BMW 318d - przykład klasy średniej premium
Artykuły

BMW 318d - przykład klasy średniej premium

BMW ogłosiło niedawno, że będzie stopniowo wprowadzać do swoich modeli napęd na przednie koła. Wystarczyło, że przestałam kochać osobę, która to wymyśliła, chociaż nawet nie wiem, kim on jest. Tylko ten pomysł może i ma sens. Osoby poszukujące aut klasy średniej nie są zainteresowane jazdą, ale tym, co mogą w nich znaleźć i czym mogą się pochwalić. Wszystkim spodoba się pierwsza grupa, dlatego VW Passat uważają za dar z nieba dla sanktuarium ludzkości. Ci ostatni są bardziej wymagający i niczym się nie zadowolą – to klienci klasy Premium. Tacy ludzie mają bardzo prosty wybór – tracą prawie wszystkie samochody na rynku. Jedynym problemem jest to, że te, które zostają, są naprawdę dobre, a wybór trudny.

Audi, Mercedes, BMW - od lat nie mają większego problemu z jazdą na rynku Premium. Jednak żaden z tych samochodów nie jest idealny. Oś, która musi jednocześnie obracać się i przekazywać moment obrotowy na koła, jest złą osią. Dlatego podczas gdy BMW i Mercedes mają tylko kierownicę po prawej stronie, „tył”, a kierowca Audi musi walczyć z kierownicą i prawami fizyki. Ale A4 może również korzystać ze słynnego napędu Quattro. No i co z tego - Klasę C i Serię 3 można kupić z napędem na wszystkie koła. Zastanawiając się nad tymi dwoma modelami, warto zastanowić się też nad inną kwestią – w oczach osób, które zazdroszczą Mercedesowi, będą wyglądać jak emeryt, który dorobił się fortuny na zbieraniu kapsli, a jego najbardziej pasjonującym zajęciem na co dzień jest przycinanie. jego siwe wąsy przed lustrem. A co z BMW? Wręcz przeciwnie – nie ma co odcinać dodatkowej adrenaliny, bo wąsy wypadły razem z włosami na głowie. Dodatkowo kurtka została zastąpiona bluzą z kapturem, a kolekcjonerskie wieczka zastąpiono wieczkami do puszek po piwie. Jednak jeśli się nad tym chwilę zastanowić, coś tu jest nie tak. Chętnie poznam 100% "Dres" którzy mają BMW serii 3 E90 za ponad 100 90. zł. Zgadza się - nie stać go na nie. Pokolenie E jest więc nadal bezpieczne. Ale czy warto?

Wygląd zawsze był kwestią gustu, choć Seria 3 ma coś do powiedzenia – jej proporcje są idealne. Dodatkowo umiejętne tłoczenie ciała sprawi, że przez długi czas się nie starzeje. E90 przeszedł już w swojej karierze lifting – kiedyś wyglądał jak Daewoo Lanos z tyłu, a teraz wreszcie wygląda jak typowe BMW. Ma wszystkie cechy charakterystyczne - słynne reflektory anielskie oczy, dach w kształcie płetwy rekina i tylną kabinę - czego chcieć więcej? Przyjemność z jazdy!

Układ kierowniczy staje się sztywniejszy wraz ze wzrostem prędkości. O ile za taki gadżet zapłacisz więcej niż 1000 zł. Pozwala doskonale wyczuć auto, a w połączeniu z wielowahaczowym zawieszeniem na zakrętach działa cuda. Poza tym auto jest idealnie wyważone, więc momentami można poczuć się jak takie duże dziecko. Jedynym problemem jest to, że wszystkie polskie wersje wyposażone są w opony RunFlat, które są znacznie sztywniejsze od typowych gumek, ale przynajmniej pozwalają na dalszą jazdę po przebiciu. Zawieszenie też nie jest miękkie, więc szkoda każdego, kto będzie jeździł do pracy przy kostce brukowej. Nierówności poprzeczne są najbardziej irytujące, ale z drugiej strony zakrętów mamy w naszym kraju tak dużo… Dlatego można te dziury wygryźć na drodze – tym lepiej pytanie dotyczy samego auta.

Nie jest to duża limuzyna, bo należący do tej samej klasy Ford Mondeo jest jak Titanic przed tratwą Robinsona Crusoe. Nie jest to również samochód kompaktowy, ponieważ lukę pozostawia Seria 1. Więc o co w tym wszystkim chodzi? Pewnie ze względu na tradycję – „Trojka” zawsze była i jest. Bagażnik 460l - niewiele, ale wystarczy na wakacje. Problem jednak w tym, że jego podłoga jest pofalowana, jak na Islandii, co trochę ogranicza jego praktyczność. Wnętrze? Miejsca jest tu po prostu wystarczająco - ani więcej, ani mniej. Lepiej nie sadzać jednocześnie 3 osób z tyłu na sofie, bo trzeba będzie je reanimować. Ale kierowca może czuć się w tym samochodzie naprawdę dobrze. Konsola nie jest już skierowana do niej, jak w poprzedniej generacji, ale całość jest do bólu przezroczysta. Materiały i dopasowanie są świetne, nawet wstawki ze szczotkowanego aluminium i klimatyzacja są w standardzie – są też łatwe w użyciu. Niektórzy zarzucają nawet BMW średniowieczną toporność dizajnu, ale ok – ok. 12 000 zł wystarczy na zakup systemu nawigacji satelitarnej ze sterownikiem iDrive, by zabić ten średniowieczny styl zaawansowaną technologią. Swoją drogą lista wyposażenia dodatkowego jest imponująca, bo może śmiało konkurować z Trylogią Sienkiewicza. Choć w najtańszej wersji można liczyć na całkiem sporo. Poduszki powietrzne? Cała ich walka – przód, bok, firanki… A do tego aktywne zagłówki, kontrola trakcji, wskaźnik uszkodzenia opon – o bezpieczeństwo nie musisz się martwić. Dla środowiska, w tym - BMW wyszło naprzeciw ludziom, którzy uczestniczą w marszach i wiercą w megafon w celu ochrony morświnów, dlatego wyposażyło wszystkie Trojki w system odzyskiwania energii hamowania i funkcję Auto Start Stop - tj. automatyczne wyłączanie i uruchamianie silnika po zatrzymaniu lub ruszeniu. Najnowszy dodatek jest dostępny w wersjach z manualną skrzynią biegów. Przy tak wielu standardowych rzeczach, co znajduje się na tej ogromnej liście opcji?

