Jazda próbna Jeepem Wranglerem w Gruzji
Jazda próbna

Jazda próbna Jeepem Wranglerem w Gruzji

Gruzja to kraj, w którym wielowiekowe tradycje i nowoczesne trendy łączą się zaskakująco, bacówki na wysokogórskich pastwiskach i błyszczące drapacze chmur w miastach

Sygnał dźwiękowy! Fa-Fa! Wydaje się, że klaksony sygnalizacji świetlnej na gruzińskich drogach nigdy nie gasną. Każdy szanujący się genatsvale uważa za swój obowiązek zatrąbić przy każdym manewrze: poszedł wyprzedzić - nacisnął klakson, postanowił skręcić - bez tego też nie można się obejść. A jeśli spotkasz przyjaciół lub sąsiadów na ulicy ...

Batumi był zdumiony różnorodną flotą pojazdów. Tutaj w niesamowity sposób na drogach współistnieją błyszczące lakierowane sedany i solidne SUV-y ze starymi Japonkami z kierownicą po prawej stronie, gruntownie zardzewiałymi radzieckimi samochodami Zhiguli i starożytnym GAZ-51 z łuszczącymi się kabinami pokrytymi czwartą warstwą farby. Jeśli masz szczęście stać za taką skamieliną samochodu gdzieś na wąskiej, krętej ścieżce, to wszystko. Nie pomaga nawet wymuszone przejście klimatyzacji do trybu recyrkulacji.

Jazda próbna Jeepem Wranglerem w Gruzji

Nasza trasa leży w mieście, które dzięki źródłom wód mineralnych jest znane na całym świecie i jest swoistą wizytówką Gruzji, której marka to Borjomi.

Pokazawszy cuda akrobatyki, wsiadam do nowego Jeepa Wranglera Rubicon. Pomimo tego, że część drogi do Borżomi to efektownie pokręcona serpentyna, nie żałuję wyboru samochodu. Tak jak w poprzednim Wranglerze, a zwłaszcza jego najbardziej ekstremalnej wersji Rubicon, jazda wąskimi i krętymi ścieżkami była ciężką pracą. Ciasna kierownica, sztywne osie, ogromne nieresorowane i gigantyczne skoki zawieszenia w połączeniu z błotnistymi oponami powodowały, że kierowca był stale spięty nawet podczas jazdy w linii prostej. A serpentyny górskie były generalnie przeciwwskazane dla tego samochodu - samochód w ogóle nie chciał się skręcać.

Jazda próbna Jeepem Wranglerem w Gruzji

Zachowanie nowego Wranglera Rubicona to zupełnie inna historia. I pomimo tego, że niewiele się zmieniło w konstrukcji auta (nadal jest to SUV z ramą ze sztywnymi osiami i „zębatymi” oponami), dzięki odpowiednim ustawieniom podwozia na asfalcie, zaczął zachowywać się zupełnie inaczej. Samochód nie przeraża już kierowcy i jeźdźców zbaczaniem wzdłuż pasa i zachowuje się całkiem przyzwoicie nawet na ostrych zakrętach, tylko wyraźnie wychylając się w bok. Kilka razy musiałem nawet gwałtownie oddalić się od krów, które wybiegły w zamknięty zakręt na drogę. Nic, Poskramiacz był dobry.

Ogólnie rzecz biorąc, żywy inwentarz to prawdziwa plaga lokalnych dróg. Cóż, w jakiejś zapomnianej przez Boga wiosce wysokogórskiej na starych resztkach asfaltu wyjdzie kilkanaście lub dwie krowy. W końcu krowy i owce leniwie spacerujące po jezdni są częstym zjawiskiem nawet na autostradach. Biorąc pod uwagę, że oświetlenie na lokalnych drogach wiejskich jest bardzo rzadkie, ryzyko potknięcia się o zwłoki ważące kilka centów w ciemności jest bardzo wysokie.

Jazda próbna Jeepem Wranglerem w Gruzji

Jednak nie tylko krowy, ale także ogromna liczba kamer, a także policjanci z radarami zmuszeni są do trzymania się w granicach dozwolonych. Nawiasem mówiąc, ci drudzy nie chowają się przed kierowcami. Wręcz przeciwnie, dzięki stale włączonym sygnalizatorom ostrzegawczym na samochodach patrolowych policjantów widać z daleka.

