Jazda próbna BMW 635 CSi: Czasem zdarzają się cuda
Jak nie udało się obalić mitu — spotkanie z młodym weteranem motoryzacji
Właściciele i kolekcjonerzy klasycznych samochodów to szczególna rasa. Większość z nich ma duże doświadczenie i solidne umiejętności, wymagające trzeźwego spojrzenia i rozsądku w wielu sytuacjach życiowych. A jednak są gotowi z rozpromienionymi twarzami wysłuchać opowieści opowiadanej w tysiącach wersji - jak znikąd, jakby cudem pojawia się doskonale zachowany od wielu lat i kilkukilometrowy samochód, utrzymywany w dobrym stanie przez opiekuńczy starzy ludzie, którzy nie lubili nim dużo jeździć ...
Znając tę słabość wśród miłośników bezcennego złomu, naturalne jest traktowanie takiej historii z ostrym sceptycyzmem. I tak naprawdę, jak ci się podoba historia 35-letniego mężczyzny? Niedawno odkryte BMW 635 CSi w pełnym stanie, nie jeżdżone od 14 lat, ale gotowe do jazdy? Na karoserii nie ma rdzy nawet przy zużytych klockach hamulcowych z fabrycznego zestawu, co nie jest zaskakujące, bo - uwaga! - Ten motoryzacyjny cud jest oddalony o 23 538 kilometrów!
Załóżmy, że taką bajkę chcielibyśmy zakwalifikować jako miejską legendę z motoryzacyjną fabułą, gdyby informacja nie pochodziła z niezwykle poważnego źródła – pana Iskrena Milanowa, znanego miłośnika motoryzacyjnej klasyki i prezesa Autoklubu . jaguar-bg. Dla starszych czytelników magazynu auto motor und sport był wieloletnim znajomym z relacji klubowych z wyjazdów w latach 2007 i 2008, a także z prezentacji doskonale odrestaurowanego Jaguara XJ 40. Zamiast więc dać się zwieść wątpliwościom, negocjujemy z Panem Milanov umówił się na sesję zdjęciową w nadziei, że tym razem cud naprawdę się wydarzył.
W podziemnym garażu niedaleko naszego znajomego ciemnoczerwonego Jaguara stoi jasnobeżowe BMW z pewnym siebie podpisem Paula Braque'a. Chrom i inne błyszczące detale mienią się w świetle lamp i tworzą wrażenie zbliżających się wakacji samochodowych. Kiedy docieramy do skórzanych foteli, wchodząc na górę, podświadomie oczekujemy zapachu nowej tapicerki, znanego nam z testowych samochodów. To oczywiście się nie dzieje, ale w głębi duszy nadal nie wierzymy, że samochód, którym jeździmy, opuścił fabrykę w Dingolfing ponad 35 lat temu.
Jest to jeden z pierwszych napędów w odnowionej „szóstce”, więc pan Milanov unika montowania potężnej, rzędowej szóstki o mocy 218 KM. Jednak jego gruby głos kreuje raczej sportową postawę, a szanował wówczas znacznie silniejszych i droższych konkurentów. W teście Auto Motor und Sport (20/1978) 635 CSi śmiało mierzy się z V928. Porsche 450 i Mercedes-Benz 5.0 SLC 240 o mocy 100 KM a w sprincie do 200 km/h jest równy Porsche i wyprzedza Mercedesa, a do XNUMX km/h jest o około dwie sekundy szybszy od swoich rywali ze Stuttgartu.
Powodzenia o północy
Kontynuując nasze spotkanie z tym bohaterem, który nagle powstał z całym swoim urokiem, nie możemy się doczekać, aby dowiedzieć się więcej o jego niemal magicznym przetrwaniu. Z uwag właściciela dowiadujemy się, że samochód nie był częścią kolekcji, a jego nienaganny stan wynika z szczęśliwego zbiegu okoliczności. No i oczywiście wola, entuzjazm i uparte poświęcenie osoby, której historię zaraz usłyszymy.
