żywiole. Czarny citroen leci krętą drogą, a jeśli nie popychasz zasłużonego weterana, możesz doświadczyć uczucia spokojnej i przyjemnej jazdy, której nawet przy złej pogodzie nie można przyćmić. Nie trzeba jednak przejeżdżać 1200 kilometrów dziennie czy 400 kilometrów rocznie.

tekst: Rene Olma

zdjęcie: Dino Ezel, Thierry Dubois

Dodaj komentarz