Chwała innych ludzi, nie znam go
Technologia

Chwała innych ludzi, nie znam go

Jakiś czas temu pisałem w naszym kąciku matematycznym o sukcesach młodego człowieka, absolwenta Gimnazjum w Garwolinie, który za pracę nad dość elementarnymi właściwościami trójkąta i okręgu wpisanego w niego otrzymał srebrny medal w konkursie im. Ogólnopolskiego Konkursu Kwalifikacyjnego Młodych Naukowców Unii Europejskiej, a także zajął drugie miejsce w ogólnopolskim konkursie egzaminów końcowych dla studentów. Pierwsza z tych nagród pozwoliła mu dostać się na dowolną uczelnię w Polsce, druga to dość duży zastrzyk finansowy. Nie mam powodu trzymać w tajemnicy jego nazwiska: Philip Rekek. Dziś kolejny odcinek z cyklu „Chwalicie innych, ale swoich nie znacie”.

Artykuł ma dwa tematy. Łączą się dość ciasno.

Polacy na fali

W marcu 2019 media zachwycały się wielkim sukcesem Polaków – zajęli oni dwa pierwsze miejsca na Mistrzostwach Świata w skokach narciarskich (Daniel Kubacki i Kamil Stoch, oprócz których skakali także Piotr Żyła i Stefan Hula). Do tego doszedł sukces drużyny. Doceniam sport. Aby dotrzeć na sam szczyt, potrzeba talentu, ciężkiej pracy i poświęcenia. Nawet w skokach narciarskich, które są poważnie uprawiane w wielu krajach świata, liczba zawodników, którzy zdobywają punkty na etapach Pucharu Świata, nie sięga stu. Oj, skoczkiem, który odpadł z kadry był Maciej Kot. Osobiście wiem, kto go uczył (w Liceum im. Oswalda Balzera w Zakopanem). Mówiła, że ​​Maciej był bardzo dobrym uczniem i zawsze nadrabiał braki powstałe na treningach i zawodach. Wszystkiego najlepszego Panie Macieju!

4 kwietnia 2019 roku w Porto odbyły się finałowe zawody programowania zespołowego. Oczywiście mówię o ks. Konkurs skierowany jest do uczniów. W eliminacjach wzięło udział 57 3232 osób. studenci ze 110 uczelni ze 135 krajów na wszystkich kontynentach. Do finału dotarło XNUMX drużyn (po trzy osoby każda).

Konkurs finałowy trwa pięć godzin i decyzją jury może zostać przedłużony. Zespoły otrzymują zadania i muszą je rozwiązać. Jest jasne. Pracują zespołowo, jak chcą. Ważna jest liczba rozwiązanych problemów i czas. Po rozwiązaniu każdego zadania zespół przesyła je do jury, które ocenia jego poprawność. Gdy decyzja nie jest dobra, można ją poprawić, ale z równowartością pętli karnej w narciarstwie biegowym: doliczane jest 20 minut do czasu zespołu.

Na początek wspomnę o rankingach kilku znanych uczelni. Cambridge i Oxford – ex aequo 13 i ex aequo 41st ETH Zurich (najlepsza uczelnia technologiczna w Szwajcarii), Princeton, University of British Columbia (jedna z trzech najlepszych uczelni w Kanadzie) i École normale superieure (francuska szkoła, która radykalnie zreformowała nauczanie matematyki, gdy geniuszy matematycznych uważa się za grupę).

Jak wypadły polskie drużyny?

Pewnie spodziewacie się, drodzy czytelnicy, że najlepsi, nawet jeśli dotarli do finałów, byli gdzieś w okolicach 110 miejsc (przypomnę, że w eliminacjach rywalizowało ponad trzy tysiące uczelni, a skąd my z USA i Japonia)? Że nasi reprezentanci byli podobni do hokeistów, o których mówi się, że potrafią wygrać w dogrywce z Kamerunem? Gdzie w biednym i wewnętrznie uciskanym kraju możemy uzyskać większe możliwości? Jesteśmy w tyle, każdy chce nas wykorzystać...

No cóż, trochę lepiej niż 110. miejsce. Lata pięćdziesiąte? Nawet wyżej. Niemożliwe - wyżej niż Zurych, Vancouver, Paryż i Princeton???

No cóż, nie mam zamiaru się chować i owijać w bawełnę. Profesjonalni narzekacze na to, co polskie, będą zszokowani. Złoty medal zdobyła drużyna z Uniwersytetu Warszawskiego, a z Uniwersytetu Wrocławskiego srebrny. Kropka.

Przyznaję się jednak od razu nie tyle do żartu, ile do pewnego rodzaju przesady. Co prawda zdobyliśmy te dwa medale (my? - obstawiam sukces), ale... były cztery złote i dwa srebrne medale. Pierwsze miejsce zajął Uniwersytet Moskiewski, drugie MIT (Massachusetts Institute of Technology, najsłynniejsza uczelnia techniczna świata), trzecie Tokio, czwarte Warszawa (ale podkreślam: ze złotym medalem), piąte Tajwan, szóste Wrocław (ale ze srebrnym medalem).