„Motyw samochodu nigdy mnie nie opuścił”, zaczyna pan Milanov, „a oprócz zainteresowania marką Jaguar zawsze chciałem zdobyć kolejny klasyk, w który można zainwestować nie tylko pieniądze, ale także czas, wysiłek i pragnienie. wprowadź ją w stan radości i przyjemności. Stworzyłem bazę około 350 dilerów z całego świata i pewnej nocy około godziny 11, przeglądając ich strony w Internecie, natknąłem się na to BMW. Dosłownie straciłem sen! Zaoferowała ją holenderska firma The Gallery Brummen, która w każdej chwili ma w swoim asortymencie około 350 klasycznych samochodów i jest licznie reprezentowana na wszystkich najważniejszych wystawach samochodów zabytkowych.
Dealerzy przesłali sporo zdjęć i - żeby było sprawiedliwie - niektórzy z nich pokazali auto poniżej. Takie zdjęcia nie zawsze są dostępne w firmach, ale mnie przekonały. Poprosiłem o przesłanie mi dodatkowych zdjęć, a kiedy je zobaczyłem, poprosiłem tylko o przesłanie mi umowy.
Po tym jak kupiłem auto i przyjechało do Bułgarii musiałem porzucić swoje uprzedzenia i wymienić wszystkie zużywające się części - klocki hamulcowe, tarcze itp. Po prostu auto było jak nie w idealnym to w bardzo dobrym stanie technicznym.
Samochód był oddalony o 23 538 kilometrów! Ma 35 lat, trzech właścicieli mieszkających w odległości mili lub dwóch od siebie, a wszystkie ich adresy znajdują się w pobliżu jeziora Como, ale w Szwajcarii, w jednym z najlepszych miejsc. Charakterystyczne dla tego regionu jest to, że samochody są tam mniej zagrożone, ponieważ klimat jest bardziej włoski. Ostatni właściciel, który powiedział, że BMW 635 CSi zostało skreślone z rejestru w grudniu 2002 roku, urodził się w 1927 roku.
Po wyrejestrowaniu samochód nie ruszał się, nie był serwisowany. Kupiłem go w styczniu 2016, czyli auto było w garażu 14 lat. W zeszłym roku holenderski kupiec kupił go w Szwajcarii, a ja kupiłem go już w Holandii jako europejski, to znaczy, że nie byłem winien VAT ”.
Na szczęście uniknął problemów
Nasz rozmówca sukcesywnie poszerza temat o dane z własnych badań nad historią modelu 635 CSi, które stały się jego przeznaczeniem.
„Na szczęście samochód został zbudowany na ambitny rynek szwajcarski i mieszkał w najcieplejszej części kraju, gdzie na drogach nie ma zbyt wiele soli i ługu. To jeden z powodów, dla których auto przetrwało, chociaż jest to jeden z pierwszych przykładów BMW serii Six znanych z podatności na rdzę. Najbardziej wrażliwe są te 9800 sztuk, które zostały w całości wyprodukowane od grudnia 1975 do sierpnia 1977 w fabryce Karmann na Renie. Po odkryciu, że wystąpił problem z rdzą, postanowili przenieść ostateczny montaż do fabryki w Dingolfing. W szczególności ten pojazd był objęty sześcioletnią gwarancją na rdzę i był chroniony przez Valvoline Tectyl. Dokumenty wskazują punkty obsługi w Szwajcarii, w których należy wspierać tę ochronę.
W 1981 roku, kiedy został zarejestrowany, ten 635 CSi miał cenę bazową 55 000 marek, czyli prawie trzy trójek i niewiele więcej niż nowy tydzień. Tak więc, podobnie jak dzisiejsza „szóstka”, ten model był dość drogi.
Dobór koloru jest dziwny - podobny do koloru taksówki w Niemczech; prawdopodobnie przyczyniło się to również do zachowania samochodu w czasie. Dziś, 35 lat później, ten kolor wygląda wyjątkowo w stylu retro, a dla mnie był ciekawy o tyle, że daleko mu do ówczesnej mody na błękit i metaliczną czerwień.
