Jazda próbna Mini Cooper S Rallye: Baby Call
Jazda próbna

Jazda próbna Mini Cooper S Rallye: Baby Call

Mini Cooper S Rallye: Baby Bell

Z reprodukcją samochodu Rauno Altonena na torze rajdowym w Monte Carlo.

W 1959 roku z linii montażowej zjechał pierwszy Mini. Pięć lat później mały Brytyjczyk po raz pierwszy zdominował legendarny Rajd Monte Carlo. Dziś szukamy śladów byłego bohatera rajdu we francuskich Alpach-Maritimes.

V-4,7 w porównaniu z 285-litrowym rzędowym czterema silnikami o mocy 1071 KM. przeciwko śmiesznym 92 metrom sześciennym. centymetr i 1964 KM. Pomimo wymownej początkowej równowagi sił, głównym motywem komentarzy na temat Rajdu Monte Carlo w 52 r. Było „Dawid pokonał Goliata”. Podczas gdy Beatlesi atakują szczyty świata muzyki podczas swojej pierwszej światowej trasy koncertowej, Mini wywraca do góry nogami pomysły i koncepcje w międzynarodowych sportach rajdowych. XNUMX lata temu brytyjski kierowca wygrał słynny Monte.

Mini - zwycięzca Monte Carlo

Podążamy śladami legendarnego mini-zwycięzcy, kierując repliką rajdu fabrycznego kierowcy Rauno Altonena z 1968 roku. W spokojnym miejskim tempie samochód z numerem startowym 18 i ryczącym wyścigowym tłumikiem wydechowym jeździ między luksusowymi butikami i pełnymi bistro, odkrywając legendarne zakręty na torze Formuły 1 małego księstwa.

Rascas, Lewis, The Pool – W przeciwieństwie do współczesnego Rajdu Monte Carlo, w latach 1951-1964 kierowcy nie tylko przejeżdżali przez przełęcze we francuskich Alpes-Maritimes, ale także ukończyli szybki odcinek pod koniec rajdu. na torze wyścigowym w Monako.

Wraz z szybkim tempem czasu ówczesna zasada utrudnień, która odbierała korzyści płynące z samochodów o dużej pojemności, dała zdecydowaną przewagę zespołowi fabrycznemu British Motor Corporation (BMC) z Oksfordu niedaleko Abingdon. Po pięciu okrążeniach sensacja z 1964 roku dobiegła końca – Paddy Hopkirk i jego pilot Henry Lyden zdobyli Mini o 30,5 punktu, wyprzedzając szwedzkich faworytów Bo Jungfelta i Fergusa Sagera w znacznie mocniejszym silniku. Forda Falcona.

„W porównaniu z górskimi drogami tor Formuły 1 w Monte był dla nas, kierowców, dziecinną zabawą; Mieliśmy tu dobrą widoczność, a droga była znacznie szersza” — wspomina Altonen z nieco przygnębionym wyrazem twarzy. Z ośmioma końcowymi zwycięstwami w różnych międzynarodowych rajdach, słynny kierowca jest nadal najbardziej utytułowanym kierowcą fabrycznym Mini. W 1967 roku Fin wywalczył prawo do zaparkowania ładnego samochodu, udekorowanego w typową dla firmy ognistą czerwień (czerwony tartan i biały dach), przed lożą książęcą w pobliżu pałacu w Monte Carlo, aby odebrać upragnioną nagrodę zwycięzcy Monte Carlo trofeum. ".

Mini wykazał znaczące zalety w trakcji

Sukces Brytyjskiego Rajdu Krasnoludków opiera się na prostej recepturze. „Moc Mini nie była zaskakująca. Małe, zwinne samochody z napędem na przednie koła miały po prostu przewagę pod względem przyczepności na śniegu” – wyjaśnia Peter Falk, były szef działu wyścigów firmy. Porsche i pilot w Rajdzie Monte Carlo 1965. Wraz z ówczesnym kierowcą Porsche, Herbertem Linge, Falk zajął przekonujące piąte miejsce w klasyfikacji generalnej w pierwszych sportowych osiągach 911 Falk.

Nawet skrzypienie kolczastych opon na maleńkich dziesięciocalowych kołach Minilite pokazuje, że asfalt jest dziś suchy. Nawet jeśli spodziewaliśmy się ekstremalnej sytuacji drogowej z niebezpiecznym oblodzeniem i zdeptaną pokrywą śnieżną, jak w 1965 roku, po prostu nie wiedzieliśmy. Podczas gdy replika retro z bezpośrednim układem kierowniczym zwinnie kręci się po ciasnych zakrętach Przełęczy Turyńskiej, możemy się tylko domyślać, na ile stresu i zmęczenia byli narażeni byli piloci.

Do dziś wyścig z 1965 roku uważany jest za najtrudniejszy w historii Rajdu Monte Carlo. Wtedy program obejmował tylko około 4600 kilometrów. Spośród 237 uczestników tylko 22 było w stanie dotrzeć do finału w Monako podczas zamieci, która szalała we francuskim regionie Jura. „W porównaniu z tamtymi latami dzisiejsze rajdy przypominają rozrywkę dla dzieci, ponieważ są bardzo krótkie” – powiedział były rajdowy mistrz Europy Altonen.