Jednak lokalni kierowcy w ogóle nie przejmują się kamerami ani policją. A jeśli w Gruzji nadal w jakiś sposób obserwuje się prędkość, to oznaczenia drogowe i znaki dla temperamentnych gruzińskich kierowców są niczym więcej niż konwencją. Wydaje się, że tylko my i nasi koledzy posłusznie brnęliśmy za załadowanym wagonem, napinając się pod górę po wąskiej i krętej przełęczy. Lokalni kierowcy, nie zwracając uwagi na ciągłe oznaczenia i odpowiadające im znaki, słynnie wychodzili, by wyprzedzać nawet w „ślepych” zakrętach na przeszywające dźwięki klaksonu. O dziwo, przy tak nieostrożnym i często po prostu niebezpiecznym stylu jazdy widzieliśmy tylko jeden wypadek.

Jazda próbna Jeepem Wranglerem w Gruzji

Pogrążone w zieleni miasto Borjomi przywitało nas wodą mineralną. Jest tu wszędzie - w specjalnej fontannie do picia znajdującej się w centralnym parku, w burzliwej rzece płynącej wzdłuż ulicy. Założę się, że nawet woda wypływająca z hotelowego kranu ma charakterystyczny, słono-jodowy posmak.

Następnego dnia pojechaliśmy do Vardzia - starożytnego miasta skalnego położonego około 100 km od Borjomi. Został założony przez królową Tamarę w XII - XIII wieku. w prostej tufowej ścianie góry Erusheti i była fortecą, która chroniła południe Gruzji przed najazdami wrogów z Turcji i Iranu. Setki wielopoziomowych jaskiń, wyrzeźbionych w skalistym terenie nad rzeką Kura, rozciągających się na prawie kilometr, pozwoliło obrońcom niezawodnie chronić granice przed najeźdźcami. Jednak silne trzęsienie ziemi w 1283 roku doprowadziło do gigantycznego upadku, który zniszczył większość tej naturalnej fortecy. Od tego momentu znaczenie obronne Wardzi gwałtownie spadło. Stopniowo pustelnicy osiedlali się w zachowanych jaskiniach i założyli tam klasztor.

Jazda próbna Jeepem Wranglerem w Gruzji

W XVI wieku. ta część Gruzji została zdobyta przez Turków, którzy praktycznie zniszczyli klasztor. Ocalałe jaskinie były wykorzystywane przez pasterzy jako schronienie przed warunkami atmosferycznymi. Aby się ogrzać i ugotować jedzenie, pasterze palili ogniska w jaskiniach. To dzięki tym ogniskom do dziś przetrwały unikalne freski stworzone przez mnichów-pustelników. Gruba warstwa sadzy stała się właściwie rodzajem środka konserwującego, który niezawodnie chronił rzeźby naskalne przed upływem czasu.

Droga powrotna do Batumi wiodła przez jedno z najbardziej malowniczych i niedostępnych miejsc w Gruzji - położoną na wysokości ponad 2000 m npm Przełęcz Goderdzi, która łączy górzystą Adżarę z regionem Samcche-Dżawachetia. Z każdymi stu metrów wzniesienia jakość jezdni pogarsza się wykładniczo. Po pierwsze, w asfalcie pojawiają się pierwsze, wciąż dość rzadkie, duże dziury w asfalcie, których jest coraz więcej. W końcu asfalt po prostu znika, zamieniając się w zepsuty i wyprany podkład - to prawdziwy element Jeepa.

Jazda próbna Jeepem Wranglerem w Gruzji

Wypluwając grudki ziemi, które natychmiast zakryły boczne szyby, Wrangler pewnie wgryzł się w przemoczoną ziemię swoimi „zębatymi” oponami. W nocy była ulewa, która zmyła zbocza i położyła na drodze glinę zmieszaną z dużym brukiem. Ale możesz bezpiecznie prowadzić jeepa - te przeszkody są jak kulka dla słonia. Dzięki gigantycznym uderzeniom zawieszenia SUV, mozolnie tocząc się z kamienia na kamień, pewnie czołgał się do przodu. Nawet kilka zalanych brodów (w rzeczywistości są to górskie rzeki przecinające przełęcz) Wrangler pokonał bez wysiłku.

Sama przełęcz Goderdzi nie była najdłuższa - około pięćdziesięciu kilometrów. Jednak dotarcie tam zajęło ponad trzy godziny. I nie chodzi nawet o trudne warunki drogowe - kolumna Jeepa poradziła sobie z nimi bez trudności. Fascynujące widoki na górzystą Adżarę, malownicze wąwozy i doliny, majestatyczne zbocza porośnięte szalejącą zielenią oraz krystalicznie czyste górskie powietrze sprawiały, że zatrzymywaliśmy się co dziesięć minut.

Jazda próbna Jeepem Wranglerem w Gruzji
 

 

Dodaj komentarz