Patron polskiej drużyny, prof. Jana Madejawyniki postrzegał z pewną ambiwalencją. Od 25 lat zapowiada, że ​​zrezygnuje, jeśli nasze drużyny nie osiągną przyzwoitego wyniku. Jak dotąd mu się to nie udało. Zobaczymy w przyszłym roku. Jak czytelnicy mogą się domyślić, trochę żartuję. Tak czy inaczej rok 2018 był „bardzo zły”: polskie drużyny zajęły pierwsze miejsca bez medali. Ten rok 2019 jest „trochę lepszy”: złote i srebrne medale. Przypomnę: jest ich oprócz nas ponad 3... Nigdy nie klękaliśmy.

Polska od samego początku wyróżniała się na tle innych, nawet gdy jeszcze nie istniało słowo „informatyka”. Tak było aż do lat 70-tych. Właśnie udało Ci się wyczuć nadchodzący trend. W Polsce powstała udana wersja jednego z pierwszych języków programowania - Algol60 (data to rok założenia), a następnie, dzięki energii Jana Madeja, polscy uczniowie zostali dobrze wyszkoleni. Przejął pałeczkę od Madeyi Krzysztofa Dixa i to także dzięki niemu nasi uczniowie odnoszą takie sukcesy. Tak czy inaczej, należałoby tu wymienić więcej nazwisk.

Wkrótce po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku polskim matematykom udało się stworzyć własną szkołę, wiodącą w Europie przez cały okres międzywojenny, a przyzwoity poziom polskiej matematyki utrzymuje się do dziś. Nie pamiętam, kto napisał, że „w nauce raz powstała fala trwa dziesięciolecia”, ale odpowiada to obecnemu stanowi polskiej informatyki. Liczby nie kłamią: nasi studenci są na pierwszej linii frontu od co najmniej 25 lat.

Może jakieś szczegóły.

Zadania dla najlepszych

Przedstawię jedno z zadań z tych finałów, jedno z najprostszych. Nasi zawodnicy je wygrali. Musieliśmy wymyślić, gdzie umieścić znaki drogowe w ślepej uliczce. Danymi wejściowymi były dwie kolumny liczb. Dwie pierwsze cyfry oznaczały liczbę ulic i liczbę skrzyżowań, po których następowała lista połączeń ulicami dwukierunkowymi. Możemy to zobaczyć na zdjęciu poniżej. Program musiał pracować nawet na milionie danych i nie dłużej niż pięć sekund. Napisanie programu zajęło przedstawicielstwu UW... 14 minut!

Oto kolejne zadanie - podam je krótko i częściowo. Latarnie płoną na głównej ulicy miasta X. Na każdym skrzyżowaniu światło świeci się na czerwono przez kilka sekund, następnie na zielono przez kilka sekund, następnie ponownie na czerwono na kilka sekund, potem ponownie na zielono itd. Cykl może być inny na każdym skrzyżowaniu. Samochód jedzie do miasta. Jeździ ze stałą prędkością. Jakie jest prawdopodobieństwo, że przejedzie bez zatrzymania? Jeśli się zatrzyma, to w jakim świetle?

Zachęcam czytelników do zapoznania się z zadaniami i raportem końcowym na stronie internetowej (https://icpc.baylor.edu/worldfinals/results), a w szczególności do zapoznania się z nazwiskami trzech uczniów z Warszawy i trzech uczniów z Wrocławia, którzy wystąpili dobrze na Mistrzostwach Świata. Jeszcze raz zapewniam, że należę do fanów Kamila Stocha, drużyny piłki ręcznej, a nawet Anity Włodarczyk (pamiętajcie: rekordzistka świata w rzucaniu ciężkimi przedmiotami). Nie interesuje mnie piłka nożna. Dla mnie najwspanialszym sportowcem o imieniu Lewandowski jest Zbigniew. Jako pierwszy polski lekkoatleta skoczył 2 m wyżej, pobijając przedwojenny rekord Plawczyka (1,96 m). Podobno jest jeszcze jeden wybitny sportowiec o nazwisku Lewandowski, ale nie wiem w jakiej dyscyplinie...

Niezadowoleni i zazdrośni powiedzą, że ci studenci wkrótce zostaną złapani albo przez zagraniczne uniwersytety, albo korporacje (powiedzmy McDonald's czy McGyver Bank) i zwabieni na amerykańską karierę lub duże pieniądze, bo wygrają każdy wyścig szczurów. Nie cenimy jednak zdrowego rozsądku młodych ludzi. Niewiele osób decyduje się na taką karierę. Ścieżka nauki zwykle nie przynosi dużych pieniędzy, ale dla wybitnych istnieją wyjątkowe procedury. Ale nie chcę o tym pisać w kąciku matematycznym.