Według niemieckiej klasyfikacji stan samochodu wynosił około 2 - 2+. Ale byłem zdeterminowany, mając go w tak dobrym stanie, zrobić wszystko, aby był w stanie 1 - Concours, czyli American Classification Show. Taka maszyna z łatwością może pojawiać się na wystawach, brać udział w konkursach na elegancję i wzbudzać podziw i brawa. Śmiem twierdzić, że tak się naprawdę stało.
Najtrudniej jest z meblami we wnętrzu.
Pojęcie „odzyskania” wydaje się wykraczać poza to, co zostało zrobione; raczej jest to naprawa częściowa, w tym korekty po źle naprawionym lekkim uderzeniu tylnym. Główne prace wykonywane w serwisie Daru Car to demontaż, demontaż i piaskowanie całego podwozia. Części zostały następnie zagruntowane, pomalowane i zmontowane z nowymi gumowymi tulejami na przednią i tylną oś, nowymi kadmowymi śrubami, nakrętkami i podkładkami (dwie specjalistyczne firmy w Niemczech sprzedają zestawy naprawcze do przedniej i tylnej osi). Tym samym uzyskano całkowicie odnowione podwozie, na którym nie wymieniano nic istotnego - wsporniki, końcówki sprężyn itp.
Gumowe linki stwardniały i zostały wymienione za radą mechaników Daru Car. Poradzono mi też, żeby nie wymieniać tarcz i klocków hamulcowych, nawet przewody hamulcowe są datowane na styczeń 1981 i dobrze wyglądają. Zawiasy, progi i inne wrażliwe części nadwozia, takie jak podwozie, są wolne od rdzy, co wskazuje, że pojazd jest w bardzo dobrym stanie. Z silnikiem absolutnie nic nie zrobiono, poza wymianą filtrów i olejów, nie ma możliwości bezpośredniej diagnostyki, trzeba go wyregulować stroboskopem.
Renowacja z własnymi częściami
W Daru Car nie miałem problemów z materiałami eksploatacyjnymi, ponieważ są oficjalnymi partnerami BMW. Spotkałem się z najwyższym zrozumieniem całego zespołu, powiedziałbym, że ludzie byli zainspirowani pracą na tej maszynie. Zaproponowano mi nowy zestaw tylny E12, z którym E24 dzieli wyposażenie i rozstaw osi. Zgodziłem się, ale kiedy samochód był składany, okazało się, że tylne koła są pochylone jak tatra, więc wróciliśmy do oryginalnego zestawu amortyzatorów i sprężyn. Można powiedzieć, że samochód został odrestaurowany z własnymi częściami. W zasadzie są to nowe paski, filtry i sporo nowych części zamiennych oczywiście oryginalnych. Ale powtórzę jeszcze raz, już przy wejściu „szóstka” była w bardzo dobrym stanie i wyszło naprawdę dobrze.
Prawda jest taka, że wielką przyjemnością z zakupu klasycznego modelu jest możliwość zrobienia czegoś dla tego auta. Oczywiście z poprzedniej renowacji Jaguara zdałem sobie sprawę, że za każdą lewa zainwestowaną w jego zakup, zainwestowałem kolejne dwa lewy, aby go odrestaurować. Teraz rachunek jest nieco inny i powiedziałbym, że z trzech lewów zainwestowanych w zakup jednego lewa wydałem na renowację. Każdemu, kto podejmie się takiego wysiłku, gorąco polecam takie podejście, czyli zabranie samochodu w jak najlepszym stanie, co ograniczy ilość renowacji. W przypadku każdej marki i modelu sytuacja w warsztacie i części jest wyjątkowa i możesz znaleźć się w niezręcznej sytuacji, nie znajdując żadnej części, za pomocą której można przywrócić samochód do pożądanego pierwotnego stanu.
Dzięki temu, że E24 bazuje na E12, nie miałem żadnych problemów z zawieszeniem i częściami silnika - paskami, filtrami itp. Jedyne trudności, co jest odnotowywane we wszystkich materiałach poświęconych E24, powstają z takimi rzeczami jak listwy, tapicerka itp. W Niemczech są dwie wyspecjalizowane firmy, dział BMW classic też może pomóc, ale dla wielu detali we wnętrzu po 35 latach wszystko się kończy.