Ma dosłownie wszystko. Od naprawdę fajnych dodatków w stylu podgrzewanej kierownicy, zmodyfikowanego zawieszenia, aktywnego tempomatu i różnych czujników, po całe pakiety, które kosztują nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Niestety są też elementy, których w ogóle nie powinno się uwzględniać. Przedni podłokietnik jest wyposażeniem standardowym, ale poruszy się dopiero przy dopłacie powyżej 600 zł. Tylny standard tylko w droższych wersjach, zwykle kosztuje dużo ponad 300 zł, za osobny tył sofy w każdej opcji trzeba zapłacić aż 2000 zł, a szary filtr przeciwsłoneczny kolejne 400 zł - jeśli dołożymy samochód przy tak drobnych szczegółach jego cena wzrosłaby o równowartość remontu łazienki w przeciętnym mieszkaniu. W tym wszystkim jest jednak jedna perełka – wyjątkowe pakiety wyposażenia BMW Individual. Właściwie nie ma sensu ich kupować, bo są drogie i bezużyteczne, ale z drugiej strony to jak pójście do chirurga i „naprawianie twarzy”. Wyśmienite kolory lakierów, intarsje ze szlachetnych materiałów czy nawet tapicerka ze skóry merynosów, gdziekolwiek mieszkają i jakkolwiek wyglądają, to wszystko potrafi mocno podkreślić całe auto i szkoda z tego nie skorzystać, jeśli fundusze na to pozwolą.

Standardowe fotele są w zupełności wystarczające - mają bardzo szeroką regulację mechaniczną, a siedzisko można ustawić w niemal każdej możliwej pozycji. Swoją drogą - można zrobić ciekawy test, ale przyda się też C-klasa od Mercedesa. Weź dwóch facetów tego samego wzrostu, umieść jednego w mercedesie, a drugiego w zaparkowanym obok bmw. Następnie odsuń się na 100 metrów od samochodów i spójrz na nie przez przednią szybę. I co? Kierowca mercedesa wygląda, jakby siedział na nocniku, podczas gdy ten w BMW jest właściwie niewidoczny, z wyjątkiem czubka głowy. Nawet ten mały szczegół pokazuje, jak odmienny charakter mają te dwie marki – BMW to samochód, ale…

Fenomen tego auta polega na tym, że może to być samochód, który będzie pluł spalinami na inne auta, lub odwrotnie – będzie to cichy samochód do codziennego użytku i przewożenia w bagażniku zawartości supermarketów. Ta instancja jest właśnie taka. Ma rozsądnego 2.0-litrowego diesla o mocy 143 KM. pod maską kosztuje rozsądne jak na BMW 135 500 zł i spala równie rozsądnie - do 6 l/100 km nawet przy dynamicznej jeździe. Można też kupić słabszą wersję 115 KM, ale wolę nie wiedzieć jak się jeździ. U góry znajduje się 3-litrowy silnik o mocy 286 KM. Wśród jednostek benzynowych jest bardzo podobnie – 122 km dla 318i i maksymalnie 306 km dla 335i. Pomijam tutaj flagową wersję M, ponieważ nie jest to już maszyna, ale stworzenie samego Boga. Jak więc jeździ 318d? Nieźle, wystarczy wiedzieć kilka rzeczy. Sprzęgło pracuje dość ostro, a skrzynia biegów, choć czysta, jest trochę „luźna”. Kabina ma dobrą izolację akustyczną, ale 4 cylindry to 4 cylindry - wszystko w środku się trzęsie. Aby to zrobić, poniżej 1800 obr./min. w ogóle nie ma mocy, więc przy tych prędkościach nie warto nawet popisywać się, że masz „beem”… Ale kiedy uruchamia się turbo, staje się o wiele bardziej interesujące. 9.3 s do „setki”, znakomita zwrotność i wyraźnie odczuwalna dynamika – przy średnich prędkościach naprawdę można wycisnąć z tego silnika naprawdę dużo, a całość będzie po prostu zabawą. To właściwie dobry moment na zakup tego auta z dwóch powodów - nie stać go jeszcze na zakapturzonych złoczyńców, ma też napęd na tylną oś...

Artykuł powstał dzięki uprzejmości BMW Inchcape Motor we Wrocławiu, oficjalnego dealera BMW, który udostępnił samochód ze swojej kolekcji do testów i sesji zdjęciowej.

BMW Inchcape Motor Polska

ul. Karkonoska 61

53-015 Wrocław

E-mail adres: [email chroniony]

Tel. 71 / 333-10-00

Dodaj komentarz