W 1965 roku uczestnicy wyjechali z Warszawy, Sztokholmu, Mińska i Londynu do Monako. Z przodu BMC Cooper S z numerem startowym 52 i czarno-białymi oznaczeniami AJB 44B na krótkiej przedniej okładce zabezpieczonej jedynie grubymi skórzanymi paskami.

Podgrzewana przednia szyba do rajdów zimowych

Timo Makinen i pilot Paul Easter zdominowali sześć nocnych etapów, a ich 610-kilogramowy samochód rajdowy przeleciał pięć razy, ustanawiając najlepszy czas w pośrednich finałach. Małe, ale ważne szczegóły pomagają im zachować dobrą widoczność nawet na lodzie i śniegu – specjalnie na potrzeby udziału w Monte Carlo dział wyścigów BMC projektuje podgrzewaną przednią szybę.

Trzykrotnie nocny pościg przechodzi przez serce „Monte” - trasę Col de Turini. Na najtrudniejszym odcinku piloci będą musieli wspiąć się z śpiącej górskiej wioski Moulin przez płaskowyż przełęczy o wysokości 1607 metrów do końca odcinka w wiosce La Bolin-Vesubie. Niezliczone ostre zakręty, zawrotne tunele; z jednej strony nierówna ściana skał, z drugiej ziejąca otchłań z głębokimi przepaściami - wszystko to od zawsze było częścią codziennego życia Monte. Tak naprawdę nie ma znaczenia, czy głębokość przepaści wynosi 10, 20 czy 50 metrów, czy uderzysz w drzewo - jeśli o tym myślisz, nie powinieneś brać udziału w rajdzie, przynajmniej w Monte - Altonen wyjaśnia doświadczenie ryzykownego rajdu przez Alpy Nadmorskie.

Wysokie do kolan mury oporowe przed głębokimi przepaściami budzą szacunek i powodują, że dzisiejszy poszukiwacz dawnej sportowej chwały przypadkowo zrywa stopę z pedału przyspieszenia. Wkrótce potem najwyższy punkt przejścia pojawia się w końcu przed krótkim pyskiem Mini. Czy to opuszczony parking nie jest większy niż boisko do piłki ręcznej, najsłynniejszy odcinek Rajdu Monte Carlo?

Niezwykły nastrój na płaskowyżu turyńskim

Jakby nieskończenie daleko od emocji podczas wyścigów, płaskowyż o wysokości 1607 metrów pogrążył się w kontemplacyjnym spokoju. Samotni pasażerowie przejeżdżają obok wyścigowego Mini i zanurzają się w jednej z czterech restauracji w Turynie, podczas gdy samotni rowerzyści oddychają ciężko na wysokości do jazdy, w przeciwnym razie panuje zwodnicza cisza.

A kiedyś, zwłaszcza podczas Rajdu Monte Carlo w latach 60., stłoczyły się tu dziesiątki tysięcy widzów, ciasno ustawionych za kratami. Potężne reflektory i błyski fotografów zamieniły parking w epicentrum nocnego wiecu. „Na początku wszystko było czarne na odcinku dużych prędkości, a potem nagle, ukośnie za wzgórzem, wystartowałeś na płaskowyż Turynu, gdzie jest jasno jak w dzień. Aby nie dać się oślepić, zawsze opuszczaliśmy latarkę Mini” – wspomina zwycięzca Monte Altonen, gotowy dziś wpaść w niecodzienny nastrój tamtych czasów.

Jednak Timo Makinen bardzo pilnie starał się utrzymać dobry nastrój w zespole fabrycznym Mini. „Makinen był dowcipnisiem, kiedy wspinał się swoim Mini na stoku narciarskim, za domami” – wspomina Madeleine Manizia, kucharka w restauracji Yeti na płaskowyżu, ze zdumieniem patrząc na nasze retro Mini. „Kiedy tu przyjechał, Timo zawsze jadł wołowinę z frytkami i pił dużo whisky w samochodzie. Wtedy dobry nastrój był gwarantowany”, mówi z szerokim uśmiechem jej mąż Jacques, były właściciel ciemnozielonego Mini Coopera S.

Tak kończy się podróż śladami bohaterów Monte Carlo - z wołowiną i frytkami. Żadnej whisky w aucie, bo obecne źródło dobrego humoru czeka na nas pod numerem 18, czekając na kolejny szybki zjazd przez Przełęcz Turyńską.

Tekst: Christian Gebhart

Zdjęcie: Reinhard Schmid

INFORMACJE

Przełęcz Turini

Dzięki Rajdzie Monte Carlo Col de Turini stała się jedną z najsłynniejszych przełęczy w Alpach Nadmorskich. Chcąc jechać po torach trasy rajdu, należy wjechać na przełęcz od południa przez wieś Muline (827 m npm). Po przekroczeniu płaskowyżu o wysokości 1607 metrów pierwotna trasa biegnie drogą D 70 do La Bolene-Vesuby (720 m). Jeśli droga jest zamknięta, do Col de Turini można również dojechać drogą D 2566 z Peyra Cava.

Dodaj komentarz