O duszy nauczyciela

Drugi wątek.

Nasz magazyn jest miesięcznikiem. W chwili, gdy przeczytasz te słowa, coś stanie się ze strajkiem nauczycieli. Nie będę prowadzić kampanii. Nawet nasi najgorsi wrogowie przyznają, że to oni, nauczyciele, wnoszą największy wkład w PKB kraju.

Wciąż przeżywamy rocznicę odzyskania niepodległości, tego cudu i logicznej sprzeczności, w której przegrały wszystkie trzy mocarstwa okupujące Polskę od 1795 roku.

Chwalisz innych, nie znasz swoich... Był pionierem dydaktyki psychologicznej (na długo przed Szwajcarem Jeanem Piagetem, który pracował zwłaszcza w latach 50. i był obserwowany przez elitę krakowskich nauczycieli w latach 1960.-1980. XX w.) Jan Władysław Dawid (1859-1914). Podobnie jak wielu intelektualistów i działaczy początku XX w. rozumiał, że nadszedł czas przygotowania młodych ludzi do pracy na rzecz przyszłej Polski – takiej, której odrodzenia nikt nie wątpił. Z lekką przesadą można go nazwać Piłsudskim polskiej edukacji. W rozprawie o charakterze manifestu „O duszy nauczycieli” (1912) pisał w charakterystycznym dla tamtych czasów stylu:

Uśmiechniemy się w odpowiedzi na ten wzniosły i wysublimowany styl wypowiedzi. Ale pamiętajcie, że te słowa zostały napisane w zupełnie innej epoce. Czasy przed I wojną światową i czasy po II wojnie światowej dzieli przepaść kulturowa.1. I to właśnie w 1936 roku Stanisław Łempitski, popadwszy w „niedźwiedzi nastrój”,2odniósł się3 do tekstu Dawida z małą dygresją:

Ćwicz 1. Pomyślcie o przytoczonych słowach Jana Władysława Dawida. Dostosuj je do dnia dzisiejszego, złagodź uniesienie. Jeśli uważasz, że nie da się tego zrobić, prawdopodobnie myślisz, że rolą nauczyciela jest jedynie przekazywanie uczniom zestawu instrukcji. Jeśli tak, to może kiedyś zostaniesz zastąpiony (wymieniony) przez komputer (edukacja elektroniczna)?

Ćwicz 2. Należy pamiętać, że zawód nauczyciela znajduje się na zawężającej się liście zawód poważnie. Coraz więcej zawodów, nawet tych dobrze płatnych, opiera się na zaspokajaniu potrzeb, jakie powstają specjalnie w tym celu. Ktoś (?) narzuca nam potrzebę picia Coca-Coli, piwa, żucia gumy (w tym dla oczu: gumy telewizyjnej), kupowania coraz droższych mydeł, samochodów, chipsów (tych z ziemniaków i tych elektronicznych), a także cudowny sposób na pozbycie się otyłości wywołanej tymi chipsami (zarówno ziemniaczanymi jak i elektronicznymi). Coraz bardziej jesteśmy rządzeni przez sztuczność, być może jako ludzkość musimy bez końca angażować się w tę sztuczność. Ale można żyć bez Coca-Coli, nie można żyć bez nauczycieli.

Ta ogromna zaleta zawodu nauczyciela ma też swoją wadę, bo wszyscy za bardzo przywykli do tego, że nauczyciele są jak powietrze: nie na co dzień widzimy, że – w przenośni – zawdzięczamy im swoje istnienie.

Korzystając z okazji, pragnę wyrazić szczególną wdzięczność Twoim nauczycielom, Czytelniku, którzy tak dobrze nauczyli Cię czytać, pisać i liczyć, że... nadal potrafisz to robić - o czym świadczy fakt, że czytasz wydrukowane tu słowa ze zrozumieniem. Dziękuję także moim nauczycielom... za to samo. Że umiem czytać i pisać, że rozumiem słowa. Wiersz Juliana Tuwima „Do mojej córki w Zakopanem” może być w ogóle niepoprawny ideologicznie, ale nie do końca:

1) Istnieje opinia, że ​​tempo zmian kulturowych bardzo dobrze mierzy się pochodnymi (w matematycznym znaczeniu tego słowa) zmianami w modzie na odzież damską. Przyjrzyjmy się temu przez chwilę: ze starych fotografii wiemy, jak ubierały się panie z początku XX wieku i jak ubierano się w XX wieku.

2) Ma to być aluzja do scen z filmu Stanisława Barei „Miś” (1980), w których słusznie wyśmiewano sformułowanie „narodziny nowej tradycji”.

3) Stanisław Łempicki, „Polskie tradycje edukacyjne”, wyd. Nasza księgarnia, 1936 rok.

Dodaj komentarz