AW101 idealnie nadaje się na potrzeby Wojska Polskiego.
Sprzęt wojskowy

AW101 idealnie nadaje się na potrzeby Wojska Polskiego.

Krzysztof Krystowski, wiceprezes Leonardo Helicopters

Jerzy Gruszczyński rozmawia z Krzysztofem Krystowskim, wiceprezesem Leonardo Helicopters, o przewadze technologicznej śmigłowca AW101 oraz nowościach związanych z ofertą przemysłową Leonardo i WSK „PZL-Świdnik” SA w zakresie produkcji śmigłowców dla Sił Zbrojnych RP.

Co obecnie produkuje WSK „PZL-Świdnik” SA?

W związku z tym, że nasza firma realizuje duże istniejące i nowe zamówienia, fabryki w Svidniku mają dużo pracy. Niewątpliwie jest to też okres oczekiwania, czy wyprodukujemy AW101 w Polsce, czy nie? Nie zakłóci to naszego normalnego cyklu produkcyjnego, ponieważ niektóre elementy do AW101 produkujemy już w Svidniku. Ale naszym marzeniem jest wyprodukowanie całego helikoptera. Zależy to jednak od decyzji MON.

Ile serii AW101 trzeba zamówić, aby produkcja w Svidniku była opłacalna?

Dziś żadna firma nie jest w tak komfortowej sytuacji jak Airbus Helicopters w poprzednim przetargu, bo miała kupić 70 śmigłowców, a gdy okazało się to za drogie, zamówienie zostało zredukowane do 50. Obecnie, jeśli wygramy nawet dwa przetargi, mówimy o 16 śmigłowcach. Nie można zaprzeczyć, że z biznesowego punktu widzenia taka ilość nie uzasadnia przeniesienia produkcji. Ale gdyby było to 16 śmigłowców plus sugestia naszej firmy, aby w przyszłości wykorzystać tę linię produkcyjną dla globalnych klientów Grupy Leonardo… prawdopodobnie zdecydowalibyśmy. W przypadku mniejszej liczby na ogół trudno o tym dyskutować. Każdy inżynier wie, że koszt uruchomienia produkcji zwraca się w czasie nieproporcjonalnie do liczby wyprodukowanych śmigłowców. Tym samym im więcej wyprodukowanych śmigłowców na danej linii, tym mniej jego koszt spada na każdy wyprodukowany śmigłowiec.

A jak wygląda modernizacja śmigłowców Sił Zbrojnych RP przez WSK „PZL-Świdnik” SA?

Modernizacja śmigłowców to jak wiadomo de facto przebudowa istniejącego śmigłowca na nową wersję. Następują zmiany w składzie zespołu napędowego i wyposażenia, bardzo poważna ingerencja, która utrudnia to zadanie niż masowa produkcja śmigłowca, w której nic nas nie zaskoczy. Przewidywalność procesu produkcyjnego jest znacznie większa niż przy modernizacji. W przypadku modernizacji mamy do czynienia z maszynami mającymi nawet ponad 20 lat, najeżonych wieloma „niespodziankami”. Odkrywa się je dopiero po fabrycznym demontażu śmigłowca. Dlatego trudno, mimo szczerych chęci, doprowadzić zmodernizowany śmigłowiec do stanu odpowiadającego nowej maszynie. To jest główna przyczyna wszystkich opóźnień – każdy zmodernizowany śmigłowiec testujemy przez długi czas w locie. Na przykład anakondy istnieją od dawna, niektóre nawet od roku. Z drugiej strony potrzeba było czasu na testy w locie i sprawdzenie, czy klient jest zadowolony np. z poziomu drgań w powietrzu. Proces adaptacji zajmuje dużo czasu, ale musimy zrozumieć, że nie są to nowe śmigłowce. I trudno oczekiwać, żeby zachowywały się jak nowe.

Nawiązując do listu intencyjnego podpisanego przez WSK „PZL-Świdnik” SA z Polską Grupą Zbrojeniową SA, co wydarzyło się od tego czasu w Waszej współpracy?

Coraz ściślej współpracujemy z PPP, prowadzimy coraz więcej negocjacji, a nawet konkretnych prac. Mamy tę przewagę nad potencjalnymi partnerami PGZ, że jesteśmy firmą śmigłowcową obecną w Polsce od dziesięcioleci, producentem i integratorem oryginalnego wyposażenia (OEM). Dlatego wiele polskich firm, w tym PGZ, od lat współpracuje ze Świdnikiem. Nasza grupa polskich dostawców obejmuje blisko 1000 firm, z czego około 300 zajmuje się bezpośrednio produkcją śmigłowców jako poddostawcy. Tym samym negocjacje dla nas i dla PGZ są o wiele łatwiejsze niż dla jakiejkolwiek innej organizacji, która w Polsce nie istnieje lub istnieje, ale od niedawna zajmuje się śmigłowcami, a jej sieć jest oczywiście wielokrotnie mniejsza. Dzięki temu możemy rozmawiać z PGZ i spółkami z Grupy o uczestnictwie w procesie produkcyjnym, co jest absolutnie unikalną cechą Świdnika. Możemy z nimi rozmawiać jako dostawcami uzbrojenia i systemów bojowych (np. system informatyczny ITWL dla śmigłowca W-3PL Głuszec). Mówimy też o służbie – tutaj naszą naturalną przewagą jest to, że obsłużyliśmy prawie 70 proc. Sił Zbrojnych RP. helikoptery. Można więc mówić nie tylko o obsłudze przyszłych śmigłowców, które zostaną dostarczone za kilka lat, a pierwsze śmigłowce trafią do służby być może za 8-10 lat, ale także o udziale PGZ w konserwacji maszyn, że taka praca jest dziś wymagana. Trudno wyobrazić sobie lepszego partnera przemysłowego dla PGZ niż PZL-Świdnik.

Dodaj komentarz