Część tapicerki, jak na przykład odrobina kory za oparciami tylnych siedzeń, nie znalazłem w oryginalnym kolorze, więc umieściłem je w innym. Jednak w Gorublyan znalazłem kilku fakirów, którzy pomalowali te kory na pożądany kolor zgodnie z próbką. Wynika to z tradycji Gorublów jako targowiska starych samochodów, gdzie remont wnętrza jest elementem „odmładzania”. Ci rzemieślnicy pomalowali również plastikowe osłony mechanizmów regulacji siedzeń, które były czarne zamiast brązowych. Jestem bardzo zadowolony z pracy chłopaków w Gorublyanie.
Generalnie są dobrzy mistrzowie, ale rzadko pracują w jednym miejscu, więc trzeba ich znaleźć poprzez historie, znajomych, imprezy klubowe i oczywiście internet. Tak więc skarpetka się otworzyła - link po linku - ponieważ nie ma specjalistycznego źródła informacji, które pozwoliłoby zidentyfikować wszystkie osoby, które będą zaangażowane w taki projekt. Ze wszystkimi należy umówić się na spotkanie, po którym nastąpi oględziny, negocjacje cenowe itp.
Szczególnie trudno było znaleźć korę pod tylną szybą za siedzeniami, która z czasem zmieniała kolor. Napisałem w tej sprawie do 20 różnych firm w Niemczech, Szwajcarii i Austrii, szczegółowo informując je o problemie. Nie udało się go znaleźć w magazynach BMW w obu wyspecjalizowanych firmach. Bułgarska tapicerka samochodowa odmówiła tego, ponieważ podkładka była tłoczona na gorąco wraz z dywanikiem, w wyniku czego powstały dwie skorupy - za lewym i za prawym siedzeniem. W końcu, prawie w ostatniej chwili przed odebraniem samochodu z Daru Car, podzieliłem się moim problemem z lakiernikiem Ilyą Christovem, który zaproponował, że pomaluje starą część. W ciągu dwóch dni, po kilku rozpryskach brązowego sprayu, dywan, który naelektryzował się od słońca, wrócił do swojego pierwotnego koloru - więc ku mojej wielkiej radości został poddany recyklingowi bez wymiany czegokolwiek, a szczegóły pozostały te same. maszyna jest zrobiona.
Tylny spojler, zamontowany w lipcu 1978 roku, kiedy rozpoczęto produkcję 635 CSi, jest wykonany z pianki. Przez 35 lat ewoluowała w gąbkę, która pochłania i uwalnia wodę. Zdając sobie sprawę, że nie da się go znaleźć od podstaw, natknąłem się na rzemieślników, którzy wykonują części z włókna szklanego. Przyjechali, zrobili wydruk, grali przez kilka dni, ale w końcu zrobili spoiler z włókna szklanego, który jest trwały, nie nasiąka wodą i po malowaniu wygląda lepiej niż oryginał. ”
Historia zwrotów akcji w bajce, która stała się rzeczywistością, może trwać długo. Wielu pewnie już się zastanawia, czy takie cuda, jak ten prawie nowy, wspaniały 35-letni weteran są wynikiem czystego przypadku, czy tylko nagrodą. Zapewne wszyscy udzielą odpowiedzi, a zakończymy kilkoma słowami pana Milanova:
„Dzisiaj uważam, że zakup wart jest, jak to mówią, każdego grosza, bo auto jest naprawdę oryginalne. Poprzednie drobne naprawy były wykonywane przez niewykwalifikowanych profesjonalistów, jak w Daru Kar, ale zostało to naprawione, a następnie poprawione. W końcu częścią zabawy jest dawanie czegoś z siebie, włożenie własnego wysiłku, aby osiągnąć wynik, który sprawia, że produkt jest o wiele lepszy. Bo jeśli po prostu kupujesz samochód, powiedzmy zupełnie nowy i wystawiasz go na szybę, to jaki jest twój udział w tym projekcie? Nie jest to zadowalające – przynajmniej dla tych, którzy mają do czynienia z samochodami zabytkowymi i zapewne dobrze mnie zrozumieją.
Tekst: Vladimir Abazov
Zdjęcie: Miroslav Nikolov